TWÓJ KOKPIT
0

Star Wars #43: TESB: Betrayal at Bespin! :: Komiksy


Tytuł oryginału: Marvel Comic Star Wars #43: TESB: Betrayal at Bespin!
Scenariusz: Archie Goodwin
Rysunki: Al. Wiliamson
Litery: Rick Veitch
Kolory: Glynis Wein
Okładka: Al Wiliamson
Tłumaczenie: brak
Wydanie PL: brak
Wydanie USA zeszytowe: Marvel Comics 1981


Recenzja Nestora

43 numer serii Marvel Comics Star Wars jest 5 już z kolei zeszytem adaptacji: „Imperium kontratakuje”. Akcja komiksu rozpoczyna się w momencie przybycia Sokoła Milenium i jego załogi do Miasta w Chmurach na Bespinie. Kończy natomiast podobną sytuacją, z tą różnicą, że do placówki wydobywczej gazu Tibbana przyleci Luke Skywalker.

Okładka 43 numeru jest bardzo przyjemna dla oka. Ja osobiście bardzo się nią uraczyłem. Dobrze skonstruowana i wykonana graficznie, cud miód. Widzimy na niej dwa wrogie sobie ugrupowania. Po jednej stronie mostu stoją Rebelianci w składzie: Han Solo, Chewbacca i księżniczka Leia, a po drugiej administracja Bespinu: Lando Calrissian, Lobot i strażnik. Oczywiście to spotkanie miało inny przebieg, ale jak to już często bywa okładki Marvelowskich komiksów są przesadzone i próbują przyciągnąć czytelnika. Odpowiednie rozmieszczenie na planie, dobrze dobrane kolory dały piorunujący efekt, który jak najbardziej działa. Druga, wewnętrzna okładka, jest równie udana. Prezentuje Miasto w Chmurach, prawdziwe miasto, a nie tylko latającą platformę wydobywczą. Nad nią góruje jej baron administrator – Lando Calrissian ze swoimi współpracownikami. Zaserwowano nam mocny akcent na sam początek.

Przekształcenia i przeinaczenia zaczynają się już na samym początku, kiedy to statki ochrony kopalni na Bespinie otwierają ogień ostrzegawczy do Sokoła Milenium. Jest to zaskakująca, choć krótka scena. Później przychodzi pora na powitanie między Hanem a Lando. Tutaj filmowy moment napięcia trudno było przekazać. Twórcy posłużyli się narracją, osobiście twierdze, że lepszy byłby wybieg z poświęceniem kilku plansz więcej. Dałby ciekawszy efekt niż zimne wpisanie uczuć dawnych przyjaciół. Zmianie uległo kilka ujęć z próby Luke’a Skywalkera wewnątrz przesiąkniętego Ciemną Stroną drzewa. Pomińmy karykaturalnego Yodę, któremu dość czasu już poświeciłem. A więc, spotkanie Luke i jego przeznaczenia jest dość stronnicze i mało obrazowe. W dodatku ciało złego Luke’a w stroju Vadera przewraca się na brzuch, a nie na plecy. A jego hełm spada w nieopisanych okolicznościach, po prostu nagle znika z jego głowy wraz z przejściem akcji do następnego obrazka. Zupełnie pominięto moment, w którym Chewbacca znalazł części ciała C-3PO, jest przedstawiona od razu część, w której pokazuje Hanowi i Lei szczątki droida. Trochę niedosytu pozostawia scena pojmania Rebeliantów przez Vadera. Taki piękny moment, dobrze zagrany i rozwinięty, a tutaj zostaje częściowo pominięty. Z resztą ten numer charakteryzuje się dużą szybkością przebiegu akcji. Dla porównania 2 ostatnie numery, w których to nasi bohaterowie przylatują na Bespin, zajmują w filmie 2/5 czasu. Tak więc nie zachowano tutaj odpowiedniego parytetu. Ucięto także przepychankę między Hanem i strażnikami Landa, po torturach na kapitanie frachtowca. Na koniec jednak mamy największy kwiatek. Chodzi mianowicie o sytuację, w której para Organa – Solo wyznaje sobie miłość. Zamiast „zwykłego”: „I love you!” i „I know”, mamy dłuższy dialog. Dłuższy przynajmniej w porównaniu do oryginalnego. Tak więc Leia mówi do swojego amanta: „Han… oh Han I love you! I couldn’t tell before … but it’s true.”, a amant senatorce na to: „Just remember that, Leia, couse I’ll be back”. Samego efektu zamrożenia w karbonicie nie było nam dane zobaczyć w tym numerze. Zeszyt kończy się na majestatycznym wejściu Luke’a Skywalkera przez wrota placówki, co dodatkowo wzmacnia tytuł następnego numeru: „Duel a Dark Lord!”. Warto wspomnieć, że w komiksie ani razu nie przewijają się Ugnaughtci. Powinni być przynajmniej w sekwencji z zamrożeniem Hana. Na szczęście fanów tej pociesznej rasy mogę zapewnić, że pojawią się jeszcze w tej serii.

Mimo świetnej oprawy graficznej serwowanej przez duet Wiliamson-Garzon, zdarzają się w komiksie niedociągnięcia. Dla przykładu: moment, w którym Luke walczy ze swoją mroczną alternatywą, gdzie to ma rozbieżne spojrzenie, czy też przestarzały Lobot o tysiącu zmarszczek, do tego trochę karykaturalny Sokół z pierwszych stron. Są to jednak na tyle błache niedopatrzenia, że nie rzutują znacząco na całą ocenę komiksu. Jak zawsze wszystko dobrze wygląda, a niektóre sceny są naprawdę dobrze skonstruowane. Chodzi mi tutaj chociażby o końcowe wejście Luke’a, czy też postać Dartha Vadera, która według mnie jest rysowana idealnie i każdy może się na tej kreacji wzorować.


Ocena końcowa
Ogólna ocena: 7/10
Klimat: 10/10
Rozmowy: 4/10
Rysunki: 8/10
Kolory: 4/10
Opis walk: 3/10
Opis świata SW: 4/10

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 7,33
Liczba: 3

Użytkownik Ocena Data
Vergesso 8 2018-04-14 14:27:02
Adakus 7 2023-12-27 16:27:53
Nestor 7 2008-03-09 21:12:54


TAGI: Al Williamson (24) Archie Goodwin (53) Marvel Comics (381) Star Wars (1977) (91)

KOMENTARZE (1)

  • SW-Yogurt2018-12-17 21:58:35

    Niby dzieje się dużo ważnych rzeczy, ale wszystko to jest jakieś takie... Hmmm, chyba najgorszy kawałek Imperium w wydaniu komiksowym.

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..