TWÓJ KOKPIT
0

Młot :: Książki

Tytuł oryginału: Hammer
Autor: Edward M. Erdelac
Tłumaczenie: Hego Damask


Bastion Polskich Fanów Star Wars, Stopklatka i tłumacze nie
czerpią żadnych dochodów z opublikowanie poniższych treści.
Tłumaczenie jest wykonane dla fanów, przez fanów





Rękojeść miecza brzęczała w dłoni Tellotiego Cillmam'na kiedy ostrze obudziło się do życia i skąpało ścianę pokrytą tajemniczymi malowidłami w zielonym świetle. Nie był to jego miecz świetlny. Nigdy nie zbuduje swojego. Był tam także mistrz Ryelli, który użył swojej broni jako źródła światła.

- Trzymaj prosto - polecił mistrz, jego głos stłumiony był przez maskę do oddychania. Zmarszczył brew kiedy stanął i przesunął dłonią z kikutami trzech palców po starożytnym kamieniu. Ryelli stracił te palce na arenie Petranaki na Geonosis trzy lata temu. Wtedy też stracił swojego padawana, Lumasa Etimę. Telotti znał Lumasa jeszcze z klanu Boma, kiedy byli młodzikami w Świątyni Jedi.

Chociaż Telotti walczył i pokonał zarówno Etimę jak i innych adeptów podczas Prób - było to zanim zwyciężyła go w końcu Wollwi Enan, dziewczyna z planety Berchest - to mistrz Ryelli wybrał właśnie Lumasa na swojego padawana. Żaden mistrz nie chciał Cilmam'na. Został w związku z tym przeniesiony przez Radę Przydzielającą do Korpusów Ekspedycyjnych. Przez siedem lat był pilotem Pathfindera. Cóż innego mógł robić? Nie znał innego domu oprócz tego, który miał wśród Jedi, był za młody, aby pamiętać swoich rodziców albo rodzinne gniazdo na Tanaab. Nie miał dokąd pójść. Od niemowlęctwa mówiono mu, że jest specjalny, że Moc go wybrała. Ale chyba się rozmyśliła.

Był czwarty rok wojny. Walczono z prawdziwym Lordem Sithów, o którym mistrz Piell i mistrzyni Nu opowiadali mu, gdy był mały. Telotti bardzo pragnął wziąć udział w zmaganiach. Może gdyby dowiódł przed Radą swoich umiejętności jako wojownik, zmieniliby zdanie. Nie było to wcale takie niezwykłe. Mistrz Kenobi marniał w Korpusie Rolniczym na Bandomeerze zanim Qui-Gon Jinn w końcu dostrzegł w nim to, czego nie widzieli inni i wziął go na swojego padawana. Spójrzcie teraz co potrafi Obi-Wan.

Jednak nie było takiej szansy przy Ekimie Ryellim. Kiedy został ranny na Geonosis, po śmierci Lumasa, Ryelli poprosił o nowe obowiązki. Był archeologiem i pragnął znajdować się jak najdalej od działań wojennych, grzebiąc się w ziemi i oceniając kawałki ceramiki.

Wojna była blisko. Tak blisko Telottiego jak jeszcze nigdy. Ord Radama, na którą ich właśnie wysłano, znajdowała się blisko rok pod kontrolą Separatystów. Ale się kończyła i wkrótce młodzieniec niczego nie będzie w stanie udowodnić. Zawsze z wypiekami na twarzy słuchał opowiadań mistrza Piella o rycerzach Jedi i ich zmaganiach z Sithami. Było niesprawiedliwe, żeby został odsunięty na boczny tor przez historię, nawet jeśli tworzyła się ona tylko kilka parseków stąd.

- Nie rozpoznaję liter - przyznał w końcu Ryelli.

- Naprawdę?

Było to dla Telottiego niespodzianką. Kamień był stary i zapomniany, na pewno mistrz musiał coś wiedzieć o literach.

- Nie potrafisz ich odczytać?

- Może gdybym miał czas - odezwał się Ekim. Zrobił zdjęcia ściany swoim datapadem i sięgnął po miecz. Telotti niechętnie go podał. Ostrze wsunęło się, pogrążając ich w ciemności.

- Sprawdź swoje źródło światła - polecił Ryelli.

Młody człowiek zacisnął zęby. Zapomniał naładować przenośne latarki, kiedy opuszczali statek, i użył baterii do zasilenia swojego datapadu, zamiast wrócić.Włączył go i stożek światła oświetlił podłogę.

- Dobrze - odezwał się Ryelli i powiedział do komunikatora: - Staguu, odbierasz nas?

- Wszystko w porządku, mistrzu? - rozległ się w komlinku głos givińskiego nawigatora. Został na pokładzie statku na lądowisku nieopodal ruin.

Staguu Itincoovar także oblał swoje Próby, ale Ryelli poprosił aby wstąpił do Korpusu Ekspedycyjnego. Jego rasa miała talent do obliczeń, które wzmacniała dodatkowo jego więź z Mocą. Był niezwykle utalentowany, ale to było jedyne, z czego szkieletowaty humanoid mógł być dumny.

Ryelli nazywał Staguu swoim najlepiej strzeżonym sekretem. Givin wyznaczył kurs tutaj, na odległą planetę Nicht Ka, niemal bez pomocy nawikomputera. Mistrz żartował, że gdyby nie uważali, marynarka mogła porwać go by służył na jakimś krążowniku. Takie gadki denerwowały Telottiego. Serce mu się krajało na myśl, że znowu mógłby zostać pominięty. Miał swoje przeznaczenie. Wiedział, że ma. Mówiono mu to, wpajano w niego. Dlaczego Jedi i Moc go opuścili?

- Tak, wszystko w porządku. Ładuję kilka zdjęć do komputera statku. Czy mógłbyś przepuścić je przez filologiczną bazę danych i wysłać mi rezultaty? - Oczywiście.

Ryelli oparł się o uszkodzoną kolumnę a Telotti obserwował jego twarz w blasku datapadu. Oczy młodzieńca powędrowały do pobliźnionej, trzypalczastej dłoni. Było to dzieło droideki na Geonosis, której strzał wyrwał mistrzowi broń z ręki. Ryelli mógł skorzystać z pomocy i zastąpić utracone palce cybernetyką, ale odmówił. Kiedyś powiedział Telottiemu, że to pamiątka, ale czego, o to już chłopak nie pytał. Może po Lumasie? Czyżby Jedi nie mieli wyrzekać się przywiązania? Jak człowiek taki jak Ekim mógł zostać mistrzem Jedi? I dlaczego nie wybrał wtedy Cilmam'na na swojego padawana? O to także nie pytał.

Po chwili Ryelli podniósł wzrok.

- To może chwilę potrwać. Możesz się tu rozejrzeć, jeśli chcesz.

Telotti skinął głową i odwrócił się. Ruszył korytarzami starożytnej budowli, jego latarka prześlizgiwała się po kamieniach. Nicht Ka była planetą już nie pamiętaną, znajdującą się na starej pętli Nache Belfii, która wyznaczała granice dawnego Imperium Sithów. Ryelli, zachwycony możliwością ponownego jej odkrycia, wykorzystał szansę, że znajdowała się znowu w granicach Republiki, tam, gdzie 11 Armia miała swoje linie.

Nie był to co prawda Korriban z zapomnianymi grobowcami i starożytnymi pomnikami. Nicht Ka była zimną, nagą skałą, siekaną kwaśnymi deszczami i niezamieszkałą. Ale sensory statku Telottiego wykryły tą sześciokątną strukturę znajdującą się na ścieżce południowego łańcucha górskiego kiedy wchodzili w atmosferę. Dlaczego ktoś miałby kłopotać się zbudowaniem schronienia na tym niegościnnym kawałku skały, nie było wiadome. Nikt nie odwiedzał tego miejsca od wieków.


(1) 2 3

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 6,50
Liczba: 2

Użytkownik Ocena Data
Kassila 7 2014-01-23 10:37:04
Stele 6 2014-01-22 23:41:13


TAGI: Opowiadanie (oficjalne) (73)

KOMENTARZE (2)

  • Kassila2014-01-23 10:36:58

    Na początku był Chaos.
    Nie połapałam się w tych wszystkich imionach i postaciach, a do tego uznałam, że nie jest to potrzebne. Wystarczyło powiedzieć, że taki to a taki mistrz był wcześniej czyimś innym mistrzem. Kropka.
    Archeolodzy są zawsze u mnie mile widziani, zwłaszcza archeolodzy Jedi :D Opowiadanie dobrze się czyta, pomijając tą ilość nazwisk.
    Siedem punktów za nawiązanie do Exarowych czasów.

  • Stele2014-01-22 23:40:52

    Reklamowano to jako "wprowadzenie nowego złego pod koniec CW". Ciekawe czy jakoś pociągną tą historię. Warb Null powinien jednak pozostać zbroją, żyjącą raptem przez kilka kadrów TotJa. Jeśli wcisną go do jakiegoś komiksu/Rebelsów, obawiam się, że będzie się prezentował zbyt absurdalnie jak na tą erę.

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..