TWÓJ KOKPIT
0

Blood Ties: Boba Fett is Dead :: Komiksy



Tytuł oryginału: Star Wars: Blood Ties: Boba Fett is Dead #1-4
Tytuł TPB: Star Wars: Blood Ties: Boba Fett is Dead TPB
Scenariusz: Tom Taylor
Rysunki: Chris Scalf
Litery: Michael Heisler
Okładki: Chris Scalf, David Palumbo
Tłumaczenie: brak
Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2012
Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 2013
Wydanie PL: brak

  • Star Wars: Blood Ties: Boba Fett is Dead TPB

Recenzja Lorda Sidiousa

Już na samym początku drugi tom serii „Blood Ties” dość mocno mnie zaskoczył. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że będzie dotyczył Boby Fetta i jego rodziny (ponownie). Liczyłem raczej na jakiś inny ród, a tu taka niespodzianka. Zresztą co tu dużo mówić już sam tytuł jest dość intrygujący. Boba Fett nie żyje. W sumie więcej myślałem o komiksie przed zabraniem się za niego niż potem, a to chyba dość dużo tłumaczy. Sam tytuł sprawia, że czytelnik zaczyna czegoś chcieć, czegoś skonkretyzowanego, co nie zawsze może dostać. Tu też właśnie zaczynają się schody.

Komiks od samego początku wrzuca nas na głęboką wodę, potem niestety jest już gorzej. Nie piszę, że źle, ale budując takie napięcie, trzeba sobie zostawić coś na koniec... Tu zabrakło tego elementu. Wszystko niestety rozeszło się po kościach.

Prawdę mówiąc początkowo, zanim usiadłem jeszcze do komiksu, automatycznie wykluczyłem śmierć Boby Fetta. No niestety trzeba mieć więcej jaj niż redaktorzy Dark Horse’a by to zrobić. Bo niby jak... Boba Fett nie żyje? Ale jak to? Przecież wiadomo, że tego nie pokażą, bo chronologia, bo wiele innych rzeczy, ale zawsze jest jakaś możliwość: klon, sobowtór, ale raczej tego nie zrobią. Zatem musieli coś wykombinować. Logiczna wydawała się zmyłka taktyczna, Boba Fett udaje że nie żyje, by wszystkich przechytrzyć. W sumie dość ograny motyw, więc Tom Taylor mógł z niego skorzystać. Jednak autorzy woleli trzymać się dość mocno Więzy krwi: Jango i Boba i w akcję wmieszany jest Connor Freeman. Czy on zastąpi Bobę pod mandaloriańską zbroją, czy może to kolejna zmyłka taktyczna? Tego już musicie dowiedzieć się sami. W każdym razie akcja głównie dotyczy rozwikłania sprawy, kto chciał sprzątnąć Fetta i dlaczego.

Fabularnie ten temat okazał się być za trudny dla Taylora, niezależnie jaką drogą by poszedł. To w miarę przyjemna historyjka, zwłaszcza gdy mamy okazję obserwować niecodzienne relacje rodzinne wśród Fettów, tak trochę z boku. Jednak niestety napięcie, które powstało na początku dość szybko gdzieś uchodzi.

Natomiast ten komiks ma jeszcze jedną istotną zaletę. Chris Scalf wrócił. Prawdę mówiąc mnie to wystarcza, ten komiks znów wyśmienicie się ogląda, a wpatrywanie się w kadry mnie sprawia dużą radochę. Mniejsza już o treść. Właśnie dla tego artysty warto sięgnąć po tę pozycję. Głównie po to, by pooglądać. A tutaj naprawdę jest co. Resztę chyba najlepiej traktować jako dodatek do Scalfa.

Temat na forum

Ocena końcowa
Ogólna ocena: 6/10
Rysunki: 10/10
Klimat: 7/10
Rozmowy: 6/10
Opis Świata SW: 8/10


Okładki wydań zbiorczych:





Pełne okładki:




OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 7,67
Liczba: 3

Użytkownik Ocena Data
Przemekk9 10 2021-02-01 12:19:12
Dark Count 7 2018-04-14 01:50:55
Lord Sidious 6 2014-01-04 20:31:44


TAGI: Blood Ties (2) Chris Scalf (16) Dark Horse Comics (602) Michael Heisler (129) Tom Taylor (11)

KOMENTARZE (1)

  • Dark Count2018-04-14 01:50:46

    Ostatniemu tomowi dałem 10/10, mało jest komiksów tak dobrze narysowanych, rozbudowujących postaci Boby i Janga (szczególnie przed oryginalną trylogią) i tak dobrze scalających dwie tak chronologicznie odległe historie. Mój apetyt na kontynuację tej serii był zatem niepowstrzymany. No i tu mamy pierwszy problem - kontynuacja ? Pierwszy tom już sam w sobie był historią zamkniętą i nie czuć by "Boba Fett is dead" specjalnie do niego nawiązywał. Ok, mamy Bobę, mamy też Freemana (choć jego pojawienie się może wywierać wrażenie raczej przypadkowego), mamy krótkie streszczenie ostatnich wydarzeń, ale faktycznych nawiązań do nich już brak. No i tytuł ? Fett nie żyje ? Oczywiście, że żyje, bo stary kanon innej możliwości nie przewidywał. To że dowiemy się, że żyje jest tylko kwestią czasu. Kwestią którą komiks wyjawia w miarę szybko, pokazując nam motyw żywcem wyjęty z filmu Leon Zawodowiec i Fetta fingującego pod presją niesprzyjających okoliczności własną śmierć. Jedynym zaskoczeniem może być oczekiwanie na to, jaką postać Fett zdecydował się przyjąć w trakcie swojej "śmierci". To chyba jeden z najlepszych momentów w komiksie, ale zostaje odhaczony stosunkowo szybko. Najazd Fetta na imperialną bazę zawiera kilka fajnych scen (podobała mi się przelotna konfrontacja z Vaderem, niby drobnostka a cieszy), całość czyta się szybko i przyjemnie, ale stricte fabularnie nie umywa się do pierwszego tomu. Napięcie znika proporcjonalnie z postępowaniem lektury, podobnie zresztą jak wątki filozoficznie, które zostały zastąpione przez prosty jak drut motyw osobistej Vendetty Fetta na "niedoszłych" oprawcach. Ten motyw nie jest tylko prymitywny, ale też źle poprowadzony. Główny antagonista jest bardzo niewyraźny, powody jego działań nieciekawe, reakcje przesadzone. Taylor chyba wiedział że ten pomysł nie wypalił, bo jego koniec jest jednym wielkim niesatysfakcjonującym niedomówieniem. Ot żona Fetta coś szepcze w ucho głównego złego a ten, na krótko przed swoją śmiercią, reaguje furią. Zaś czytelnik jest pozostawiony z niczym, no bo nie wie co, dlaczego i mało go to naprawdę obchodzi. Antagonista przez prawie cały komiks siedzi zamknięty w swoim biurze, układa plany, jego aura tajemniczości narasta tak długo, że czytelnik na końcu nie wie o nim prawie nic i ma jego los w głębokim poważaniu. Z Fettem nie jest o wiele lepiej bo i tak wiadomo że nic mu się nie może stać. Jedyny Freeman jak oneliner trochę wyciąga fabułę z opresji i jako człowiek będący jak zwykle w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie, gwarantuje parę zabawnych scen. Dialogi nadal trzymają równy poziom, może mniej jest tutaj powagi i przemyśleń a więcej czarnego humoru, ale ja to kupuję.
    Suma sumarum 7/10. Oczekiwałem dużo więcej, dostałem dużo mniej. Tylko że to nadal bardzo porządny twór, który broni się na tle całego EU.

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..