TWÓJ KOKPIT
0

Steve Sansweet :: Newsy

NEWSY (128) TEKSTY (5)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

P&O 40: Zeznania Jedi

2013-10-13 10:26:03



Dziś pytanie o logikę Epizodu I. Odpowiada ulubieniec fanów Steven Sansweet.



P: Dlaczego Qui-Gon i Obi-Wan nie zeznawali w imieniu Królowej w czasie posiedzenia senatu? Mieli dowód, na inwazję Federacji Handlowej, w końcu tam byli!

O: W napisach otwierających „Mroczne Widmo” jest wyraźnie napisane, że Kanclerz Valorum potajemnie wyznaczył dwóch Jedi. Tu ważne jest to, że był to sekret. Jedi nie mogli zeznawać, bo ich tam powinno nie być. Nawet Sidious jest zdziwiony mówiąc „Kanclerz nie powinien był mieszać do tego Jedi”. Valorum zdając sobie sprawę z tego, jak nieefektywny jest Senat, nawet nie poddał kwestii wysłania ambasadorów Jedi na Naboo pod głosowanie. Odbyło się to z jego własnego polecenia.

A jak dodamy, że już wcześniej był zamieszany w skandale i bezpodstawne oskarżenia o korupcję, Valorum nie powinien był wysyłać nieautoryzowanej misji Jedi. Ale tak zrobił, gdyby wyszło to na jaw, miałby kłopoty polityczne. Ostatecznie i tak został odsunięty od stanowiska, a Jedi byli zajęci doniesieniami Qui-Gona o znalezieniu Wybrańca z antycznej przepowiedni.
KOMENTARZE (6)

Steve Sansweet z rekordem Guinnessa

2013-09-12 22:04:08

Steve Sansweet najbardziej znany na świecie kolekcjoner gadżetów z naszego ulubionego uniwersum, były szef ds. relacji z fanami i autor wielu książek stał się niedawno oficjalnym posiadaczem rekordu Guinnessa. Uznano go oficjalnie za posiadacza największej na świecie kolekcji pamiątek Star Wars.

Swoją kolekcję Steve przechowuje na "Ranczu Obi-Wana", byłej kurzej fermie na obrzeżach Petalumy w Kalifornii. Na obecną chwilę znajduje się na niej ponad trzysta tysięcy gadżetów.


KOMENTARZE (8)

P&O 34: Czy Lucas czyta forum Star Wars.com?

2013-09-01 09:41:48



Ponownie jedno ze starszych, zdecydowanie zdewaluowanych już dziś pytań. Ale za to odpowiada Steve Sansweet.



P: Czy George Lucas czytuje czasem forum dyskusyjne na starwars.com?

O: Nawet jeśli to robi, nie powiedział nam. Choć trudno sobie wyobrazić bardziej przyjemną formę oderwania się, powiedzmy od pisania scenariusza. Ale mogę zapewnić, że jeśli kierownictwo Lucasfilm uzna, że jest coś, o czym szef powinien wiedzieć, poinformują go.

K: Tak dla przypomnienia, forum oficjalne zostało już jakiś czas temu zamknięte, podobnie jak blogi, oryginalny dział Zapytaj Radę Jedi (i jego następca – Pytania i Odpowiedzi) oraz wiele innych ciekawych rzeczy, które oficjalna oferowała. Zwłaszcza tych, gdzie istniała jakaś interakcja z użytkownikami, wymagająca odpowiedzi od ludzi decyzyjnych w Lucasfilm.
KOMENTARZE (2)

Z lamusa konwentowego #8: Celebration V

2013-07-10 17:17:04

Po Celebration IV właściwie wszyscy czekali na wspólne, fanowskie świętowanie „Imperium kontratakuje”. Wiele osób już wcześniej strzelało, że będzie to gdzieś w maju 2010, ale Lucasfilm coś się trochę ociągał. Zmieniono przede wszystkim firmę organizującą konwent, tym razem była to ReedPop, która nadal ma licencję na konwenty. Jednak wszystko działo się na tyle długo, że konwent przesunięto w czasie i zorganizowano go w dniach 12-16 sierpnia 2010. Na miejscówkę wybrano wschodnie wybrzeże, a dokładniej centrum turystyczne Ameryki, czyli Orlando. Budynek był dość spory, to centrum konwentowe hrabstwa Orange, w którym poza Celebration organizuje się także inne imprezy masowe. Firma Reed Pop poniekąd wróciła raczej do tradycji Celebration IV, jakby trochę odstawiając na bok Celebration Europe i Japan, ale też trochę zmieniła formę konwentu.

Po pierwsze, tematem przewodnim faktycznie jest „Imperium kontratakuje”. Ale panele z gwiazdami mają być panelami z gwiazdami, a nie aktorami grającymi ogony. Mamy zatem niewiele paneli przekrojowych, zazwyczaj gościem jest jedna osoba i robi się z tego show. A goście dopisali, dwie najważniejsze osoby to George Lucas i Carrie Fisher. Panel z Georgem Lucasem poprowadził John Stewart, to właśnie tam Lucas oznajmił, że Obi-Wan pochodził z planety Stewjon. Ten panel to gwóźdź konwentu, w tym czasie praktycznie nic się nie dzieje, jest transmitowany na monitorach w innych salach, ale inaczej niż przy ostatniej wizycie Lucasa, tym razem fani nie mogą zadawać mu pytań. Pytania wybrał sam Stewart, częściowo spośród tych, które nadesłali mu fani. W trakcie tego panelu Lucas zapowiada (i pokazuje fragmenty) wydanie Blu-ray sagi, wspomina też o wersjach 3-D. Na panelu pojawiają się goście specjalni, Carrie Fisher i Mark Hamill. Warto dodać, że kolejki na Lucasa były ogromne i nieporównywalne z tym, co normalnie dzieje się na Celebration.

W sobotę wieczorem zorganizowano „The Last Tour to Endor”, czyli specjalny (dodatkowo płatny) pokaz „Star Tours” w pobliskim Disneywordzie. „Star Tours” akuratnie jest zamykane i przygotowują się do produkcji „Star Tours II”. W Disneywordzie natomiast trwa całonocna impreza, w której uczestniczą gwiazdy. Efekt jest taki, że gdy w niedzielę miał się odbyć panel z Carrie Fisher, ta nie jest w stanie dotrzeć na konwent. To chyba najpoważniejszy zgrzyt imprezy, zwłaszcza, że ludzie stali w kolejkach do niej.

Owszem są „Wojny klonów”, jest „The Old Republic”, mnóstwo zapowiedzi, duża impreza, ale także zdecydowano lepiej zagospodarowano część warsztatową. Jedną salę nazwano akademią i tam odbywają się wykłady, podczas których twórcy opowiadają o swoim rzemiośle. Czy to o komiksach, czy to o pisaniu powieści. W tym ostatnim wypadku zorganizowano cały cykl, w którym swoje wystąpienia mieli Aaron Allston, Karen Traviss i Troy Denning, każde z nich koncentrowało się na czymś innym. Swoją drogą były tam też warsztaty z origami, które przeprowadzał Tom Angleberger.

Po raz ostatni zorganizowano też ceremonię otwarcia, gdzie nie mogło zabraknąć Steve’a Sansweeta. Ostatni raz też członkowie likwidowanego Hyperspace mieli jakieś przywileje. Tym razem mogli ominąć kolejkę wejściową na konwent. Byli wpuszczani punktualnie jak wszyscy inni, ale mieli priorytetową kolejkę. Wprowadzono natomiast dwa typy wejściówek VIP – Jedi Master i Jedi Knight. Mistrzowie Jedi wchodzą na konwent pół godziny wcześniej, omijają kolejki i mają zarezerwowane miejsca w głównych salach, plus jakieś inne bonusy. Rycerze Jedi mają część z tych przywilejów, ale płacą mniej.

Sam konwent odwiedziło jakieś 30 tysięcy osób. Po raz pierwszy i na razie jedyny, wprost postawiono na rozrywkę dla dorosłych. Stworzono bar lodowy, gdzie serwowano drinki alkoholowe, ale można było tam też nieoficjalnie pogadać choćby z ludźmi z BioWare.

Zorganizowano także pokazy sześciu filmów sagi, które odbywały się wieczorami i były dostępne dla wszystkich fanów.

Naszą relację z tego konwentu znajdziecie tutaj.

Wcześniej wspominaliśmy:
Celebration 0
Celebration I
Celebration II
Celebration III
Celebration IV
Celebration Europe
Celebration Japan
KOMENTARZE (0)

P&O 26: W jaki sposób wybiera się lokacje na Star Wars Celebration?

2013-07-07 09:10:18



Stare pytanie, bo jeszcze sprzed 2005 roku, ale tym razem mocno na czasie. Odpowiada ulubieniec fanów, Steve Sansweet.



P: W jaki sposób są wybierane lokalizacje na Star Wars Celebration? Jak można sprawić by odbyło się to w moim mieście?

O: Bierzemy wielką mapę USA, nakładamy opaskę na oczy, zakręcamy się wokół używając Mocy, a czubkiem ogona ronto wskazujemy wygrywające miasto. A poważnie to spędziliśmy dużo czasu przyglądając się miastom zanim wybraliśmy Indianapolis na miejsce Celebration II. Celebration I odbyło się w Denver, gdyż w owym czasie było to miasto w którym znajdowało się centrum zarządzania fanklubu.
Rozglądamy się za miastem mającym rozległe i dostępne centra konwentowe oraz hotele w przystępnych cenach w okolicy. Takie by łatwo było tam dotrzeć samochodem, czy samolotem, a jednocześnie gotowym do przyjęcia dużej liczby osób i gościnnym. Na Celebration II przyjechało ponad 27 tysięcy osób. Dostaliśmy już dużo sugestii na temat Star Wars Celebration III i mamy nadzieję, że uda się nam znaleźć lokację do końca lata. Na pewno przeczytacie pierwsze oficjalne info na starwars.com

K: Tak swoją drogą to Celebration III odbyło się również w Indianapolis. W tym roku zaś odbędzie się Celebration Europe II w Essen w Niemczech.
KOMENTARZE (6)

P&O 22: Czy mógłbyś mi wysłać listę kolekcjonerską figurek?

2013-06-09 08:15:24



To jedno z bardziej personalnych pytań skierowane do Steve’a Sansweeta.



P: Czy mógłbyś mi wysłać listę kolekcjonerską figurek?

O: Nie.

I nie dlatego, że nie chcę, bo akurat gdyby była sam bym chciał taką. Problem tkwi w tym, że jest tyle różnych sposobów kolekcjonowania, że nie ma jednej takiej listy, która usatysfakcjonowałaby wszystkich. Czy chcesz wiedzieć o każdej figurce jaką wypuszczono? Czy może o każdej karcie jaką dołączono do figurki? Chcesz w kolejności alfabetycznej, wypuszczania czy może tak zwanych „falach”? To czego wszyscy potrzebują to wspaniałą baza danych zawierająca komplet tych informacji, z których można by to wszystko wyciągnąć. A ta zawierałaby także wszystkie edycje wydawane we wszystkich krajach świata.

Póki takiej bazy nie ma, pozostaje nam samemu szukać i uzupełniać sobie listy z Cargo Bay, list na Hasbro.com i wielu innych stronach. Polecam też regularne czytanie magazynów Toyfare i Lee’s Toy Review, bez których nie potrafię sobie wyobrazić życia.

K: Cargo Bay – to była usługa na oficjalnej, która próbowała katalogować gadżety i figurki. Obecnie już nie istnieje, ale w sieci znajduje się kilka fanowskich. Pojawiają się też specjalne albumy kolekcjonerskie jak Gus and Duncan’s Comprehensive Guide to Star Wars Collectibles. Dość dobrze ilustrują one ile problemów jest ze stworzeniem takiej listy.
KOMENTARZE (2)

Z lamusa konwentowego #3: Star Wars Celebration II

2013-05-22 17:12:27

Może Celebration I nie było zbyt udane jeśli chodzi o organizację, ale pomimo wszystkich niedoróbek ludzie wrócili z tego konwentu zadowoleni. No i chcieli więcej. Nic dziwnego, że decyzja o organizacji Celebration II zapadła stosunkowo szybko, choć nie od razu została ogłoszona. Zrobiono sobie bardzo dobry post mortem, czyli starannie przeanalizowano błędy. Wiedziano ile mniej więcej osób można się spodziewać i czego ludzie najbardziej oczekują. Przede wszystkim jednak Celebration II nadało obecny kształt tym konwentom bardziej niż jakikolwiek inna impreza.
Zmieniły się także osoby odpowiedzialne za to przedsięwzięcie. W Lucasfilmie w roku 2001 zaczęła pracować Mary Franklin, która zajmuje się oficjalnym fanklubem, dołączył do niej także Steve Sansweet, który pełnił rolę osoby do kontaktów z fanami. Najważniejsze jest jednak to, że tym razem zrezygnowano z czasopism, które organizują konwenty w hotelach, czy muzeów, a wynajęto Indianapolis Convention Center (ICC), co spowodowało zupełnie inną jakość konwentu. Łatwo zgadnąć, że impreza odbyła się w Inadinapolis w stanie Indiana, znów tuż przed premierą „Ataku klonów”, czyli w dniach 2-5 maja 2002. Frekwencyjnie konwent był olbrzymim sukcesem, sprzedano ponad 27000 wejściówek.

Celebration II wprowadziło nową tradycję, czyli oficjalne otwarcie. Jest to specjalny panel, na który oczywiście ciężko się dostać. Odbywa się on pierwszego dnia i jest to prawdziwe show, na którym prezentowane są najważniejsze rzeczy związane z konwentem, w tym nowe zwiastuny czy zapowiedzi, ale nie wszystkie, napięcie trzeba dozować. ReedPop na Celebration VI zmieniło trochę tę tradycję i na razie zamiast oficjalnego otwarcia mamy oficjalne zamknięcia, gdzie ponownie mamy podsumowanie, ale z przytupem (ostatnio zapowiedziano nowe rzeczy właśnie tam). Ceremonie oficjalnego otwarcia zawsze nierozerwalnie były związane z Stevem Sanweetem, to on prowadził show, bawił fanów, żartował i przebierał się. Na otwarciu pojawiają się też gwiazdy, zarówno te, które już dotarły na konwent, jak i te, które nie dotrą. Tu po raz pierwszy pokazano nagrane pozdrowienia dla fanów od Samuela L. Jacksona, Pernilli August, Johna Williamsa, Christophera Lee, Iana McDiarmida, Ewana McGregora i George’a Lucasa. Spośród wymienionych osób jedynie George’owi i Ianowi udało się dotrzeć na Celebration (choć akurat nie na II). Otwarcie to gala, a na niej nie może zabraknąć też chwili powagi. To jest miejsce w którym wspomina się tych twórców, którzy odeszli.

Tym razem jednak otwarcie miało jeszcze coś specjalnego. Fragment z Epizodu II, którego jeszcze nie pokazywano. Fanom pokazano jak walczy Yoda, wielu z nich wpadło w niesamowitą euforię.

Centrum konwentowe w Indianapolis przede wszystkim było ciepłe, nie padało, a co ważniejsze, miało dużo miejsca dla wystawców, jak i fanów (no i okołokonwentową infrastrukturę). Sama organizacja konwentu została przebudowana, pojawiło się miejsce, gdzie można kupić autografy oraz zorganizować inne fanowskie atrakcje, jak grupy budujące R2-D2, konkursy strojów, wspólne budowanie dioram, nie zapomniano też o zabawach dla dzieci. Wśród tych ostatnich znalazł się kurs rysunku, który prowadził Iain McCaig. Oczywiście sale szkoleniowe lepiej zorganizowano dopiero na Celebration V, ale to właśnie tu się to zaczęło.

Rozwój organizacji kostiumowych, wówczas głównie jeszcze 501 Legionu sprawił, że także fani wnieśli więcej w sam program. Tu też zaczęła się tradycja robienia wspólnych zdjęć legionowych.

Przebudowano też część zakupową. Oficjalny konwentowy sklep był lepiej zaopatrzony, a przede wszystkim zaczęto rozwijać linię produktów typowo konwentowych – z logo Celebration. Poprzednim razem ekskluzywne figurki trafiły w końcu do sklepów, acz po jakimś czasie. Od Celebration II jest inaczej, ekskluzywny ma być ekskluzywny, co oczywiście odbija się w cenie i zainteresowaniu. Z drugiej jednak strony ten sklep jest też pełen różnej maści badziewia, o czym warto pamiętać.

Wśród gości pojawili się między innymi Hayden Christensen, Carrie Fisher, Billy Dee Williams, czy Anthony Daniels. Natomiast fakt, że zrobiono sekcję z autografami spowodował, że zaczęto ściągać mniej znanych aktorów, którzy nie mieli własnych punktów programu, a jedynie rozdawali autografy (płatne). No i przede wszystkim trudniej było zdobyć autograf za darmo, ale przynajmniej fani polujący na gwiazdy nie rozbijali prelekcji.

Uczestnicy tego konwentu (i poprzednich) wspominają, że był to pierwszy gwiezdno-wojenny konwent z prawdziwego zdarzenia, nie zbieranina, zjazd, zlot fanów, a konwent.

Wcześniej pisaliśmy o:
Celebration 0
Celebration I
KOMENTARZE (1)

P&O 15: Gdzie się podziała gra Risk: Original Trilogy Edition?

2013-04-21 13:46:56



Niektóre z pytań zadawanych przez użytkowników oficjalnej były bardzo konkretne, zwłaszcza te dotyczące kolekcjonerstwa. W tym wypadku jak łatwo się domyśleć odpowiadał ulubieniec fanów, czyli Steve Sansweet. To pytanie pochodzi z 2006 roku.



P: Pod koniec ubiegłego roku w sklepach (w USA) pojawiła się gra „Star Wars Risk: Clone Wars Edition”. Z tyłu pudełka jest reklama gry „Star Wars Risk: Original Trilogy Edition”, która nadchodzi w 2006! I choć minęło już pół roku 2006, wciąż nie ma żadnej informacji. Czemu o tym się nic nie mówi i trudno zdobyć wszelkie informacje na ten temat?

O: „Star Wars Risk: Clone Wars Edition” to wersja klasycznej militarnej gry Risk, jak się okazało bardzo popularna. Jeden z blogerów starwars.com, Ki-Aaron-Mundi napisał „To wspaniałą gra. To Risk, ale na zupełnie nowym poziomie, uwzględniające specyfikę Wojen Klonów. To nie tylko Risk z planszą Clone Wars, to Wojny Klonów w interpretacji Risk. W grę wchodzą takie elementy jak Rozkaz 66. A została dopracowana przez twórców, tak bardzo, że nie tylko wciąga, ale wciąż gwarantuje równość szans dla wszystkich stron konfliktu.”

Natomiast dla fanów gry „Star Wars Risk: Original Trilogy Edition” będzie dostępna w niedalekiej przyszłości. Hasbro nie chce wypuszczać w tym samym czasie dwóch wersji gry, by nie zmylić konsumentów.

K: Gra „Star Wars Risk: Original Trilogy Edition” pojawiła się na rynku jeszcze w 2006, dokładniej w grudniu tuż przed Gwiazdką (więcej). Niestety trochę trudno ją zdobyć, a ceny na rynku wtórnym czasem osiągają zawrotną wysokość (nawet koło 200 USD).
KOMENTARZE (1)

P&O 12: Czy George Lucas miał kiedyś pomysł na epizody VII do IX?

2013-03-31 08:57:25



Niektóre z pytań, które pojawiły się na oficjalnej, zdążyły się przeterminować. Ten dzisiejszy to najlepszy przykład. Na pytanie odpowiada ulubieniec fanów Steve Sansweet.



P: Czy George Lucas miał kiedyś jakikolwiek pomysł na Epizody VII – IX, czy też może powieści Gwiezdno-wojenne zatrzasnęły wszelkie możliwe koncepcje, niszcząc Imperium?

O: W pierwotnej wersji, George Lucas zakładał potrzebę nakręcenia dziewięciu filmów, by opowiedzieć historię rodziny Skywalkerów. Ale gdy dokładnie zabrał się za linię fabularną, spostrzegł, że to co chce opowiedzieć, to można zrobić w sześciu dwugodzinnych filmach. Ale dziewięcio-częściowa mantra pozostała i nie chce umrzeć. I zapewne nigdy tak się nie stanie. Ale George powtarza, że opowieść którą chciał opowiedzieć ukończy w sześciu filmach, które będzie można oglądać jako jedną epicką sagę. Twierdzi, że szczerze nie ma pomysłów na opowieści po zniszczeniu Drugiej Gwiazdy Śmierci.

LucasBooks zawsze stara się zapytać swego szefa, czy żaden z ich projektów nie interferuje z tym, co akuratnie planuje. I choć plany się zmieniają, resztę wyznacza wspaniały świat fikcyjnego wszechświata, który pokochały setki fanów i tego w żaden sposób nie zatrzyma nikt z protegowanych czy pracowników Lucasa.

K: Enigmatyczna odpowiedź Sansweeta dziś już straciła na ważności. Po pierwsze, Lucasfilm zostało sprzedane Disneyowi, po drugie trzecia trylogia (i być może kolejne) stają się faktem. Po trzecie, George Lucas miał pomysł na sequele i to on napisał krótki zarys scenariusza, który następnie rozbudował Michael Arndt. Ten ostatni obecnie pisze scenariusz siódmego epizodu. Czwarta sprawa to EU, o ile nad wszystkim trzymał pieczę George Lucas, nie mieliśmy z tym większych problemów, teraz wciąż nie ma jasno określonego losu EU. Czy nowe filmy będą respektować całe to dziedzictwo, czy nie. Na koniec jednak warto wspomnieć, że George Lucas zawsze miał wiele pomysłów, a początkowo planował rozpisać sagę na dwanaście części. O tym jak kształtowała się trzecia trylogia więcej przeczytacie tutaj, natomiast jak wyglądała historia pojawiających się plotek i ich dementowania przeczytacie tu.
KOMENTARZE (3)

Star Wars Celebration Europe II – nowe informacje

2013-03-11 17:25:16 http://www.starwarscelebration.eu



Powoli rozkręca się machina informacyjna wokół największego konwentu gwiezdno-wojennego roku 2013. W końcu zaczynają pojawiać się konkretne informacje na temat tego, co będzie na tej imprezie. I kto będzie.

Pablo Hidalgo, wieloletni redaktor StarWars.Com, obecnie jeden z menadżerów marki „Gwiezdne Wojny” będzie prowadził panele w sali „Behind-The-Stage”. Hidalgo już kilkukrotnie prowadził podobne panele na poprzednich edycjach Celebration. W sali Waricka Davisa zobaczymy przede wszystkim gwiazdy, tu zaś więcej będzie twórców mniej znanych, raczej ekipy filmowej niż aktorów. W USA w ramach tej sali odbywały się także spotkania z twórcami EU, jak to będzie w Essen, zobaczymy.

Dla tych, którzy marzą o tym, by kiedyś zobaczyć Rancho Obi-Wan Steve’a Sansweeta będzie także taka możliwość, a przynajmniej w uproszczonej wersji. W ramach Exhibit Hall (miejsca, gdzie będą zlokalizowani wystawcy i sprzedawcy), zlokalizowane zostanie „Rancho Obi-Wan Expirience”, czyli ranczo Sansweeta w pigułce. Będzie można tam zobaczyć kilka najciekawszych eksponatów z jego kolekcji, a także kupić jego książki. Przy odrobinie szczęście będziecie mieli szansę zobaczyć samego Steve’a i porozmawiać z nim.

Zadowoleni będą także kolekcjonerzy. Powraca panel kolekcjonerski, który ponownie przygotuje Gus Lopez. Panele kolekcjonerskie są dość specyficzne, znajdują się trochę na uboczu i mają swoją wierną grupę widzów. Tym razem ekipa Lopeza postanowiła skoncentrować się bardziej na europejskich produktach. Zapowiedziano już prelekcje o niemieckich kolekcjonariach, kartach kolekcjonerskich, francuskich reklamach i produktach z lat 1977-1986, LEGO a także panel o tym jak się robi kolekcjonerskie produkty. Tradycją paneli kolekcjonerskich jest także to, że na niektórych z nich, wybranych, acz nie oznaczonych, są rozdawane ekskluzywne produkty. Tym razem ekipa Lopeza również o nich nie zapomniała.

W ramach Exhibit Hallu, o którym już wspominaliśmy, znajdzie się też sekcja, w której artyści będą sprzedawać i podpisywać swoje prace. Będzie oczywiście można też je pooglądać, albo zrobić sobie zdjęcia. Te autografy zazwyczaj można zdobyć za darmo. Obecnie lista zapowiedzianych artystów wygląda tak: Steve Anderson, Drew Baker, Paul Ballard, Spencer Brinkerhoff III, Matt Busch, Richard Chasemore, Joe Corroney, Doug Cowan, Hugh Fleming, JAKe, Hans Jenssen, Ken Lashley, Erik Maell, Jason Palmer, Brian Rood, Tsuneo Sanda, Joshua Smith (Hydro74), Shea Standefer, Chris Trevas, Malcolm Tween, Jerry VanderStelt, Christian Waggoner i Lin Zy.

Zapowiedziano także pierwszą, prawdziwą gwiazdę. Ian McDiarmid, czyli Imperator we własnej osobie, pojawi się w Essen. Możecie liczyć na panel z nim prowadzony przez Warwicka Davisa. McDiarmid pojawił się już wcześniej na „Celebration Europe”, a także ostatnio na Celebration VI w Orlando.

Na koniec na stronie Celebration pojawił się zwiastun konwentu.



Dla przypomnienia konwent odbędzie się w dniach 26-28 lipca 2013 w Essen w Niemczech.

Temat na forum
KOMENTARZE (5)

P&O 8: Naboo i Gunganie

2013-03-03 16:40:35



Tydzień temu znaleźliśmy pytanie dotyczące Naboo z 2007, natomiast bardzo podobne pytanie na oficjalnej pojawiło się rok wcześniej – 8 czerwca 2006. Wówczas jednak odpowiadał Steve Sansweet, więc może niektórzy nie zrozumieli, co miał na myśli.




P: Co się stało z Naboo i Gunganami. Nie wspomina się o nich w Epizodzie IV, V czy VI. Czy ich wybito?

O: Niekoniecznie. Pamiętajcie, że to olbrzymia galaktyka. Jeśli coś nie jest wspomniane, nie znaczy, że zniknęło. Ani Yavin, ani Dantooine nie są wspomniane w Epizodzie V czy VI, ale te miejsca wciąż istnieją. Podobnie jest z Nepalem, o którym nic się nie mówi w „Świątyni Zagłady” czy „Ostatniej Krucjacie”, a ciągle istnieje.

K: O losie Jar Jara pisaliśmy ostatnio. Jednak nie licząc Galaxies Naboo i Gunganie nie odegrali już potem w EU znaczącej roli. Choć nie znaczy, że się nigdzie nie przewijali. Można ich czasem znaleźć w różnych pozycjach Expanded Universe, choćby w tle w Crimson Empire III czy nawet w powieści Ruiny Dantooine. Jednak najzabawniejsze jest to, że tak udzielona odpowiedź nie ucięła wśród amerykańskich fanów spekulacji na temat losu planety i rasy.
KOMENTARZE (5)

P&O 4: Super szybki Obi-Wan

2013-02-03 10:54:52



Kolejne pytanie z czasów przed „Atakiem klonów”, dotyczące „Mrocznego widma”. Tym razem wiemy, kto odpowiadał, ulubieniec fanów – Steven J. Sansweet. Do jego odpowiedzi trzeba się przyzwyczaić, są bardzo steve’owe.



P: Dlaczego pod koniec „Mrocznego Widma”, Obi-Wan nie użył swej nadzwyczajnej szybkości (potęgowanej Mocą), by przedostać się przez grodzie oddzielające go od walczących Qui-Gon Jinna i Dartha Maula?

O: Fizyczne możliwości nigdy nie są w 100% powtarzalne. Można zadać sobie pytanie, dlaczego ulubiona drużyna raz pokonała rywali, a już za drugim razem nie. Fizyczne i psychiczne zmęczenie odgrywa ważną rolę w wykorzystaniu przez Jedi Mocy. I pewnie dokładnie to się stało, w „Mrocznym Widmie”.

K: Jako ciekawostkę należy dodać, że zdolność Mocy znana jako Force speed, czy Force sprint jest jednym z ciekawych elementów Expanded Universe, który pojawił się w filmach. Po raz pierwszy o takiej zdolności wspomniano w powieści Cienie Imperium, potem zaś pojawiła się w grach, RPGach i ostatecznie w filmach. W „Mrocznym widmie” widać ją na początku, gdy Obi-Wan Kenobi i Qui-Gon Jinn uciekają przed droidekami.
KOMENTARZE (13)

Książkowo listopadowo

2012-11-30 18:46:09

W tym miesiącu niewiele się działo, jeśli chodzi o plotki książkowe. Wszyscy także w Del Rey i LFL byli podekscytowani wieściami o nowych epizodach. Dodatkowo „pusty” okres spowodował huragan Sandy, który wstrzymał pracę w Del Rey na parę dni, święto dziękczynienia i koniec sezonu konwentowego. Niestety najbardziej nurtujące nas pytanie, jak nowa trylogia wpłynie na EU nadal pozostaje otwarte. Jennifer Heddle na twitterze sama przyznała, że nawet w Lucasfilmie jeszcze tego nie wiedzą. Jak będą coś wiedzieli, dadzą znać. Na razie pracują jakby nic się nie zmieniło. Jennifer przyznała tylko, że świetnie będzie pracować nad adaptacjami powieściowymi nowej trylogii.

Za to mamy małą ciekawostkę z Polski. Otóż Amber nadal nie wie czy i w jaki sposób będzie kontynuowana Kolekcja książkowa, ale już teraz wiadomo, że w na przełomie lutego-marca pojawi się pakiet pierwszych 10 tytułów z tej kolekcji w cenie 49,90 PLN.

„Vader’s Little Princess” to książeczka Jeffreya Browna, autora Darth Vader and son. Jak łatwo się domyśleć będzie to sequel ukazujący w niecodzienny sposób relację Lorda Sithów i jego córki. Forma bardzo podobna do oryginału, cena pewnie też – koło 15 USD. Pozycja ta ukaże się w kwietniu 2013 nakładem wydawnictwa Chronicle Books.

Crucible Troya Denninga zmienia tylko swoją datę premiery. Raz jest 2 lipca 2013, raz 16, a ostatnio stanęło na 9, rok i miesiąc pozostały bez zmian.

„Winner Lose All” to kolejny e-book, tym razem Timothy Zahn promuje w ten sposób swoją najnowszą powieść Scoundrels, zapowiedzianą na początek 2013. E-book będzie dostępny od 10 grudnia w cenie 1,99 USD, a jego główną postacią będzie Lando.
Lando Calrissian jest za pan brat z turniejami karcianymi, ale ten ma naprawdę elektryzującą atmosferę. Głównie ze względu na nagrodę, którą jest rzadka rzeźba warta 50 milionów kredytów. Jeśli Lando nie będzie ostrożny, zbankrutuje, zwłaszcza po spotkaniu z dwiema identycznymi bliźniaczkami, Bink i Tavią Kitik, doskonałymi złodziejkami, które mają powody wierzyć, że rzeźba jest falsyfikatem. Siostry Kitik są przepiękne, groźne i zdeterminowane by dowieść swego, no i przekonały Ladna by pomógł im ujawnić oszustwo. A co jeśli intryga jest o wiele bardziej skomplikowana, jeśli ktoś z ukrycia rozdaje wszystkie karty, a jego jedynym rozwiązaniem na każdy nieoczekiwany problem jest morderstwo?
Poza Landem zobaczymy jeszcze Hana Solo i Chewbaccę, wszyscy oni będą zamieszani w tę niebezpieczną grę.

Tyle jeśli chodzi o plan wydawniczy, druga sprawa to premiery. Zdecydowanie najważniejsza książkowa premiera miesiąca to TOR: Annihilation Drew Karpyshana (o którym pisaliśmy tutaj).

W tym miesiącu ukazała się w USA także Hegemonia Christie Golden z serii „Przeznaczenie Jedi”, tym razem w miękkiej okładce. Cena przedruku to 7,99 USD. Obie pozycje w USA wydało wydawnictwo Del Rey.

Nakładem wydawnictwa Wiley ukazał się album „Star Wars and History” pod redakcją Nancy Reagin i Janice Liedl, a ze strony LucasBooks Jonathana W. Rinzlera. Album koncentruje się na pewnych inspiracjach i podobieństwach sagi do historii. Od starożytnego Egiptu, przez Cesarstwo Rzymskie czy Rewolucję Francuską, aż po wojnę w Wietnamie. Poznamy historyczne wydarzenia, postaci, które zapisały się w historii, zarówno bohaterskimi czynami jak i zbrodniami, ale spojrzymy na nie przede wszystkim ze względu na ich wpływ na proces kształtowania się sagi. Album pokaże jak bomby atomowe i wodorowe doprowadziły do powstania Gwiazdy Śmierci, jaki wpływ na postępowanie księżniczki Lei miały kobiety z francuskiego ruchu oporu podczas II wojny światowej, czy rewolucji meksykańskiej. Przeanalizowane zostały podobieństwa między kodeksem Jedi a Bushido, a także o niewolnictwie, nastoletnich królowych, międzynarodowych kompaniach i o tym jakie to wszystko ma odzwierciedlenie w sadze.
Całość ma 344 strony i kosztuje 29,95 USD. Zgodnie z tym, co pisał Jon Rinzler, to dopiero pierwszy tom tej naukowej serii.


„Star Wars: Obi-Wan Kenobi, Jedi Knight” to kolejna pozycja wydawnictwa Dorling Kindersley przeznaczona dla najmłodszego czytelnika, tym razem umiejącego już czytać samodzielnie. Książeczka Catharine Saunders koncentruje się na postaci Obi-Wana. Ma aż 48 stron i kosztuje standardowo 3,99 USD.


Na koniec jeszcze jeden album „Star Wars: The Ultimate Action Figure Collection: 35 Years of Characters” autorstwa Steve’a Sansweeta. Wydany przez Chronicle Books ma 352 strony i kosztuje 40 USD. Jak łatwo się domyślić to obowiązkowa pozycja dla kolekcjonerów, a jej zapowiedź znajduje się tutaj.
KOMENTARZE (14)

Kolejne zmiany w Lucasfilm, będą 2-3 filmy rocznie

2012-11-19 17:24:58

Ostatnio świat obiegła wiadomość, że Lucasfilm planuje wypuszczać dwa-trzy filmy rocznie. Znaczyłoby to, że „Gwiezdnych Wojen” będzie dużo więcej niż się spodziewaliśmy, jednak czasem trzeba sięgnąć do źródła, gdyż zlały się tu dwie informacje. W każdym razie informacje o planach przejęcia Lucasfilmu przez Disneya były utrzymywane w bardzo głębokiej tajemnicy. Z powodu tak zwanego inside trading, czyli nielegalnego handlu informacją poufną, która może mieć wpływ na wyniki giełdowe, o nowych epizodach i sprzedaży LFL wiedziała jedynie garstka osób. 31 października 2012 odbyło się specjalne zebranie pracowników Lucasfilmu, którym oficjalnie przedstawiono nową strategię, większość z nich dowiedziało się o tym dopiero dzień wcześniej... z mediów. To właśnie na tym spotkaniu padły dwie informacje. Pierwsza, że nowe „Gwiezdne Wojny” będą powstawać co 2-3 lata i że pewnie nie skończy się na trylogii. Druga, że Lucasfilm chce wypuszczać 2-3 filmy rocznie (w domyśle tworzyć). Rozważane są różne scenariusze, w tym ten podobny do Marvela, gdzie poza głównymi filmami („Avengers”) są też filmy o poszczególnych postaciach. Prawdopodobnie te dwie informacje zlały się w jedno. Nie należy się spodziewać 2-3 nowych filmów z cyklu „Gwiezdne Wojny” w ciągu roku, ale z pewnością Lucasfilm będzie zdecydowanie bardziej aktywny.

Ale to nie oznacza, że poza nową trylogią nie będzie nowych obrazów. Podobno Lucasfilm Animation pracuje intensywnie nad nowym filmem, których najprawdopodobniej będzie kolejną częścią „Wojen klonów”. Ta informacja jest nie potwierdzona, ale być może czeka nas powtórka z pilota „Wojen klonów”, który pojawił się w kinach. Nie wiadomo, czy faktycznie byłoby to wprowadzenie do tego serialu, który mógłby przenieść się na kanał Disney XD, czy być może miałby to być wstęp do innego serialu (choćby „Detours”). Oczywiście nowa animacja może nie mieć nic wspólnego z sagą i może będzie to ten obiecany film o wróżkach. Lucasfilm to nie tylko „Gwiezdne Wojny”, może czekają nas próby ruszenia innych marek jak choćby „Willow”, lub nawet coś z gier (choćby „Monkey Island”), a nawet były próby tworzenia własnych serii młodzieżowych książek jak „Siódma wieża” Gartha Nixa. To wszystko czeka na wykorzystanie.

Natomiast kwestia dwóch-trzech filmów na rok zdaje się być sprawą kolejnych lat. Na 2013 zaplanowano dwa filmy „Zemstę Sithów” i „Atak klonów” w 3D, więc klasyczna trylogia najprawdopodobniej trafi do kin w wersji 3D w 2014 (trzy filmy: „Nowa nadzieja”, „Imperium kontratakuje” i „Powrót Jedi”). Może zatem nowa animacja trafi także w 2015 do kin. Czas pokaże. Na razie prawdopodobna data premiery Epizodu VII to 17 lipca 2015.

Na spotkaniu z pracownikami Lucasfilmu zaprezentowano też zmiany personalne w LFL. Cały proces przejęcia przez Disneya Lucasfilmu trwa i ze strony Lucasfilmu odpowiada za niego (negocjacje i doprowadzenie do końca) David Anderman. Z emerytury wrócił Howard Roffman, który ma zostać menadżerem marki „Star Wars”. W sumie na emeryturze nie posiedział zbyt długo. Steve Sanseet nie chciał komentować tego, czy wróci na pełny etat do Lucasfilmu. Wiadomo tylko, że na emeryturę przeszedł Rick McCallum, producent wersji specjalnych, prequeli, młodego Indiany Jonesa i „Red Tails”, a także osoba najbardziej zaangażowana w serial aktorski. Czy oznacza to pogrzebanie serialu aktorskiego, na razie nie wiadomo. Prawdopodobnie zostanie wstrzymany na czas nieokreślony. Kathleen Kennedy będzie nie tylko prezesem Lucasfilmu, ale też i filmowcem, a przede wszystkim producentem wykonawczym nowej trylogii. Rick musiałby pod nią pracować, prawdopodobnie na razie mu to nie odpowiadało, choć kto wie, może jeszcze wróci (jak Roffman).

Kwestię dwóch-trzech filmów rocznie, Kathleen Kennedy potwierdziła także w wywiadzie udzielonym magazynowi Entertainment Weekly. Jeśli po 2015 miałyby to być nowe filmy, to firma będzie musiała się rozrosnąć, niezależnie czy będą to same „Gwiezdne Wojny” czy nie.
KOMENTARZE (21)

Disney+Star Wars - komentarz Steve`a Sansweeta

2012-10-31 20:40:01 Blog oficjalnej



W wyniku szokującej informacji, która przełamała internet na pół, fani i analitycy gorączkowo głowią się: co to znaczy dla Gwiezdnych Wojen, George'a Lucasa, masowej rozrywki i kolejnych pokoleń. Na szczęście ekipa powiązana z Lucasfilm wiedziała przejęciu Disneya trochę wcześniej, więc zdołali przygotować swoje komentarze. Taki komentarz popełnili już J. W. Rinzler i Pablo Hidalgo. Poniżej zaś prezentujemy komentarz Steve'a Sansweeta, wielkiego kolekcjonera, organizatora kilku konwentów Celebration, prywatnie przyjaciela polskich fanów Star Wars.

Dzisiejsze dubeltowe ogłoszenie - The Walt Disney Co. Kupuje Lucasfilm i będzie więcej filmów Star Wars – sprawiło, że szczypałem się od rana, ale jednak nie jest to sen. Dla mnie, jak i dla niezliczonych milionów fanów Star Wars na całym świecie, ten grom z nieba nie mógłby okazać się lepszą wiadomością. Pozwólcie, że wyjaśnię.

Często z przyjaciółmi zastanawialiśmy się od wielu lat: jaka jest przyszłość Star Wars? A może dokładniej: czy jest jakaś przyszłość Star Wars? Pamiętamy mroczne lata po 1986 roku, gdy niektórzy deklarowali, że Gwiezdne Wojny są martwe. Jednak pamiętam też swój wywiad z szefem Lucas Licensing Howardem Roffmanem, gdy pracowałem nad swoją książką SW. „My tylko bierzemy oddech, Steve” - powiedział wtedy. „Kiedy publiczność będzie gotowa na więcej Star Wars, więcej Star Wars będzie gotowa dla nich”.

Był rok 1991 i pierwsza nowa książka Star Wars od ośmiu lat, Dziedzic Imperium Tima Zahna, nieoczekiwanie wskoczyła na pierwsze miejsce listy bestsellerów New York Timesa. Kilka lat później ponownie pojawiły się różne produkty z SW, potem wielki sukces Edycji Specjalnych, wreszcie prequele. To były dobrze czasy. Potem w 2008 roku mieliśmy start znakomitego serialu Star Wars: The Clone Wars. Ale moi przyjaciele wciąż się przejmowali.

Z mojej perspektywy, pracując jako reporter i redaktor w Wall Street Journal przez 26 lat, przez spory czas opisując Hollywood, miałem świadomość długości życia wspaniałych studiów filmowych, które nie potrafiły przetrwać utraty kreatywnego geniusza, który je tworzył. Co więcej, The Walt Disney Company było jednym z takich przypadków. Kiedy Walt zmarł w 1966 roku, firma wydawała się tracić pewność siebie. W 1984 roku zwalczono korporacyjne spekulacje dążące do podzielenia kompanii. Od tamtego czasu firma przeszła dwa wyraźne ery odnowienia, najpierw pod przewodnictwem Michaela Eisnera, a od 2005 roku kierowany przez Boba Igera, dając Disneyowi przewodnictwo jako jedna z najbardziej ukochanych firm Ameryki.

George Lucas miał od dawna relacje z Disneyem. Kiedy miał 11 lat odbył swoją pierwszą w życiu samolotową wycieczkę, żeby stanąć w kolejce gdy Disneyland został otwarty dla publiczności. Pracował blisko z twórcami Disneya i ILM przy opracowywaniu Star Tours i atrakcji Indiany Jonesa w kilku parkach Disneya, od dawna miał pomysły na inne przygody w parkach, Star Wars Weekends są wielkim sukcesem od ponad dekady.

Jednak po prequelach, George wiedział dobrze, że jego czas robienia filmów Star Wars się skończył. Nie podejrzewałem jednak, że po kryjomu i bardzo cicho, George zaczął wymyślać fabuły do przynajmniej trzech nowych filmów dziejących się jakiś czas po Epizodzie VI: Powrót Jedi. Myślę, że to dlatego, że George czerpał tak dużo radości z opracowywania nowych pomysłów do serialu The Clone Wars. Musiał po prostu znaleźć odpowiednią osobę i odpowiednie warunki, żeby przenieść dziedzictwo Star Wars.

Odnalazł taką osobę, była nią Kathleen Kennedy, długoletnią przyjaciółkę, wybitnego producenta, znakomitą twórczynię filmów, naznaczył ją, jako jego następczyni.

Kiedy Kathleen pojawiła się na serii firmowych spotkań w zeszłym miesiącu, dała jasno do zrozumienia, że zaakceptowała ofertę George'a na przejęcie Lucasfilm, żeby tworzyć filmy, była podekscytowana możliwością pracowania z nowym pokoleniem scenarzystów i reżyserów. Dała też pewne sugestie, że pomoże przywrócić Gwiezdne Wojny na duże ekrany. Czyli pierwsza część problemu George'a została rozwiązana.

Kiedy George zaczął mówić o swoim odejściu na emeryturę, kilka lat temu, wielu z nas zaczęło się obawiać. Czuliśmy, że potrzeba jeszcze kilku filmów Star Wars, żeby zapewnić przetrwanie tej marki; twórczość z Expanded Universe, zabawki, nawet wspaniałe seriale telewizyjne nie wystarczyły. Przynajmniej mojej wyobraźni, najlepszym wynikiem dla Lucasfilm było wykupienie przez Disneya. To są dwie firmy, które rodzinną rozrywkę mają w swoim DNA, uzupełniają się nawzajem. Co więcej kiedy Star Wars miały swoją premierę w 1977 roku, wielu recenzentów powiedziało, że to takiego rodzaju film, jaki Disney powinien robić.

Jednak Disney to wielka korporacja, czy Lucasfilm i Star Wars nie zostaną przez nią połknięte? Dowody temu zaprzeczają. Spójrzcie na przejęcie Pixara, oraz później Marvela. Choć Disney zintegrował z nimi część swoich funkcji, oba oddziały otrzymały tego rodzaju kreatywną niezależność, która pozwoliła im się rozrastać i kontynuować wielkie sukcesy, które na początku zainteresowały Disneya. The Avengers, na przykład, stworzony po tym jak Disney przejął Marvela. Film stał się jednym z największych filmów w historii, a marka jest silna ja nigdy dotąd.

Pomimo tego, że marzyłem o takim połączeniu się tytanów, wciąż byłem w szoku gdy usłyszałem wiadomość – z pewnością w przyjemnym szoku. Chociaż szczegóły dopiero będą rozwikłane w przeciągu miesięcy i lat, więc wiele konkretnych pytań pozostaje bez odpowiedzi, ale jest tak dużo rzeczy, które obie strony mogą nawzajem dać, że możliwości stają się nieskończone. Oprócz Gwiezdnych Wojen na dużym ekranie, nowe seriale telewizyjne, bardziej aktywna obecność w sieci, to kolejne znakomite możliwości. Być może pewnego dnia dawne marzenie o olbrzymim parku Star War Landzie stanie się rzeczywistością. Albo w skromniejszych marzeniach, żeby Weekendy Star Wars odbywały się we wszystkich parkach Disneya, nie tylko w Walt Disney World.

Disney pokazał w swoich ostatnich udanych inicjatywach, jak fanklub D23, czasopismo i konwenty, że docenia wysoko fanów. Czułem się doceniony gdy główni przedstawiciele D23 przyszli do mnie z zapytaniem jak dotąd Lucasfilm zajmowało się i opiekowało fanami.

Dlatego dzisiaj świętuję. I czuję się bardzo podobnie jak 11-letni George Lucas musiał się czuć stoją w kolejce w 1955 roku, czekając na otwarcie bram, żeby zobaczyć jak kolejna legenda zmienia fantazję w rzeczywistość.



Temat na forum o przyszłości Lucasfilm
Temat na forum o Epizodzie VII
KOMENTARZE (10)

Steve Sansweet o trudach transportowania kolekcji

2012-10-07 20:25:45 StarWars.com



Poniższy wpis z cyklu Holo z oficjalnej pierwotnie pojawił się klika tygodni po Celebration VI i opisuje emocjonalne przeżycia związane z trudami transportowania swojej kolekcji na większe odległości. Steve Sansweet, wielki kolekcjoner, prywatnie przyjaciel polskich fanów Star Wars, ma ten problem większy, bo posiada jedną z najpotężniejszych kolekcji gadżetów związanych z gwiezdną sagą, ale każdy fan może mieć podobne uczucia, gdy przewozi swój ulubiony gadżet...lub gdy pożyczy drugiemu swoją gwiezdnowojenną książkę.

Nie pryskajcie wody na swoją kolekcję Star Wars, bo rozmnoży się wam niebotycznie - przeżywa Stephen J. Sansweet

A przynajmniej tak rozumiem gremlinową transformację, która przydarzyła się z mojej kolekcji podczas Star Wars Celebration VI w Orlando. Jak inaczej wyjaśnić prostą matematykę: przyjechaliśmy do Orange County Convention Center z 17 paletami i skrzyniami ważącymi razem ponad dwie tony. Jednak powrotny transport przywiózł 26 palet, ważących znacznie więcej!

Naprawdę nie pamiętam kupowania aż tylu rzeczy. Z drugiej strony byłem w stanie szoku-powodowanego-konwentem przez cały ostatni tydzień. Istnieją obfite dowody, że robiłem dużo, mieliśmy stałe kolejki do Rancho Obi-Wan Experience. Wspomnienia wszystkich ludzi, których spotkałem, paneli na których byłem i obejrzałem, ludzi z którymi pozowałem do zdjęć, wszystko to powoli do mnie powraca.

Co jeszcze nie powróciło, po ponad tygodniu od wyruszenia z Orlando, to ciężarówka z 26 paletami i skrzyniami, co jest kolejnym uczącym przeżyciem po naszej pierwszej wystawie. W sumie nie powinienem być zaskoczony. Ciężarówka, która zabrała wszystko 14 sierpnia, miała przyjechać na Ranczo Obi-Wana o 8 rano tego dnia. Przyjechała po 6 po południu. Tym razem dostaliśmy tylko podstawowe informacje: transport przyjedzie w czwartek, 4 września. To był długi dzień. I tak jak jasne słońce zamieniło się w cienie, a potem ciemność, wciąż nie było śladu po wielkiej naczepie, żadnego odgłosu hamulców. Czy martwiłem się? A Wy byście się martwili?

Tak naprawdę to mała część mojej kolekcji. Mój kolega Jason Neurath, który wymienia naszywki 501-ego, który razem z jego wspaniałą żoną Rachel, był wielką pomocą w Orlando, twierdził, że to połowa z połowy procenta całej kolekcji. Trzymam się jego wersji, ponieważ matematyka nigdy nie była moją silną stroną. Przywieźliśmy około 300 przedmiotów na Celebration, menedżerka rancza Anne Neumann póki co zdołała skatalogować 90 000 przedmiotów w kolekcji...co pozwala szacować, że kolekcja ma około 300 000 różnych przedmiotów. Tak, wiem. To potworna odpowiedzialność zarządzać taką kolekcją, ale ktoś musiał się tego podjąć.

Zatem czy byłem zmartwiony? Nie, niespecjalnie...tylko, że, jeżeli byłeś na Celebration, albo widziałeś jakieś zdjęcia lub wideo zamieszczone w Sieci, to wiesz, że te 300 przedmiotów są dla mnie bardzo specjalne.

Anne i ja przeglądaliśmy kolekcję wiele razy, w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy, zrobiliśmy listy, potem je wielokrotnie zmienialiśmy. Nawet kiedy już zdjęliśmy różne rzeczy z pólek, ja przejrzałem je ponownie i zamieniałem fajny przedmiot na jeszcze fajniejszy. Tak jak samo muzeum, chcieliśmy, żeby pierwsza wystawa Ranczo Obi-Wan przedstawiała historię o różnorodności i głębi memorabiliów Star Wars, oraz ich wpływie na popkulturę. Chcieliśmy szczególnie wyróżnić oryginalne prace, jedyne w swoim rodzaju, stworzone przez fanów, które pokazują umiejętności i pasję.

Czy wystawa była sukcesem? Patrząc na niekończące się kolejki fanów, którzy czekali, żeby ją zobaczyć, podwojenie liczby naszych klubowiczów, plotki, wspomnienia w sieci, nie moglibyśmy być szczęśliwsi. I choć była to ciężka praca, mieliśmy wspaniałych wolontariuszy, którzy nam pomagali, oraz wiele radości z rozmawiania z niesamowitymi ludźmi z całego świata. Nie ma nic takiego jak Celebration!

Chciałbym Wam opowiedzieć o wszystkich nowych przedmiotach, które ciężarówka przywozi, ale muszę poczekać aż przyjedzie. Na temat jednego z nich musiałem podpisać umowę o tajemnicy, do czasu wyemitowania pewnego programu telewizyjnego na stacji kulinarnej. Dzięki Matt Shellowi z Lucasfilm za zaaranżowanie tego barteru.

Wreszcie, wczesnym rankiem w środę usłyszeliśmy od ludzi organizujących transport. Zdaje się, że ktoś zapomniał powiedzieć nam, że nastąpiła zmiana planów. Zamiast jednej ciężarówki, ktoś postanowił nadać naszą przesyłkę dwoma mniejszymi samochodami, tak żeby mogli wygodnie podjechać pod nasz podjazd i łatwiej wyładowałoby się palety. (Jeden cudowny 59-letni kierowca, uzbrojony tylko w jeden wózek, trochę cierpliwości i małą pomoc, zdołał wykonać całą prace w ciemności, dwa tygodnie temu). A to, jak się okazuje, zajmie cały kolejny tydzień. Tydzień? Wyobrażacie sobie gdyby ostateczny atak na Gwiazdę Śmierci zajmował tydzień? Hmm. „Chłopcu brak cierpliwości”. Obiecałem nauczyć się cierpliwości...czego wielokrotnie mój mentor Obi-Wan doradzał.


KOMENTARZE (5)
Loading..