TWÓJ KOKPIT
0

"Atak klonów", czyli tragedii akt drugi :: Atak klonów

Zdjęcia Davida Tattersalla są bardzo klasyczne, nie ulega on popularnym ostatnio pokusom, takim jak np. we „Władcy Pierścieni” szybkich zdjęć i montażu scen batalistycznych, które niestety rozmazują to co jest widoczne na ekranie. Może w kilku miejscach filmu, zlewają się np. światła budynków Coruscant, ale efekt ten jest zamierzony, a same główne pojazdy są bardzo dobrze widoczne. Wszystko to ładnie współgra z koncepcjami artystycznymi i scenografią. „Atak klonów” nie jest już tak kolorowy jak „Mroczne Widmo”. Nowe planety – Geonosis czy Kamino są bardziej ciemne, stonowane, Tatooine jest pokazane minimalnie, na Coruscant odkrywamy jej mroczne zakamarki, a więc pozostaje jedynie Naboo, której też nie ma za dużo, i to właśnie ona błyszczy kolorami tęczy. Reszta filmu jest stonowana, ciemniejsza i oddaje mrocznejszy klimat Drugiego Epizodu.

„Atak klonów” miał na celu także zintegrować świat „Mrocznego Widma” z klasyczną trylogią. I niewątpliwie się to udało, pomimo tego, że Lucas nie za bardzo bierze pod uwagę wszystko to, co zostało stworzone w „Gwiezdnych Wojnach” poza filmami, to tu także mamy pewne odniesienia do całego rozszerzonego wszechświata. W czasie filmu pada wiele nazw, znanych fanom „Gwiezdnych Wojen”, ale chyba najlepszym przykładem jest stwierdzenie, że mistrz Obi-wan właśnie wrócił z misji na Anision, o której opowiadała książka „The Approaching Storm”, mająca niebawem ukazać się również w Polsce. Odniesień i rozszerzeń galaktyki jest znacznie więcej. Oto np. w klubie Outlander, gdzie Obi-wan i Anakin szukają Zam Wessel, możemy przez chwilę zobaczyć relację z różnych dyscyplin sportowych, a wśród nich także i wyścigów podracerów, znanych z „Mrocznego Widma”. Reszta to nowe sporty, które były przedstawiane na witrynie internetowej Holonetnews, czyli wieściach z Republiki. Lucas rozszerzając wszechświat nie zapomniał także o scenach wyciętych z klasycznej trylogii, i w scenie w której widzimy po raz pierwszy C-3PO rozmawia on z małym robotem na farmie Larsów. W wyciętej scenie z „Nowej Nadzei” Luke konwersował z tym samym robotem, a kiedy on się przypadkiem już zepsuł, to dopiero wtedy Larsowie postanawiają kupić nowego. Scena ta z pewnością nie jest do zauważanie przez niefanów, ale w końcu to dzięki fanom legenda trwa. Reszta odbiorów znajdzie bardziej widoczne aluzje, np. gdy Obi-wan przewiduje, że Anakin kiedyś przyniesie mu śmierć.

W „Ataku klonów” oczywiście nie zabrakło klasycznych kwestii gwiezdno-wojennych, takich jak „Niech Moc będzie z Tobą”, ale i „Mam złe przeczucie”, które to zdanie pada tym razem z ust Anakina. Innym powiązaniem jest użycie sztuczki umysłowej Jedi, i wychodzi na to, że sztuczka ta udaje się tylko Obi-wanowi (jak w Nowej Nadziei), bo ani Lukowi (w Powrocie Jedi), ani Qui-Gonowi (w Mrocznym Widmie), to nie wyszło. Ale najpiękniejszym powiązaniem i tak jest „Gwiazda Śmierci”. Ale to już trzeba zobaczyć.

Mniej widocznymi aluzjami są wystąpienia np. Ahmeda Besta (aktor udzielający głosu Binksowi), Anthony`ego Danielsa (C-3PO) czy córki Lucasa, ale także rycerza Jedi przypominającego kaczora Howarda (aluzja do innego filmu George`a) oraz kilku Jedi występujących w książkach i komiksach.



1 2 3 4 5 (6) 7 8


TAGI: Bastionowe recenzje (66) Epizod II: Atak klonów (65) Stopklatka (3)
Loading..