TWÓJ KOKPIT
0

Interludium na Corphelionie :: Książki

Tytuł oryginału: Star Wars: Corphelion Interlude. Autor: Troy Denning
Wersję oryginalną można przeczytać tutaj.
Przekład: Piotr "Xav Skywalker" Łuczuk
Korekta: Paweł "Fett" Borawski

Bastion Polskich Fanów Star Wars, Stopklatka i tłumacze nie
czerpią żadnych dochodów z opublikowanie poniższych treści.
Tłumaczenie jest wykonane dla fanów, przez fanów.



     Komety leciały tuż ponad kopułą obserwacyjną. Ich głowy tworzyły coś na kształt dwóch poszarpanych strzał, a długie ogony zostawiały na ciemnym niebie wspaniałe, srebrne smugi. Większe z nich, wyraźnie pełzły przez przestrzeń kosmiczną, jedna - płonący gigant ze splecionym warkoczem, który wyglądał, jakby był rozciągnięty przez połowę systemu - z każdą sekundą, stawała się coraz większa. Panorama była tak piękna, jak na ulotkach reklamowych. Idealne miejsce na spędzenie miesiąca miodowego. Han Solo, z rozmów różnych istot znajdujących się na piętrze widokowym, wnioskował, że wszyscy są równie oszołomieni i zachwyceni pięknym widokiem. Obok Hana stała Leia, ubrana wygodnie, a zarazem modnie. Miała na sobie falowaną suknię bez rękawów. Kiedy ją nosiła, przyprawiała Hana o szybsze bicie serca. Brązowe oczy księżniczki były zapatrzone w dal, jej twarz miała serdeczny wyraz, lecz przypominał on bardziej dyplomatyczną maskę niż uśmiech. Za Hanem i Leią, spora grupa Kubazzów wyszła z turbowindy, lecz zmuszeni do wycofania się, odeszli wyraźnie niezadowoleni z zablokowanego wejścia na poziom widokowy.
  - Przepraszam za nich - Han powiedział do Lei. Pomysł, aby zatrzymać się na jakiś czas, w celu podziwiania Komet Corpheliona, wydawał się świetny na rozpoczęcie miesiąca miodowego. Pozostawał jednak jeden problem: wszystkie terminy na asteroidzie były już zarezerwowane. Były przemytnik znalazł jednak sposób, aby szybko poradzić sobie z nim.
  - Zgaduję, że nasza prywatna kopuła obserwacyjna, nie jest zbyt prywatna dla nas obojga.
  - Nie obchodzi mnie to tak długo, jak długo jesteśmy tutaj razem. - Leia wzięła Hana za rękę i zaczęli razem schodzić po szerokich, drewnianych schodach do kantyny.
  - Spójrz, tam na środku jest para wolnych krzeseł. Może siądziemy i zamówimy drinka?
  - Jasne. Różowa Mgławica brzmi całkiem nieźle. Możemy spróbować. - Han rozpychał się łokciami przez tłum, w celu zorganizowania przestrzeni wokół nich i starał się jakoś przywołać usługującego wszystkim droida. Była to jedna z pierwszych romantycznych chwil, na ich wspólnej, nowej drodze życia.
  - Może ten droid ma jakieś zatyczki i cię nie słyszy? - byli już w połowie drogi do stolika, kiedy nagle wspaniały wybuch rozświetlił niebo. Solo zatrzymali się, żeby się temu przyjrzeć. Zobaczyli, jak ogromna kometa rozdziela się na dwie mniejsze. Tłum na chwilę zamilkł.
  - Zaczyna mi się tutaj podobać - powiedział Han. Komety zaczęły dryfować osobno, a ich ogony krzyżowały się tak, jakby jedna kometa leciała ku reszcie Corphelionu. Pozostałe zaczęły pęcznieć w mroku nad kopułą obserwacyjną, a kiedy ich głowy osiągnęły średnicę bliską jednemu metrowi, nerwowe szepty zaczęły wypełniać pomieszczenie, w którym wszyscy się znajdowali. Leia zawróciła ku schodom.
  - Może powinniśmy wracać na Sokoła Millenium?
Han chwycił ją za rękę.
  - Nie tak szybko kochanie - powiedział i wrócił do podziwiania zbliżających się komet, a raczej ciemności na ich brzegach, aby zorientować się, jak szybko i efektownie, pochłaniały kolejne dalekie gwiazdy.
  - Myślałem, że chciałaś zobaczyć Corphelion?
  - Nie z tak bliska Han.
  - Spokojnie. - Tak, jak przypuszczał, gwiazdy i komety po lewej stronie znikały całymi tuzinami, te zaś nieco wyżej po prawej znikały jedynie po dwie lub trzy.   - Wszystko pod kontrolą - powiedział po chwili.
  - Tak samo mówiłeś wcześniej - zaprotestowała Leia. - Jesteś pewny, że nie powinniśmy wrócić do Sokoła?
  - Jestem tego pewien - pogładził ją delikatnie po plecach. - I tym razem miałem to na myśli. Wszystko jest pod kontrolą kochanie. - Leia spoglądała to na Hana, to na zbliżające się komety. Jej zaufanie wzrosło i uśmiechnęła się dziecinnie.
  - W porządku Latający Chłopcze - wzięła Hana za rękę. - Moje życie jest w twoich rękach. - Dalszą część schodów przemierzyli trzymając się za ręce. Kometa podwoiła swoje rozmiary w ciągu ostatnich kilku sekund, a jej warkocz zakrzywiał się nad sporą częścią kopuły obserwacyjnej. Para korpulentnych Bothan nastroszyła futro i ruszyła w kierunku schodów. Wystarczyło to, aby reszta tłumu ruszyła do stacji ewakuacyjnych na asteroidzie. Leia wciągnęła Hana w cichy kąt, wzięła w ręce jego głowę i spojrzała mu głęboko w oczy. Serce Hana zaczęło szybciej bić.
  - Jak to zaaranżowałeś? - zapytała.
  - Zaaranżowałem co? - Han udawał zdezorientowanego. Leia delikatnie przyciągnęła jego głowę do swoich ust.
  - Komety. - Leia zbliżyła usta do jego ucha i powiedziała - No, Latający Chłopcze, możesz mi przecież powiedzieć. Wedge ci pomógł. Prawda?
  - Wedge? Myślisz, że Wedge jest tam na górze i porusza te wszystkie komety? - Leia delikatnie ugryzła go w ucho. Było ciepło i… cudownie.
  - W takim razie Lando. On ma duży holownik, którym można poruszyć te komety, a do tego to w jego stylu - rozejrzała się po zupełnie pustym pomieszczeniu, w którym jeszcze przed chwilą był tłum różnego rodzaju istot.
  - Lando jest zajęty na Nkllonie - Han jednym okiem zerkał na kometę. - Przecież o tym wiesz.
  - Nie powiesz mi? - Leia objęła go i dłońmi gładziła jego plecy. - Jesteś pewny?
  - Więc ja… - Leia nie przestawała. - Dobrze mi tak.
  - No ja myślę. - Kometa była już rozmiarów Księżyca Endoru i Han zaczął się już obawiać, że zawodzi go jego wzrok pilota. Jeśli tempo zbliżania się komety nie zmniejszy się, a gwiazdy po jej prawej stronie nie zmienią jej kursu, może być niebezpiecznie i kometa niekoniecznie minie się z ich asteroidą.
  - Leio?
  - Nie Han. Zmieniłam zdanie - księżniczka opuściła ręce i teraz już tylko obejmowała Hana w talii i wróciła do podziwiania komet.
  - Już nie chcę wiedzieć jak to wszystko zorganizowałeś.
  - Ale…
  - Ćśśśś - Leia przyłożyła palec do jego ust. - Ja chcę tylko popatrzeć. Im dłużej tu jestem, mażę, że możemy zapomnieć o wszystkim, wrócić na Courscant i zostać tu na zawsze.
  - To nie zostajesz tu? - Zbliżająca się kometa byłą coraz większa. Han spojrzał na puste schody i starał się oszacować, jak długo będzie mógł utrzymać w tajemnicy swój prawdziwy sekret, że mógł się pomylić w obliczeniach trajektorii lotu komety, zanim będą musieli na złamanie karku biec do statku.
  - Byłbym zdolny do zaaranżowania tego. - Leia oparła głowę na jego ramieniu.
  - Gdybyś tylko mógł.
  - Mógłbym… - Kometa urosła tak jasna, że jej blask rozświetlał całą kopułę obserwacyjną. Zaczęło się robić niebezpiecznie i Han wyciągnął Leię z rogu.
  - Faktycznie… - Kometa zbliżyła się do ich kopuły, po czym minęła całą asteroidę. Han odetchnął z ulgą, a na jego twarzy pojawił się krzywy uśmiech. Solo odwrócił się w stronę Leii. Leia wyglądała na zakłopotaną.
  - Faktycznie co, Han?
  - Faktycznie… - Solo wstrzymał oddech, upewnił się, że kometa dryfuje już w bezpiecznej odległości i powiedział - Będziesz naprawdę pod wrażeniem, kiedy zobaczysz, co zaaranżuję znowu. - Leia zmarszczyła czoło.
  - Jesteś bardzo pewny siebie. - Han skinął głową.
  - Mam powód - ich asteroida, wleciała w warkocz komety i tysiące ziarenek pyłu gwiezdnego eksplodowało uderzając o pole ochronne asteroidy, otaczając ją błyszczącymi mikro-błyskami.
  - W porządku. Jestem pod wrażeniem - powiedziała Leia. - Naprawdę jestem pod wrażeniem.
  - To nic - powiedział Solo. - To miałem na myśli - Han pocałował ją namiętnie. Księżniczka ponownie objęła swego męża i trwali w pocałunku dopóki nie przeszkodził im pisk oznajmujący że ruchome schody są już na miejscu. Han otworzył jedno oko, spojrzał w stronę komet i przerwał pocałunek.
  - Leia?
  - Tak Han?
  - Może powinniśmy już wrócić na pokład Sokoła? - Leia wzięła jego dłoń i ruszyli w kierunku schodów.
  - Han, myślałam, że nigdy o to nie spytasz.

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 7,23
Liczba: 13

Użytkownik Ocena Data
jaina-solo 10 2008-08-15 15:16:59
Xav(ier) Skywalker 10 2004-09-19 20:27:20
SeventhSon 10 2004-09-04 18:45:35
Bednarz 9 2010-05-07 19:31:30
Mitth`raw`nuruodo 9 2004-09-05 07:42:32
ooryl 9 2004-09-04 18:59:04
Radek 8 2005-03-31 13:24:41
Karoleki 8 2005-02-25 21:29:52
Sky 6 2004-09-05 13:24:39
Countdooku 5 2008-08-30 14:14:47
Shedao Shai 4 2004-09-04 22:40:07
Strid 3 2004-09-05 13:40:34
Master Mace Windu 3 2004-09-05 12:28:40


TAGI: Opowiadanie (oficjalne) (73) Troy Denning (24)

KOMENTARZE (12)

  • Bednarz2010-05-07 19:31:22

    A co tam 9/10 w SW nie było chyba jeszcze romansideł. PS. Co wy widzicie w tej Lei?

  • Karoleki2005-02-25 21:29:15

    Całkiem fajne, ale niezbyt klimatyczne. 8/10

  • Xav(ier) Skywalker2004-09-09 15:42:13

    Apropos obcislego stroju więc wyjaśnię, że była pewna sporna kwestia, i postanowiliśmy zmienić na suknię :D ( która tez moze być obcisłą :D)

  • waldiego2004-09-06 13:50:06

    fajne przecież życie nie składa się tylko z walki na miecze, ale też miłość gra wielką rolędaję 9.
    Darth Zwaart

  • volrath2004-09-05 17:32:59

    Leia przede wszystkim była ubrana w OBCISŁY strój:)

  • Strid2004-09-05 13:40:28

    Po prostu nie podoba mi sie :/

  • Dominus2004-09-05 11:39:11

    Jezeli w opowiadaniu pada słowo "Lando" to musi byc dobre ;)

  • Shedao Shai2004-09-04 22:39:59

    Echhh, opowiadanie najgorze ze wszystkich zamieszczonych... stawiam 4...

  • Master Mace Windu2004-09-04 22:14:08

    no fajne, ale mi brakuje mieczy świetlnych:P:P

  • Admirał Raiana Sivron2004-09-04 22:08:21

    Ciekawe..

  • ooryl2004-09-04 18:58:49

    opowiadanko dobre, ale Judge's Call było lepsze

  • SeventhSon2004-09-04 18:46:02

    nono niezle niezle :)

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..