Recenzja Lorda Sidiousa

---

Niestety do pozycji z cyklu Wojny Klonów nadal trzeba podchodzić z odpowiednią rezerwą. Troszkę zbyt entuzjastycznie rozpocząłem czytanie encyklopedii postaci Jasona Fry’a, licząc na poziom zbliżony do Bounty Hunters: Boba Fett czy The Official Episode Guide – Season One. Niestety dostaliśmy raczej coś, co równie dobrze mogłoby zostać dołączone jako strony nowego słownika obrazkowego (chodzi np. o ten o pierwszym sezonie), w dodatku na mniejszym formacie.

Przyznaję, że książeczka jest dużo bardziej poręczna niż obszerny słownik, ale z drugiej strony na jednej kartce mieści się mniej informacji. I właśnie jeśli chodzi o informację, to w tej materii encyklopedia jest bardzo uboga. Każdej postaci dano dokładnie jedną stronę, której większość zajmuje fotos. Dodatkowo trzy boksy, w tym jeden ze statystykami (rasa, płeć, wysokość, broń, frakcja itp.) oraz dwa z informacjami związanymi z serialem. Czasem pojawia się (acz rzadko) jeszcze jedna ramka, w której jest informacja o powiązaniach z innymi postaciami. Np. przy Satine i Obi-Wanie, że ongiś łączył ich romans. Niestety, wszystkie informacje są bardzo lakoniczne i ogólnikowe. W przypadku postaci drugoplanowych to zdecydowanie wystarcza, natomiast już nawet bohater, który ma do powiedzenia coś więcej w tylko jednym odcinku, zostaje potraktowany po łebkach. Co tu dużo mówić o głównych postaciach serialu. Na domiar złego, czytając ten przewodnik nie wiadomo, która z postaci przeżyła. Dobra, to mogło być celowe, ale też nie trzymali się tego do końca. Czasem wspominają coś przy okazji postaci, a czasem przy okazji tego, kto ją zabił. Powoduje to pewien chaos informacyjny, który zdecydowanie wynika z ograniczeń w treści. Owszem zastosowano tu jeszcze dymki, znane z słowników obrazkowych, ale raczej wskazują one rzeczy oczywiste w stylu: „łysina Yody, ma ją od kilkuset lat”.

Chyba nie trzeba dodawać, że skoro nie ma miejsca na Wojny Klonów, nie ma też mowy o EU. Czasem coś wspomną, ale to tylko pojedyncze zdania, lub jeszcze częściej wyrazy. Gorzej, że wprowadzono tu już parę zamian. Np. nagle okazuje się, że nie wiadomo z jakiej rasy pochodzi Asajj Ventress (była Rattatakianką, ale w trzecim sezonie może już przecież pochodzić z innej planety), a przy Aurrze Sing jedynie wspomniano, że chodzą plotki, iż była szkolona na Jedi. Resztę trudno wyłapać, gdyż informacji w encyklopedii jest stosunkowo niewiele.

Pewnym kuriozalnym dodatkiem jest wrzucanie tu stworów, czy typów droidów. Trudno je traktować jako postaci, ale odniosłem wrażenie, że chodziło o to, by było ich ponad 200. I jest. Rozumiem, że w niektórych przypadkach jak Zilo, jest to uzasadnione, ale taki skalder już właściwie nie ma tu racji bytu. To raczej tylko zapychacz.

Nie mam zastrzeżeń w warstwie wizualnej. DK jak zwykle odwaliło dobrą robotę.

Podsumowując powiem tak, zamiast encyklopedii dostaliśmy ilustrowany leksykon, w którym poza listą postaci jest ważne zdjęcie każdej z nich i króciutka notka. Pod tym względem lektura z pewnością jest przyjemna, ale mało kształcąca. Po encyklopedii należało się spodziewać czegoś więcej, przynajmniej tego, że fabuła serialu zostanie potraktowana należycie. Przecież na EU i tak nie liczyliśmy.

Ocena końcowa

Ogólna ocena: 5/10 Jakość zdjęć: 7/10 Jakość informacji: 3/10