TWÓJ KOKPIT
0

"Atak klonów", czyli tragedii akt drugi :: Atak klonów

„Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...”

Tak właśnie zaczynała się nakręcona najwcześniej, a czwarta chronologicznie część sagi „Gwiezdnych Wojen”, zresztą każda następna także. Klasyczna trylogia była wpisana w poetykę komedii antycznej, gdzie w pierwszym akcie mieliśmy przedstawienie bohaterów (Gwiezdne Wojny Nowa Nadzieja – 1977), w drugim postawienie ich w niewiarygodnie trudnych sytuacjach (Imperium Kontratakuje - 1980), a w trzecim wszystko kończyło się dobrze, i wszyscy okazywali się być jedną wielką rodziną (Powrót Jedi – 1983).

Natomiast epizody I-III zostały wpisane od samego początku w poetykę tragedii. W części pierwszej również przedstawiono główne postaci, ale także najważniejsze wątki, takie jak odrodzenie się Sithów, biurokrację i korupcję w Republice, pewną nadpobudliwość Anakina Skywalkera, czy wielkie ambicje senatora Palpatine’a. Niestety w oczach wielu ludzi „Mroczne Widmo” faktycznie było prawdziwą tragedią, lecz w potocznym tego słowa znaczeniu. Epizod I poza przytłaczającymi efektami, sprawiał wrażenie nielogicznego. Z drugiej strony, to właśnie „Mroczne Widmo” zapowiadało się wspaniale, niesamowite zwiastuny, przepiękne plakaty, czy „Duel of the Fates” – jeden z najpiękniejszych utworów na płycie. Wszystko to choć wyglądało wspaniale, jakoś nie współgrało się do końca z resztą. Tak więc cały świat oczekiwał z niecierpliwością ale i dystansem „Ataku klonów”. W tym przypadku, zwiastuny zwłaszcza dubbingowany „Forbidden Love” raczej straszyły ludzi w kinach, niż zachęcały do obejrzenia filmu. Plakaty promujące film zostały mocno skrytykowane, a sam tytuł budził kontrowersje.

A więc czego należało spodziewać się po drugim akcie tragedii? Na pewno zagmatwania akcji, na pewno utrudnienia życia bohaterom, na pewno jakichś ich fizycznych i psychicznych zmian. I to wszystko dostaliśmy w „Ataku klonów”, ale to dopiero wierzchołek góry lodowej. Epizod drugi jest jednym z najbardziej niesamowitych, wciągających i niewiarygodnych filmów jakie powstały w ciągu ostatnich lat. Jest dopracowany praktycznie pod każdym względem. Technicznie bije wszystko co do tej pory pokazano w kinie, ale o tym później, a scenariusz, to również coś niesamowitego. To właśnie scenariusz jest jednym z największych plusów „Ataku klonów”.

Lucas zastosował się do wytycznych samego Alfreda Hitchkocka, i oto film rozpoczyna się drobnym trzęsieniem platformy, a potem atmosfera stopniowo narasta. W scenariuszu od razu widać podział na dwie części, pierwsza to część, kryminalno-sensacyjna, oczywiście z wątkiem miłosnym. Tej części lepiej dokładnie nie znać, albo nawet w ogóle. W przeciwnym razie „Klony” nie będą tak zaskakujące. Druga część to praktycznie cała akcja na Geonosis. Ta część wbija w fotel nawet tych, którzy wiedzą jak mniej więcej ma wyglądać, a głównie dlatego, że po prostu trudno ją w jakikolwiek sposób opisać. Ale warto mimo wszystko wiedzieć, choć trochę o co chodzi w tych klonach. Minęło ponad dziesięć lat od czasu, gdy flota Federacji Handlowej doprowadziła do inwazji na Naboo. Królowa Amidala, po zakończeniu swej kadencji, została członkinią galaktycznego senatu, a w ciężkiej pracy wspiera ją przedstawiciel gungan – reprezentant Jar Jar Binks. Tymczasem dwudziestoletni już Anakin Skywalker, którego karierę bacznie obserwuje sam Najwyższy Kanclerz Palpatine (obiecał mu to pod koniec „Mrocznego Widma” i jak widać jest politykiem dotrzymującym danego słowa, przynajmniej tam gdzie może), szkoli się pod okiem Obi-wana Kenobiego. Nie są to czasy łatwe, Republika przeżarta biurokracją i korupcją, zaczyna się rozpadać. Hrabia Dooku, niegdysiejszy Jedi, który opuścił zakon, staje na czele ruchu separatystycznego, który zagraża jedności galaktyki. W Republice szerzy się terror, pojawia się propozycja stworzenia wielkiej armii Republiki, armii, która z jednej strony pomoże utrzymać pokój, z drugiej najprawdopodobniej zastraszy separatystów. Próbująca powstrzymać tę ustawę z wszystkich sił, senator Padme o mało co nie staje się sama kolejna ofiarą zamachu. Dzięki sugestiom samego Palpatine`a, zostaje jej przyznana ochrona Jedi – Obi-wan i jego uczeń Anakin Skywalker. Jak łatwo się domyśleć, nieudana próba zamachu spowoduje kolejne i już wkrótce Anakin wraz z Padme Amidalą wyruszają na Naboo, gdzie będzie rozkwitał ich romans, a tymczasem Obi-wan spróbuje odkryć kto stoi za tymi tajemniczymi zamachami.



(1) 2 3 4 5 6 7 8


TAGI: Bastionowe recenzje (66) Epizod II: Atak klonów (65) Stopklatka (3)
Loading..