TWÓJ KOKPIT
0

Morderstwo na Gammorze :: Książki

Rog i Gundruk uciekli z Bolgoink następnego dnia, nie zamierzając stawić czoła pragnącej pomścić śmierć męża Kufbrug. Widziawszy ją w walce, Callista wcale im się nie dziwiła. Zgodnie z prawem, pozostawione przez parę włości zostały przejęte przez jedną z sióstr Kufbrug.
- Założę się – powiedziała Callista do Josa i Sebastina, którzy również zostali zaproszeni na wesele Kufbrug i Gutha, – że opuszczą planetę, jak tylko handel zostanie wznowiony.
- Szkoda, że nie doszło do pojedynku – westchnął Jos. Był przykuty do Najwyższego Koryta – wielki honor jak na niewolnika – pomiędzy dwoma innymi nie-Gammoreanami, ale Callista miała zapasowy klucz i rozkuła go, gdy tylko doszła do wniosku, że Umgush i jej mężowie są zbyt pijani, by to zauważyć, na co nie trzeba było zresztą długo czekać. Guth, Umgush i Kufbrug obejmowali się szczęśliwie, obrzucając się przyprawionymi ściennymi grzybami i fugiem w śmietanie prosto z Najwyższego Koryta. Zachowanie całkiem właściwe, zważywszy na to, że niemal wszyscy w wielkiej sali robili mniej więcej to samo, na dodatek śpiewając. Gammoreanie są bardzo otwarci bez względu na to, czy pokazują radość i przyjaźń czy agresję.

Sebastin zaczerpnął pełną miskę fugu z koryta. On, Jos i Callista byli wystarczająco obeznani z Gammoreańskim savoir-vivrem by wziąć ze sobą miski. I ręczniki.
- Ale co Rog i Gundruk chcieli przez to osiągnąć?
- Gundruk – podkreśliła Callista. – Rog był tylko pionkiem w jej rękach. Wątpię, czy w ogóle wiedział w jakim celu wysłała go do ciebie po list i potem po kupno kheilwary. Od razu zaczęłam ją podejrzewać. Ledwo garstka samców byłaby na tyle inteligentna by uknuć morderstwo. Ona jedynie musiała się upewnić by list dotarł do Vrokka nocą, by promienie słoneczne nie spaliły receptorów kheilwary. Jako siostra Kufbrug miałaby duże szanse zostania matroną klanu.
- Matroną? – spytał zdziwiony Sebastin. – Ale…
Po drugiej stronie Najwyższego Koryta, Kufbrug właśnie wepchnęła doń Gutha, wskakując tam za nim w chęci stoczenia niewielkiej bbijatyki, co spotkało się z burzliwą aprobatą pozostałych gości.
- Nie wyobrażałeś sobie, że Gammoreanie są podatni na depresję – powiedziała cicho. – Ale to całkiem powszechne, zwłaszcza w czasie roztopów. A większość ludzi nie posądza Gammorean o bycie zdolnymi do namiętnej miłości, takiej która przetrwa nawet, gdy ukochany odszedł.
Znów twarz Luke’a Skywalkera pojawiła się w jej umyśle, ale odsunęła ją na bok, tak jak nauczyła się to robić wiele razy wcześniej.
- Ale Gundruk wiedziała – kontynuawała miękko. – Gundruk wiedziała, że Kufbrug ma depresję. Wiedziała także, że choć Vrokk z pewnością zabiłby Gutha, istniała możliwość, że Guth w ostatniej chwili wycofa się z walki i po prostu pozostanie u boku Kufbrug jako wojownik. Ale gdyby Guth nie miał szans na przeżycie, oskarżony na przykład o morderstwo, o ileż łatwiej byłoby wytłumaczyć późniejszą samobójczą śmierć Kufbrug. I nie byłoby już Vrokka, by stanąć na drodze przejęciu władzy nad klanem przez Roga i Gundruk.
W sali rozgorzała walka na jedzenie pomiędzy strażnikami Lugha i kilkoma zięciami Kufbrug. Kwicząc ze szczęścia, dołączyli do nich weterani i dzieci, i w mgnieniu oka całe miejsce zamieniło się w jeden, wielki, radośnie ryczący, pogrążony w bójce chlew.
- Chyba czas na poobiedni spacerek – zauważył Sebastin, uchylając się przed pieczenią z brogniga.
- Chyba masz rację.
Jos, Sebastin i Callista wymknęli się ostrożnie do drzwi, omijając plątaninę pięści, chleba, latających ciał i jakiejś fruwającej brei. Od drzwi Callista dostrzegła Umgush, która wraz ze swą załogą rzuciła się w wir walki. Przy Najwyższym Korycie, nieświadomi wszystkiego, Kufbrug i Guth, spleceni byli w potężnym uścisku.
„Miło na jakiś czas zapomnieć, że się jest gweek, że się jest żródłem siły i mocy dla innych,” pomyślała Callista. „I znaleźć kogoś z kim można przeżyć roztopy. I zakochać się w nim.”
Miło było się przekonać, że choć czasami ciemna strona Mocy zdawała się przenikać przez każdą cząstkę wszechświata, to mimo wszystko, nawet wśród takich nieatrakcyjnych stworzeń jak świniowaci Gammoreanie, można było odnaleźć troskę, miłość i światło.
Kawałek fugu w śmietanie chybił jej głowę o centymetry, rozbryzgując się na ścianie. Zanurzyła w nim palec i posmakowała. Całkiem niezły.


1 2 3 4 5 (6)

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 7,20
Liczba: 10

Użytkownik Ocena Data
SeventhSon 10 2004-08-30 16:16:11
Countdooku 9 2008-08-30 14:05:16
Yoel 9 2007-11-02 11:51:41
ooryl 8 2004-10-11 22:00:34
Bubi 8 2004-08-30 00:06:23
Gator 7 2019-04-22 23:06:41
jedi alan 7 2008-05-26 21:36:01
Strangler 6 2004-09-08 20:33:41
Onoma 5 2016-01-19 12:23:15
Anor 3 2004-08-30 19:07:46


TAGI: Barbara Hambly (4) Opowiadanie (oficjalne) (73)

KOMENTARZE (9)

  • Gator2019-09-18 15:42:09

    Opowiadanie jest dość przeciętne, dziwaczne, a niektóre opisy wydawały mi się trochę obleśne. Jednak poszerza ono uniwersum, bo dowiadujemy się sporo o kulturze Gamorrean i o ich planecie.

  • Lak Sivrakh2008-01-25 16:16:13

    "Zszedłszy po trzech-czwartych metalowych schodków prowadzących z górnego pokładu frachtowca <<Zicreex,>>"

    Chodzi o ten przecinek przed cudzysłowiem.

    Poza tym jeszcze dwie sprawy. Te robaki to były Morrty, nie Morrtsy. Jeden Morrt, dwa Morrty.
    A ta kapitan "Zicreexa" ma na imię Ugmush, nie Umgush.

  • Strangler2004-09-08 20:41:20

    Z jednej strony dziwne to opowiadanko, ale z drugiej to właśnie takie historyjki rozszerzają świat SW i fajnie czasem poczytać o zielonych świnio podobnych Gammoreanach, niż ciągle o Luke'ach, Leiach itd..

  • Anor2004-08-30 16:16:46

    Jeny co za taniocha:) 20 kilogramowa osa wylatuje spodpieczeci i wlatuje do nosa gammoeanina:P:P Ja rozumiem, ze ona mogła przybierać różne ksztąłty czyteż mogła wyrosnąć, ale niech chcoaiz Pani Hambly to opisze... a ta nic nie wiadomo trzeba się domyślac. Oprócz tego buraka i kilku innych (ziemskich okresleń, czego nie lubię w SW) opowiadanie nie jest nawet takie złe... Największym plusem jest jednak to że przypomniałem sobie jakim gniotem są opowiadania pani Hambly:P

  • SeventhSon2004-08-30 16:15:34

    dobre :)

  • Freed2004-08-30 08:35:31

    ooryl: na Hyperze :P

  • ooryl2004-08-30 01:23:49

    gdzie można dostać angielską wersję tego opowiadanka ??

  • la_touffe2004-08-30 01:02:17

    Dzieki za przetlumaczenie

    PS: Nawet nie wiedzialem ze istnieje to opowiadanie ...

  • Bubi2004-08-30 00:10:22

    To opowiadanie jest całkim ciekawe i inne niż pozostałe teksty ze SW ma wsobie więksżą głębie, a i nie brakuje wnim odrobiny humoru, przetłumaczone jest też całkiem nieźle i gdyby nie kilka miejsc gdzie z tłumaczenia wyniknęły stylistyczne krzaczki zasłużyło by na 5 w szkolnej skali ocen a tak daje mu 4+

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..