TWÓJ KOKPIT
0

Nauka :: Newsy

NEWSY (69) TEKSTY (2)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

5 istniejących technologii z „Gwiezdnych Wojen”

2014-01-07 18:46:10 Cracked.com

Przywykliśmy do tego, że „Gwiezdne Wojny” są raczej na bakier z nauką, skoro w kosmosie mamy dźwięki, twórcy nie wiedzą, czym dokładniej są parseki, no i są raczej ignorantami jeśli chodzi o naukę. Ale gatunek science fiction to nie tylko przewidywanie przyszłości, czasem to inspiracja. Okazuje się, że w jakimś stopniu saga zainspirowała pięć istniejących już technologii.

Skutery powietrzne

Wydawać by się mogło, że to nic specjalnego, bo przecież w SF istniały podobne pojazdy. Nie tylko w SF, warto tu bowiem wspomnieć o poduszkowcach, których historia sięga 1716 roku, kiedy to Emanuel Swedenborg stworzył ich koncept. Jednak z powodów technicznych mogły się one rozwijać dopiero w XX wieku. Ale w „Powrocie Jedi” widzimy je w dość interesującej formie skuterów, którymi szturmowcy poruszają się po lesie Endora. Małe, zwinne i proste w obsłudze. To zainspirowało Marka DeRoche’a z firmy Aerofex.





Sam DeRoche przyznaje, że dzieło ekipy Lucasa było inspiracją. Udało im się stworzyć wehikuł o nazwie Tandem-Duct, który jednak jest pewnym oszustwem, bowiem utrzymuje się w powietrzu dzięki śmigłu. Ma kosztować w granicach 50-100 tysięcy USD i już zainteresowało się nim wojsko.



Lewitujące roboty

Właściwie technologia dość podobna, tylko wykorzystana do czegoś innego. Tym razem swoistą inspiracją była sonda imperialna rozsyłana po galaktyce, by odnaleźć ukrytą bazę Rebeliantów. To właściwie jest dron, który mógłby lewitować i nad czymś takim właśnie pracowała firma MLB Company tworząc swojego V-Bata. Wykorzystała to DARPA, obecnie system już nawet działa i jest wykorzystywany głównie do załadunku w nieprzyjaznych dla człowieka warunkach. Podobnie jak w skuterze i tu jest istotne śmigło. Koszt produkcji tego urządzenia to jakieś 350 tysięcy USD.







Zdalniak

Kolejny lewitujący dron. Tym razem wykorzystuje je NASA, tworząc miniaturowe drony, które służą do badań. NASA sama podała, że inspirowali się „Gwiezdnymi Wojnami”, ale tym razem poszli na łatwiznę. Te ich zdalniaki, które nazywają SPHERES, działają tylko i wyłącznie w kosmosie, gdzie nie ma grawitacji, więc nie ma potrzeby zastanawiać się nad napędem. Efekt wydaje się być podobny, tylko nie strzela.







Działko laserowe

Pracę nad tą technologią trwają, zresztą niedawno o tym pisaliśmy. Chyba najbardziej inspirującym laserem był bez wątpienia promień Gwiazdy Śmierci rozwalający Alderaan. To zainspirowało amerykańską administrację za czasów Ronalda Reagana do stworzenia programu Wojen Gwiezdnych, czyli lasera, który byłby w stanie zniszczyć rakiety radzieckie. Choć podobne rozwiązania technologiczne przewijają się przez dużą część SF i nie tylko, bo pojawiają się przecież nawet w Bondzie, to jednak wówczas to saga Lucasa sprawiła, iż uwierzono w moc lasera. Tą moc w końcu udało się uzyskać. Obecnie na wyposażeniu armii amerykańskiej jest działo LaWS (Laser Weapon System), który testowano z pokładu USS Ponce na dronach. Na początku 2014 USS Ponce ma zostać wyposażony w to działo już na stałe. Niestety broń nadal nie jest doskonała, deszcz, mgła czy inne zjawiska są problemami na razie nie do przeskoczenia, ale ma też jedną zaletę. Jest wyjątkowo tania. Jeden strzał kosztuje koło dolara, więc Amerykanie nadal w to inwestują.







Bioniczna kończyna

O tym wynalazku pisaliśmy już wcześniej. Tym razem twórców jest więcej, nad własną wersją pracuje także DARPA. To technologia, która ma zastąpić utracone kończyny, owszem nie jest jeszcze idealna ale i tak robi wrażenie.
KOMENTARZE (7)

Działka laserowe w praktyce

2013-12-11 18:20:05 Russia Today

Wydawać by się mogło, że myśliwce wyposażone w działka laserowe, lub co gorsza droidy typu Sęp, to tylko fantastyczne mrzonki ekipy George’a Lucasa. Otóż nie. Firmy Northrop Grumman i Lockheed Martin podpisały kontrakty warte ponad 25 milionów USD i rozpoczęły pracę nad bezzałogowymi dronami wyposażonymi w broń laserową. Lasery mają chronić drony przed rakietami przeciwlotniczymi.

Program, który zainicjowano, nazywa się Hellads, a sponsoruje go agencja DARPA. Założenie jest takie by opracować podwieszaną broń laserową o mocy 150 kilowatów, która będzie 10-krotnie mniejsza i lżejsza od obecnie wykorzystywanych systemów porównywalnej mocy. Pierwsze testy broni mają zacząć się w najbliższym czasie, a agencja ma nadzieję, że system laserowy będzie można wykorzystać w praktyce już w 2014.



Sam pomysł broni laserowej nie jest nowy. Prace nad projektem Hellands trwają już od lat, w 2005 roku wspominano o wykorzystaniu broni laserowej w myśliwcach. Obecnie Lockheed Martin pracuje także nad laserem przeznaczonym do pojazdów naziemnych, którym będzie można strzelać do dronów, rakiet, pocisków artyleryjskich czy moździerzowych.
KOMENTARZE (5)

Amerykańscy naukowcy stworzyli miecz świetlny

2013-10-08 19:50:59

W Massachusetts to mają zabawy. Kiedy w MIT fizycy prowadzili eksperymenty na fotonach, przypadkiem odkryli nową, intrygującą formę materii. Zbijając cząstki w jedno miejsce, stworzyli świetlną molekułę, czyli coś co zachowuje się podobnie jak miecz świetlny. Oczywiście od razu zaczęto nad tym pracować, zarówno na Harvardzie (przewodził profesor Mikhail Lukin) oraz MIT (przewodził profesor Vladan Vuletic). Zrobiono eksperyment, który polegał na tym, by używając silnych laserów wystrzelić fotony tak by przeniknęły chmurę atomów rubidu. Gdy naukowcy wysyłali pojedyncze fotony, nic się nie działo, ale gdy było ich więcej, zaczęły się zbijać w stabilną formę, która właśnie wygląda trochę jak miecz świetlny. Niestety nic nie mówili o przecinaniu. Zdjęć także nie pokazano.

Samo zjawisko znane jest już wcześniej w fizyce jako blokada Rydberga.
KOMENTARZE (5)

Konferencja naukowa o SW we Wrocławiu

2013-09-26 13:42:43 starwars.uni.wroc.pl



Już jutro - 27 września 2013 - w samym centrum Wrocławia odbędzie się pierwsza ogólnopolska konferencja naukowa poświęcona "Gwiezdnym Wojnom". Przewidziane są referaty i dyskusje na temat midichlorianów, Expanded Universe, wpływu SW na rynek filmowy czy gier wideo. Nie zabraknie też oczywiście rozmów o psychologicznych i mitycznych aspektach Sagi. Ze szczegółowym programem konferencji można się zapoznać tutaj.

Konferencja obędzie się w CaféTHEA (Instytut im. Jerzego Grotowskiego), która mieści się w Przejściu Żelaźniczym 4, w samym centrum Wrocławia. Wskazówki odnośnie miejsca znajdują się tutaj.

Dla wszystkich słuchaczy wstęp wolny. Zapraszamy.
KOMENTARZE (3)

Han Solo na Merkurym

2013-09-24 08:48:32

Fani „Gwiezdnych Wojen” zajmują się różnymi rzeczami. Czasem ponosi ich wyobraźnia. I tak oto, gdy NASA opublikowała niedawno zdjęcia z Merkurego, ktoś wypatrzył tam Hana Solo w karbonicie, lub coś co go przypomina. Niestety chyba tym razem nie jest nieodwracalnie uszkodzony. Zdjęcie z Merkurego i „oryginał” wyglądają tak:



Zdjęcie to zrobiono w 2011 przez sondę wysłaną do zbadania Merkurego z orbity. NASA niedawno je opublikowała, tytuł oryginału brzmi: „He will not be permanently damaged”, co znaczy tyle „On nie będzie nieodwracalnie uszkodzony”.

A tak swoją drogą to w Bałtyku swego czasu odkryto Sokoła Millennium.
KOMENTARZE (4)

Kultura Gwiezdnych Wojen

2013-07-14 11:57:33 starwars.uni.wroc.pl



Jak donoszą wrocławscy naukowcy:

W imieniu Koła Badaczy Popkultury „Trickster” mamy zaszczyt zaprosić Państwa do uczestnictwa w organizowanej przez nas międzynarodowej konferencji pt. Kultura „Gwiezdnych Wojen”, która odbędzie się w dniach 27–29 września we Wrocławiu. Naszym celem jest interdyscyplinarne przyjrzenie się fenomenowi „Star Wars” we wszystkich jego przejawach, dlatego też zaproszenie kierujemy do przedstawicieli różnych dyscyplin humanistycznych (filmoznawstwa, literaturoznawstwa, ludologii, kulturoznawstwa, medioznawstwa, socjologii, pedagogiki etc.) i zachęcamy do przyjrzenia się rozmaitym sposobom funkcjonowania „Gwiezdnych wojen” w kulturze, a więc: filmom, literaturze, grom, ruchowi fanowskiemu itd. Pełen opis konferencji odnaleźć można w zakładce „Zaproszenie”, zaś zgłoszenia należy przesyłać za pośrednictwem formularza na stronie konferencji. Wszelkie pytania prosimy kierować na adres mailowy: tricksterzy@gmail.com.

Termin wysyłania zgłoszeń mija już jutro, bo 15 lipca, o północy. Więcej informacji znajduje się na stronie www.starwars.uni.wroc.pl.
KOMENTARZE (2)

Tatooine – pierwsze zdjęcie

2013-04-05 17:48:10 Darth Invidious za New Scientist

O układach podwójnych pisaliśmy już kilkukrotnie. Takie układy istnieją w naszej galaktyce i mają się całkiem dobrze, dotychczas jednak mogliśmy podziwiać jedynie ich konceptualne wizualizacje, najczęściej udostępnione przez NASA (jak tutaj). Tym razem nową planetę znaleźli francuscy uczeni, bazując na tym, co udało się zarejestrować w Europejskim Południowym Obserwatorium zlokalizowanym w Chile. Zespołem naukowców kieruje Philippe Delorme z Uniwersytetu Josepha Fouriera w Grenoble.

Prawdziwa Tatooine tym razem nazywa się 2MASS0103(AB)b. Naukowcy zbadali jej ruch orbitalny jednego z układów podwójnych i znaleźli tam coś, co mogło być planetą, bądź brązowym karłem. Prawdę mówiąc, do dziś nie mają pewnośc, czy odkryty obiekt na pewno jest planetą, ale spokojnie, w tamtym układzie Tatooine na pewno istnieje, bo wszystko wskazuje, że wiemy o czterech planetach (ew. trzech i brązowym karle) tam krążących. Sam system gwiezdny wygląda tak:



Podwójne słońca łatwo zauważyć, domniemaną planetę również. Zdjęć pozostałych trzech, niestety nie ma.
KOMENTARZE (8)

Jak powinno wyglądać wejście w nadprzestrzeń?

2013-03-22 20:17:20

Zazwyczaj przyjęło się, że to amerykańscy naukowcy zajmują się dziwnymi sprawami. Tym razem w ich ślady poszli Brytyjczycy. Studenci fizyki na Uniwersytecie w Leicester zaczęli się zastanawiać nad tym, jak zgodnie z zasadami teorii względności Einsteina powinno wyglądać wejście w nadprzestrzeń Sokoła Millennium. W filmie wyglądało mniej więcej tak:



Niestety twórcy efektów specjalnych zajęli się wizualnymi aspektami, a nie fizyką. Nie uwzględnili nawet efektu Dopplera. Cóż, młodzi studenci mieli jednak na to czas. Riley Connors, Joshua Argyle i Katie Dexter pod czujnym okiem doktora Mervyna Roya z Wydziału Fizyki i Astronomii podeszli do problemu w sposób naukowy i teoretyczny. Wyliczyli i opracowali własny, „realny” model wejścia w nadprzestrzeń, który mniej więcej wygląda tak.



Jeśli ktoś chciałby zapoznać się z efektem ich prac, przede wszystkim wywodami i wyliczeniami, może znaleźć odpowiedni artykuł na stronie Uniwersytetu.
KOMENTARZE (14)

Amerykanie budują superlaser

2013-02-28 17:27:52 Interia.pl

W tamtym roku do Białego Domu dotarła petycja z prośba o budowę Gwiazdy Śmierci. Administracja amerykańska odpowiedziała na pytanie, wydając oświadczenie, że rząd amerykański nie popiera wysadzania planet. Wspomniano także o dużych kosztach. Jednak jak się okazało w sekrecie Amerykanie myślą o czymś bardzo podobnym, może nie o Gwieździe Śmierci, a laserze, który miałby ich uchronić przed asteroidami.

Do życia powołany został projekt DE-STAR (Directed Energy Solar Targeting of Asteroids and Exploration), nazwa bardzo podobna do angielskiego „Death Star”. Działanie zresztą też, bo opiera się na laserze, który rozwalałby może nie planety, a asteroidy.



Sam pomysł polega na tym, by wykorzystując energię słoneczną wygenerować wiązkę laserową, która mogłaby zniszczyć kosmiczne zagrożenie, lub przynajmniej zmienić jego trajektorię na mniej kolizyjną. Na razie naukowcy rozważają dwie wersje. DE-STAR 2 o 100 metrowej średnicy (wielkość podobna do ISS) oraz DE-STAR 4 o średnicy 10 km. Pierwszy służyłby raczej do zmiany trajektorii, drugi do niszczenia. Naukowcy myślą także o innych zastosowaniach projektu. Natomiast po ostatnich wydarzeniach w Rosji projekt nie wydaję się być już tylko naukową mrzonką. Kto wie, może faktycznie zostanie zrealizowany?
KOMENTARZE (9)

Promień ściągający z Gwiezdnych Wojen w rękach NASA

2012-11-27 17:39:06 Interia

Chyba musimy przywyknąć do tego, że choć George Lucas nigdy nie przywiązywał większej wagi do technologii i nauk ścisłych, chcąc nie chcąc zainspirował postęp. Zwłaszcza, gdy podobna technologia pojawia się między innymi w Star Treku. Chodzi oczywiście o laserową wiązkę przyciągającą (ang. tractor beam), znaną u nas lepiej jako promień ściągający, a w pewnych Star Trekowych tłumaczeniach jako wiązkę holującą. Wiązka już istnieje, ale na razie tylko w laboratoriach i działa tylko przy mikroskopijnych obiektach. Na razie udało się przesunąć obiekty na odległość 30 mikrometrów, oczywiście wykorzystując tak zwaną wysokoenergetyczną wiązkę Bessela, która różni się od normalnej wiązki lasera tym, że na przeszkodzie nie wygląda jak sama kropka, a raczej jak kropka otoczona koncentrycznymi kręgami. Według teorii wiązka ta może indukować pole elektryczne i magnetyczne na ścieżce obiektu, a to miałoby przyciągnąć obiekt w kierunku przeciwnym do ruchu w wiązki. W efekcie kierując ją na dany obiekt można go do siebie przyciągnąć.

Za ostatnie udane doświadczenie odpowiadają dwaj naukowcy z Nowego Jorku – David Ruffner i David Grier. W maju tego roku podobne doświadczenie wykonano w Singapore's Agency for Science, Technology and Research (A*STAR), wcześniej pracami nad promieniem chwaliło się NASA i Chińczycy. NASA już skontaktowało się z Ruffnerem i Griegerem i zamierza wykorzystać promień ściągający do pobierania próbek z pobliskiej komety.

W „Nowej nadziei”, gdzie pojawia się promień ściągający, jest on całkowicie przeźroczysty, nie widoczny. W Star Treku zaś zazwyczaj bardzo dobrze go widać. Dziś wiemy już, że prawdziwa wiązka będzie czymś po środku, nie będziemy widzieć samej wiązki, jedynie koncentryczne okręgi na przyciąganym obiekcie. A tak ładnie wyglądało to w Star Treku:


KOMENTARZE (12)

Yoda to podwodny robak

2012-10-12 22:23:38 Wirtualna Polska

Nauka zadecydowała, Yoda to zwierzę z gromady jelitodysznych. Tak, nie przesłyszeliście się. Yoda purpurata to jeden z trzech nowych gatunków odkrytych na dnie oceanu atlantyckiego, czerwony robak ma duże otwory gębowe, które przypominają uszy, więc badacze postanowili nazwać go tak jak starego mistrza Jedi.



Nowy gatunek odkryto podczas programu badawczego Ecomar, który wykorzystuje podwodne zdalnie sterowane urządzenie, przeczesujące dno morza wzdłuż Grzbietu Śródatlantyckiego w poszukiwaniu nieznanych zwierząt. Podczas wyprawy badacze z University of Aberdeen w Szkocji znaleźli także dwa nowe gatunki jelitodysznych. Zwierzęta zostały opisane we wrześniowym wydaniu "Invertebrate Biology".

Zwierzęta z tej gromady w płytkich wodach żyją w norach i rzadko się je widuje. Natomiast te, które zamieszkują głębokie wody, zostawiają za sobą spiralne ślady odchodów. Do niedawna nie było nawet wiadomo, kto je pozostawiał. Naukowcy interesują się tymi gatunkami, gdyż mogą one stanowić klucz do ewolucyjnego połączenia bezkręgowców z kręgowcami.


To nie pierwsze żywe organizmy nazwane ku czci bohaterów z Gwiezdnych Wojen, pisaliśmy już, na przykład o różnych gwiezdnowojennych insektach.
KOMENTARZE (9)

Podwójny układ Gwiezdny

2012-10-03 08:33:52

Kto z nas nie zna tego magicznego momentu z „Nowej Nadziei”, kiedy Luke Skywalker podziwia podwójny zachód słońc nad Tatooine? Wielu chciałoby być na jego miejscu i chociaż raz doświadczyć czegoś podobnego.
Okazuje się, że nie jest to tak nieprawdopodobne jak mogłoby się wydawać, zjawiska takie mają swoje miejsce, nawet jeśli oddalone o miliony kilometrów.



W roku 2011 astronomowie odkryli planetę Kepler-16b, która okrąża dwa słońca. Tym razem udało się zaobserwować system planet orbitujących wokół układu podwójnego gwiazd. System gwiezdny Kepler-47 leży w Konstelacji Łabędzia w odległości 4900 lat świetlnych od Ziemi. Wewnętrzna planeta układu jest trzykrotnie większa od naszej i okrąża bliźniacze gwiazdy w ciągu 50 dni ziemskich. Zewnętrzna planeta Kepler-47c orbituje z okresem 303 dni. Teoretycznie w takim systemie mogłoby rozwinąć się życie ze względu na prawdopodobieństwo występowania tam wody. Niestety wiele wskazuje na to, że obie planety to gazowe giganty.
Abstrahując od odległości w jakiej znajdują się planety, odkrycie tego systemu nie daje szansy na przeżycie niezapomnianych scen z Gwiezdnych Wojen, ale jak twierdzi William Borucki z Centrum Badań Ames w NASA, jest ważne z innego powodu. Takie odkrycia uświadamiają nam jak niewiele wiemy o otaczającym nas wszechświecie i jak dużą rezerwę należy zachować wobec możliwości natury.
KOMENTARZE (3)

Kolejne planety typu Tatooine

2012-09-05 17:07:02 NASA

Dzięki teleskopowi kosmicznemu Keplera znaleźliśmy już kilka planet, które w pewien sposób przypominają Tatooine. Prawie rok temu informowaliśmy o Keplerze 16, w maju zaś media obiegła informacja o planetach Kepler-34 b oraz Kepler-35 b. Wszystkie tamte planety były wielkości mniej więcej Saturna i większe, często gazowe, jednak najnowsze badania przybliżają nas do znalezienie planety Tatooine podobnej do Ziemi.



W najnowszym wydaniu magazynu „Science” naukowcy z NASA pochwalili się kolejnym systemem podwójnym, w którym znaleziono planety. To system Kepler-47, który znajduje się ok. 5000 lat świetlnych od nas, w konstelacji Łabędzia. Obie gwiazdy orbitują wokół wspólnego środka masy, wykonując pełne okrążenie w ciągu 7,5 dnia. Pierwsza gwiazda jest mniej więcej wielkości słońca, druga jest trzy razy mniejsza, ale ponad 170 razy jaśniejsza. I najważniejsze w systemie tym odkryto planety. Pierwsza (wewnętrzna) to Kepler-47b. Ma rozmiary trzykrotnie większa niż Ziemia. Do pełnego okrążenia gwiazd potrzebuje 49 dni. Druga planeta (zewnętrzna) to Kepler-47c, mniej więcej wielkości Urana. Ta by okrążyć gwiazdy potrzebuje aż 303 dni. W dodatku to właśnie ta planeta znajduje się w strefie, w której według naukowców mogłaby znajdować się woda w stanie płynnym, a także powstać życie. Niestety Kepler-47c to gazowy gigant.

Dotychczas znane systemy podwójne zazwyczaj wprowadzały wśród naukowców grawitacyjne zamieszanie, tymczasem Kepler-47 ma „typową” architekturę planetarną, zupełnie jakby planety krążyły wokół jednego słońca.

Jednak najbardziej ekscytujące jest to, że w takim okładzie mogłoby narodzić się życie. Zdaniem profesora Williama Welsha z San Diego State University, choć Kepler-47c raczej nie nadaje się do zamieszkania, to jednak gdyby okazało się, że wokół tej planety krążą duże księżyce, wyglądałoby to bardzo interesująco.



I tak w ramach przypomnienia, pierwszą planetę typu „Tatooine” odkrył w 2005 Polak – Maciej Konacki. Niestety miała ona jeden podstawowy feler, trzy słońca. Natomiast pierwsze planety poza układem słonecznym odkrył inny Polak - Aleksander Wolszczan.
KOMENTARZE (10)

Więcej planet typu Tatooine

2012-05-15 19:42:00

Kiedyś pisaliśmy o systemie Kepler-16 b (więcej), czyli pierwszej znanej planecie istniejącej w systemie podwójnym. Wygląda na to, że takich planet w naszej galaktyce jest więcej. Naukowcy amerykańscy korzystający z misji kosmicznej Kepler ogłosili niedawno odkrycie dwóch kolejnych planet z podwójnych układów. Zatem można już mówić o zdefiniowaniu nowej klasy układów planetarnych. Nowe planety nazwano Kepler-34 b oraz Kepler-35 b. Obie są planetami gazowymi, przypominającymi rozmiarowo Saturna.

Kepler-34 b okrąża swoje słońca co 289 dni, gwiazdy zaś okrążają się wzajemnie co 28 dni. Układ ten jest odległy od nas o 4,9 tys. lat świetlnych.



Kepler-35 b krąży wokół gwiazd mniejszych niż słońce (80 i 89 procent masy słońca). Jeden cykl zajmuje mu 131 dni, a gwiazdom 21. Układ odległy jest o 5,4 tys. lat świetlnych i na razie jest najdalszym odkrytym systemem planetarnym.

- Takie planety mogą mieć naprawdę szalone zmiany klimatyczne, jakich nie doświadczymy na innych typach planet. Cykl może przebiegać przez wszystkie cztery pory roku wiele razy w ciągu okresu orbitalnego, a zmiany temperatur mogą być olbrzymie - przypuszcza Jerome Orosz z Uniwersytetu Stanowego San Diego, współautor publikacji.

Do tego należy jeszcze dołożyć planetę, która okrąża trzy słońca, odkrytą przez Polaka - doktora Macieja Konackiego. Niestety na razie nikt poważnie nie zastanawia się nad nazwaniem tego typu układów nazwą Tatooine.
KOMENTARZE (0)

Analogia między mitochondrium a midi-chlorianem

2012-02-13 17:44:15

W 1999 George Lucas zszokował świat swoimi midi-chlorianami. Dziś pora zszokować George'a Lucasa. Otóż midi-chloriany to nie tylko wcale nie taki głupi pomysł, ale po części okazuje się, że całkiem realny!

Przyjęło się mówić, że to Star Trek, a nie Gwiezdne Wojny mają więcej wspólnego z nauką. Okazuje się jednak,że nie jest to do końca prawda, zwłaszcza w obliczu najnowszych odkryć. W tym także tych opublikowanych w grudniu w AsianScientist. Artykuł poświęcony biologii molekularnej i ewolucji potwierdza tezę, że mitochondria mogły się dostać do komórek dzięki pasożytniczym bakteriom, używających ogona do pływania i mogących przeżyć w środowisku prawie całkowicie pozbawionym tlenu.

Badanie to rzuca nowe światło na jeden z najważniejszych kroków w historii życia na Ziemi, jednocześnie odstawia na bok tradycyjne pochodzenie. Wcześniej uznawano, że mitochondria są pozostałościami biernych bakterii wchłoniętych przez prymitywne komórki jakieś półtora do dwóch miliardów lat temu, a nie symbiontami, które stały się stałą częścią komórki.

W badaniach naukowcy z Włoch, Hiszpanii i Australii używali bakterii o nazwie Midichloria mitochondrii, nazwanej tak ku czci Midi-chlorianów z Gwiezdnych Wojen, symbiontów które żyją w każdej żywej komórce i odpowiadają za kontakt z Mocą (przynajmniej według filmu). Midichloria mitochondrii nadawała się świetnie do badań z dwóch powodów, po pierwsze jej genom został rozpracowany, po drugie potrafi ona przedostać się do mitochondrium żywej komórki.

Za opracowanie całego genomu bakterii odpowiada między innymi doktor Nathan Lo z Uniwersytetu Sydney. Na 26 genach zakodowane jest wszytko, w tym cała wić z wszystkimi potrzebnymi jej do przedostania się do komórki organellami. Wśród innych genów znaleziono też zakodowane enzymy, pozwalające bakterii przeżyć w środowisku z małą ilością tlenu.

Doktor Lo uważa, że jego badania pozwolą lepiej zrozumieć proces ewolucji eukariotycznych komórek, zwłaszcza w kontekście pasożyta, który stał się z czasem symbiontem. Ale zupełnie odchodząc od pochodzenia mitochondriów, zostaje jedna ważna dla fanów Gwiezdnej Sagi rzecz. Potwierdzono istnienie symbiontów żyjących w każdej żywej komórce. Jeszcze gdyby odpowiadały za komunikację się z Mocą, George Lucas wyprzedziłby swoje czasy.



Na zdjęciu A widać Midichloria mitochondrii która znajduje się wewnątrz pierwotniaka Ixodes ricinus. Na zdjęciu B zaś jest rozkład genów.
KOMENTARZE (0)

Yoda prymitywem, wg lingwistów

2011-12-15 17:20:15

Dzięki lingwistom wiemy, że wszystkie ludzkie języki pochodzą od tego, który powstał w Afryce Wschodniej, jakieś 50 tys. lat temu. Wszystko jednak wskazuje, że tamten język brzmiał bardo podobnie do sposobu w jaki mówi mistrz Yoda.

Za rp.pl:

Istnieją różne porządki składniowe używane w językach świata. Niektóre, jak np. język angielski, czy polski, używają szyku: podmiot — orzeczenie — dopełnienie (SVO) jak w zdaniu „Ja wypiłem piwo". Inne, takie jak łacina, używa szyku podmiot — dopełnienie — orzeczenie (SOV), jak w zdaniu „Ja piwo wypiłem." Rzadziej występuje inny szyk: dopełnienie — podmiot- orzeczenie (OSV), dopełnienie — orzeczenie -podmiot (OVS), orzeczenie — dopełnienie -podmiot (VOS) i orzeczenie — podmiot — dopełnienie (VSO). W artykule opublikowanym w „Proceedings of the National Academy of Sciences", Merritt Ruhlen i Murray Gell-Mann, z Instytutu Santa Fe kierujący wspólnie programem „Ewolucji Ludzkich Języków", twierdzą, że oryginalny język stosował szyk SOV. To zdanie brzmiałoby„Ja piwo wypiłem"

—Język ten był używany przez niewielką populację w Afryce Wschodniej, a następnie rozpowszechnił się po całym świecie, zastępując inne — powiedział Merritt Ruhlen portalowi „Live's Little Mysteries".

Naukowcy doszli do takiego wniosku kreśląc drzewo genealogiczne, które pokazuje historyczne relacje między wszystkimi językami świata. Na przykład, języki romańskie (włoski, rumuński, francuski, hiszpański) wywodzą się z łaciny, która była językiem mówionym w Rzymie 2 tys. lat temu. Sama łacina jest odgałęzieniem większego drzewa, do którego należą języki germańskie, słowiańskie, helleńskie, indoirańskie i inne. Wszystkie one tworzą indoeuropejską rodzinę językową, która pasuje jak część układanki do innych rodzin języków świata.

Wszystkie rodziny są określane jedynie przez podobne do siebie słowa. Ruhlen i Gell-Mann dostrzegli odmienny wzór, w jaki porządek słów zmienia się w poszczególnych rodzinach języków.

— Odkryliśmy, że rozkład sześciu wariantów szyku nie rozkłada się losowo — powiedział Ruhlen. — Rozmieszczenie to jest uporządkowane.

Badacze odkryli, że wśród 2 tys. języków współczesnych ponad połowa to języki stosujące szyk SOV. A te, które charakteryzują się innym szykiem np, SVO, OVS i OSV wywodzą się bezpośrednio z języków SOV — nigdy na odwrót. Na przykład francuski, który stosuje szyk SVO, wywodzi się z łaciny, która jest językiem typu SOV.

Szyk VSO i VOS w niektórych językach zawsze wywodzi się od porządku SVO. Tak więc, wszystkie nowoczesne systemy porozumiewania się pochodzą od pierwotnego języka w szyku SOV.

KOMENTARZE (0)
Loading..