Recenzja Lorda Sidiousa

---

To druga książeczka, po młodzieżowej adaptacji filmu The Clone Wars, wydana przez Grosset & Dunlap, przynajmniej jeśli chodzi o typowe powieści młodzieżowe, nie licząc całego mnóstwa innego typu wydawnictw. I tym razem mamy do czynienia z adaptacją, tyle, że kilku odcinków serialu.

Całość składa się z trzech części, właściwie opowiadań, adaptacji, każda napisana przez innego autora, w środku jak w każdej młodzieżowej nowelizacji, znajdziemy kilka fotosów z serialu. Każdy odcinek to koło 40 stron, choć pewnie po wycięciu formatowania byłoby tego dużo mniej.

Pierwsze z opowiadań to Rookies autorstwa Veronici Wasserman, bazujący na o tym samym tytule. To historia skoncentrowana głównie na klonach, napisana w sposób wręcz automatyczny, autorka nawet nie stara się czegokolwiek od siebie dodać. To proste przełożenie tego, co pojawiło się na ekranie na papier, czasami wręcz brakuje obrazków, gdyż odnosi się wrażenie, że zdanie lub jego równoważnik idealnie pasowałoby jako podpis pod daną sceną.

Drugie to Downfall of a Droid – najdłuższe, ale co za tym idzie i najciekawsze. Autorką jest Tracy West, którą poznaliśmy już przy okazji The Clone Wars, udało jej się stworzyć adaptację dwóch odcinków na raz (prócz już wspomnianego, tytułowego jest jeszcze jego dalsza część - Duel of the Droids), ale czy poza długością wyszło to na dobre? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Tym razem autorka stworzyła chyba jeszcze bardziej nijakie dzieło niż poprzednio, głównie dlatego, że tym razem trudno zarzucić jej jakieś totalnie bzdurne sformułowania, jak ostatnio. Gdyby nie długość, cóż prawdopodobnie niczym by się nie wyróżniało.

Ostatnie to Lair of Grievous autorstwa Roba Valoisa, najbardziej udane z wszystkich trzech, najlepiej napisane, acz nadal prezentujące samo w sobie poziom mizerny, od mierności już trochę odstaje. Pisarz miejscami stara się budować trochę bardziej złożone zdania i miejscami rzuci jakimś ciekawym opisem, acz nadal forma jest dość ascetyczna.

To co łączy wszystkie trzy opowiadania, to wręcz literalne powielanie scenariusza serialu. Autorom zupełnie zabroniono własnej inwencji, i nie mówię tu o kwestii zmiany scenariusza, czy pewnej jego interpretacji (vide The Clone Wars w wersji Karen Traviss, ale jakiegokolwiek wiązania ze sobą poprzednich wydarzeń, niezależnie czy pochodzą z filmów, serialu, czy EU. Odnosi się przez to wrażenie, że otrzymaliśmy całkowicie miałką papkę, półprodukt, który równie dobrze można było przerobić na komiks, książeczkę z obrazkami, jak i na zbiór opowiadań (zwłaszcza, że inne odcinki były adaptowane w innych formach), taki niedoszlifowany kamień, który trudno nazwać już węglem, ale bez wątpienia jeszcze nie jest to diament.

O tym, że jest to półprodukt, zrobiony wręcz w fabryce, a nie rękodzieło mistrzów pióra, chyba najlepiej świadczy tytuł. O tytułowym bohaterze mamy aż jedną czwartą książeczki, a i tam większość obserwujemy z zupełnie innej strony. Tę książeczkę niestety trudno nawet nazwać pamiątką, myślę, że można ją sobie śmiało odpuścić, prawdopodobnie jak niestety większość pozycji związanych z serialem. Książka jest jak najbardziej poprawna, ale przy tym totalnie nijaka.

I na koniec jeszcze dwa słowa o polskim wydaniu. Właściwie powtórzę to samo, co w przypadku adaptacji pilota. Brakuje wkładki ze zdjęciami, tłumaczenie mogłoby być uważniejsze, za to mamy dużo lepszą oprawę graficzną niż oryginał.

Ocena końcowa

Ogólna ocena: 3/10 Klimat: 2/10 Opis świata: 3/10 Rozmowy: 5/10