Na rynku pojawiła się karcianka Star Wars produkowana przez firmę Decipher, szturmem zdobyła rynek stając do rywalizacji z tak znanymi produktami jak Magic the Gatherlig. Wspaniałe zdjęcia i skomplikowane zasady zapowiadały naprawdę wspaniałą zabawę.
To co wyróżniało SW CCG spośród reszty karcianek były rewelacyjne zdjęcia. Mogliśmy na nich oglądać nawet najmniejsze szczegóły, które podczas oglądania filmu często nam umykały. Jednak nie tylko strona wizualna zapewniła popularność temu systemowi karcianemu. Była ona poparta przede wszystkim bardzo dobrymi zasadami i niewielkim acz istotnym dla fanów tekstem [Lore] znajdującym się u góry karty przedstawiającym najczęściej opis postaci lub statku albo dobrzez znaną kwestię.
Zasady w tym systemie są na tyle skomplikowane, że w tym, krótkim artykule nie damy rady ich streścić. Jednym z najważniejszych elementów gry jest aktywacja Forca, który pozwala nam wystawiać postacie i inne karty. W miarę rozwoju systemu dochodziły do tego także karty Objectives, które wyznaczały graczowi konkretne zadanie [np. przeciągnięcie Luka na CSM czy jego wyszkolenie], którego wypełnienie ułatwiało wygraną. Gra zyskała dużo na atrakcyjności poprzez lost i used Interrupt, karty, które wnosiły do rozgrywki dynamikę, były czymś w rodzaju nieprzewidywanych okoliczności.
W grze potrzebna jest także pewna doza szczęścia [lub pecha] a rozstrzyga to destiny number w górnym rogu każdej karty. Ma on zastosowanie zwłaszcza podczas walk i wykorzystywaniu interruptów.
Star Wars CCG to nie jest łatwa i przyjemna karcianka, wielu graczy rezygnuje po pierwszych niepowodzeniach lub z powodu skomplikowanych zasad. Jeśli szukacie systemu, w który możecie pograć z osobą nie znającą go przed tem to napewno nie sięgajcie po SWCCG. Jednak kiedy już się zdecydujecie i poświęcicie kilka godzin na studiowanie zasad a potem wiele lat na doskonaleniu swoich talii i strategii przekonacie się dlaczego tyle osób cieszy się ze skomplikowanych zasad. Kombinacje kart pozwalają na zrównoważenie poziomu pomiędzy zawodnikami ze świetnymi "taliami" a graczami początkującymi. Na dodatek nie jesteście ograniczeni żadnymi barierami w dobieraniu odpowiednich kart do swojego decku, ich ilość zapewnia, że będziecie mogli zbudować swoją własną wymarzoną talię.
Wspomniana już olbrzymia ilość kart wiąże się z ilością wypuszczonych przez Decipher dodatków. Wszystko zaczęło się od Premiery, która wprowadziła pierwsze, podstawowe wersje postaci. Przez następne lata Decipher wydawał kolejne dodatki bazujące na pewnych epizodach z filmu: Cloud City, Jabba Palace. Po wejściu na ekrany epizodu I pojawiły się pierwsze zestawy, w których można było grać postaciami takimi jak Kapitan Panaka czy Mace Windu. Łącznie ilość dodatków była bardzo duża, niektórzy uważają, że Decipher przedobrzył ale trzeba też pamiętać, że to właśnie ogromna ilość kart i wykorzytsanie uniwersum filmowego do maksimum (naprawdę każdego elementu) stanowiło o sile tej gry.
To co teraz napiszę to moja prywatna opinia aczkowliek wiele osób ma podobne zdanie. Upadek karcianki Deciphera bardzo przypominał upadek Republiki, została ona zniszczona od środka przez samych jej twórców. Ilość dodatków, która początkowo wydawała się olbrzymią zaletą później zaczęła mnie drażnić zwłaszcza jeśli porównywało się starsze wersje kart (zdobywane z ogromnym trudem) do nowych, które nie tylko przewyższały je w statystykach ale i dodatkowych zasadach. Oczywiście trudno zarzucić Decipherowi chęć do rozwoju tego systemu, niestety wiele Decków w ten sposób upadło. Kiedy na rynku pojawiły się pierwsze dodatki bazujące na Nowej Trylogii- Coruscant i Tatooine a karty takie jak młody Obi-Wan czy Palpatine zaczęły pojawiać się w taliach oznaczało to dla mnie definitywny koniec przygody z Decipherem co zresztą rychle się sprawdziło...
Decipher stracił licencję a pałeczkę przejął Wizard of the Coast. Gra będąca przebojem na rynkach karcianych zaczęła powoli schodzić na dalszy plan ustępując miejsca nowemu produktowi Deciphera- Lord of the Rings. I tak się to skończyło... a może nie. Ludzie nadal grają w Deciphera i trudno im się dziwić, w końcu takiej karcianki się nie zapomina !
