TWÓJ KOKPIT
0

Droga Jedi 1 :: Twórczość fanów

- Daj spokój. – Ravval spróbował się uśmiechnąć, by podnieść Arys na duchu, ale nie wyszło mu to za dobrze. – Może nie jestem Corellianienem, ale łatwo się też nie poddaję. Coś wymyślę, zobaczysz.
Nie odpowiedziała. Przytuliła się tylko mocniej, zaciskając powieki, by nie płakać. Derit otarł łzę spływającą po jej policzku.
- Nie płacz, będzie dobrze.
Ravval ze zdziwieniem wyczuł falę strachu napływającą od dziewczyny. Od czasu porzucenia szkolenia uczucia odbierał jedynie od osób bliskich. Jedi rozejrzał się po pokoju, rozpaczliwe szukając jakiegoś tematu do rozmowy, by odciągną kobietę od ponurych myśli. Jego wzrok spoczął na panelu jarzeniowym.
- Wiesz ilu Corellian potrzeba, by wymienić panel jarzeniowy?
Arys ze zdziwieniem podniosła zaczerwienione oczy na Derita i pokręciła głową.
- Żadnego! Gdy w pokoju jest ciemno, nie można zauważyć Corellianina, oszukującego w sabaka.
Kobieta rozluźniła się nieco.
- A dlaczego tylu Corellian daje się zamknąć w kopalniach na Kessel? Bo stęsknili się za rodziną!
Arys uśmiechnęła się lekko i otarła łzy.
- Dzięki.
- Nie ma za co. Jeśli to mają być moje ostatnie chwile to cieszą się, że spędzę je właśnie z tobą.
- Nie musisz tego mówić. Pewnie wyszłam na idiotkę, tak się rozklejając.
- Nie, nigdy bym tak nie pomyślał. Wiele w życiu przeszłaś. Nie uważam cię za idiotkę. Ja...
Drzwi rozsunęły się z sykiem i do środka wpadło kilka droidów bojowych Federacji. Za nimi wszedł powoli Neimoidinani, trzymający w ręku holoprojektor. Ustawił urządzenie na podłodze i wcisnął kilka przycisków na jego obudowie. Nagle w powietrzu ukazał się holograficzy obraz człowieka odzianego w obszerny płaszcz z kapturem, który nie pozwalał dostrzec jego oblicza.
- Derit Ravval z Chandrilli. Jesteś silny. Niewielu jest takich, którzy przeżyliby spotkanie z gwardzistą. Nawet pośród Jedi. Twoje umiejętności w Mocy są nieznaczne, ale, gdy otworzysz się na Ciemną Stronę, zdobędziesz siłę o jakiej nie śniłeś. Zostaniesz moim uczniem...
- Nigdy, pomiocie Sithów! – warknął Derit. Ręka droida mignęła w powietrzu i wbiła się w jego brzuch, pozbawiając go oddechu.
- Jesteś hardy. Takiego potrzebuję. Oczywiście teraz uważasz, że Ciemna Strona jest ci obca, ale ja udowodnię ci, że drzemie w tobie z całą swą potęgą i tylko czeka, byś ją odkrył. Kapitanie, zabrać go na prom i odesłać z eskortą na wyznaczone miejsce.
- Tak, panie. – odezwał się nieśmiało Neimoidianin. – Co z dziewczyną?
- Zabić ją natychmiast. Nikt się nie może o tym dowiedzieć.
- Tak, panie.
Obraz zamigotał i znikł. Neimoidianin odwrócił się do dowódcy droidów bojowych.
- Zabrać go do hangaru. Zachować wszystkie środki ostrożności. Zabić dziewczynę i zniszczyć ciało. Żadnych śladów.
- Tak, sir.
Ravval szarpnął się, ale ręce droidów osadziły na miejscu. Poczuł na nadgarstka nieprzyjemny chłód kajdanek. Roboty podniosły obu więźniów i wyprowadziły z celi. Przemierzali długie, obszerne korytarze. Mijali jasno oświetlone pomieszczenia kontrolne i szeregi drodidów gotowych do walki. Wreszcie, przebywszy plątaninę korytarzy, schodów i wind dotarli na obszerną płytę lądowiska. Przy wysokich ścianach stały barki desantowe, a pod sufitem w specjalnych zaczepach spoczywały myśliwce. Daleko przed Deritem majaczyła rozgwieżdżona pustka kosmosu, przesłonięta jedynie energetycznym polem.
W na samym środku lądowiska stało pięć owalnych promów. Na rufie miały zainstalowane trzy potężne silniki. Droid popchnął Ravvala do włazy statku. Jedi przez ramię obejrzał się na Arys, którą prowadzono ku śluzie na samym końcu hangaru.
I wtedy Derit zobaczył gwardzistę. Szedł wzdłuż szeregu promów, obracając w palcach prawej ręki pikę Mocy. Odciętą lewą dłoń zastąpiono połyskującą metalicznie protezą, wykonaną na podobieństwo ludzkiej kończyny, ale nie obciągniętą sztuczną skórą. Gwardzista uśmiechnął się złowrogo, gdy podszedł do Jedi, ale nic nie powiedział. Ravval dostrzegł rękojeść swojego miecza uczepioną do pasa żołnierza. Derit spojrzał jeszcze raz na kobietę, później powiódł po rzędach droidów, tłoczących się wokół i z rezygnacją powlókł się do włazu promu.
Nie dotarł tam jednak. Potężne szarpnięcie, które wstrząsnęło kadłubem statku, zwaliło go na stalowy pokład. Gwardzista upadł na jedno kolano, ale błyskawicznie zerwał się na nogi. Odpiął od pasa komunikator i szybko go uruchomił.
- Co się dzieje, kapitanie? Jesteśmy atakowani?
- Potwierdzam. Dwie eskadry myśliwców N-1 i corelliańska korweta. Nie stanowią dla nas zagrożenia.
- Dla waszego statku nie, ale dla promu...
Derit z trudem dźwignął się na nogi, ale kolejny wstrząs posłał go na płyty pokładu. Ravval uniósł głowę i zobaczył dwa żółto srebrne myśliwce, pędzące przez hangar. Zasypywały droidy i rozstawione wokół statki lawiną laserowego ognia. Maszyny śmignęły z ogłuszającym jękiem silników nad głową Jedi i zawróciły, nie przestając strzelać.
Ravval nie czekał już więcej; podniósł się i uderzył barkiem w podbródek gwardzisty. Żołnierz zatoczył się, ale nie upadł. Derit wyciągnął zakute w kajdany dłonie i pozwolił, by Moc przepłynęła przez jego ciało. Skupił się na srebrzystej rękojeści miecza, przyzywając wszystkie lata ćwiczeń. Żołnierz rzucił się na niego, kręcąc piką nad głową, ale nie zdążył. Rękojeść miecza odczepiła się od jego pasa i poszybowała ku kajdanom. Minęła je i ustawiła się tyłem do Derita. Mężczyzna uruchomił broń Mocą. Fioletowa klinga wystrzeliła w powietrze rozrywając stalowe więzy. Ravval chwycił rękojeść i zasłonił się ostrzem, by uniknąć ciosu gwardzisty. Pika i miecz skrzyżowały się, obsypując pokład snopami iskier. Jedi odepchnął broń przeciwnika i zaatakował. Gwardzista osłonił się najpierw przed ciosem z prawej, potem z lewej. Cofnął się o kilka kroków. Derit uderzył ponownie, tym razem znad głowy. Fioletowe ostrze przemknęło w powietrzu i z trzaskiem opadło na pikę, uniesioną wysoko przez żołnierza. Gwardzista, korzystając z chwili nieuwagi przeciwnika, kopnął go z całej siły w brzuch, posyłając na stalowe płyty pokładu.

Mistrz Eeth Koth stał na mostku Tantive II i obserwował przebieg bitwy. Żółte myśliwce skupiały na sobie uwagę wrogiej artylerii, pozwalając korwecie systematycznie ostrzeliwać statek Federacji. Zabrak pochylił się nad iluminatorem, gdy dwa myśliwce N-1 wyleciały z olbrzymią prędkością z hangaru okrętu Neimoidian. Lśniące stateczki pomknęły ku gwiazdom, a w ślad za nimi z hangaru wystrzeliły dziesiątki automatycznych myśliwców Federacji.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 (10) 11

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 6,33
Liczba: 6

Użytkownik Ocena Data
Vip`per 8 2004-08-06 19:22:04
John Waiter 8 2004-08-06 07:50:57
Darth Fizyk 7 2004-08-08 00:18:22
Yako 7 2004-08-06 17:19:55
LordBane 7 2004-08-06 14:03:08
Krogulec 1 2004-08-06 10:58:52


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (4)

  • Darth Fizyk2004-08-08 00:19:44

    Dawno czytałem to opowiadanie :) ponad rok temu, I pozatym, że to pierwszy fik, jaki czytałem, bardzo mi się spodobał, i przez niego napisałem Mroczną Ścieżkę :)

  • Yako2004-08-06 17:20:13

    Ja też oceniłem na 7 :]

  • LordBane2004-08-06 14:03:35

    Niezłe, naprawdę niezłe. Oby tak dalej :) 7/10

  • John Waiter2004-08-06 07:50:46

    Początek świetny - druga część o Derit'cie Ravval'u trochę niejasna w stosunku do części pierwszej i nie mająca związku - zacząłem się zastanawiać co one mają ze sobą wspólnego i zrozumiałem to dopiero gdy zobaczyłem "1" w tytule: "Droga Jedi 1" - to może wiele tłumaczyć - będzie ciąg dalszy. Na razie całkkiem nieźle. :)

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..