TWÓJ KOKPIT
0

Twórcy o odcinku :: Newsy

NEWSY (50) TEKSTY (0)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Twórcy o odcinku TCW - The Zillo Beast Strikes Back

2010-04-12 19:58:53 StarWars.com

Wszystkich miłośników serialu animowanego "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do kolejnego odcinka serialu, czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. W najbliższym, 41 epizodzie, zobaczymy jak Jedi badają niebezpiecznego stwora na Coruscant. A odcinek ma tytuł…

The Zillo Beast Strikes Back

Jeden z największych modeli CG, jaki kiedykolwiek powstał na potrzeby „Wojen klonów”, Zillo robi niesamowite pierwsze wrażenie przy pomocy jedynie swych rozmiarów. Lecz strach, jaki wzbudza, nie jest tylko wynikiem wielkości stwora; łatwo rozpoznawalny ryk bestii jeszcze bardziej dopełnia jej obrazu, przydając jej potęgi, osobowości i wewnętrznego bólu.

Doszliśmy do tego metodą prób i błędów, mówi David Acord, edytor dźwięku w „The Clone Wars” i twórca ryku Zillo. Próbowałem ze zwierzętami, instrumentami muzycznymi i samochodami – lecz ostatecznie jego ryk składa się w 75% z odgłosu końskiego rżenia. Oczywiście ma niższy ton i jest bardziej „huczący”. Pozostałe 25% to kombinacje odgłosów żbika i lwa, głównie warczenia. Złożoność końskiego rżenia ma pewien urok, jeśli chodzi o ukazanie ekspresji i czegoś „nie z tego świata”. W pewnych chwilach jego głos brzmi przerażająco; w innych można dosłyszeć w nim ból. Zillo ma charakter i staraliśmy się to oddać zaprojektowaniem odpowiedniego głosu dla niego.

Muzyczne początki były ważne w rozwoju Acorda jako projektanta dźwięku. Starał się on wypracować czułe ucho – niezbędny element w tworzeniu efektów dźwiękowych z „odległej galaktyki”. Acord często mówi, że proces jest wielokrotnie powtarzany, lecz sprawia mu to tym większą radość.

Gdy, dajmy na to, robię odgłos dla nowego stwora, to najpierw nagrywam jakieś zwierzę – jeśli nie zrobiłem tego wcześniej. Lecz często w trakcie produkcji pomysły się zmieniają. Mogę na przykład zadecydować, że „odgłos śmierci” ma być bardziej piskliwy – i być może stół przesuwany po betonowej podłodze jest tym brakującym ogniwem. Najlepszym sposobem, by dostać to, czego chcesz, jest pójście w określone miejsce i nagranie tego! Czasem coś, co zacząłem robić na początku, zmienia się w zupełnie coś innego na samym końcu.

Ponieważ tak wielu stworzeń, pojazdów i obcych jak w „Wojnach klonów” nie ma w naszej galaktyce, praca Acorda wymaga, by wzbogacał on bibliotekę dźwięków „Gwiezdnych wojen”, rozpoczynając swe dzieło niemal od zera. Jego codzienne obowiązki nie są ani monotonne, ani typowe.

Moim zadaniem jest tworzenie wszystkich nowych dźwięków do serialu. Bardzo podobało mi się jak brzmiały pająki-zabójcy w „Voyage of Temptation”. Przyprawiające o gęsią skórkę serwa i metaliczne odgłosy. Do moich ulubieńców należy też „Malevolence” i jej broń jonowa, miecz Pre Vizsli i komandodroidy. Dave Filoni parę razy nawet pozwolił mi zagrać w serialu. Naprawdę zabawna jest współpraca z bardzo utalentowanymi ludźmi, na przykład Davem, Mattem Woodem, Georgem Lucasem i Benem Burttem. Jestem bardzo dumny z faktu, że pracuję nad „The Clone Wars”; jest to niezwykle bogaty w szczegóły serial. Udaje nam się nawet zrobić każdy odcinek w 5.1, co wcale nie jest takie łatwe!

Dodatkowo, w Sieci ukazał się obrazek promujący ten odcinek, nawiązujący do plakatu pewnego słynnego filmu. Poniżej możecie go zobaczyć, jak też tłumaczenie teksu z niego:



Bestia Zillo ucieka. Bestia Zillo szaleje po ulicach Coruscant.
Czy kanclerz Palpatine będzie mógł wykorzystać sekrety bestii do celów militarnych?
Czy Jedi będą w stanie ocalić miliony istnień na Coruscant i uratować bestię?
Co się stanie ze starożytnym i przerażającym potworem?


Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (9)

Twórcy o odcinku TCW - The Zillo Beast

2010-04-07 22:46:04 StarWars.com

Wszystkich miłośników serialu animowanego "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do kolejnego odcinka serialu, czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. W najbliższym, 40 już epizodzie, będziemy światkami przebudzenia się ogromnego potwora. A odcinek ma tytuł…

The Zillo Beast

Zdesperowany, by odwrócić przebieg bitwy o Malastare, kanclerz Palpatine rozkazuje Jedi uruchomić jeszcze nie przetestowaną superbroń – bombę elektronową. Niestety, budzi ona legendarnego stwora o ogromnych wręcz rozmiarach i zajadłości.

Podstawową inspiracją w „Gwiezdnych wojnach” jest historia branży filmowej, mówi reżyser Dave Filoni. Wspaniałe w „Wojnach klonów” jest to, że mogliśmy skupić się na szczegółach i sięgnąć po różne gatunki filmowe. Mieliśmy thrillery polityczne, inwazję zombi, odcinki bardziej dojrzałe i takie w stylu Hitchcocka. A teraz przyszedł czas na naszą, gwiezdnowojenną wersję „Godzilli”. Właściwie, spotkanie się tych dwóch historii jest nieco dziwne, bo sam pomysł wyszedł od Lucasa. Chyba większość ludzi, którzy zobaczą ten odcinek, pomyśli, że ja na to wpadłem, bo jestem wielkim fanem „Godzilli”. Mam jego plakat w biurze, jako dziecko oglądałem film co najmniej raz na rok, napisałem nawet referat na jego temat, gdy byłem na studiach. Ale przysięgam, to był pomysł George’a!

Obudzony ze swojego głębokiego snu pod powierzchnią Malastare, stwór nieźle namieszał w życiu producentów serialu i Jedi.

Byłem nieco przerażony, gdy o nim myślałem, bo to wielkie wyzwanie – zarówno techniczne, jak i te związane z opowieścią, mówi Filoni. Te filmy o potworach mają ściśle określony schemat – bestia jest budzona przez człowieka, następuje seria zniszczeń i nagle człowiek musi pokonać bestię. Nie mogliśmy odbiec za daleko, bo nie wypełnilibyśmy tego schematu. Chodzi mi o to, że nawet nazwa odcinka jest nawiązaniem do „Godzilli”. Z drugiej strony musieliśmy sprawić, że pasowałoby to wszystko do naszych postaci i klimatu „Star Wars”. Całe szczęście, wielki potwór nie jest zupełnym absurdem w „Gwiezdnych wojnach”. Wreszcie, mogliśmy się pod tym podpisać, bo w naturze Jedi leży chęć poskromienia bestii, a nie niszczenia jej. Rezultatem jest mnóstwo zabawy – wielkiej, destruktywnej zabawy.

Zapraszamy do dyskusji na forum
KOMENTARZE (7)

Twórcy o odcinku TCW - Bounty Hunters

2010-04-01 08:23:51 StarWars.com

Wszystkich miłośników serialu animowanego "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do kolejnego odcinka serialu, czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. W najbliższym, 39 epizodzie, ujrzymy starcie piratów i łowców nagród. A odcinek ma tytuł…

Bounty Hunters

Może być pozbawiony zasad, skorumpowany, myślący tylko o sobie i kłamliwy – Hondo reprezentuje powrót do klasycznych archetypów łotrów w „Gwiezdnych wojnach”, takich jak Han Solo czy Lano Carlissian. Wyrabiają sobie oni właściwą reputację zarówno w Galaktyce, jak i wśród fanów, dzięki ustaleniu własnego kanonu dobra i zła.

Jim Cummings, który wcielił się w Hondo, mówi: Ludzie lubią być kuszeni. Ludzie lubią łobuzów. Ludzie lubią piratów… no, do czasu, aż nie zaczną grabić i siać spustoszenie. Fascynujemy się tymi czarnymi charakterami – członkami gangów, piratami, wszystkimi Robinami Hoodami świata. Z Hondem mam dużo zabawy i naprawdę go rozumiem. Nie jest może mistrzem zła, ale aureoli też nie nosi. Jest przeuroczym łajdakiem. Chyba nie mielibyście oporów z zaproszeniem go na obiad, ale lepiej zrobilibyście, gdybyście policzyli sztućce, gdy już wyszedłby.

Mimo że ma tendencję do sprawiania kłopotów Rycerzom Jedi i bohaterom Republiki, Hondo jest całkiem sympatycznym gościem – z wyjątkiem swego zamiłowania do oszukiwania, zdradzania i niegodziwości. Zresztą, to część jego uroku.

Hondo jest jak P.T. Barnum. Ma w sobie coś z Charlesa Bronsona. Jest jak Harry Mudd – na początku grzecznie się z wami przywita, a potem będziecie szukać swojego zegarka. Jest manipulatorem i zawsze wykonuje swoją robotę. Jeśli ma do zrobienia coś ciężkiego, to zrobi to – ale raczej stawia na chytrość, a nie na siłę fizyczną. I na koniec, gdy wszyscy będą liczyli zawartość swoich sakiewek, jego będzie nieco większa niż twoja – i nawet nie będziesz miał pojęcia jak to się stało. Jest oportunistą, ale jeśli chodzi o pieniądze, to nie będzie siedział z założonymi rękami. Zawsze kładzie na szali swe zyski i wysiłek, który trzeba było włożyć, by je uzyskać.

Cummingsowi – który użyczał głosu w „Kubusiu Puchatku”, „Robot Chicken” i w kilku produkcjach z bohaterami komiksów – bardzo spodobała się praca nad „The Clone Wars” i mógł w pełni użyć swoich niesamowitych zdolności, by upiększyć rolę, która w przeciwnym razie nic by nie znaczyła.

Proces produkcyjny w „The Clone Wars” jest niesamowity. Uwielbiam go, bo nie ma wielu filmów, w których przy nagrywaniu głosów do pokoju wpuszczałoby się całą ekipę. Czasem jest asystent, ale on tylko czyta linijki tekstu, zupełnie jak robot. Lecz jeśli masz innych aktorów w pokoju i przykładasz się do roli, to możesz naprawdę nieźle wypaść. To sprawia, że produkcja jest taka, jaka być powinna – pełna życia. Zawsze też mile widziane jest wymyślenie czegoś do historii, czegoś, co ją polepsza. Jest to jak sałatka, do której każdy wrzuca jakiś składnik. Gdy ktoś grywał w teatrze tysiące ról, to ciężko byłoby zrobić mu „Okalahomę” stojąc samemu na scenie. To przynosi o wiele większą satysfakcję.

Tworząc głos Honda – który jest mieszanką oleistego głosu kupca i zatwardziałego najemnika – Cummings zainspirował się ikonami ze swojego dzieciństwa.

Są niewyraźne akcenty, które brzmią do pewnego stopnia znajomo, a jednak obco – jak rzymscy centurionowie w filmach o gladiatorach mówiący z brytyjskim akcentem. To pozwala widzom rozpoznać gościa jako tego Innego, ale wciąż można go zidentyfikować. Gdy zastanawiałem się nad głosem Honda, pomyślałem o jednym gościu, który w dzieciństwie zawsze mnie fascynował – o Yulu Brynnerze. Jako dzieciak zawsze myślałem: „Skąd, do licha, jest ten gość?” Można było pomyśleć, że jest królem Tajlandii, kowbojem z „Siedmiu wspaniałych”, albo robotem ze „Świata Dzikiego Zachodu”. Nie nawiązywałem wiele do Yula Brynnera – ale jeśli zrobisz „złą” wersję głosu danej postaci, to wyjdzie ci zupełnie coś nowego. Dodałem więc nieco zacięcia do mojego „złego” Yula Brynnera – i to właśnie Hondo. Nie starałem się jednak myśleć o tym za wiele – jak to mówią, należy słuchać swego instynktu.

Zapraszamy do dyskusji na forum
KOMENTARZE (6)

Twórcy o odcinku TCW - Cat and Mouse

2010-03-24 10:35:19 StarWars.com

Wszystkich miłośników serialu animowanego "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do kolejnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. Najbliższy odcinek przybliży nas znowu do, znanej z animowanego filmu, kryształowej planety Christophsis. Nowy, już 38 odcinek serialu "The Clone Wars" ma tytuł...

Cat and Mouse

W ciemnej pustce kosmosu dwie wielkie siły zetrą się w epickiej bitwie strategii i myśli. Z jednej strony nikczemny Admirał Trench, mistrz strategii dysponujący całą siłą separatystycznej floty, z drugiej strony Anakin Skywalker obarczony zadaniem dostarczenia w całości wojsk na powierzchnie oblężonej planety Christophsis.

"Właśnie teraz pokazujemy Anakina jako bohatera, o którym stary Ben opowiadał w oryginalnym filmie – odważnego wojownika i świetnego pilota" – mówi Matt Lanter ("Ty będziesz następna", "90210"), głos Anakina. "Lubię przy odgrywaniu tej postaci tę jego pewność siebie, zarozumiałość. On naprawdę myśli, że to on zawsze ma najlepszy plan, że zawsze może się wykaraskać z każdej sytuacji - i świetne jest to, że zazwyczaj ma rację. Tak, już wyraźnie widać pewne zapowiedzi tego co ma się stać. Ma temperament i lubi dobrą walkę. Ale w głębi serca Anakin ma dobre intencje, a ja staram się pokazać tą szczerość tej postaci. On jest inny od Anakina, którego widzimy w filmach, dużo łatwiej go polubić, w tym momencie jest dużo bardziej zawadiacki. Staram się po prostu przedstawić pewnego siebie Anakina – i uwielbiam te cechy charakteru, ponieważ bardzo przyjemnie się je gra."

Jednak chociaż obecnie jego nonszalanckie nastawienie służy mu przy różnych okazjach, ale lekkomyślne tendencje Anakina nie zawsze będą mogły naprawić sytuację. "W tym momencie serialu powiedziałbym, że on wciąż jest bohaterem – ale zaczynamy wiedzieć coraz więcej elementów jego ciemnej strony, coraz mniej umiarkowania, które zapowiada powoli do czego to doprowadzi." - mówi Lanter. "Anakin chce robić to uważa za sprawiedliwe i słuszne, ale wydaje mi się, że całe uniwersum Gwiezdnych Wojen ma odcienie szarości. Republika niekoniecznie zawsze jest prawomocna i sprawiedliwa, i dlatego ostatecznie Anakin upada. On nie lubi trzymać się reguł, jeżeli nie mają one dla niego sensu. Póki co dobrze mu to służy. Z czasem przestanie być tak dobrze..."

Temat na forum
KOMENTARZE (19)

Twórcy o kolejnym odcinku TCW - Senate Murders

2010-03-15 19:44:58 StarWars.com

Wszystkich miłośników serialu animowanego "The Clone Wars" zapraszamy ponownie do przygotowania się do kolejnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. Minęło dużo czasu od ostatniej amerykańskiej premiery nowego odcinka "Wojen Klonów", a związane było to z nieokreślonymi bliżej problemami tamtejszego Cartoon Network. Natomiast zgodnie z naszymi wcześniejszymi przewidywaniami w poprzedni piątek odcinek ten został już wyemitowany w Wielkiej Brytanii. Odcinek 15. drugiego sezony poświęcony jest w całości politycznej intrydze odkrywanej przez Senator Padmé Amidalę.

Senate Murders

Gdy pewien senator umiera w tajemniczych okolicznościach, Padmé postanawia znaleźć odpowiedzialną za to osobę, ignorując starania biurokratycznego lokalnego inspektora. Kierując się szlakiem wytyczonym przez kolejne poszlaki Amidala trafia do niebezpiecznego świata kłamstw, szukając prawdy Padmé Amidala odkrywa splątaną sieć korupcji...

"Wiele odcinków z Padmé skupia się na polityce, z oczywistych względów, więc często są one ucieczką - do pewnego stopnia - od przepełnionych akcją odcinków" - mówi Catherine Taber, głos Padmé Amidali w serialu. "Staramy się stworzyć poczucie napicia i suspensu, ale Dave [Filoni] i scenarzyści zawsze dodają też nieco komedii. To są podstawowe elementy klasycznych detektywistycznych opowieści, które zainspirowały do powstania "'Senate Murders", ale są to również podstawowe składniki klasycznych Gwiezdnych Wojen. Jedną z miłych rzeczy w The Clone Wars jest to, że wciąż wracamy do tych klasycznych elementów, które uczyniły "Gwiezdne wojny" tak wspaniałymi, włączając w to polityczną intrygę. Dyplomacja, albo jej brak, są podstawą w The Clone Wars, i jedną z podstawowych elementów Sagi Star Wars. Uwielbiam świetne bitwy, uwielbiam oglądać spektakularne wybuchy, ale stają się one nawet lepsze, kiedy wiemy jakie ciche konflikty się za nimi kryją."

Chociaż rzadko pojawia się w serialu podczas kosmicznych bitew i na liniach frontu, sama Padmé pozwala często ujawnić motywacje innych postaci, odkrywając siły władcze, i ich niecne machinacje, które nadają wymiar całej wojnie. Ponadto jej własne śledztwa, ambicje i starania wyłaniają aspekty konfliktu zupełnie nie poznane przez wojowniczych herosów. "Na jej własny sposób, Padme przynosi tak dużo do większej historii. Oczywiście to ona jest powodem, dla którego ostatecznie Anakin przejdzie na Ciemną Stronę, to ona jest matką Luke’a i Leii, ale uważam, że to co w niej bardzo interesujące to fakt, że jest tak istotnym dodatkiem do wielu postaci. Bardzo często to przez nią możemy poznać pozostałych głównych bohaterów w zupełnie innym świetle."

Temat na forum
KOMENTARZE (16)

Twórcy o kolejnym odcinku TCW - Duchess of Mandalore

2010-02-11 00:28:58 StarWars.com

Wszystkich miłośników serialu animowanego "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia kolejnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. Najbliższy premierowy odcinek będzie trzecią częścią opowieści o mandaloriańskiej księżnej Satine Kryze, oraz złowieszczej grupie terrorystycznej Straż Śmierci:

Duchess of Mandalore

Księżna Satine Kryze usiłuje utrzymać Republikę z dala od ingerowania w sprawy Mandalorian, po atakach terrorystycznej Straży Śmierci, dążącej do przywrócenia tradycyjnego porządku wojowników. Lecz kiedy sama Satine zostaje zaatakowana i wrobiona, postanawia uciec - wbrew osądom chroniących jej Jedi - i samemu odkryć prawdę o tajemniczym ugrupowaniu. Mandaloriańska Straż Śmierci przenosi walkę do samego serca Republiki, na Coruscant.

"Satine musi zmierzyć się z wieloma problemami, i próbować, żeby one wszystkie nie połączyły się w jeden wielki bałagan, którego nie da naprawić" - mówi Anna Graves, podkładająca głos Satine w "Wojnach Klonów". "Ona chce pokoju ponad wszystko inne, i będzie o tym krzyczeć tak głośno, jak tylko się da. Pacyfiści w historii często spotykali się z nienawiścią i przemocą, ale to wydaje się popychać postaci takie jak Satine, do jeszcze bardziej zaangażowanych zmagań o pokój. Myślę, że w każdej kulturze, która idealizuje wojnę i przemoc, niektórzy ludzie będą naturalnie sprzeciwiać się tradycyjnym sposobom myślenia i zaczną dążyć do pokoju. Jestem przekonana, że wiele istot zgadza się z jej poglądami, ale wiem, że jest też wiele, które się z nią nie zgadzają. Jej neutralność w "The Clone Wars" jest tym wspaniałym wołaniem o miłość i pokój, a to w historii często psuło humor wszystkim tym, którzy woleli potęgę i kontrolę."

Satine jest postawiona na tle ogromnego konfliktu, który może doprowadzić do zniszczenia całej galaktyki, ale dla niej konflikt staje się bardzo osobisty, gdy odkrywa bunt wśród jej własnych wyborców. Używając przemocy jako głównego języka, Straż Śmierci usiłuje zniweczyć wszelkie starania Satine, oraz podważyć pokój, o który starała się tak ciężko. Ale sama wojna jest pojedynkiem ideologii. Pomimo skrajnych poglądów, a może poprzez nie, radykalna frakcja zaczyna reprezentować opinie coraz popularniejsze wśród nowo pojawiającej się kultury...i dekad fanowskiej fascynacji i wybujałych spekulacji. "Widzę Mandalorę jako stary świat, pełen historii i tradycji. Po latach dostawania niewielkich informacji o Mandalorianach, jest bardzo ekscytujące dostać zupełnie nowe fakty i nowe twarze. Każdy fan ma swoje powody, żeby lubić Mandalorian, ale to Boba Fett otworzył im drzwi ze swoją intrygującą zbroją i historią jako łowcy nagród. Wiem, że fani będą chcieli usłyszeć więcej o Straży Śmierci - oraz o ich przeciwnikach. Być małą częścią tej historii jest tak bardzo ekscytujące. A do tego ten cichy romans – mandalorianka i Jedi. To jest naprawdę dobre!"

Temat na forum
KOMENTARZE (23)

Twórcy o kolejnym odcinku TCW - Voyage of Temptation

2010-02-03 23:22:55 StarWars.com

Wszystkich miłośników "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia kolejnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. W tym tygodniu amerykańscy widzowie będą mogli cieszyć się drugą częścią sagi mandalorian pod tytułem "Voyage of Temptation". Reżyserem odcinka jest Brian Kalin O'Connell, a scenariusz napisał, znany w świecie animacji, Paul Dini.

Voyage of Temptation

Podczas podróży na Coruscant na pokładzie królewskiego statku, Obi-Wan i Anakin odkrywają spisek mający na celu zgładzenie ważnej politycznej postaci lecącej do stolicy, pięknęj księżnej Satine Kryze z Mandalory. Podczas gdy Jedi i podwładne im klony próbują ochronić Satine przed zabójcami, Anakin odkrywa, że jego były Mistrz ma jakąś wspólną historię z mandaloriańską arystokratką.

"Zawsze zastanawiałem się co by się stało, gdyby Obi-Wan został postawiony w sytuacji Anakina – a szczególnie gdyby spotkał kobietę i w niej się zakochał" - mówi scenarzysta Henry Gilroy. "Czy zdołałby utrzymać swoją przysięgę wierności zakonowi Jedi na koszt prawdziwej miłości? Wiemy jak Anakin sobie z tym poradził, ale jak Obi-Wan zareagowałby na taką samą pokusę? Myślę, że wielu ludzi miało takie związki, które nie miały okazji się wypełnić, zawsze pojawia się takie poczucie "co by było gdyby". Nawet ludzie żyjący w szczęśliwych związkach czasem wspominają swoje dawne miłości i zastanawiają się jak mogło być. Myślę, że to naprawdę rozwija Obi-Wana jako postać. On okazuje się być prawdziwym człowiekiem, możemy go zrozumieć, ponieważ też potrafi żywić do kogoś uczucie, chociaż jest Jedi."

Rzecz jasna przysięga złożona Zakonowi Jedi nie jest lekka i potrzeba naprawdę niezwykłej kobiety, która potrafiłaby zamącić w głowie i w sercu Obi-Wana Kenobiego. Nieugięta w swoich pacyfistycznych poglądach, Satine ukazuje inny punkt widzenia na stosowane przez Kenobiego metody utrzymywania pokoju i rozwiązywania konfliktów. "Satine to prawdziwa kobieta w każdym aspekcie - niezwykle inteligentna, nieprzekupna, namiętna i piękna, z wielkim oddaniem dla pokoju. Może wydać się trochę nadąsana, ale to dlatego, że ma świadomość, że jest owcą wśród wilków i musi sprawiać wrażenie potężnej i nieugiętej" - opowiada Gilroy. "W historii kilka z najpotężniejszych postaci - takich jak Gandhi, czy dr King - było pacyfistami, którzy dosłownie zmieniali świat, gdy odmawiali walki. W Wojnach Klonów jest tyle walki, kiedy ktoś jest dostatecznie odważny, żeby zabrać głos i próbować im zapobiec, ten głos staje się jak światło w ciemności, silny i pamiętny. Satine zawsze dąży do rozwiązań pokojowych i rozwiązywania konfliktów. Jedi są strażnikami pokoju, ale noszą miecze; jeżeli muszą użyć przemocy, żeby zakończyć konflikt, zrobią to. To dla Satine jest nie do zaakceptowania, ona wierzy, że jeżeli przynosisz broń do negocjacji, to nie chcesz pokoju. Dlatego jest przygnębiona tym, że Jedi pozwolili tak mocno wciągnąć się w wojnę, ponieważ jest dokładnie tym, czemu powinni być przeciwni." We dwójkę, nieustannie się spierają, trwając ciągle przy swoich stanowiskach. Ten wzajemny szacunek ich do siebie przyciąga, nawet gdy ich własne przekonania ich od siebie odpychają.

Temat na forum
KOMENTARZE (20)

Twórcy o Mandalorianach w serialu The Clone Wars

2010-01-29 12:40:33 StarWars.com

Wszystkich miłośników serialu animowanego "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia kolejnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. Najnowszy odcinek serialu rozpocznie trzyczęściową historię poświęconą jednej z największych zagadek odległej galaktyki - grupie Mandalorian. W rolę przywódcy grupy mandaloriańskich wojowników, gubernatora Pre Vizsla, wcieli się aktor i reżyser: Jon Favreau. Jego przemyślenia na temat grupy Mandalorian można obejrzeć w tym miejscu, z kolei tutaj Favreau poświęca kilka chwil na temat postaci samego Pre Vizsly. A wszystko pojawi się w odcinku:

The Mandalore Plot

Wysłany, żeby zbadać plotki dotyczące spisku zawiązanego przeciwko księżnej Satine z Mandalore, Obi-Wan odkrywa prawdę ukrytą za szeptami i tajemniczą konspiracją. Jednak jego śledztwo odkrywa więcej, niż on sam się początkowo spodziewał. Na jaw wychodzi tajemniczy spisek Mandalorian, wojowników niemal wybitych przez Rycerzy Jedi w jakiejś dawnej wojnie, wiele lat temu. Niebezpieczni mandaloriańscy wojownicy wyłaniają się z cieni, żeby zemścić się na ich szukających pokoju rywalach. Wzmocnieni tajemnicą i pamięcią o gorzkiej porażce, są zdeterminowani, żeby odzyskać chwałę Mandalory - niezależnie od kosztów.

Mandalorianie, oryginalnie zaprezentowani jako szkic koncepcyjny, a ostatecznie będący podstawą dla postaci łowcy nagród Boby Fetta, byli ulubieńcami w środowiskach fanowskich Star Wars od lat, nawet jeśli wciąż wiele zostało do odkrycia na temat ich kultury, historii, oraz początków ich świata. Choć znając jedynie fragmenty prawdziwej natury tych tajemniczych wojowników, od dawna stali się tematem wielu zagorzałych fanowskich spekulacji i dyskusji. A teraz mają swój debiut w Wojnach Klonów. "To właśnie tak George od zawsze wyobrażał sobie Mandalorian" - opowiada głowny reżyser serialu, Dave Filoni. "Oczywiście wszyscy od początku myśleli tylko o ikonicznej zbroi Feta, ponieważ tylko tyle wszyscy mieliśmy od tylu lat; oni byli tajemnicą, a my, jako fani, budowaliśmy tę zagadkę. Ale Boba i Jango Fett nie są koniecznie dokładnymi reprezentantami kultury Mando. Oni są łowcami nagród, są wyjęci spod prawa, zupełnie niezależni. Jeżeli spojrzy się na oryginalne pomysły, Mandalorianie mieli być grupą superkomandosów, teraz tylko Gerorge przenosi te pomysły na ekran. Oni pojawiają się w serialu, ponieważ on chciał zdefiniować ich kulturę, odkryć początki tej grupy wojowników."

Według Filoniego, o wprowadzeniu Mandalorian do serialu rozmawiano już od pierwszych wstępnych prac przy pierwszym sezonie The Clone Wars - ale Lucas wstrzymał pozwolenie na ich historię do drugiego sezonu, kiedy już większy konflikt był dobrze ustawiony. "W ekipie krążył taki żart, we wczesnych etapach produkcji. Wielu ludzi pracujących przy serialu chciało zobaczyć Mandalorian, szczególnie nasz główny scenarzysta - Henry Gilroy - ale oni nie byli dla nas dostępni w tym czasie. George ma zdecydowane poczucie tempa, oraz naturalnego porządku dla opowieści z Gwiezdnych Wojen, ponadto to jego uniwersum, więc musieliśmy odłożyć nasze pomysły o Mando na jakiś czas. Ostatecznie jednak, on do nas wrócił i przekazał nam jego plany, w jaki sposób chciał zaprezentować kulturę Mandalorian, która jest wspaniała, bo dodaje tak wiele do konfliktu. Pierwszy sezon jest dosyć prosty, mamy Republikę kontra Separatystów. Ale teraz mamy nowe mniejsze grupy - jak Mando, łowcy nagród, oraz Geonosjan - a wszyscy oni dodają coś zupełnie innego do całej historii."

Głos pod przywódcę mandaloriańskich wojowników podkłada aktor i reżyser Jon Favreau - wieloletni fan Star Wars. Jego udział w The Clone Wars to rezultat prac post-produkcyjnych przy pierwszym filmie o Iron Manie, nad którym pracował z Industrial Light & Magic, oraz Skywalker Sound, wtedy spotkał się z Filonim na Ranczu Skywalkera. "Wspomniałem wtedy, że bardzo chciałbym zagrać w serialu, że podkładałem już wcześniej głosy - wtedy padł pomysł, żebym zagrał Mandalorianina" - mówi Favreau. "Nie czekałem specjalnie na jakąś odlotową rolę, ale myślę, że Mandalorianie są prawdopodobnie jednym z tych elementów, których najbardziej zaangażowani fani są najbardziej ciekawi. Dorastałem jako fan Star Wars. To był pierwszy raz, kiedy doświadczyłem tej naprawdę ikonicznej, mitycznej, archetypowej opowieści. Co jest wspaniałe w Gwiezdnych Wojnach to fakt, że wciąż mają takie samo znaczenie i wpływ, jak miały na początku. Wydaje się, że jest to zestaw postaci i światów, które są wieczne i każde pokolenie wydaje się je doceniać. Dlatego to przyjemne móc dzielić z moją rodziną i dziećmi to podekscytowanie, które miałem, kiedy byłem mały."

Temat na forum
KOMENTARZE (32)

Twórcy o nowym odcinku TCW - Lightsaber Lost

2010-01-21 01:15:02 StarWars.com

Wszystkich miłośników serialu animowanego "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia kolejnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. A w najbliższym odcinku Ahsoka połączy siły z starym Misrzem Jedi, żeby odszukać jej zaginiony miecz świetlny, przed państwem odcinek:

Lightsaber Lost

Gdy przebiegły kieszonkowiec kradnie miecz świetlny Ahsoki podczas rutynowej misji, zdesperowana nastoletnia Togrutanka zwraca się o pomoc do wiekowego Mistrza Jedi, żeby wyśledzić sprytnego złodziejaszka. Poszukiwania zawiodą ten niezwykły duet aż do obskurnych sektorów podziemi Coruscant...i stawią padawankę przeciwko zupełnie nowym zagrożeniom, których jeszcze nie miała okazji kiedykolwiek spotkać na liniach frontu. To jest wyścig nie tylko o znalezienie swojej broni, ale i odzyskanie swego honoru.

Dla Giancarlo Volpe - reżysera "Lightaber Lost" - ten odcinek przynosi możliwość odstąpienia od niezwykle intensywnych akcji dziejących się na liniach frontu, i pokazania postaci, gdy znajdują się w zupełnie innej sytuacji. Choć odcinek może poszczycić się jedną z najbardziej pamiętnych sekwencji akcji, jednak skupia się on też na nieoczekiwanych zestawieniach i skromnym humorze, który wynika z nowej przyjaźni Ahsoki. "Komedia pasuje do Gwiezdnych Wojen tak samo jak wszystko inne" - mówi Volpe. "Tak naprawdę robienie filmów polega w dużej mierze na grze kontrastami - tak jak przeciwieństwo pomiędzy szelmowskim złoczyńcą i dobroczynnym bohaterem, albo powolne emocjonalne sceny skontrastowane z naprawdę szybko zmontowaną akcją. Im bardziej zaakcentujesz jedną stronę, tym bardziej przesadzona staje się ta druga. One działają ręka w rękę. Myślę, że gdyby Wojny Klonów ciągle były za poważnie, to przestałyby przypominać filmy."

Z resztą dokładnie w tym odcinku dynamika jest oznaczona przez wyraźny kontrast, przez celowe zestawienie ze sobą impulsywnej Ahsoki z Tera Sinube - pomarszczonym starym Mistrzem Jedi. Stworzony na wzór zahartowanego, starego samuraja, który mądrzeje - i łagodnieje - z wiekiem, Sinube uczy cierpliwości, umiarkowania i rozwagi, zapalczywej padawanki. "On jest zdecydowanie karykaturą własnej filozofii. Ciągle powtarza Ahsoce, że jest ona zbyt gorączkowa i za szybko się rusza. Ona powinna zwolnić i naprawdę wczuć się we własną intuicję, zaufać swoim uczuciom. Zaprezentowaliśmy to w tej postaci w każdym aspekcie, od sposobu ruszania się, aż po sposób w jakim mówi. Dla mnie to tak samo jak Obi-Wan, gdy mówił do Luke’a że powinien zaufać swoim uczuciom, że powinien użyć Mocy podczas ataku na Gwiazdę Śmierci. Ahsoka jest tak niecierpliwa, żeby odzyskać z powrotem swój miecz świetlny, jej własne rozdrażnienie przeszkadza jej możliwościom wyśledzenia złodzieja. Kiedy zatrzymuje się i uspokaja, prawda się wyjawia. To świetna sprawa! To jeden z tych klasycznych duchowych aspektów Gwiezdnych Wojen, których nigdy mi nie jest za mało"

"Ostatecznie te kontrasty są klockami tworzącymi uniwersum Star Wars - narzędzia, których twórcy używają kreując wieczne i nienamacalny poczucie ikonicznej ``odległej galaktyki``." Główny reżyser Dave Filoni przytacza ten odcinek jako obowiązkowe odejście od rozgorączkowanych intensywnością frontów wojennych i integralną część wielkiej Sagi. "W pewnej mierze publiczność oczekuje od serialu przede wszystkim opowieści o walce, ale w Gwiezdnych Wojnach jest znacznie więcej niż tylko wojna; wydaje mi się, że ten odcinek naprawdę działa, ponieważ potrafi uchwycić szczególny nostalgiczny aspekt. Musimy się skupić na aspektach, które nie dostają zbyt wiele czasu ekranowego, kiedy jesteśmy w środku bitwy" – mówi Filoni. " Poza tym jest bardzo ciekawie zobaczyć różne wypływy na Ahsokę z innej perspektywy. Ona jest trenowana przez Anakina, który ostatecznie stanie się Darthem Vaderem. To interesująca dynamika, ponieważ nie wiemy tak naprawdę co się z nią stanie - poza faktem, że nie pojawia się w Epizodzie III. Ponieważ widzimy ją w tych bardzo intensywnych sytuacjach, jest łatwo zapomnieć, że ona wciąż jest dzieckiem, i że jest łatwowierna. Ona z pewnością wciąż się uczy - od Anakina, ale też z jej własnych doświadczeń, z jej pomyłek, od tych, którzy są wokół niej. Sama dokonuje wyborów, decydując co jest dla niej wartością. Jak to wpłynie na jej ostateczny los, dopiero się okaże. Kiedy wyświetliliśmy ten odcinek ekipie niemal wszyscy zakwalifikowali go jako jeden z ulubionych z całego sezonu; myślę, że to dlatego, że porusza niektóre z tych pytań, i to w taki sposób, że przypomina klimat Gwiezdnych Wojen."

Temat na forum
KOMENTARZE (33)

Twórcy o TCW w Nowy Rok - Grievous Intrigue i The Deserter

2009-12-31 17:23:52 StarWars.com

Wszystkich fanów "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia kolejnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. A w Nowy Rok, zgodnie z zapowiedziami, widzów czeka cała godzina przygody z dwoma nowymi odcinkami "The Clone Wars". W tym newsie napisaliśmy czego można się spodziewać po serialu w nadchodzącym roku, a tymczasem znów mroczny generał Greivous wyłoni się z cieni, aby przynieść wiele kłopotu bohaterskim Jedi, wciągając ich w niebezpieczną pułapkę.

Grievous Intrigue i The Deserter

W pierwszym odcinku nowego roku, pod tytułem "Grievous Intrigue", będziemy świadkami jak jeden z Mistrzów Jedi zostaje porwany i torturowany przez Generała Grievousa, a Rada Jedi za namową Obi-Wana i Anakina postanawia zaplanować ryzykowną akcję ratunkową. Jednak ich plan okazuje się fiaskiem gdy sami wpadają w sidła zastawione przez złowrogiego Generała. Zaczyna się śmiertelna gra, a szczwany separatystyczny cyborg nie planuje grać według zasad!

Dla Matthew Wodda - głos generała Grievousa zarówno w serialu, jak i w Epizodzie III, jak i główny reżyser dźwięku w "Wojnach Klonów" - ten odcinek pozwala mu powrócić do najważniejszego w serialu czarnego charakteru, w dodatku pozwala mu dać szansę dla cybernetycznego łotra, by ten zyskał tak długo oczekiwaną przewagę nad jego przeciwnikami Jedi. "Ja rozumiem, że nienawiść Grievousa do Jedi, wywodzi się z olbrzymiej zazdrości, Jedi mają umiejętności, które są niedostępne dla Grievousa. Pomimo tego, że posiada techniczną wprawę we władaniu mieczem świetlnym, której nauczył się od Hrabiego Dooku, Grievousowi wciąż brak umiejętności władania Mocą, żeby zrozumieć prawdziwą naturę Jedi. Jest tak wiele rzeczy poza zasięgiem Grievousa, że prowadzi to do coraz silniejszej zazdrości i frustracji."

Żeby było gorzej, pomimo jego wciąż niespełnionych ambicji, Grievous musi władać nieskuteczną armią komicznie niekompetentnych droidów bojowych - które również są odgrywane przez Wooda. Ta dychotomia pozwala Woodowi swoim rolom dodać trochę przesadzonego humoru. "Grievous musi dowodzić olbrzymią armią droidów, jednak droidom brak umiejętności, żeby pokonać Jedi. Absurdalność zestawienia ze sobą tych postaci uwydatnia moją możliwość do odgrywania ich, szczególnie dlatego, że nagrywam zarówno Grievousa jak i droidy razem. Droidy są tak ograniczone przez ich masowo produkowane, niskonakładowe procesory, i nigdy nie będą potrafiły zrozumieć ogólnego obrazu wojny, ich komediowe zapatrzenie w siebie wciąż będzie ich błędem. Podczas gdy generał usiłuje być dowódcą zmieniającym los wojny, wciąż głównie udaje mu się tylko zwodzić naszych herosów. Osobiście lubię wszystkie momenty gdy Grievous niszczy droidy, ostateczną manifestację jego frustracji. Odgrywam droidy i Grievousa jako pokręconą wersję Abbota i Costello."

Poza ekranem, Wood jest podekscytowany będąc tak istotną częścią świata Star Wars, smakując się możliwością eksplorowania i odsłaniania motywacji tych postaci, jednocześnie zadziwiając się możliwością pracy w świecie, który od początku był tak istotny dla jego profesjonalnej kariery i artystycznego rozwoju. "Miałem pięć lat, kiedy była premiera "Nowa nadziei". Gwiezdne wojny inspirowały moją wyobraźnię zarówno na poziomie technologicznym, jak i opowieści. Pierwszy raz kiedy stałem się świadomy jaką rolę pełni reżyser przy tworzeniu filmu, to było wtedy, gdy zobaczyłem zdjęcie, na którym George Lucas rozmawia z Alecem Guinnessem siedząc na planie w Tunezji. Pamiętam, że pomyślałem wtedy "Wiem, że to jest Obi-Wan, ale kim jest ten drugi koleś, który siedzi obok?" A teraz z nim pracuję. Nawet po niemal dwudziestu latach w tej firmie, wciąż wydaje się nierealne pracować przy tworzeniu tego fantastycznego uniwersum."

Temat na forum
KOMENTARZE (7)

Zapowiedzi książeczek dla młodych czytelników

2009-12-29 19:06:45 TheForce.net

Dzisiaj na stronie amerykańskiego oddziału sklepu Amazon ukazała się zapowiedź drugiej książki dla młodych czytelników, autorstwa Rydera Windhama pt. "Breakout Squad: The Curse of the Black Hole Pirates", będąca kontynuacją powieści, o której pisaliśmy w tym miejscu.

Oto opis fabuły:

Podczas swojej pierwszej oficjalnej misji, nowo sformowany oddział Breakout oraz towarzyszący mu młody Jedi Nuru Kungurama trafiają na odległą planetę w Nieznanych Regionach. Schwytani przez piratów uświadamiają sobie, że pośród nich jest zdrajca. Tymczasem w innej części galaktyki Lordowie Sithów próbują skaptować Jedi do pomocy przy swoich mrocznych planach...



Przeznaczona będzie dla dzieci w wieku 9-12 lat, będzie miała 160 stron i ukaże się w miękkiej okładce 22. lipca przyszłego roku.

Drugą pozycją, która ukaże się tego samego dnia będzie książeczka z serii "The Clone Wars", którą przeczytać będą mogły maluchy od 4 do 8 lat, licząca 48 stron, zatytułowana "The Hunt for Grievous". Autorem będzie Chris Cerasi. Nie wiadomo o czym będzie opowiadała, domyślać się można, że będzie adaptacją odcinków "Grievous Intrigue" i "The Deserter", które wyświetlone zostaną 1. stycznia 2010 r.




KOMENTARZE (7)

Twórcy o nowym odcinku TCW - Brain Invaders

2009-12-03 22:51:59 StarWars.com

Wszystkich wiernych widzów serialu "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia kolejnego odcinka, czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. A w najbliższym odcinku znów spotkamy się z dwiema dzielnymi padawankami Jedi, które natrafią na śmiertelne niebezpieczeństwo podczas prostej z pozoru i mało ryzykownej misji...

Brain Invaders

W tym odcinku ponownie ujrzymy dwie padawanki, Ahsokę Tano i Barrissę Offee, które dostają zadanie pilnowania statku, który ma dotrzeć do obszaru kontrolowanego przez Republikę. Nagle ich rutynowa misja zamienia się w morderczą walką o przetrwanie, gdy odkrywają, że statek został opanowany przez złowrogich pasażerów na gapę: geonosjańskie robaki mózgowe, które potrafią zawładnąć umysłem całej załogi złożonej ze sklonowanych żołnierzy. Nie sposób odróżnić przyjaciela od wroga gdy próbuje się pokonać złowieszczych "mózgowych najeźdźców".

Jak mówi Ashley Eckstein, czyli głos Ahsoki Tano: "Poprzez nauki Anakina, wydaje mi się, że Ahsoka zaczyna mieć bardzo podobne problemy z przywiązaniem. Tylko czas pokaże, czy te problemy nie odegrają ważnej roli w jej dalszym losie. Dotąd podczas Wojen klonów Ahsoka spędziła większość swojego czasu z Anakinem, a więc naprawdę zaczyna go powoli naśladować. Ona staje się coraz bardziej taka jak jej Mistrz w każdym odcinku; przekonamy się dopiero czy to dobrze, czy źle." Ale Ahsoka znalazła też pewne wpływy wyrównujące nauki Anakina, przede wszystkim w towarzystwie innej padawanki, Barrissy. Ta dynamika pozwala zauważyć wyraźny kontrast z lekkomyślnymi naukami jej Mistrza. "Ahsoka stała się jeszcze lepsza," - opowiada Eckstein - "lepiej sobie radzi, dzięki jej przyjaźni z Barrissą. Po zaprzyjaźnieniu się z Offee, Ahsoka umie teraz spojrzeć na problem z innego punktu widzenia. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że obie mają różne silne strony i jako drużyna pracują najlepiej. Kiedy widzę je razem, zawsze myślę Siła Padawanów!"

Jeśli chodzi o zagadkę czy Ahsoka podda się emocjonalnym wyzwaniom wojny, albo emocjonalnym pokusom, które pewnego dnia sprowadzą jej mistrza na ciemną stronę, Eckstein pozostaje optymistką. "Może to tylko moje własne pozytywne myślenie, ale nie wyobrażam sobie jej przechodzącej na ciemną stronę. Ona chce tylko być najlepsza padawanką jaką potrafi i ostatecznie dowieść, że zasługuje na zostanie Jedi - i czasem to oznacza podejmowanie ciężkich decyzji. Każdy zna dobrze ogólny przekaz Star Wars - że dobro zawsze pokona zło. Nasz serial prezentuje te lekcje w tak fajny sposób i myślę, że to wspaniały przekaz, którego trzeba uczyć dziś dzieci."

Temat na forum
KOMENTARZE (11)

Twórcy o nowym odcinku TCW - Legacy of Terror

2009-11-19 17:08:38 StarWars.com

Wszystkich fanów "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia kolejnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. W najbliższym odcinku kontynuujemy przygodę na Geonosis, tym razem skupiając się na osobie Luminary Unduli, oraz zupełnie nowym mrocznym zagrożeniu ze strony armii Separatystów. Wszystko to i znacznie więcej w odcinku:

Legacy of Terror

W tym odcinku zobaczymy jak podczas pościgu za Poggle Mniejszym, Mistrzyni Jedi Luminara Unduli schodzi w głębokie katakumby Geonosis, gdzie odkrywa śmiertelne zagrożenie ze strony groteskowej królowej Geonosjan: Kariny Wielkiej. Obi-Wan Kenobi i Ki-Adi-Mundi, który pospieszą na ratunek Luminary, odkryją na swej drodze gniazdo pełne niebezpiecznych nieumarłych wojowników.

Chociaż ten odcinek prezentuje Luminarę podczas konfrontacji ze złymi agentami w głębokich wnętrzach podziemnego gniazda Kariny, aktorka widzi siłę tej postaci odzwierciedloną w ponurej naturze okoliczności. Zamiast wpadać w rozpacz Luminara uosabia nauki Zakonu Jedi, nawet w desperackich momentach. Pomimo jej refleksyjnej i medytacyjnej natury, jest niemniej oddaną obrończynią pokoju i sprawiedliwości - wyśmienitym wojownikiem kiedy zachodzi taka potrzeba. Gdy pojawia się ryzyko, że jej cel ucieknie, nie waha się podążać za Pogglem w samo jądro ciemności. Oddana słusznej sprawie, nawet ryzykując życie i zdrowie, jest kwintesencją Mistrza Jedi - odwagi, siły, mądrości i bezinteresowności.

"Luminara jest Jedi, więc zawsze będzie miała tę umiejętność skupienia się i pozostania spokojną. Jestem podekscytowana mogąc grać tę rolę, która wymaga takiej mądrości i siły, to mnie naprawdę umacnia." Pomimo wyraźnie poważnych kłopotów Luminary, d'Abo z przyjemnością przyjęła możliwość stania się częścią wyobraźni i celebrowania kreatywnego ducha "odległej galaktyki". "Tematy i postaci w [aktorskich] filmach mają tak wielki wpływ na mnie i wszystko co wiem" - opowiada d'Abo. "Gdy byłam dzieckiem Gwiezdne Wojny pozwoliły mi zanurzyć się w innym świecie, który był bardziej kolorowy, bardziej klarowny, bardziej autentyczny i dużo bardziej ekscytujący."

Chociaż najprawdopodobniej najlepiej znana jest z roli starszej siostry Kevina Arnolda w serialu telewizyjnym "Cudowne lata", d'Abo może pochwalić się karierą sięgającą największych filmowych ikon, takich jak "Conan Niszczyciel", "Zielona latarnia", czy "Ultimate Avengers". "Kocham science-fiction, fantastykę i komiksy" - mówi. "Często potrafią przetrwać próbę czasu, dzięki ich wspaniałej zawartości; tego rodzaju projekty zawsze będą zwracały uwagę ludzi, ponieważ pokazują odległe miejsca, do których chcielibyśmy uciec. Miałam naprawdę szczęście z tymi wszystkimi rolami i projektami, ponieważ mam wrodzone zrozumienie czego wymagają. Po prostu angażuję się w nie i czynię swoimi."

Temat na forum
KOMENTARZE (17)

Twórcy o kolejnym odcinku TCW - Landing at Point Rain

2009-11-03 23:41:41 StarWars.com

Wszystkich wiernych widzów "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia kolejnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. A w najbliższym odcinku mroczna wojna między armią droidów i klonów trafi na planetę, na której wszystko się zaczęło, na Geonosis. Ten wypełniony po brzegi akcją odcinek ma być jedynie wstępem do dużej czteroodcinkowej historii walki o planetę Geonosjan. Odcinek ten wyemitowany zostanie po raz pierwszy podczas specjalnego seansu już jutro wieczorem, 4 listopada.

The Landing at Point Rain

Anakin, Obi-Wan Kenobi i Ki-Adi-Mundi prowadzą siły desantowe do zniszczenia fabryki droidów, którą Poggle Mniejszy odbudował na Geonosis, jednak sprawy idą zupełnie na opak, kiedy artyleria Separatystów zestrzeliwuje statki Republiki. Pomimo ciężkich strat, Anakin i Ki-Adi muszą spotkać się na czas, żeby zniszczyć fabrykę nim rozpocznie produkcję.

Ten odcinek jeszcze bardziej intensywny niż dotychczas w "Wojnach Klonów", wypełniony po brzegi akcją jest największym dotychczasowym osiągnięciem produkcyjnym Lucasfilm Animation. Jak mówi Dave Filoni, główny reżyser serialu: "generalnie stajemy się coraz lepsi i lepsi. Nie było takiej możliwości, żebyśmy zrobili coś takiego w pierwszym sezonie. Po prostu nie mieliśmy środków, żeby zaludnić tak wielką bitwę, ale też odtąd nauczyliśmy się tak wiele i wciąż się uczymy. To naprawdę wspaniałe gdy można zrobić coś tak bardzo kinowego i ambitnego."

Prewizualizacja to jedno z narzędzi, które pomaga Filoniemu i drużynie zrealizować ich najbardziej szalone kinowe ambicje w serialu. Zamiast używać konwencjonalnych dwuwymiarowych storyboardów serialowa prewizualizacja jest w całości zrobiona na komputerze. To daje możliwość reżyserom na pracę w trójwymiarowym środowisku, ustawiając akcję, rytm i tempo z pełną kinową głębią wrażeń. Oryginalnie zapoczątkowana przez George'a Lucasa podczas produkcji klasycznej trylogii, "prewis" to technika, która pozwala reżyserom zwizualizować sceny przed ich sfilmowaniem, lub w przypadku The Clone Wars, przed samą animacją.

Jak mówi reżyser tego odcinka Brian Kalin O'Connell: "George [Lucas] chciał, żeby odcinek ''Landing at Point Rain'' był tak intensywny jak każdy film aktorski o desancie na plażę Omaha. Żeby to osiągnąć musieliśmy mieć całkowicie zapełnione tło. Ten odcinek to było wyzwanie dla naszych studiów i jest dowodem do czego wszyscy jesteśmy zdolni w sezonie drugim. George postawił nam wyzwanie, żeby zrobić coś naprawdę wielkiego i zmusił nas do podniesienia poprzeczki dla całego serialu. Ten odcinek był wypełniony wyzwaniami, ale jestem naprawdę zadowolony z ostatecznego efektu. To nieprzerwana wartka akcja i mam nadzieję, że fani to polubią."

Temat na forum
KOMENTARZE (21)

Twórcy o kolejnym odcinku TCW - Senate Spy

2009-10-15 00:04:34 StarWars.com

Wszystkich widzów "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia następnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. A w najbliższym odcinku romans i polityka skrzyżują swe drogi w mrocznych kuluarach Senatu Republiki, a tajemnicze zadanie zlecone wprost od Rady Jedi sprawi, że pani senator Padmé Amidala znajdzie się rozdarta między miłością i obowiązkiem w odcinku "Senate Spy".

Senate Spy

Wbrew woli Anakina, Padmé Amidala zostaje poproszona o przeprowadzenie śledztwa przeciwko innemu senatorowi - i dawnej miłości - oskarżonemu o konspirowanie z nikczemnym Klanem Bankowym. Konflikt dzielący tak mocno jak Wojny Klonów, może zmieniać serca i umysły, a ona odkrywa, że nawet starzy przyjaciele mogą posiadać zupełnie nowe poglądy. Tymczasem Anakin musi bezsilnie obserwować z daleka jak jego wybranka serca dobrowolnie usiłuje uwieść innego mężczyznę...

Według Catherine Taber, czyli odtwórczyni roli Padmé Amidali, to płomienna relacja między dwoma silnymi osobowościami Anakina i Padmé napędza ducha serialu i pozostawia "Wojny Klonów" interesującymi. "Myślę, że ten związek jest po prostu miło obserwować. Staramy się wprowadzać kilka elementów, które są niezbędne dla wszystkich związków miłosnych, takie jak zazdrość, czy niewielka walka o wpływy, albo te wewnętrzne żarty, które mogą istnieć tylko pomiędzy dwiema osobami, które dobrze się znają i sobie ufają. Chciałabym, żeby ludzie czuli to, że tylko kiedy Anakin jest w coś zamieszany, wtedy Padmé traci koncentrację. Uważam, że tak naprawdę, to sprawia, że ona czuje się nieswojo, wtedy uważa, że musi udowodnić - samej sobie - że jej priorytetem jest Republika. Osobiście wierzę, że w głębi serca ona przede wszystkim wierna jest Anakinowi, ale nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek się do tego przyznała."

W ramach odskoczni od epickich bitew i gwałtownych pojedynków, które są znakiem szczególnym "The Clone Wars", odcinek "Senate Spy" pokazuje zupełnie inną stronę konfliktu, skupiając się zamiast tego na politycznych machinacjach, które rozgrywają się w tle tej wybuchowej kosmicznej opery. "Dave [Filoni] i reszta ekipy mówili od początku, że chcieli pokazać sagę Star Wars z różnych perspektyw i ten odcinek jest tego świetnym przykładem" - opowiada Taber. "Oczywiście kocham epickie bitwy, ale tutaj mamy szansę przyjrzenia się tajemnicy, polityce i intrygom. Te powoli rozgrywające się polityczne "bitwy" tak naprawdę sterują całą wojną. Dave nawet kazał mi obejrzeć film "Osławiona" Alfreda Hitchcocka, nim zaczęliśmy pracować nad odcinkiem "Senate Spy". Chciał, żebym zobaczyła sposób w jaki rośnie napięcie, szczególnie kiedy zamieszana jest w to miłość. To zupełnie inny rodzaj niebezpieczeństwa, od tego co dotąd widzieliśmy w "Wojnach Klonów". Naprawdę kocham to w tym serialu, staramy się dać widowni Gwiezdnych Wojen - młodej i starej - coś specjalnego"

Temat na forum
KOMENTARZE (20)

Twórcy o kolejnym odcinku TCW - Children of the Force

2009-10-08 16:06:44 StarWars.com

Wszystkich miłośników "The Clone Wars" zapraszamy do przygotowania się do obejrzenia następnego odcinka serialu czytając opowieści autorów o tym co wymyślili w konkretnym odcinku, dlaczego pokazują to tak, a nie inaczej i czy podoba im się to co robią. Jak wiadomo w premierowych odcinkach drugiego sezonu serialu bezlitosny łowca nagród Cad Bane przyniósł śmierć zniszczenie herosom Republiki, ale tak naprawdę był on zaledwie pionkiem w starciu większych galaktycznych sił. W zatrważającym finale wydarzeń zapoczątkowanych przez zdradzieckie działania Cada Bane'a ostateczny architekt zła pokaże swą twarz, aby zagrozić dzieciom Mocy w odcinku "Children of the Force".

Children of the Force

Po tym jak oszukał Jedi, złowrogi Cad Bane otrzymuje jeszcze bardziej ponure zadanie: ma znaleźć dzieci wrażliwe na Moc z całej galaktyki i przewieźć je na Mustafar. Jednak Bane jest tylko instrumentem zła, zabójczym odwróceniem uwagi, którym Jedi zajmują się podczas gdy prawdziwe źródło zła wciąż spiskuje w mroku. Choć pojawiał się już na chwile w poprzednich odcinkach, szczególnie w swej roli dobroczynnego Najwyższego Kanclerza Republiki, dopiero w odcinku "Children of the Force" Darth Sidious pojawi się jako bezpośrednie zagrożenie dla przyszłości galaktyki.

Jak opowiada Ian Abercrombie odtwórca roli Dartha Sidiousa: "On jest jak sekrety, które ma każdy z nas. Palpatine to jest twarz, a Sidious to mroczna dusza. Jeżeli ludzie są źli to nie mogą tego zmienić. Gdzieś tam w tle ciągle czuję, że Sidious zawsze tam jest i kiedyś przejmie panowanie. Zło często tak czyni." Dla Abercrombie, który prawdopodobnie najbardziej znany jest ze swojej roli w serialu "Kroniki Seinfelda", gdzie grał Mr. Pitta, ogrywanie głosem głównego czarnego charakteru w "Wojnach Klonów" to przyjemne odstępstwo, oraz unikatowe wyzwanie w karierze. "Ktoś kiedyś mi powiedział, że kiedy gra się czarny charakter, trzeba zawsze znaleźć w nim jakieś elementy odkupienia. Tutaj ich nie znalazłem. On jest zimny i kompletnie zamknięty. Zatem w moim wyobrażeniu on prezentuje bezruch, jest bardzo precyzyjny. Jest autorytatywny, wie o wszystkim co się dzieje, i tak bardzo często to on wszystkim steruje. To jest trudne do zagrania, ale jest bardzo interesujący, ponieważ nigdy nie można przewidzieć co zrobi. To w nim kocham."

Podczas gdy wcielanie się w zło tak ikonicznej postaci może być nowością dla szanowanego brytyjskiego aktora, samo uniwersum Star Wars nowością nie jest, choć nie mógł on przewidzieć, że będzie kiedyś grał wywrotową siłę z odległej galaktyki."To naprawdę niezwykłe. Byłem na pierwszym pokazie w Maju 1977 roku w Chinese Theater. Pierwsze Gwiezdne wojny! Nie mogę w to uwierzyć, ponieważ nigdy nie stawałem w kolejce na takie wydarzenia" - wspomina. "Jednakże ktoś sprzedał mi bilety, dlatego tam poszedłem. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę tego częścią. To marzenie aktora, żeby grać w projekcie, który jest większy niż on sam. To wspaniała sprawa."

Temat na forum
KOMENTARZE (14)
Loading..