TWÓJ KOKPIT
0

Epizod II: Atak klonów :: Newsy

NEWSY (927) TEKSTY (67)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Premiera Ataku Klonów

2012-06-14 20:40:04 Amber.pl

W kioskach i salonach prasowych w całej Polsce dostępny jest już nowy numer Kolekcji Książek Star Wars. Dziesiąty tom, Atak Klonów, został wydany oryginalnie w 2002 r., zarówno w Polsce jak i w USA. Powieść została napisana przez R. A. Salvatore'a, a jej tłumaczeniem zajął się Maciej Szymański.



Atak Klonów

Mija dziesięć lat od blokady Naboo i wydarzeń przedstawionych w Części I. Mroczne Widmo. Jedność Republiki jest zagrożona. Frakcja separatystów rośnie w siłę. Mnożą się tajemnicze zamachy. Wielki Kanclerz Palpatine w obawie o życie Padme Amidali powierza ją opiece Obi-wana Kenobiego i jego ucznia Anakina. Skywalkera. Wykonując niebezpieczne zadanie, rycerze Jedi trafiają na planetę nieistniejącą na żadnej mapie galaktyki. I odkrywają spisek, który oznacza nastanie ery wojen klonów...
KOMENTARZE (16)

Saga na BD nagrodzona

2012-06-06 17:56:00

Doroczne nagrody magazynu Home Media za wydania BD i DVD za rok 2011 zdominowały dwa wydania. "Ben Hur" i "Gwiezdne Wojny". Ten pierwszy został między innymi tytułem roku. Sagę nagrodzono w następujących kategoriach: Blu-ray roku, najlepsza kolekcja, najlepszy box, najlepsze dodatki, oraz najlepsze poprawki. Swoją drogą ta ostatnia kategoria jest chyba najlepsza, właśnie te poprawki fanom, które nie przypadły do gustu, specjaliści z branży zostały uznali za najlepsze.
KOMENTARZE (0)

Tydzień Ataku Klonów: Twórczość fanów

2012-05-23 22:19:59 deviantArt, YouTube



„Atak klonów”, jak każdy epizod Star Wars, znalazł odzwierciedlenie w twórczości fanów. Postacie i wydarzenia z tego epizodu są częstym źródłem inspiracji dla miłośników Gwiezdnych Wojen, bez względu na to jaki rodzaj twórczej działalności uprawiają.

W ramach trwającego tygodnia zaprezentowaliśmy już fanowskie plakaty do „Ataku klonów”, które fani tworzyli na długo przed tym nim pojawiły się pierwsze oficjalne postery. Możecie obejrzeć je w tym miejscu.
Dzisiaj natomiast na pierwszy ogień weźmiemy jedną z najpopularniejszych form fanowskiej ekspresji czyli wszelkiej maści fanarty. Oczywiście to zaledwie niewielki czubek góry lodowej, garść przedstawicieli fanów-artystów i ich dzieł. Dużo więcej można znaleźć chociażby na stronie deviantArt oraz w naszej galerii fanartów. Przed Wami fanarty kilku osób, które na tematykę swoich prac wybrały właśnie II Epizod. Zachęcamy do odwiedzenia ich galerii, w poszukiwaniu wielu innych ciekawych prac.



www.renny08.deviantart.com


www. gallegosart-com.deviantart.com


www.roberthendrickson.deviantart.com


www.markmchaley.deviantart.com


www.deemonproductions.deviantart.com


www.rayn44.deviantart.com


www.acrosstars22.deviantart.com


www.khallion.deviantart.com


www.r4design.deviantart.com


www.alexdeb.deviantart.com


www.tristis.deviantart.com


www.thechamba.deviantart.com


www.jakjak.deviantart.com


www.bamboleo.deviantart.com


www.greensauceboy.deviantart.com


www.bencurtis.deviantart.com


www.noloter.deviantart.com


www.loweak.deviantart.com


www.otisframpton.deviantart.com


www.ramirotorreblanca.deviantart.com


Poniżej natomiast widnieje garść przykładowych prac z bastionowej galerii fanartów:





Fani tworzą oczywiście różnej maści filmiki poświęcone tej odsłonie Gwiezdnych Wojen. Niektóre z nich to fanowskie trailery. Dwa pierwsze z prezentowanych poniżej powstały na długo przed premierą samego epizodu. Być może niektórzy z fanów rozpoznają w nich filmiki oglądane ponad 10 lat temu.









Ostrzeżenie: poniższy filmik zawiera błędy merytoryczne mogące zirytować fanów.





Poniżej prezentujemy jeszcze kilka innych przykładów twórczości fanów związanej z "Atakiem klonów".


www.jvcustoms.deviantart.com


www.mirax-chan.deviantart.com


www.darthcuddle.deviantart.com

Opowiadanie „Bitwa o Geonosis” autorstwa Jedi Nadiru Radeny.


Przy okazji przypominamy również twórczość fanów prezentowaną w przeszłości i poświęconą klonom oraz Wojnom klonów.


Wszystkie atrakcje Tygodnia Ataku Klonów znajdziecie w tym miejscu.
KOMENTARZE (10)

Tydzień Ataku Klonów: zmiany w Epizodzie II

2012-05-23 12:54:38



George Lucas znany jest z tego, że lubi nieustannie poprawiać swoje filmy, nigdy nie uznając swoich dzieł za zakończone. Najwięcej sławy (lub niesławy) przynoszą mu zmiany Starej Trylogii, ale i nowe filmy były poprawiane w kolejnych edycjach. Poniżej przyjrzymy się zmianom przeprowadzonym w Ataku klonów. Film, wydany na DVD zaledwie kilka miesięcy po premierze kinowej, i tak stał się poletkiem do wprowadzenia kilku zmian, drobnych w kwestiach wizualnych, trochę większych w kwestiach audio. Ale Epizod II był zmieniany już wcześniej, w momencie pojawienia się w kinach: oprócz tradycyjnej kopii kinowej, pojawiła się też cyfrowa wersja, która miała zmienione jedno ujęcie (piszemy o nim poniżej). Ponadto zmniejszoną, ocenzurowaną wersję filmu, pokazywano w Wielkiej Brytanii, gdzie na żądanie tamtejszej cenzurującej organizacji, usunięto ujęcie gdy Obi-Wan Kenobi kopie w głowę Jango Fetta, podczas ich potyczki na Kamino. Wreszcie w kinach typu IMAX pojawiła się jeszcze inna, bo znacznie skrócona (mniej niż 2 godziny) wersja filmu, tak, żeby można było ją oglądać w kinach IMAX bez bólu głowy.

A teraz już konkretne zmiany:

Obraz




W scenie gdy Anakin gubi swój miecz świetlny w pościgu za Zam Wesell, a Obi-Wan łapie go w powietrzu, w oryginalnej kinowej wersji filmu w tle przelatywały bardzo szybko śmigacze. W wersji DVD je usunięto, prawdopodobnie po to, żeby nie przeszkadzały w ujrzeniu lecącego miecza świetlnego.




Podczas ślubu Padme i Anakina, w tradycyjnej wersji kinowej, sztuczna ręka Anakina po prostu zwisała mu bezwładnie, jednak już w kinowych kopiach cyfrowych tego filmu ręka ściska Padme. Na DVD trafiło ujęcie poprawione.




Podczas ostatnich chwil Jango Fetta, w wersji na DVD, dodano więcej iskier wydobywających się z jetpacka, żeby podkreślić, że jest zepsuty.


Kolory na Blu-ray



Cały film wydany na Blu-ray w 2011 roku, przeszedł lekką zmianę kolorów, co najlepiej widać po odcieniach niebieskich.








Montaż na Blu-ray

W wersji na Blu-ray przemontowano też lekko dwie sceny.



Zmieniono kolejność ujęć pościgu Anakina i Obi-Wana za Zam Wessel, podczas przejazdu przez złącza energetycze.




Zmieniono montaż ostatnich scen walki i ucieczki Dooku.


Zmiany audio:



W wersji DVD scena, w której Anakin zwierza się z wymordowania Tuskenów, została lekko zmodyfikowana i rozszerzona: w wersji DVD Padme mówi Anakinowi „To be angry is to be human”, a on odpowiada „I am a Jedi, I know, I am a better than this”. Wersja oryginalna i wersja DVD.




W scenie, gdy Padme leży po upadku z pościgu na Geonosis, jej oryginalna odpowiedź na pytanie klona była zbyt mało emocjonalna, w wersji DVD zmieniono jej sztuczne "Tak", na bardziej zmęczone "Uh-huh". Wersja oryginalna i wersja DVD.




Podczas koszmarnego snu Anakina, w wersji na Blu-ray, prócz Skywalkera słychać też krzyk jego matki.




Wszystkie atrakcje Tygodnia Ataku Klonów znajdziecie w tym miejscu.
KOMENTARZE (13)

10 minusów „Ataku klonów”

2012-05-17 18:45:00

Wczoraj było o plusach, teraz pora na 10 największych minusów „Ataku klonów”. No dobra 12, by było jak wczoraj.



1. Wątek miłosny



Czy można napisać wątek miłosny, żyjąc od lat w samotności? Lucas nie był pewien, więc wziął do pomocy Jonathana Halesa. Nadal się to nie udało. Owszem, pomysł wspaniały, obejrzeć „Casablankę”, „Przeminęło z wiatrem” i inne klasyczne romanse, by zrobić coś w ich stylu. Lecz sposób prowadzenia akcji, dialogi niczym z lat 40. w połączeniu z drewnianym aktorstwem nie wyszły filmowi na dobre.

2. Hayden Christensen



To jest Anakin? A myśleliśmy, że Jake Lloyd to pomyłka. Szkoda, że nie dorósł, może byłby lepiej. Po występie Christensena najbardziej chyba pluli sobie w brody, ci którzy nie chcieli by Leonardo DiCaprio został Skywalkerem. Wystarczy popatrzeć na obecne role DiCaprio i Haydena...

3. Bitwa kosmiczna



Największa zagadka bitwy o Geonosis. Tyle okrętów desantowych i uciekających i nie dochodzi do potyczek. W końcu to Gwiezdne Wojny, a nie planetarne inwazje.

4. Efekty specjalne



Nie chodzi o to, że są złe. Miejscami są genialne, ale jest ich tyle, że przekroczono masę krytyczną. Sam pomysł by nazwać „Atak klonów” filmem animowanym chyba o czymś świadczy (próby nominacji go do nagród w tych kategoriach). Ta ilość czasem zmienia się w sztuczność i to boli.

5. Sifo-Dyas



Wielki nieobecny, doskonale też symbolizuje wątek polityczny. Wszystko rozgrywane daleko, gdzieś w gabinecie Palpatine'a, a widz nie ma o tym pojęcia. Pojawiają się nazwy, wątki, potem przychodzi wojna i wszystko zostaje zmiecione pod fotel.

6. Dooku



Postać o wielkim potencjale. Intrygant, elegancik, hrabia. Niestety, nie jest Dexem, czyli postacią, która ma się pojawić w jednej scenie. Ma być graczem i tu pomimo doskonałej gry Christophera Lee nawala scenariusz. Dooku staje się fagasem, pionkiem, który wyrzuca na początku następnego epizodu.

7. Boba Fett



Ikona powraca, wspaniale, ale jednocześnie pół EU poszło do kosza. I dodatkowo to dzieciuch, który ledwo siedzi za sterami swojego okrętu. Mało? To co powiecie na ojca, który bierze dziecko na egzekucję? Pozbawiony przyjaciół, rówieśników chłopak ze stukniętym tatuśkiem, biedne dziecko ze zrytą psychiką. Może lepiej było pozostawić poprzednią wersję.

8. Muzyka



Ma ktoś coś przeciw Johnowi Williamsowi? Nie każdy utwór musi być genialny, w końcu każdy się starzeje. A „Accross the Stars” jest całkiem, całkiem, ale... No właśnie, używanie fragmentów ścieżki dźwiękowej z Mrocznego widma, by wypełnić luki, to chyba nie to, do czego przywykliśmy. Marsz Federacji jako marsz klonów? No i nawet otwierający utwór został wykorzystany z poprzednich filmów... Główny temat ostatni raz nagrano przy Mrocznym widmie, potem używano poprzednich nagrań. A i jeszcze brak 2-płytwoej wersji.

9. Fabryka droidów



Ojoj... gra komputerowa z takimi efektami by wciągała. Ale film... W dodatku niepotrzebnie tylko wydłużamy drugi epizod, w to miejsce dałoby się władować wiele ciekawych wyciętych rzeczy.

10. C-3PO



Lubimy C-3PO. Wielu cieszy brak Jar Jara w Epizodzie II. Niby wszystko dobrze, tylko czemu w miejsce Jar Jara to C-3PO musi robić głupkowate żarty? To już chyba lepszy był Jar Jar Binks, który teraz spoważniał i go nie ma, no i normalny C-3PO.

11. Yoda



Cyfrowy Yoda może i jest super, ale czy tak powinien walczyć mistrz Jedi, mistrz Mocy? Efekt wygląda świetnie, ale jak się pomyśli nad nim i tym, co prezentowano w klasycznej trylogii, to już to tak nie wygląda.

12. Wątek polityczny



Sam pomysł jest świetny, gorzej z realizacją. Lucas zbyt dużo rzeczy załatwia poza kadrem, więc można mieć wrażenie, że wszystko dzieje się Deus Ex Machina. Machinacje Palpatine'a są dość mało widoczne, przez to nie wygląda on tak groźnie, bardziej na ryzykanta. Jeszcze gorzej zaś wypadają oponenci, którzy dają się na to nabrać.
KOMENTARZE (0)

Tydzień Ataku Klonów: plakaty Epizodu II

2012-05-17 16:44:17



Scenariusz, muzyka, aktorstwo, efekty specjalne...większości widzów najpierw usłyszany tytuł filmu kojarzy się przede wszystkim z...plakatem. Dlatego dziś prześledzimy krótką, ale burzliwą, historię plakatów z „Ataku klonów”.

Zacznijmy od najbardziej znanego plakatu głównego, podstawowego plakatu z epizodu drugiego. Narysowany ponownie przez Drew Struzana, kontynuuje styl wprowadzony przy plakatach z Edycji Specjalnej, przedstawia wszystkich głównych bohaterów tej opowieści zestawionych na czarnym tle. Poniżej widzimy plakat w wersji oryginalnej, oraz polskiej:



Wcześniej, w listopadzie 2001 roku, opublikowano pierwszy plakatowy teaser do filmu, który skromnie reprezentował nastrój i główny wątek filmu, czyli zakazaną miłość. W polskiej wersji plakat opatrzony był opisem: "Jedi nie zna gniewu. Nienawiści. Ani miłości.":



Ze wspomnianym wyżej plakatem łączy się jeszcze jedna mała historia. Mianowicie plakat wpierw obiegł sieć w sposób nieoficjalny. Większość mediów i ludzi myślała, że to fanart. Dopiero parę dni później został oficjalnie zaprezentowany.

Początek XXI wieku oznaczał się w marketingu znacznym rozwojem prostej grafiki komputerowej, polegającej na zestawianiu ze sobą zdjęć bohaterów filmu na doklejonym tle z filmu. W przypadku plakatu z Jango Fettem spostrzegawczy czytelnik zauważy nawet, że klony stojące za łowcą nagród to cyfrowe kopie jednego zdjęcia (w dodatku modelu). Te plakaty promocyjne sprzedawane były przed premierą filmu w sklepach na całym świecie, a nawet w Polsce, dostępne w sprzedaży, na przykład w lokalnych Empikach.





W tej samej serii stworzono również dwa plakaty horyzontalne, co ciekawe ten drugi polskie wydawnictwo Amber użyło przy promocji książki "Atak klonów", rozdając je księgarniom.


Taki trend w grafice sprawił, że pojawiły się też kolejne plakaty promujące film, przedstawiające bohaterów ze srogimi minami stojących na tle świetlistych kolaży kosmicznych.






Działania marketingowe powiązane z filmem doprowadziły do powstania kilku fotomontaży złożonych ze zdjęć tej samej postaci na czarnym-kosmicznym tle. Niektóre z tych plakatów pojawiły się w Polsce za sprawą czasopisma „Kult – Gwiezdne Wojny”.





Jednak dopiero przedstawiane poniżej grafiki traktowane były jako pełnowymiarowa kampania reklamowa „Ataku klonów”, sięgająca od reklam zewnętrznych do ulotek. Wszystkie plakaty zostały zrobione w takim samym schemacie: samotny bohater filmu, przedstawiony na tle jasnej lub ciemnej strony:





Takie plakaty promowały "Atak klonów" na zewnętrznych bilbordach, a także znacznie większych reklamach zewnętrznych na świecie:



A nawet w Polsce:



Te same grafiki w Polsce pojawiły się też na dwóch pocztówkach, które można było zdobyć w kinach:



Ale to jeszcze nie konic, bo po pół roku od premiery filmu, w październiku 2002 film trafił do kin sieci IMAX, z tej okazji stworzono nowy plakat, w którym główną rolę pełnił depczący po budynkach Yoda:



Na sam koniec, choć na chwilę, cofnijmy się jeszcze w czasie odrobinę wcześniej, zanim to wszystko się pojawiło. Po premierze Epizodu I fani oczekiwali gorąco na jakiekolwiek informacje dotyczące kolejnego filmu z gwiezdnej sagi, ale przez dlugi czas jedyne co otrzymywali to, choć może dość ładne artystycznie, ale naprawdę niewiele mówiące, zdjęcia z serii "Select" . Dlatego fani, jak to mają w zwyczaju, wzieli sprawy w swoje ręce i stworzyli własne plakaty:






Wszystkie atrakcje Tygodnia Ataku Klonów znajdziecie w tym miejscu.
KOMENTARZE (10)

10 plusów „Ataku klonów”

2012-05-16 20:49:00

Dokładnie dziesięć lat temu dokonała się rewolucja. W czwartek 16 maja 2002, w kinach równocześnie na całym świecie pojawił się „Atak klonów”. Pierwsze polskie recenzje pojawiły się jeszcze przed premierą, także i na Bastionie, wszystko dzięki pokazom prasowym. Jednych „Atak” zachwycił, innych nie. Dziś zajmiemy się największymi plusami filmu, wybór 10 oczywiście bardzo subiektywny.



1. Umiejętne budowanie napięcia



O ile budowanie napięcia przed „Mrocznym widmem” robiono w klasyczny sposób, o tyle „Atak klonów” to świt nowej, cyfrowej ery. Zwłaszcza w latach 2000-2002 Lucasfilm doskonale potrafił wykorzystać nowe medium jakim jest Internet i umiejętnie karmić fanów pogłoskami, plotkami, przeciekami i spoilerami. Właściwie nie było dnia, w którym coś nie podkręcałoby atmosfery w związku z filmem i tak nasz apetyt rósł. Nie było potrzeby robienia wielkich kampanii marketingowych, ale wystarczyło wszystko dokładnie zaplanować. Ba nawet sam Lucas się w to włączył, tworząc serię zdjęć George Lucas Select. Potem powoli dochodziły do tego ujawnienie tytułu, zwiastuny i cała ta otoczka.

2. Wyskok Obi-Wana



Czego by nie mówić, „Atak klonów” ma świetny początek. Zaczyna się od eksplozji, potem odkrywamy zmienionych bohaterów, Obi-Wana z brodą, starszego Anakina, cyfrowego Yodę (dopiero na BD zmieniono kukiełkę w TPM), Padme, Jar Jara. Lucas jednak nie zapomina o akcji, nie spuszcza z tonu. Anakin zabija robale, a chwilę później Obi-Wan ni z tego, ni z owego wyskakuje przez okno. I to rozpoczyna kolejną wspaniała sekwencję, w której Jedi dosłownie latają. W „Mrocznym widmie” widzieliśmy trochę popisów Jedi, ale na to nie byliśmy przygotowani na wyskok tej postaci.

3. Pościg za Zam Wessel



To kolejna wspaniała scena, pełna ducha klasycznych filmów SF, ale i ech trylogii. Pełna akcji, w gigantycznym megalopolis jakim jest Coruscant, no i jeszcze te niesamowite atrakcje jakie sprawiają Jedi. Ich wybryki, ale i rozmowy, które umiejętnie budują napięcie między postaciami. No i to jest coś, co powinno się sprawdzić w 3D.

4. Złe zachowanie Anakina



Można dyskutować o tym, czy dobrze dobrano Haydena Christensena do roli Skywalkera, o tym czy jego dialogi i gra sprawdzają się w filmie, ale ta postać ma w sobie coś. Widzimy jak jej osobowość zaczyna się psuć, jak uczucia biorą nad nim górę. Umiejętnie podsycana ambicja, frustracja, czy w końcu skrywana miłość, pożądanie i chęć zemsty. Tuskeni, wściekanie się na Obi-Wana, zaangażowanie z Padme, niesubordynacja, czy w końcu piękna scena pod sam koniec, gdy Obi-Wan mówi, by walczyli z Dooku razem, Skywalker mówi nie i lecie do przodu.

5. Watto



Powraca, ale w jaki sposób. Także dzięki Gwiezdnym Wojnom lepiej rozumiemy postaci cyfrowe, przyzwyczailiśmy się do nich, ale w przypadku Watto ważne jest jego postarzenie. I reakcja na Anakina, jest taka bardzo ludzka. Plus jeszcze kapelusik, którego nie udało się zrobić przy „Mrocznym widmie”.

6. Klony



To coś na co czekaliśmy wszyscy. Jeden z najciekawszych wątków, który rozbudzał fanowskie marzenia w końcu trafia na ekran i to jeszcze w taki sposób. Klony wyglądają niesamowicie, czarują nas od zwiastunów.

7. Jango i mały Boba



Kolejny wielki symbol Gwiezdnych Wojen powraca. Czyli nowy Boba, owszem jego historia trochę inaczej wyglądała w EU, tu dostajemy nowe spojrzenie. I jeszcze dodatkowo ojciec, czyli Jango. Starsza wersja Boby. Czy bardziej „cool”? Dla niektórych owszem.

8. Bitwa o Geonosis



Takiej bitwy jeszcze nie było. Od bitwy na Hoth nie dostaliśmy tak mocno ukazanej walki na planecie. Tu jeszcze mamy starcie dwóch wielkich armii, porównywalnych ze sobą technologicznie. No i jeszcze Jedi. Okręty rozbijają się o powierzchnię, pojazdy lądują, dzieje się. Dużo można mówić o umiejętnościach Lucasa jako reżysera, ale niewielu reżyserów potrafi sobie poradzić tak dobrze z tak rozległą sceną batalistyczną.

9. Mnóstwo nowych Jedi



To dzięki nim film nabiera kolorów. To nowe postaci, które przyciągają naszą uwagę. Kit Fisto, Shaak Ti, Aayla Secura czy nawet upadły Jedi, hrabia Dooku.

10. Yoda



Cyfrowy, w zupełnie innym wydaniu. Wpierw słyszymy tylko o tym, że Anakin chciałby dorównać mu w szermierce. Potem widzimy Yodę w akcji. Nie wszystkim się to spodobało, ale dla wielu walczący Yoda był szałowy i wgniatał w fotel. To przekonało wielu do wersji cyfrowej, ta nigdy nie została tak znienawidzona jak Jar Jar Binks.

11. Dexter Jettster



Bohater drugiego planu. To ten typ postaci, które budowały klasyczną trylogię. Przewijały się w tle i miały w sobie mnóstwo nieopowiedzianych historii. Potrafiły zaciekawić. Dex dokładnie taki jest, szkoda, że tak rzadko pojawia się w EU.

12. Palpatine



Siła sprawcza głównych wydarzeń prequeli. Tu wciąż jeszcze pozostający w cieniu, dobroduszny dziadek, który z troską wypowiada się o Padme, wysłuchuje Anakina widząc w nim same zalety, jest przyjacielem Jedi, których prosi o rady, a jednocześnie rozgrywa wszystko zgodnie z Wielkim Planem. W końcu wychodzi i mówi w senacie, że kocha demokrację i Republikę. Wiemy jak się to skończy, wiemy kim jest, ale tu w tych kłamstwach i intrygach widzimy jego prawdziwe mistrzostwo. W tej grze nikt nawet nie próbuje wejść na jego poziom. Ograł resztę nim ta się zorientowała.

I na koniec, tak wyszło 12 plusów przez błąd w liczeniu, więc niech już tak zostanie.
KOMENTARZE (0)

Tydzień Ataku Klonów: Cyfrowa rewolucja

2012-05-16 20:00:53



Jeśli kogoś można by nazwać ojcem cyfrowego kina, to właśnie George’a Lucasa. Jego pasja do wykorzystywania najnowszych zdobyczy technologicznych w filmie, sprawiła, że świat się zmienił. To Lucas stworzył pierwsze nowoczesne studio efektów specjalnych, w tym także komputerowych. To jego ludzie opracowywali kamery i wysięgniki do nich, ale też oprogramowanie do montażu filmów. EditDroid to program Lucasfilmu, który miał się przyczynić do cyfrowej rewolucji. Miał sprawić, że filmy będą montowane nie analogowo, a komputerowo. Choć zaprezentowany w 1984 roku program zwiastował przełom, to jeszcze do kina cyfrowego było bardzo daleko. Lucas jednak miał swoją wizję, by kręcić film bez użycia taśmy, ale też by go wyświetlać bez niej. Doskonale rozumiał, że przy efektownych obrazach niszczejąca taśma działa tylko i wyłącznie na niekorzyść filmu. Więc bardzo chciał to zmienić. Pragnął, by widz mógł cieszyć się doskonałą jakością obrazu niezależnie czy pójdzie na film w pierwszym, czy w piątym tygodniu wyświetlania. Lecz w latach 80. wydawało się to być nierealne. Wizjoner jednak się nie poddał. Po EditDroidzie przyszły kolejne projekty, w tym Pixar i pierwsze komputerowe animacje „The Adventures of André and Wally B” z 1984 to chyba najbardziej znana produkcja w grafice komputerowej 3D, która powstała jeszcze jako test późniejszego Pixara. Potem efekty specjalne, jak morfing w „Willow” (1988). RenderMan, standard THX, czy w końcu wspaniałe dzieła Industrial Light & Magic choćby w rewolucyjnych filmach jak „Terminator 2” Jamesa Camerona czy „Jurassic Park” Stevena Spielberga. To wszystko jest efekt wizji George’a Lucasa i tego, że zaprzągł ludzi do pracy, jedynie ogólnie wskazując im kierunek, dając jednocześnie wolną rękę.



W latach 90. George Lucas już doskonale wiedział ile można wyciągnąć z nowoczesnej technologii, i rozumiał dokąd zmierza a także to, że czasem trzeba samemu dać impuls. W roku 1995 na rynku pojawia się DVD, nie jest to pierwszy cyfrowy nośnik, ale zwiastuje on rewolucję i czas kina domowego. Lucas w tym czasie już wie, że chce kręcić nowe Gwiezdne Wojny i w 1996 wysyła Ricka McCalluma, producenta prequeli, z niemożliwą wręcz misją. Miał namówić producentów kamer, do stworzenia cyfrowej kamery. Firmy Sony i Panavision (ta druga odpowiadała za soczewki) zajęły się zbudowaniem takiego sprzętu, jednak nie udało się go stworzyć w ciągu roku. „Mroczne widmo” kręcono jeszcze w sposób tradycyjny. Lecz gdy nadszedł czas zdjęć do „Ataku klonów” kamera cyfrowa HDW-F900 została już zbudowana i marzenie George’a mogło się spełnić. Pierwsze, bo na drugie czyli cyfrową rewolucję w kinach musieliśmy jeszcze wszyscy poczekać. Kamera HDW-F900 robiła zdjęcia w formacie 24 klatek na sekundę, oczywiście w rozdzielczości HD. W roku 2000 „Atak klonów” staje się pierwszym, wysoko budżetowym filmem, który kręcono cyfrowymi kamerami. Potem dochodzą kolejne w tym „Dawno temu w Meksyku” Roberta Rodrigueza, „Jackpot” Marka Polisha, francuski „Vidocq” Pitofa. Te dwa ostatnie miały swoje premiery jeszcze w 2001 roku, więc zanim „Atak klonów” trafił do kin. Do pełni szczęścia Lucasowi brakowało jeszcze tylko jednej rzeczy, by film wyświetlano cyfrowo. Lucas próbował przy „Ataku klonów” różnych sztuczek, dodając jedno ujęcie więcej w kinach cyfrowych (fragment ujęcia w którym Anakin trzyma Padme w końcowej scenie, na DVD, VHS i BD trafiła już wersja z kin cyfrowych), wersję IMAX, jednak nie potrafił przekonać kiniarzy do masowego kupna nowego sprzętu (George nigdy nie produkował projektorów, ani na nich nie zarabiał). Zarówno w przypadku „Ataku klonów” jak i „Zemsty Sithów” groził nawet, że filmy będą dostępne jedynie w kinach cyfrowych. Jednak wszyscy wybili mu to z głowy, bynajmniej nie z powodów finansowych, ale dlatego, że nieważne jak oceniano prequele, mnóstwo ludzi na nie czekało, a kin cyfrowych zarówno w 2002 jak i w 2005 było tyle, co kot napłakał.

Koniec końców George Lucas doczekał się cyfrowej rewolucji i w kinach, pośrednio sam w niej uczestniczy. Cyfrowe projektory stały się standardem w salach kinowych na całym świecie dzięki technologii 3D, ale to już inna rewolucja i inna historia, o której pisaliśmy tutaj.

Wszystkie atrakcje Tygodnia Ataku Klonów znajdziecie w tym miejscu.
KOMENTARZE (13)

Atak Klonów na TVP już jutro

2012-05-01 15:31:09 TVP.pl

Chcielibyśmy przypomnieć o jutrzejszym seansie drugiego epizodu Gwiezdnych Wojen - Ataku Klonów. Emisja będzie miała miejsce o 21:50 na drugim kanale Telewizji Publicznej i na TVP HD. Najprawdopodobniej będzie to emisja Ataku Klonów z napisami i formacie obrazu 4:3.

Oto opis filmu ze strony Telewizji Polskiej:
Bohaterowie, których poznaliśmy w "Mrocznym widmie" - Obi - Wan Kenobi, Padme Amidala i Anakin Skywalker - spotykają się po raz pierwszy od czasu konfliktu między Federacją Handlową a rodzinną planetą Padme, Naboo. Ich kolejne przygody.

Natomiast za tydzień o tej samej porze zostanie puszczona Zemsta Sithów. Życzymy miłego oglądania.
KOMENTARZE (21)

Kolejne fanowskie plakaty

2012-02-21 19:37:15

I znów Etsy się kłania. Tym razem Travis English z Austin, sprzedaje kilka wspaniałych plakatów do sagi. Oczywiście własnej roboty. Można je sobie zakupić, ale na pewno warto zwrócić na nie uwagę. Oto one.













Te plakaty kosztują 100 USD.













Te zaś 65 USD.
KOMENTARZE (0)

Atak klonów 3D szybciej?

2012-02-20 21:11:00

To na razie niepotwierdzona plotka, pochodząca od reprezentantów Foxa z UK. Być może "Atak klonów 3D" trafi do kin zdecydowanie szybciej niż myślimy. Być może będzie to nawet sierpień 2012 (czyżby w czasie Celebration VI?). W takim wypadku "Zemsta Sithów 3D" trafiłaby do kin już w lutym 2013.

To oczywiście plotka, bo trochę trudno sobie wyobrazić, by Prime Focus rzuciło wszystko i nagle było w stanie zrobić wersje 3D tych filmów, zwłaszcza patrząc po wynikach finansowych. Ale w każdej plotce jest trochę prawdy, te same wyniki (8 milionów USD w USA i 10 milionów USD poza USA w miniony weekend) sugerują, że nie ma aż takiego zapotrzebowania na konwersje klasycznych filmów na 3D. Mało tego, ludzie są coraz mniej zainteresowani kolejnymi konwersjami. "Król lew" sprzedał się świetnie, ale już "Piękna i Bestia" bez rewelacji. "Mroczne widmo" miało dobry start, jednak złapało zadyszkę i wynik "Pięknej i Bestii" może wcale tak blado nie wyglądać. W tym momencie trzeba kuć żelazo póki jest gorące.
KOMENTARZE (0)

Wyniki Mrocznego widma po weekendzie

2012-02-15 18:50:00

Pierwsze wyniki podawane na bieżąco z weekendu już znamy (więcej). Teraz pora na pełniejsze podsumowanie.

Po pierwsze finalny wynik weekendu TPM wygląda następująco. 4 miejsce z kwotą 22 469 932 USD. Wynik nie jest oszałamiający, ale nie jest taki zły, zwłaszcza, że TPM 3D mocno przyczyniło się do pobicia innego rekordu, najlepiej sprzedającego się tygodniu w lutym. W sumie filmy zgromadziły prawie 170 milionów USD. No i warto dodać, że w piątek TPM było na trzeciej pozycji. Niestety pierwsze i drugie miejsce zajęły filmy "I że cię nie opuszczę" oraz "Safe House" zarobiły ponad 40 milionów. Pierwszy z nich to romans, w sam raz na walentynki. Drugi to film sensacyjny. Na trzecim miejscu w USA uplasowała się "Podróż na tajemniczą wyspę" z 27 milionami.

W Polsce "Mroczne widmo" sprzedało się jeszcze gorzej. Wylądowało dopiero na 6 pozycji z 41 523 sprzedanych biletów. Pierwsze miejsce należy do "I że cię nie opuszczę" z prawie 70 tysiącami, a drugie do "Żelaznej damy" z prawie 60 tysiącami. Więcej niż TPM ściągnęły do kin także polskie filmy "Big Love", "Róża" i "W Ciemności".

Dla porównania można zobaczyć jak radziły sobie poprzednie Gwiezdne Wojny podczas premierowych weekendów w Polsce:
Mroczne widmo - wrzesień 1999 - na starcie 266,2 tysiąca widzów.
Atak klonów - maj 2002 - 251,5 tysiąca widzów (w ciągu 4 dni)
Zemsta Sithów - maj 2005 - 332,8 tysiąca widzów (w ciągu 4 dni)
Wojny klonów - wrzesień/październik 2008 - na starcie ok. 20,5 tysiąca widzów.



Mroczne widmo zarobiło na świecie ponad 20 milionów USD. Najlepiej poradziło sobie w Niemczech, gdzie wylądowało na 2 pozycji zarabiając prawie 3,5 miliona USD. We Francji i Australii uplasowało się na 3 miejscu z odpowiednio 2,3 miliona USD i 1,7 miliona USD. W Anglii zarobiło koło 2,4 miliona USD, Rosji i Hiszpanii ponad milion USD. Z ważnych rynków film nie wszedł jeszcze do Japonii oraz do Chin, acz w tym drugim przypadku premiera nie jest planowana.

Nieoficjalnie mówi się, że lutową premierę Gwiezdnych Wojen może mieć jeszcze tylko Atak klonów. Jeśli on się sprawi wystarczająco dobrze, prawdopodobnie "Zemsta Sithów" trafi na ekrany w 2014, ale niekoniecznie będzie to luty.

Warto dodać, że w poniedziałek TPM dalej zarabia pieniądze w USA, niestety spadek jest ogromy i film nie przekroczył pułapu miliona USD. Jednak już "Mroczne widmo" jest 12 filmem na liście najlepiej zarabiających na całym świecie, 5 w USA i 29 poza USA (ale tu podskoczy najwyżej).

I na koniec jeszcze dla porównania wyniki otwarcia w USA reedycji.
Gwiezdne Wojny Wersja Specjalna - 1997 - 35 milionów na starcie, sumarycznie zaś 138 milionów w USA i 118 milionów USD poza USA.
Imperium kontratakuje Wersja Specjalna - 1997 - odpowiednio 21,9 miliona USD, 67,5 miliona USD i 57 milionów poza USA.
Powrót Jedi Wersja Specjalna - 1997 - 16 milionów USD, 45 milionów USD i 43,8 milionów USD poza USA.
Atak klonów wersja IMAX - 2002 - 1,4 miliona, 8 milionów i brak premiery poza USA.
Wojny klonów - 2008 - 14 milionów, 35 milionów USD i 33 miliony USD poza USA.
Red Tails - 2012 - 18 milionów USD, 2 miliony USD w czwarty i ostatni weekend (jeszcze grają) i na razie 45 milionów USD sumarycznie, przy budżecie 58 milionów USD.
KOMENTARZE (1)

Tydzień kina 3D: sceny z Sagi, które chcielibyśmy obejrzeć w 3D

2012-02-13 23:26:12 wesoła załoga


„Mroczne Widmo 3D” poradziło sobie w kinach na tyle nieźle, że możemy mieć pewną nadzieję na pojawienie się w kolejnych latach, kolejnych epizodów w kinie w wersji trójwymiarowej. Tak bardzo niecierpliwie oczekujemy zobaczenia całej Sagi w 3D, że postanowiliśmy stworzyć specjalną redakcyjną listę. A oto przed wami głęboko subiektywna, a miejscami także niekoniecznie poważna lista 15 scen Sagi Star Wars, które bardzo chcemy obejrzeć w 3D:

Pościg za Zam Wessel Wyścig ścigaczy na Tatooine to prawdopodobnie najlepsza scena wyścigowa w sadze, ale...no właśnie, w „Ataku klonów” Anakin z Obi-Wanem pędzą przez zatłoczone „ulice” Coruscant, prawie jak w „Szybkich i wściekłych”. Tylko, że tutaj Wessel jest szybka a młody Skywalker wściekły. A Kenobi? On nie lubi przecież latać.

Klonarnia na Kamino Zawsze lubiliśmy wszystkie sceny na Kamino. Ta planeta ma cudowny klimat, na zewnątrz ciągle pada deszcz a w środku wszystko takie czyste i białe jak w jakimś oddziale sanepidu. Kochamy wszystkie sceny rozgrywające się na Kamino, ale klonarnia jest naszą ulubioną. Chcielibyśmy się zanurzyć w tych wszystkich zbiornikach, próbówkach i w tym całym laboratorium, poczuć się jak George Clooney w „Ostrym dyżurze”.

Lekcja Yody Zawsze chcieliśmy, żeby wszystkie nasze lekcje były w 3D, a jeszcze lepiej, żeby udzielał jej kilkusetletni Mistrz Jedi, a do nauki dał działający miecz świetlny. Co więcej, bardzo ciekawi jesteśmy trójwymiarowych żartów Mistrza Yody, ale jeszcze bardziej zobaczenia z bliska tej olbrzymiej holomapy galaktyki, którą rycerze Jedi wraz z młodymi padawanami badają podczas tej sceny.



Pościg w pasie asteroid nad Geonosis Wśród wielu widowiskowych scen z Epizodu II ta chyba jest najbardziej dynamiczna i może najbardziej interesująco wyglądać w trójwymiarze. Czekamy gorąco na te rakiety przelatujące nam przed oczami w 3D, ale liczymy też, że trójwymiar pomoże pogłębić też znakomite efekty dźwiękowe, czyli jeden z najlepszych wrażeń audio - wybuchowe ładunki sejsmiczne Slave I.

Bitwa nad Coruscant Jak dowiedzieliśmy się niedawno z kina, cała planeta to jedno miasto, a nad nią pewnego razu rozegrała się widowiskowa bitwa pełna kolorowych laserów i legendarnych droidów bzykaczy, które w trójwymiarze muszą wyglądać szczególnie groźnie. Być może nareszcie poczujemy się jakbyśmy grali w Lego Star Wars!

Pojedynek na Mustafar Najdłuższy i najciekawszy filmowy pojedynek na miecze świetlne, no ok w Epizodzie I też jest fajny, ale ten... Na Mustafar po prostu więcej się dzieje, tu ktoś skoczy, tam przeskoczy a i tak wszędzie jest pełno lawy. Mając na sobie okulary 3D nie poczujemy ciepła lawy, ale na pewno zrobi się gorąco w pewnych momentach pojedynku.

Bitwa o Kashyyyk Za dużo oglądamy programów przyrodniczych, w których czyta Krystyna Czubówna bo Kashyyyk kojarzy nam się z jakąś tropikalną dżunglą pełnej fauny i flory, w której żyje pełno dzikich zwierząt. Nie wiemy czemu, ale zobaczyć sam Kashyyyk w 3D to właśnie taka podróż w nieznane. Nawet nie trzeba oglądać bitwy, ale same widoki już zapierały by dech w piersiach, gdyby były w trzecim wymiarze. Pandora i „Avatar” mogę sie przy Kashyyyku schować.



Bitwa o Yavin IV Prosto i na temat, kto nie chciałby z nas usiąść choć raz za sterami X-Winga i przeprowadzić atak na Gwiazdę Śmierci? Pamiętamy od czasu dema „Rogue Squadron” na GameCube`a i tylko o tym marzyliśmy. A wystarczy nałożyć okulary 3D i modlić się aby to strzelanie do dwumetrowych pustynnych szczurów się opłaciło.

Bitwa o Hoth Najlepsza bitwa naziemna naszym zdaniem w całej sadze (naszym, to znaczy tylko ogóra – przyp. redakcji). Nakładając okulary i widz staje się pilotem Snowspeedera i lata wokół AT-AT, szkoda tylko, że znając nasze szczęście linka z harpunem by mi się zepsuła, ale wiadomo... Zimno jest to zamarzło. Nie lubimy mrozów.

Pościg w pasie asteroid nad Hoth W ramach odpoczynku po mroźnej bitwie o Hoth nasi ulubieni bohaterowie uciekają przed Imperium w najbezpieczniejsze miejsce w galaktyce, czyli pas asteroid. W tym filmie to może być najciekawszy moment 3D, tyle asteroid i przede wszystkim wymijanie ich. Akcja powinna być szybka, ale chyba nie aż tak szybka jak w Mrocznym widmie.

Przylot nad Miasto w Chmurach Wielu pięknym księżniczkom należy się miejsce w Mieście w Chmurach, nam też. Liczymy na piękne pejzaże, widoki zapierające dech w piersiach bardziej, niż lot na smoku w „Jak wytresować smoka”, oraz bliższe przyjrzenie się Millenijnemu Sokołowi.



Jama Sarlacca W 1997 roku Lucas do „Powrotu Jedi” dodał ulepszonego Sarlacca z tym swoim całym wielkim dziobem. W sumie to fajnie byłoby zobaczyć jak ten dziób chce mnie pożreć z ekranu, mnie, czyli miłego i cichego redaktora siedzącego na sali kinowej. Kocham Sarlacca, kocham Morze Wydm, ale nie lubię piasku. Bo wszędzie wchodzi. I drapie.

Bitwa o Endor Nieco podobna do bitwy nad Coruscant, kosmiczna bitwa o Endor zapowiada się w trójwymiarze bardzo obiecująco, widowiskowo i epicko, z tyloma myśliwcami TIE, szybką, ale osłabioną flotą Rebelii i trójwymiarowym Ackbarem ogłaszającym światu podstępną pułapkę. Nie możemy się doczekać!



Ucieczka Wicketa A z całej epickiej bitwy o Endor nic nie ekscytuje nas bardziej niż brawurowa ucieczka Ewoka Wicketa przed imperialnymi Szturmowcami, ten pęd powietrza, te widowiskowe i humorystyczne akrobacje. Patrząc jak w TPM ładnie wyszły spokojne plany i to, co było zielonego koloru, liczymy, że sceny nakręcane w Grizlly Creek i całym lesie Redwood, czyli Endor i wioska Ewoków, w roku 2017 dostarczy nam ekscytujących wrażeń.

A jakie są Wasze wymarzone sceny z Gwiezdnych Wojen, które pragniecie obejrzeć w 3D?
KOMENTARZE (10)

"Mroczne widmo" w 3D zarobiło już 43 mln USD!

2012-02-13 10:19:11 The Hollywood Reporter

Od 10 lutego na całym świecie można oglądać Mroczne widmo w trójwymiarze. W ciągu premierowego weekendu film zarobił w samych tylko Stanach Zjednoczonych 23 mln USD, spełniając tym samym oczekiwania dystrybutora. Epizod I zajął czwarte miejsce pod względem wpływów. Wyprzedziły go I że cię nie opuszczę..., Safe House i Podróż na tajemniczą wyspę. Poza USA wpływy z biletów wyniosły dodatkowe 20,5 mln USD. Do tej pory Mroczne widmo w 3D zdołało zarobić 43,5 mln "prezydentów", a to przecież dopiero początek jego ponownej wędrówki przez ekrany kinowe na całym świecie. Przy okazji publikacji wyników box-office'owych Chris Aronson, wiceprezes ds. dystrybucji w 20th Century Fox, zdradził, że 60% osób, które kupiło bilety na trójwymiarowe TPM, to mężczyźni, zaś 49% - osoby poniżej 25 roku życia. Moc znów jest silna w widzach na całym świecie - podsumował Aronson.


Dzięki dochodom z wersji trójwymiarowej Mroczne widmo wskoczyło na piątą pozycję na liście największych sukcesów kasowych na amerykańskim rynku filmowym. Szczegóły znajdziecie na stronie Box Office Mojo.

Koszt konwersji filmu do trójwymiaru wykonywanej przez Hindusów z Prime Focus to suma rzędu 20 mln USD, więc ten wydatek już zwrócił się Lucasfilm. Czyżby więc powrót Ataku klonów w wersji 3D stawał się coraz pewniejszy? Miejmy nadzieję, że tak.
KOMENTARZE (28)

Tydzień kina 3D: Od Bollywoodu do Hollywoodu, czyli o Prime Focus słów kilka

2012-02-08 13:03:00 Lord Sidious



Wszystkie przewidywania analityków, mówiące o następnych 40-50 latach, mówią jedno, po erze Chin nadejdzie era Indii. Dla niektórych może już nadeszła. I co ważniejsze, przy „Gwiezdnych Wojnach”, zwłaszcza w wyczekiwanej konwersji na 3D pierwsze skrzypce gra właśnie hinduska firma Prime Focus.

Wszystko zaczęło się bardzo podobnie jak historia Apple’a czy Microsoftu. W roku 1997, czterech Hindusów z Mumbaju zaczęło w garażu montować filmy. Ale jeszcze w 1997 zaczęli oferować także własne systemy do montażu filmów na rynku indyjskim. To rynek dość chłonny, bowiem to właśnie Indie są największym producentem filmów na świecie. Prime Focus powoli się rozwijało, w roku 2001 oferowali także systemy do skanowania i nagrywania, z czasem wchodząc coraz bardziej w efekty specjalne. Kolejnym przyczółkiem do podbicia były właśnie konwersje 3D. Skoro rynek indyjski jest największy, to zapotrzebowanie się tam znajdzie. Do 3D jeszcze wrócimy.

Jednak dla firmy, która jeszcze niedawno zatrudniała 4500 ludzi (ta liczba ma wzrosnąć wraz z otworzeniem filii w Bangalore), rozwój i wyjście poza rynek indyjski było tylko kwestią czasu. W 2006 firmę zaczęto notować na bombajskiej giełdzie. W 2006-2008 zaczęto też wchodzić na inne rynki, przede wszystkim brytyjski i amerykański. Firmie hinduskiej trudno jest zaistnieć w zachodnich krajach, więc Prime Focus zaczęło przejmować mniejsze przedsiębiorstwa i budować swoją międzynarodową grupę. Clear Post Production, Machine FX i Clarke Associates dały podwaliny pod Prime Focus London Limited, firmy notowanej na londyńskiej giełdzie. W Stanach wykupiono Post Logic Studios i Fantastic Films. Ta ostatnia jest z perspektywy czasu najważniejsza. Fantastic Film VFX pracowała bowiem nad konwersjami filmów na 3D. Prime Focus nie musiało samemu opracowywać podstaw, szybko je jednak rozbudowało. Opatentowano nawet technologię ViewD, pozwalającą na automatyzowanie konwersji z 2D do 3D. To właśnie stało się największą siłą Prime Focus, bowiem okazało się, że firma jest w stanie dokonywać konwersji obrazu średnio o 30-40% szybciej niż jej konkurencja. Dla Hollywoodu to było coś, Prime Focus weszło na rynek i szybko go prawie zmonopolizowało. Klientów przybywało, więc musieli otworzyć kolejne studio – poza Mumbajem, i przyczółkami w Los Angeles i Londynie. Padło na Czandigarh w Indiach.

Chyba każdego zdziwi liczba filmów, przy których uczestniczyło Prime Focus. „Avatar” to dziś nie tylko wspólne dzieło WETA'y i ILM, ale także Prime Focus, o którym nie wspomniano ani słowem. Wśród konwersji i efektów znajdziemy „Harrego Pottera i Insygnia Śmierci 2”, „Krzyk 4”, „Zieloną latarnię”, trzecią część „Transformerów”, „X-men: Pierwsza klasa”, „Sucker Punch”, „Resident Evil: Afterlife”, „TRON: Dziedzictwo” czy nawet ostatnią część Narnii. Nie dziwi zatem fakt, że Prime Focus zachciało się wybić na niezależność. Można być podwykonawcą i na tym zarabiać, ale własne logo na największych Hollywoodzkich hitach to jest to. I tak właśnie zawarto umowę z Lucasfilm. Prime Focus pojawiło się na plakatach, to kolejny krok w zaistnieniu w świadomości producentów amerykańskich i nie tylko. A co najważniejsze, cały czas potwierdzają, że firma to nie tylko konwersje.

Konwersje to obecnie 40% dochodu Prime Focus. Reszta to efekty specjalne. I co najważniejsze, choć zdobywają rynek amerykański, nie odpuszczają też Bollywoodu. „Ra. One” z Shah Rukh Khanem to tego najlepszy przykład. Film, ważny dla Hindusów, zupełnie nie znany na Zachodzie, a przerobiony na 3D właśnie przez Prime Focus.



Prime Focus jest rozchwytywany. Typowa konwersja filmu na 3D kosztuje u nich jakieś 12-18 milionów USD. To niewiele, bowiem normalnie ta liczba zamyka się w granicach 20-25 milionów USD. Czy się opłaca? Pewnie tak, skoro konwersja „Pięknej i Bestii” potrafiła w USA zarobić 45 milionów USD, a „Król Lew” ponad dwa razy więcej, to taka reedycja jest jak najbardziej opłacalna. Teraz trzeba się ustawiać w kolejce do Prime Focus, ci już mają zapewnioną pracę na 36 kolejnych miesięcy. Średnio na dwa filmy Hollywoodzkie przypada im jeden hinduski. Ciekawe tylko kiedy podpiszą oficjalny kontrakt na „Atak klonów” i kolejne epizody.

Prime Focus zdaje sobie doskonale sprawę z koniunktury. Twierdzą, że ich przychody z konwersji powinny wzrosnąć jeszcze o 30%. Ale nie spoczywają na laurach, cały czas rozwijają technologie i śledzą rynek. Ich przyszły cel, to praca nad telewizją 3D, rynek, którego nie chcą stracić. Kto wie, może spotkają się tam ponownie z Lucasfilmem przy okazji któregoś z seriali?

Jednak dziś, dla Hindusów najważniejsze jest „Mroczne widmo”. I to nie tylko ze względu na wynik finansowy (i kolejne kontrakty), ale przede wszystkim na efekt. Występują po raz pierwszy przed globalnym widzem pod swoją własną marką i nie mogą sobie pozwolić na choćby najdrobniejszy błąd.

Lord Sidious

Wszystkie atrakcje Tygodnia kina 3D znajdziecie tutaj
KOMENTARZE (3)

Tydzień kina 3D: Krótka historia trójwymiaru w filmie

2012-02-07 12:10:03



Już od 10 lutego będziemy mogli oglądać „Mroczne widmo” w trójwymiarze. Powrót Star Wars do kin, tym razem w standardzie 3D, to skutek trwającej od kilku lat wyjątkowej mody na filmy „z głębią”, którą szczególnie mocno nakręcił sukces „Avatara” przed trzema laty. Historia kina 3D jest jednak o wiele starsza, bo sięga aż... końca XIX wieku!



Wtedy to niejaki William Friese-Greene opatentował pierwszą metodą wyświetlania trójwymiarowych filmów, które widzowie mieli oglądać przez specjalne okulary. Jego pomysł okazał się jednak dosyć zawodny i trudny do przekucia w biznes mający szansę powodzenia w czasach narodzin X muzy, toteż przeszedł bez większego echa. Także ojcowe kinematografii - bracia Lumiere - zainteresowali się trójwymiarem. Co ciekawe, efekt 3D chcieli osiągnąć bez konieczności oglądania filmu w specjalnych okularach. Wsród ich pionierskich prac znalazło się m.in. wyświetlenie filmu przedstawiającego wjazd pociągu na stację kolejową na parze wodnej, co miało mu nadać realistyczny efekt. Większego sukcesu nie odniosły też testowe seanse zorganizowane przez Edwina S. Portera i Williama E. Waddella z 1915 roku. Obaj panowie zastosowali wtedy technologię anaglifu. Pierwszym obrazem trójwymiarowym, który pokazano szerokiej publiczności był „The Power of Love” z 1922 roku. Całe lata 20. to okres dalszych eksperymentów nad trójwymiarem w kinie. Pojawiła się wtedy m.in. technologia Teleview, stworzona przez Laurensa Hammonda (ojca słynnych organów elektrycznych). Rozwój badań nad 3D zahamował Wielki Kryzys. Dekada lat 30. to dalsze badania nad technologią realizacji i wyświetlania ruchomych obrazów w trzech wymiarach (m.in. Polard J Sheet) oraz kolejne produkcje nakręcone, wśród nich półgodzinny film propagandowy zrealizowany w III Rzeszy.

Po kolejnej przerwie w rozwoju, tym razem spowodowanej koszmarem II wojny światowej, 3D odniosło niesamowity sukces w latach 50., które nazywane są Złotą Erą Trójwymiaru. W 1952 do kin w Stanach Zjednoczonych wchodzi „Bwana Devil” w reżyserii Archa Obolera. Film, opowiadający prawdziwą historię lwów z Tsavo (Ducha i Mroka), wyświetlany był w trójwymiarowej technologii Natural Vision. Był to pierwszy w historii kolorowy film pełnometrażowy w 3D. Po jego sukcesie hollywoodzkie studia filmowe zdecydowały się na wdrożenie do produkcji obrazów trójwymiarowych, bowiem boleśnie odczuły pojawienie się w USA telewizji, która odciągała publikę od kin. Czarnobiałe telewizory nie mogły zapewnić doznań obcowania z trójwymiarem, chociaż niejaki Jacques Fresco eksperymentował z obrazem telewizyjnym 3D, jednakże bez większych sukcesów. Po sukcesie filmu Obolera przyszła kolej na kolejne. Dominowały horrory i obrazy science-fiction (tu prym wiódł William Castle z jego „13 duchami”, „Domem na przeklętym wzgórzu” i „The Tingler”), ale pojawił się też kryminał noir „Man in the Dark”. Na ekrany trafiły wtedy też takie klasyki, jak „House of Wax” i „To przybyło z kosmosu”. Jednakże około 1953 roku 3D zaczęło tracić na popularności. Wyświetlanie filmu z dwóch projektorów jednocześnie (tak, aby widzowie w specjalnych okularach mogli zobaczyć film w trzech wymiarach) było bardzo trudne. Chwila nieuwagi pracowników kina i brak synchronizacji mogły sprawić, że film stawał się nieoglądalny, a nawet wywoływał bóle głowy. Pomimo kolejnych premier głośnych tytułów (wśród nich słynne „M jak morderstwo” Alfreda Hitchcocka i „Dangerous Mission” Irwina Allena - katastroficzny obraz z gwiazdorską obsadą; takie film Allen z powodzeniem będzie produkował i 20 lat później) 3D zaczęło powoli odchodzić do lamusa i stawać się domeną B-klasowych produkcyjniaków wyświetlanych w kinach samochodowych. W latach 60. i 70. produkcja obrazów trójwymiarowych prawie zamarła (realizowano niskobudżetowe obrazy exploitation), ale wciąż pracowano nad udoskonaleniem technologii.



Druga fala szaleństwa na punkcie 3D przyszła na początku lat 80. Zapoczątkował ją komediowy western „Comin' at Ya!”. Do kin wróciły klasyczne produkcje sprzed trzydziestu lat, zaczęto też realizować nowe filmy w tym formacie. Pojawiły się: „Szczęki 3-D” Joe Alvesa i „Piątek 13-go III”. W 1983 Lamont Johnson zaprezentował widzom „Spacehunter: Adventures in the Forbidden Zone” - komedię SF z największym wówczas budżetem dla filmu 3D (kosztowała tyle, co „Nowa nadzieja”, ale nie odniosła sukcesu). W drugiej połowie lat 80. IMAX zaczął wyświetlać trójwymiarowe produkcje dokumentalne. Filmy trójwymiarowe zaczęły też gościć w parkach rozrywki (słynny „Terminator II 3D: Battle Across Time” z 1996 roku z pająkowatym T-1000000).



W 2003 roku Robert Rodriguez, zakochany w amerykańskiej popkulturze lat 50., reżyseruje trzecią część „Małych agentów” i postanawia wprowadzić ją do kin w trójwymiarze. 3D powraca w glorii, chociaż zrazu znów w horrorach. Coraz więcej studiów decyduje się jednak na wprowadzanie do kin letnich blockbusterów także w takim formacie. Upowszechnienie kin cyfrowych było równoznaczne z popularyzacją formatu 3D, więc liczba tytułów zaczęła rosnąć. Sukces „Avatara” (prawie 3 mld USD to przecież box office'wy rekord wszech czasów) spowodował zalew kolejnymi tytułami w trzech wymiarach, które często pozostawiały wiele do życzenia w warstwie wizualnej. Działo się tak z obrazami kręconymi w tradycyjny sposób, które potem prędko konwertowano do trójwymiaru. W 3D obok blockbusterów (vide „Starcie Tytanów”) i komputerowych animacji (kolejne części „Shreka”, „Odlot”) zaczęły pojawiać się też kurioza w rodzaju „Justin Bieber: Never Say Never”. Ale trójwymiar przestał też być równoznaczny z komercyjnym sukcesem. Klęski obrazów w rodzaju „Ostatniego władcy wiatru”, na którym przejechał się twórca kultowego „Szóstego zmysłu”, zaczęły dowodzić, że nastąpił pewien przesyt 3D, w którym w stronę publiczności na sali kinowej bryzga krew i lecą przedmioty. Widzowie zaczęli domagać się bardziej wyrafinowanych efektów w filmach, na których sease kupowali bilety droższe nawet o 25%. Ostatnie dwa lata to czas, gdy za 3D zabrali się tacy tuzowie kina jak Steven Spielberg i Peter Jackson („Przygody Tintina” i będący w produkcji „Hobbit”) oraz Wim Wenders, który swoją „Piną” udowodnił, że 3D ma też rację bytu w kinie z artystycznymi ambicjami.



Trójwymiar przestał być tylko domeną Hollywood, czego żywym dowodem rodzime „1920. Bitwa warszawska” i „Kac Wawa”. Głośno też mówi się o ponownych premierach dawnych hitów przekonwertowanych do trzech wymiarów. Widzieliśmy już „Króla Lwa 3D” i „Piękną i bestię”, w kolejce czakają zapewne kolejne hity Disneya. Także James Cameron, który o filmach konwertowanych mówi pogardliwie, że są 2,5D, bo wg niego prawdziwy trójwymiar zapewnia tylko film od razu kręcony w tym formacie, planuje ponownie wypuścić swego „Titanika”. Trójwymiar zaczął też trafiać pod strzechy dzięki specjalnym telewizorom. Na Blu-ray wydawane są filmy nagrane w standardzie 3D. A my, fani Star Wars liczymy, że „Mroczne widmo 3D” okaże się sukcesem i za rok znów pójdziemy do kin na Gwiezdne Wojny w trzech wymiarach – tym razem na „Atak klonów”.

Wszystkie atrakcje Tygodnia kina 3D znajdziecie tutaj
KOMENTARZE (5)
Loading..