TWÓJ KOKPIT
0

Star Wars: Tenebris Immersas :: Twórczość fanów

19 rok przed zniszczeniem pierwszej Gwiazdy Śmierci, Szpital dla Obłąkanych imienia Ghileda Valoruma, Coruscant

Darth Sidious szedł w towarzystwie dwóch odzianych w karmazynowe szaty gwardzistów korytarzem Szpitala dla Obłąkanych imienia Ghileda Valoruma, nazwanego tak na cześć słynnemu psychiatry pochodzącego ze słynnej i wpływowej rodziny polityków. Daleki krewny aktualnie i jeszcze rządzącego kanclerza Valoruma miał przynajmniej tyle przyzwoitości by w politykę się nie mieszać, jednak nie wszyscy byli na tyle rozważni. Sidiousa nadal cieszyła myśl, że era panowania Valoruma i jego nieudolnego gabinetu dawno dobiegła już końca, a on bez przeszkód mógł wdrażać w życie swój plan zniszczenia Zakonu Jedi i Republiki, a wreszcie rozpętania wojny, która doprowadzi do jego ujawnienia się. Tak bardzo pragnął, żeby ta chwila nadeszła, wiedział jednak, że jeszcze musi poczekać, moment musiał być właściwy i starannie wybrany. Zawsze postępował w taki sposób i jeszcze nigdy się na nim nie zawiódł.
Przystanąwszy przy drzwiach oznaczonych plakietką: dr hab. Unobi Mhuti przez chwilę wpatrywał się w nią, po czym poprosił swoich gwardzistów, aby zostali przed drzwiami.
Zapukawszy, wszedł do środka. Mhuti podniósł się gwałtownie z krzesła:
- Lordzie Sidious, cóż za nieoczekiwana wizyta! – zakrzyknął, gdy drzwi zamknęły się za Lordem Sithów.
- Otrzymałem Twoją wiadomość, doktorze. Sądziłem zatem, że mnie oczekujesz? – odparł z lekką irytacją w głosie Sith. – Czy może naprawdę sądzisz, że dysponuję taką ilością czasu, żeby sobie przychodzić z niezapowiedzianą wizytą, doktorze?
- Chciałem powiedzieć, Lordzie Sidious, że nie oczekiwałem pana tak szybko… -odpowiedział stropiony. – Niech pan zasiądzie, Lordzie Sidious.
Uczynił to, o co go poproszono i zsunął z głowy kaptur. Spojrzał na rodianina wyczekująco.
- Pacjent, którego przywiozłeś panie, zmarł tej nocy. Do końca powtarzał tylko te dwa słowa, niech ja je sobie przypomnę… o mam! Tenebris Immersas…
- To już wiem z pańskiej depeszy, doktorze. Chyba nie będziemy marnować swojego czasu na informacje, które obaj znamy. Czy dowiedział się pan może co te słowa znaczą i skąd pochodzą?
- Osobiście nie mogłem się tym zająć, ale poprosiłem oto jednego z moich analityków informacji o pacjentach. Czy pańscy gwardziści nie będą mieli nic przeciwko, jeśli do gabinetu wejdzie mój robot protokolarny? – zapytał Mhuti.
- Nie, nie będą mieli nic przeciwko. – odpowiedział, posyłając im sygnał w Mocy, aby nie zwrócili uwagi na robota protokolarnego, który wszedł powolnym krokiem do pokoju. Była to stara jednostka typu 3PO o zniszczonej, kiedyś zapewne zielonego koloru, a dziś niemal wyblakłej obudowie.
- Witam szanownych panów, a zwłaszcza z nieukrywaną przyjemnością wielmożnego Lorda Sidious. Zgodnie z poleceniem mojego właściciela, obecnego tutaj doktora psychologii Unobiego Mhuti przychodzę z informacjami dotyczącymi zmarłego wczoraj pacjenta XPU-784396, znanego również jako Viscornis Voni… – rozpoczął kwiecistą mową robot protokolarny, ale poproszony przez Mhutiego, aby przeszedł do konkretów, zamilkł na chwilę, pokręcił bezradnie głową, po czym kontynuował: - Pomijając jakże interesujące fakty biograficzne, Viscornis Voni żył nadzwyczaj i nadnaturalnie długo jak na przedstawiciela swojej rasy i zważywszy na istotną kwestię, że urodził się w czasach…
- Do rzeczy… – przerwał mu ponownie Mhuti, zauważając, że Sidious wyraźnie zaczyna wyglądać na zagniewanego i zniechęconego do dalszego przebywania w jego gabinecie. – Do rzeczy…
- Powtarzane przez Viscornisa Voni słowa pochodzą z tomiku jego wierszy pod tym samym tytułem, wydanego po raz pierwszy i jedyny przez Galaktyczny Instytut Wydawniczy w formie papierowej. Nigdy nie wznawiany tomik zachował się tylko w bibliotekach kolekcjonerów oraz w Coruscańskim Archiwum Dziedzictwa Literatury Antycznej w liczbie jednej sztuki w wersji papierowej i zeskanowanej wersji cyfrowej. Oba egzemplarze nie są dostępnie dla czytelników, jak wszystkie zresztą zbiory CADLA. Dodam także, że obecnie nie używa się już jeżyka feridiańskiego, który zniknął wraz z ostatnim przedstawicielem tej rasy. W tym przypadku wraz z Viscornisem Voni. Udało mi się jednak dla wielce szanownego Lorda Sidiousa uzyskać specjalny dostęp do wersji cyfrowej i posiadam go na tym czytniku danych. Czy Lord Sidious życzy sobie zobaczyć tomik wierszy Viscornisa osobiście? Pozwoliłem sobie również zaznaczyć interesujący Lorda ustęp na końcu książki.
Lord Sidious ze zdumieniem wziął do ręki podany mu czytnik danych, spojrzał na droida i na doktora Mhutiego. – Wygadany ten pański robot protokolarny, doktorze. – powiedział.
- Zawsze do usług, Lordzie Sidious! – wykrzyknął za Mhutiego robot, a sam doktor tylko skromnie kiwnął głową. Nie miał nic do dodania.
Sith otworzył cyfrowy tomik wierszy na zaznaczonym przez jednostkę 3PO ustępie. Nie mylił się, kiedyś dawno, dawno temu, gdy był jeszcze nastoletnim chłopcem czytał tę książkę. Należała do prywatnej kolekcji jego mistrza Dartha Plagueisa. Pamiętał też ten wiersz, z którego Viscornis jak mantrę powtarzał tytuł i końcowe wersy. Już wiedział, czemu tak się ich przeraził. Przypominał je sobie teraz doskonale, a Revan miał rację. Dotyczyły go. Viscornis z kolei znalazłszy się na Dromund Kaas postradał zmysły i przypomniał sobie kiedyś napisany przez siebie tekst. Lord Sidious zamknął oczy. Na razie wszystko przebiegało zgodnie z planem i póki wszystko będzie szło tak jak sobie zaplanował nie musiał się niczego obawiać. Nawet wiersza Viscornisa Voni i zawartej w nim straszliwej przepowiedni:
„Pogrążeni w Ciemnościach”
Nad feridiańskim niebem
Zapadnie kiedyś zmierzch tak czarny
Jak czarna jest pustka w mojej głowie
Gdy próbuję przywołać w pamięci Twoje imię
Smak zakazanego owocu

Gdy ów zmierzch zapadnie, duszny jak zgniły oddech
Opadnie z głowy króla perłowa korona
Już nikt nie będzie pamiętał o tym,
Co dawniej zostało zapisane

To jednak, co zachowamy w naszej pamięci, piśmie
Przetrwa dłużej niż my sami
Dopóki nie pogrążymy się w ciemnościach
Pamięć o nas pozostanie na zawsze
A my wraz nią przetrwamy

I tylko jeszcze nurtuje mnie pytanie,
Czemu wciąż powtarzam jak echo
Te dwa słowa: Tenebris Immersas… Tenebris Immersas…



Tekst zawiera potencjalny, alternatywny przebieg wydarzeń w stosunku do kanonu i chronologii wydarzeń w uniwersum.


1 2 (3)

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 7,50
Liczba: 2

Użytkownik Ocena Data
KOTORManiaK 9 2013-11-25 08:33:48
Qel Asim 6 2013-11-19 21:59:03


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (3)

  • NLoriel2013-11-24 19:14:48

    No ale to przecież jest forma grzecznościowa stosowana w korespondencji, a nie w mowie. To jest błąd, pokrewny zresztą pojawiającemu się z uporem maniaka "dla Naszej firmy", "witamy na Naszej stronie internetowej"...

  • brat Fett2013-11-22 23:19:19

    Jeśli zwracasz się do kogoś z należnym szacunkiem to z dużej jak najbardziej. Chodziło o podkreślenie tego szacunku.

  • NLoriel2013-11-21 17:34:10

    Zaimki osobowe wielką literą?

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..