Recenzja Lorda Sidiousa

---

Padawańskie widmo z pewnością nie jest ani pierwszą, ani ostatnią produkcją filmową z pogranicza Gwiezdnych Wojen i LEGO. Prawdę mówiąc nie wiem, co spowodowało jej ogromny sukces, choć może jak się porówna ją choćby z Family Guyem, to dostaniemy krótki, broniący się i zabawny filmik. W dodatku przyjemnie zanimowany. Może po wrzawie jaka wytworzyła się przy specjalnych odcinkach Robot Chickena i „Family Guya”, wzrosło zapotrzebowanie na takie specjalne parodie. Wtedy „Padawańskie widmo” faktycznie broni się samo i należy mu się pewne uznanie. W końcu to autorska historia. Nic dziwnego, że postanowiono ją zaadaptować. Padło na Scholastic, które przygotowało fotokomiks.

Przyznaję, że czasem różnica między książeczką z obrazkami a fotokomiksem jest już tak niewielka i umowna, że nie wiadomo gdzie daną pozycję zakwalifikować. Zresztą Scholastic komiksów raczej nie ruszał. Tu oczywiście mamy dymki i jakiś komentarz, wszystko wygląda jak komiks. Niestety o ile samo „Padawańskie widmo” potrafi się obronić, o tyle adaptacja pozostawia dużo do życzenia. To przede wszystkim kilka kadrów, które próbują ukazywać fabułę, ale ta wcale nie jest siłą tego filmiku. Raczej chodzi o klimat i gagi, których jest mnóstwo. Choćby wszystkie budowanie, rozwalanie ścian, rozpadanie się ludzików. Tego w tej adaptacji nie ma. Skupiamy się tylko na głównym wątku – Asajj ukradła, młodzi Jedi ją ścigają. Yoda kłóci się z Ianem, rozbijają się, ratują padawanów i na tym się kończy. Jednym słowem Deus Ex Machina. Logiki w tym nie ma. Niestety nie ma też radości i niewinnej zabawy, która przepełnia filmik.

Zdjęcia są średniej jakości, trochę za duża ziarnistość, na szczęście papier jest w miarę dobry, przez to nie wygląda to jak na pozycjach Grosset&Dunlap. Choć osobiście przyznaję, że wolałbym by Scholastic wrócił raczej do swych książek młodzieżowych, a nie eksperymentował z innymi mediami.

To kiepska adaptacja, raczej przypominająca niektóre opowieści filmowe. Kilka kadrów opisujących główną akcję, dialogi w dymkach. Może z tydzień roboty przy tym wszystkim. Dużo lepiej jest obejrzeć sam film, przede wszystkim jest zabawniejszy. I chyba lepiej skończył niż poprzednie historie LEGO z „Revenge of the Bricks” na czele, o których zapomniano. Ta przynajmniej może zdobić nasze pułki z płytami DVD/BD.

Ocena końcowa

Ogólna ocena: 4/10 Jakość zdjęć: 6/10 Jakość informacji: 3/10