TWÓJ KOKPIT
0

Alexandre Desplat :: Newsy

NEWSY (36) TEKSTY (0)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Hayden nie zagra w „Łotrze Jeden”

2016-04-12 07:21:39



Na początek zaczynamy od informacji, która większości umknęła. Pojawił się zajawkowy plakat „Łotra Jeden”. Bardzo przypomina ten z „Przebudzenia Mocy”. Cóż, czekamy na ten ostateczny.

Okazuje się także, że Alexandre Desplat wbrew temu, co sam wcześniej powiedział, nie podpisał jeszcze kontraktu. Podobno są tam jakieś problemy biznesowe i Lucasfilm na wszelki wypadek rozmawia też z dwoma innymi kompozytorami.

Według najnowszych plotek Hayden Christensen nie zagra Dartha Vadera w „Łotrze Jeden”. W Mrocznego Lorda ma się jakoby wcielić Spencer Wilding. To brytyjski aktor i kaskader, posiadający na swoim koncie role w „Batman – Początek” czy „Strażnikach Galaktyki”. Głos Vadera prawdopodobnie nagra ponownie James Earl Jones.

Przy okazji pojawiło się kilka ciekawych fanowskich teorii o których warto wspomnieć. O tym, co mówiła Daisy Ridley na temat powiązań Jyn Erso z Rey pisaliśmy tutaj. Także Pablo Hidalgo potwierdził, że obie postaci nie są ze sobą spokrewnione.

Jedna z najbardziej szalonych fanowskich teorii głosi, że postać, którą gra Alistair Petrie, czyli stojący dowódca na Yavinie, to postać znana z „Rebeliantów”. Miałby to być... agent Kallus.

Ciekawie sprawa się ma ze Stephenem Stantonem. Otóż aktor, który podkładał w „Wojnach klonów” głos Tarkinowi, już od dłuższego czasu mocno przebiera nogami, by być w „Łotrze Jeden”. Teraz na twitterze sugerował, że już znamy tożsamość postaci Bena Mendelsohna, ale wkrótce potem twitty zniknęły. Ciekawe, czy Stanton faktycznie pracował nad „Łotrem”? Czy dolewa wody do ognia? W każdym razie Lucasfilm się już nim zajął.

Snowspeeder, a raczej T-47 Airspeeder podobno ma się pojawić w „Łotrze Jeden”. Źródłem tych informacji jest żona Donniego Yena. Poszła ona z dziećmi na wystawę LEGO, zobaczyła Snowspeedera i chlapnęła dziennikarzom, że widziała takie coś na planie. Cóż, w teorii mogło się jej z czymś pomylić.
KOMENTARZE (22)

Kompozytorzy złotej ery a John Williams

2016-03-04 07:20:24 oficjalna



W kolejnym odsłonie serii artykułów o II wojnie światowej zajmiemy się inspiracją dla muzyki Johna Williamsa. Częściowo temat był poruszony już wcześniej, przy okazji kantyny, ale tym razem Cole Horton położył większy nacisk na całą ścieżkę dźwiękową.

Nowa ścieżka dźwiękowa z „Przebudzenia Mocy” wyszła 18 grudnia, co sprawia, że jestem bardziej podekscytowany muzyką z „Gwiezdnych Wojen” niż kiedykolwiek wcześniej. Podczas gdy inspiracji i powiązań z muzyką „Gwiezdnych Wojen” jest wiele, jedną z najciekawszych jest kompozytor złotego wieku, Erich Wolfgang Korngold, którego tematy wojenne zmieniły historię kina na zawsze.





Od najwcześniejszych dni ścieżka „Gwiezdnych wojen” skomponowana przez Johna Williamsa intrygowała zarówno fanów, jak i krytyków. W 1977 krytyk filmowy Charles Champlin napisał w „Los Angeles Times”, że „John Williams skomponował muzykę nieszczędzącą wymiarów, z rozbrzmiewającą sekcją smyczkową, grzmiącymi basami i wspaniałymi rogami. Nagrane przez Londyńską Orkiestrę Symfoniczną we wybornym systemie dźwiękowym, aż podnosi cię z twojego siedzenia.”

Champlin uchwycił to co najlepsze, mówiąc o głębokich wymiarach orkiestrowej muzyki filmu. Po prawdzie ścieżka „Gwiezdnych Wojen” jest bardziej złożona, niż mógłbym to opisać. Mówienie, że jest tylko jedna inspiracja dla muzyki „Star Wars”, jest niesprawiedliwe. To złożona i genialna kompozycja, ale bezpiecznie można powiedzieć, że prace kompozytorów złotej ery filmu odegrały szczególną rolę.

W wywiadzie dla „Star Wars Insider” w 1998 John Williams mówił o tych wpływach. Powiedział:
- Fascynowali mnie szczególnie emigranci z Europy z lat 30., ludzie tacy jak Max Steiner czy Erich Korngold, ale też Vernon Duke czy Kurt Weill, który przybyli razem z [reżyserami] Billym Wilderem czy Ernstem Lubitschem do Hollywood. Przynieśli ze sobą tą wspaniała kulturę europejską. W pewnym sensie moi koledzy i ja jesteśmy artystycznymi wnukami tych ludzi. Jesteśmy beneficjentami bogatej tradycji, która rozwijała się tu we wczesnych dniach dźwięku w latach 30. i 40. - Wiliams dodaje - Jestem stary na tyle, by mieć zarówno kontrakt a także pracować z wieloma z tych wspaniałych ludzi, co sprawia, że jestem wielkim szczęściarzem mając takie muzyczne doświadczenie, oraz że mogłem wnieść je w sytuacje tak wspaniałe jak możliwości które przedstawił mi George Lucas.



Dowodu tego wpływu nie trzeba szukać daleko, wystarczy porównać temat „Gwiezdnych Wojen” z ścieżką dźwiękową filmu „King’s Row” z 1942. Jak się wsłucha uważnie, można usłyszeć znane nuty i melodię. Autorem muzyki do tego filmu jest wspomniany wcześniej kompozytor, Erich Wolfgang Korngold. Ale gdyby nie wydarzenia II wojny światowej, być może nigdy nie usłyszelibyśmy melodii Korngolda w „King’s Row”.

Erich Wolfgang Korngold urodził się 29 maja 1897 w Brnie w Austrii, (obecnie miasto znajduje się w Republice Czeskiej). Syn słynnego wiedeńskiego krytyka muzycznego był wyjątkowo utalentowany. Skomponował swoje pierwsze dzieło w wieku 11 lat, był to balet-pantomima, którą odegrano przed cesarzem Franciszkiem Józefem. W 1916 wcielono go do armii austriackiej, gdzie głównie grał na pianinie aż do końca I wojny światowej w 1918.

Korngold pracował w operze, teatrze, a także w filmie, gdy przeniósł się do Los Angeles w 1934, by skomponować muzykę do „Snu nocy letniej” (1935). W 1938 odmówił początkowo skomponowania muzyki w nowym filmie Errola Flynna – „Przygody Robin Hooda”, licząc na to, że uda mu się wrócić do swojej rodzimej Austrii.

12 lutego 1938 inny kompozytor i przyjaciel, Leo Forbstein odwiedził Korngolda w jego domu i przekonał go, by zmienił zdanie. Udało mu się, a tego samego dnia odbyło się inne istotne wydarzenie. Kanclerz Austrii Kurt Schuschnigg podpisał pakt z Niemcami Adolfa Hitlera, który doprowadził do aneksji Austrii przez Niemcy. Korngold, który był żydem, dokładnie wiedział, co to porozumienie oznacza dla jego kraju, został więc w Hollywood i zaczął pracować nad „Robin Hoodem”.



To był nie tylko film z gatunku płaszcza i szpady, ale też hit, zaś muzyka do „Robin Hooda” Korngolda była genialna i sprawiła, że dostał za nią Oscara w 1938. Był pionierem muzyki filmowej, przed zwycięstwem Korngolda nagrodę tę przyznawano szefowi departamentu muzycznego studia, a nie kompozytorowi. Od tamtego momentu nagrodę dostają bezpośrednio kompozytorzy. Teraz 70 lat później John Williams ma pięć nagród i prowadzi w liście nominacji kompozytorów – ma ich 50.

Dzięki II wojnie światowej Erich Korngold został w Stanach Zjednoczonych i komponował muzykę do filmów, które inspirowały „Gwiezdne Wojny”. Teraz, dzięki „Przebudzeniu Mocy” dostaliśmy nową ścieżkę dźwiękową wspaniałego Johna Williamsa i nie mogę się doczekać jak klasyczne melodie zainspirują kolejne pokolenie tematów sagi.



Oprócz Korngolda Williamsa inspirowali inny wielcy kompozytorzy. Czajkowski, Strawiński, Dvorak. To wszystko można prześledzić w filmiku poniżej. Tam inspiracje i pewne zapożyczenia słychać bardzo dobrze. Natomiast duży wpływ na twórczość Williamsa miał też inny kompozytor – Wagner. To struktura jaką nadał swoim operom, w dużej mierze zainspirowała sposób w jaki tworzy się muzykę filmową. Pisaliśmy o tym tutaj. Warto też zwrócić uwagę na młodszych kompozytorów, którzy już mierzyli się z tematami i dziedzictwem „Gwiezdnych Wojen” Johna Williamsa. To Michael Giacchino („Star Tours”, a także „Jurassic World”), Kevin Kiner („Wojny klonów” czy „Rebelianci”) a także niebawem będzie to Alexandre Desplat w „Rogue One”. Wcześniej przejął też „Harry’ego Pottera”.


KOMENTARZE (5)

Hux w „Zjawie”

2016-01-29 07:19:22

Dziś do naszych kin wchodzi film „Zjawa” (The Revenant) Alejandro Gonzáleza Iñárritu. W jednej z ról zobaczymy znanego nam z „Przebudzenia Mocy” Domhnalla Gleesona (Hux). Poza nim występują Leonardo DiCaprio, Tom Hardy, Will Poulter.

Jest to historia legendarnego dziś trapera i podróżnika Hugh Glassa (DiCaprio), który zostaje brutalnie zaatakowany przez niedźwiedzia. Zdradzony i pozostawiony na pewną śmierć przez swoich towarzyszy Glass jednak przeżywa. Ale nie zamierza zapomnieć tego incydentu, szykuje zemstę.

„Zjawa” jest jednym z faworytów Oskarowych. Dostała aż 12 nominacji, w tym tych najważniejszych za film czy reżyserię. To też film, który zdetronizował „Przebudzenie Mocy” na szczycie box office’u.



Na naszych ekranach wyświetlany jest też film „Dziewczyna z portretu” (The Danish Girl) Toma Hoopera z Alicią Vikander i Eddiem Redmaynem. Muzykę do tego obrazu skomponował Alexandre Desplat, który prawdopodobnie napisze ją także do „Rogue One”. (Potwierdził się sam, czekamy na oficjalne informacje).
KOMENTARZE (5)

Dokładnie rok do premiery „Rogue One”

2015-12-16 07:36:51

Do premiery „Rogue One” dzieli nas dokładnie rok. Podobnie jak to zrobiliśmy w przypadku Przebudzenia Mocy, tak i dziś pozwolimy sobie na małe podsumowanie.



Po sprzedaży Lucasfilmu Disneyowi zaczęto dość szybko mówić nie tylko o trzeciej trylogii, ale też spin-offach, samodzielnych, niezależnych filmach. Dziś noszą one nazwę „Antologii” bądź „Opowieści”. Lucasfilm używa zamiennie obu tych nazw, pierwsza bardziej dotyczy serii, druga jest prawdopodobnie odpowiednikiem słowa „Epizod”. Cóż, pewnie za jakiś czas się to wyklaruje. W każdym razie pojawiały się plotki na temat nowych, niezależnych filmów, a już w lutym 2013 oficjalnie je potwierdzono. Początkowo dwa, mieli za nie odpowiadać Lawrence Kasdan i Simon Kinberg. Obaj znajdowali się w małej grupie osób, które planowały wszystkie nowe filmy, włącznie z trzecią trylogią.

Warto przypomnieć, że George Lucas zostawiał w Lucasfilmie szkice co najmniej kilku takich filmów.

Pierwszy na tapecie był film Kasdana. Jak wiemy już oficjalnie, jego głównym bohaterem będzie młody Han Solo. Temat ten wybrany z puli Lucasa. To właśnie ten film był początkowo planowany na rok 2016. Obraz Kinberga zaplanowano na 2018 i jak przypuszczamy, jego bohaterem może być Boba Fett. W momencie przejęcia przed Disneya Lucasfilmu planowano pięć filmów, nie sześć.

Nie wiemy dokładnie w którym momencie do Kathleen Kennedy przyszedł ze swoim pomysłem na film John Knoll. Prawdopodobnie wtedy, gdy już było pewne, że spin-offy powstają i prace nad nimi się rozpoczęły. John Knoll chciał nakręcić obraz o tym jak Rebelianci zdobywają plany Gwiazdy Śmierci. Kathleen początkowo jedynie kurtuazyjnie wysłuchała jego pomysłu, ale im dłużej mówił, tym bardziej jej się to podobało. Jak sama wspomina, chciała się zgodzić już w połowie, ale jedyne co ją przerażało to fakt, że inni pracownicy Lucasfilmu będą przychodzić do niej w podobnych sprawach. Zgodziła się ostatecznie, a jak się okazało wielu pomysłów na film na razie nie dostała.

John Knoll był nie tylko pomysłodawcą tego, co stało się „Rogue One”, ale też został jego głównym producentem. Oczywiście za kwestie techniczne i logistyczne odpowiadał Jason McGatlin, szef produkcji filmowej Lucasfilmu. Jednak w rozwoju tej „Antologii” istotną rolę odegrała Kiri Hart, prawdopodobnie większą niż przy pozostałych filmach. W Lucasfilmie to ona nadzoruje wszystkie opowiadane historie i tym razem mogła się tym zająć, bez Abramsa, Kasdana, Kinberga, Arndta czy notatek Lucasa nad sobą. Szybko stało się jasne, że „Rogue One” stanie się trzecim spin-offem, a jego premiera była planowana na rok 2020. Dużo czasu by się nim zająć. No a wieść o tym, że są trzy filmy w produkcji rozniosła się po świecie. Warto podkreślić, że będzie to pierwszy film z cyklu, do którego nie dołoży swojej cegiełki George Lucas. To w całości autorski pomysł Lucasfilmu.

W połowie roku 2013 Lawrence Kasdan musiał się bardziej zaangażować w „Przebudzenie Mocy”. To właśnie on razem z J.J. Abramsem przepisywali scenariusz, w miejsce Michaela Arndta. Było jasne, że Larry nie jest w stanie pracować jednocześnie nad dwoma filmami. Co prawda do pisania scenariusza zaangażował swojego syna, Jona, ale spin-off o Hanie Solo musiał zostać przesunięty. Informacja o tym wypłynęła w sieci kilka miesięcy później, bo dopiero w lutym 2014. Wtedy jednak był już opracowany plan B. Najłatwiej byłoby zamienić film Kinberga i Kasdana miejscami, ale Simon mając też inne projekty w innych uniwersach nie mógł się „streścić”. Najłatwiej więc było zamienić „Rogue One” z filmem o Hanie Solo. I tak też zrobiono. Tak na marginesie, potem jeszcze po odejściu Josha Tranka zamieniono kolejnością film Kasdana i Kinberga, ale to już inna historia.

John Knoll miał pomysł na film, ale on jest specem od efektów specjalnych, a nie scenarzystą. Dlatego scenariusz był rozwijany pod czujnym okiem Kiri Hart. To ona zajęła się szukaniem scenarzystów i reżysera. Działo się to na przełomie roku 2013 i 2014.

W maju 2014 prace nad „Rogue One” są już na tyle zaawansowane, że można pochwalić się tym światu. Wpierw Bob Iger już oficjalnie mówi, że trzy spin-offy są w produkcji. Potem następuje wyciek planów Disneya (starych na tamten czas), gdzie trzeci spin-off jest oznaczony jako „Red Five”. Następnie Lucasfilm ogłasza, że zaangażowano Garetha Edwardsa jako reżysera oraz Gary’ego Whittę jako scenarzystę. Obaj de facto pracowali dla Lucasfilmu od przynajmniej od początku 2014. Angaż i rozmowy musiały trwać wcześniej. Ci młodzi twórcy rozwijali scenariusz i pomysły na film, a także brali udział w lekcjach. Te polegają na tym, że filmowcy oglądają klasyki kina, by podpatrzeć pewne techniki. Robił tak Abrams, robił tak Lucas. Edwardsowi, ale też Joshowi Trankowi i Rianowi Johnsonowi „zorganizowano” takie pokazy w Lucasfilmie.



Moment ogłoszenia Edwardsa i Whitty jest starannie dobrany. „Godzilla” Edwardsa weszła właśnie na ekrany, reżyser kończył promocję tego filmu, więc mógł łatwo omijać niewygodne pytania. Zwłaszcza wspominając coś o „Godzilli 2”. Sam Edwards opowiadał potem na Celebration, że o swoim angażu wiedział jeszcze przed gwiazdką 2013. Dostał nawet prezenty związane z sagą od rodziców, ale nie mógł im nic powiedzieć. Wszystko było tajne. Dopiero tuż przed oficjalnym ogłoszeniem, dostał wiadomość z Lucasfilmu, że może zadzwonić do najbliższych, by dowiedzieli się o tym od niego, a nie z mediów. Co zresztą uczynił. Na Celebration pokazywał też film z reakcją jego mamy na jego wielkie szczęście.

Edwards był zafascynowany „Gwiezdnymi Wojnami”. Dla niego ten film to spełnienie marzeń. I pomyśleć, że gdy na 30 urodziny postanowił pojechać ze swoją dziewczyną do Tunezji, by odwiedzić lokacje, myślał, że to największa gwiezdno-wojenna przygoda jego życia. To również jemu przypisuje się pomysł, by kręcić część zdjęć w Meksyku. Tam powstały zdjęcia do jego debiutanckiego filmu „Strefy X”. O Meksyku wspominano wiele razy przy tym filmie, ostatecznie niedawno Kathleen Kennedy przyznała, że faktycznie powstaną tam jakieś zdjęcia.

Z drugiej strony dostaliśmy Gary’ego Whittę. On również nie ma zbyt udanego dorobku filmowego („1000 lat po Ziemi”, „Księga ocalenia”), ale dość dużo udzielał się w sieci, gdzie hejtował prequele, Lucasa czy „Wojny klonów”. Gdy dostał angaż do filmu zaczął usuwać niewygodne wpisy, czym się tylko ośmieszył.

Razem z oficjalną zapowiedzą podano też datę premiery. 16 grudnia 2016. Nie powiedziano jednak o czym będzie to film. Nic dziwnego, że większość informacji dalej się nam zlewała. Były głosy, że to film o Solo, ale też, że to film o Bobie. Źródła przypisywały produkcję filmu Kinbergowi lub Kasdanowi. Nikt nie wspominał o Knollu.

Kolejne miesiące nie przyniosły żadnej naprawdę nowej informacji. Były tylko spekulacje na temat Fetta i Solo i tyle. Tuż po premierze „Strażników Galaktyki” Gary Whitta oficjalnie podziękował twórcom tego filmu, że utrudnili mu pracę. Opublikował też pierwszy fragment scenariusza. Oczywiście nic nie ujawniający, poza jedną drobną kwestią. Film zacznie się od napisu „Dawno temu, w odległej galaktyce” - więcej.

Bliżej końca roku 2014 Gareth Edwards zaczął już zbierać swoją ekipę. Pierwszą osobą o której się dowiedzieliśmy był operator - Greig Fraser. Jego angaż zdradził kierunek jakim podążali twórcy. Szukali ludzi pracujących przy filmach wojennych. Klimat „Rogue One” ma być cięższy.

W listopadzie 2014 pojawiła się informacja, że spin-off może być o łowcach nagród wynajętych przez Sojusz Rebeliantów w celu wykradnięcia planów Gwiazdy Śmierci. Z końcem roku poznaliśmy nazwę kodową filmu – „Los Alamos”. To nawiązanie do „Projektu Manhattan” i miejsca w którym rozpoczęto budowę bomby atomowej. Aluzja do Gwiazdy Śmierci jest dość czytelna. Oczywiście brakowało oficjalnych potwierdzeń.

W kolejnych miesiącach historia medialna o łowcach rozwija się. Są w nią zaangażowani albo Fett, albo Solo, albo nawet obaj jednocześnie. Łowcy mogą być piratami. Praktycznie nikt nie zauważa, że Gary Whitta wrzucił na swoim twitterze największy spoiler. Swoje zdjęcie w stroju rebelianckiego pilota. Wygląda na to, ze cieszy się sagą, a nie, że bawi się z fanami.

Jednocześnie Whitta kończy pracę nad scenariuszem. W jego miejsce z początkiem roku 2015 wchodzi Chris Weitz („American Pie”, „Złoty kompas”). Wcześniej sugerowano, że może zajmie się tym Kinberg, ale nie. Nie dokładnie wiemy też, dlaczego Whittę zamieniono na Weitza. Z jednej strony miał inne projekty. Z drugiej pojawiły się wieści, że Lucasfilm nie jest zadowolony ze scenariusza. Z trzeciej zaś takie, ze Whitta zaszalał i to co chciał zrobić przekroczyłoby budżet. W każdym razie Weitz odpowiadał za kolejna iterację.

W tym czasie ruszyły też poszukiwania aktorów, a przede wszystkim aktorki. Wymieniano się dwie główne kandydatki - Tatianę Maslany i Rooney Marę. Jednocześnie źródła wskazywały, że w Lucasfilmie najbardziej chcieliby w tej roli widzieć Felicity Jones. W pewnym momencie wyglądało już na to, że obsadzono Tatianę Maslany, jednak ostatecznie okazuje się, że podpisano kontrakt z Jones. To był dla niej dobry okres, właśnie dostała nominacje do Oskara za rolę w „Teorii wszystkiego”, a także miała angaż w „Inferno”. Felicity jest na fali.



Punktem zwrotnym w tym, co wiemy o spin-offie był 12 marca 2015. Wtedy to na spotkaniu udziałowców Disneya Bob Iger zdradził tytuł – „Rogue One”. Potwierdził udział Felicity Jones już oficjalnie, a także wymienił trzech kolejnych producentów - Tony’ego To, Johna Swartza i Simona Emanuela. Było też już jasne, że nie będzie to spin-off ani Kasdana, ani Kinberga. Ujawniono też kluczowy udział Johna Knolla.

Nagle rozwiązały się też języki twórców. Okazuje się, że muzykę skomponuje Alexandre Desplat (co do dziś nie zostało oficjalnie potwierdzone). Gary Whitta stwierdza, że to on jest autorem tytułu. I coraz mocniej akcentowani są Rebelianci, piloci i tak dalej. Brakuje tylko jednej rzeczy, powiązania z Gwiazdą Śmierci. O tym jakby zapominamy na jakiś czas. Wręcz przeciwnie wszyscy nastawiają się na „Top Gun” w wersji „Star Wars”. Powoli jednak zmienił się ton. Od tego momentu sugeruje się, że film będzie mroczniejszy, bardziej wojenny.

Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że twórcy mają na oku Bena Mendelsohna. Ale też szybko stało się jasne, iż niewiele będą nam mówić o „Rogue One”. Tym razem to nie tylko kwestia tajemniczego pudełka, ale też porozumienia z Paramountem. Ze względu na podobieństwo tytułu do „Rogue Nation” Disney i Lucasfilm obiecały, że nie będą reklamować nowego filmu do czasu premiery nowego „Mission: Impossible”. Jedynym wyjątkiem było Star Wars Celebration. Tam gośćmi byli i John Knoll, i Gareth Edwards, i Kiri Hart. No i oczywiście Kathleen Kennedy. Pojawiły się informacje, że film ma dotyczyć wykradzenia planów Gwiazdy Śmierci. Pokazano też teaser i zdradzono kolejnych członków ekipy. To co się działo na panelu możecie przeczytać tutaj. Warto zwrócić uwagę na to, że teaser powstał jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć i nie został potem nigdzie więcej oficjalnie pokazany. W sieci pojawiły się jedynie pirackie nagrania.

Kolejnym aktorem, o którym mowa, a którego potem zaangażowano w filmie jest Riz Ahmed. Po nim mowa jest o Diego Lunie i Forescie Whitakerze. Precyzują się wówczas porównania filmu. To już nie „Top Gun”, a „Hamburger Hill” spotykający „Gwiezdne Wojny”.

W międzyczasie pojawiały się plotki o udziale Lei, Baila Organy (powrót Jimmy’ego Smitsa), Vadera (powrót Haydena Christensena), no i gdzieś tam ew. powrót Imperatora (Ian McDiarmid), czy droidów R2-D2 i C-3PO. Żadna z tych wieści nie została w żaden sposób potwierdzona.

W lipcu wyglądało na to, że zaczęto zdjęcia. Brak informacji tworzył zamieszanie. Dziś wygląda na to, że zwyczajnie trwały już prace w Pinewood i tyle. Zresztą wiele osób pracujących wcześniej przy „Przebudzeniu Mocy” przeskoczyło do nowego projektu. W tym oczywiście Neal Scanlan czy fani odpowiedzialni za nowego R2-D2 Oliver Steeples i Lee Towersey. Krążą też plotki o zatrudnieniu Donniego Yena, a także Benicio Del Toro. Problemem jest to, że trwa już casting do Epizodu VIII i zaczynały się nakładać wieści. Del Toro ostatecznie trafił do Epizodu. A co ważniejsze zaczęliśmy poznawać lokacje. Pierwsza z nich to Cardington i dawna baza RAFu, w której prawdopodobnie odbudowano Yavin 4.

W sierpniu ruszyły zdjęcia. „Sun” publikuje zdjęcia z Bovingdon Airfield, znajdującego się niedaleko Pinewood. Co ciekawe stworzono tam jakąś „rajską” wyspę.



Przy okazji D-23 Expo oficjalnie poznajemy obsadę. Dołączają do niej Mads Mikkelsen, Alan Tudyk i Jiang Wen. Dowiedzieliśmy się też, że Tony’ego To zastąpiła Allison Shearmur. No i najważniejsze, mamy pierwsze (i na razie jedyne) oficjalne zdjęcie.

Znów rozwiązały się języki. Alan Tudyk ma zagrać postać motion-capture. Mads Mikkelsen mówił o lokacjach w Wielkiej Brytanii i Islandii. Pojawiają się też plotki o komputerowym wskrzeszeniu Petera Cushinga w roli Tarkina. Gdzieś po drodze sugerowano, że Felicity Jones zagra albo Sabine z „Rebeliantów” lub córkę Boby Fetta. Jednak plotki te wydają się być mocno chybione.

Z końcem września ekipa wylądowała na Islandii. Dostrzeżono tam między innymi Madsa Mikkelsena. Dodatkowo podobno film dostał trzeciego scenarzystę. Christopher McQuarrie miałby poprawiać film po Weitzu.

Najnowsze wieści mówią, że ekipa „Rogue One” pojawiła się na Malediwach, no i że jeszcze został im Meksyk do odwiedzenia. Promocja filmu powinna niebawem nabrać tempa, wtedy dowiemy się pewnie czegoś więcej.
KOMENTARZE (6)

Czas na Igrzyska

2015-11-20 07:19:07

Dziś na naszych ekranach pojawił się film„Igrzyska Śmierci: Kosogłos. Część 2” (The Hunger Games: Mockingjay Part 2), czyli wielki finał serii bazujących na prozie Suzanne Collins. Obraz reżyseruje Francis Lawrence. Jedną z ról w filmie gra Gwendoline Christie, którą za niecały miesiąc będziemy mogli oglądać w roli kapitan Phasmy.

W pozostałych rolach występując: Jennifer Lawrence, Josh Hutcherson, Liam Hemsworth, Woody Harrelson, Donald Sutherland, Philip Seymour Hoffman, Jullian Moore, Natalie Dormer, Stanley Tucci i Sam Claflin.

Kości zostały rzucone. Katniss Everdeen wraz z przywódcami Dystryktu 13 ruszają na Kapitol. Bitwa zadecyduje o przetrwaniu i przyszłości całego narodu.



Warto wspomnieć jeszcze o dwóch filmach. Alexandre Desplat wciąż formalnie nie jest potwierdzony jako kompozytor w „Rogue One”, ale warto o nim wspomnieć. Ostatnio w kinach pojawiły się dwa filmy z jego muzyką. Pierwszy to „Sufrażystka” (Suffragette) Sary Gavron, drugi zaś to „Pentameron” (Il racconto dei racconti) Matteo Garrone.
KOMENTARZE (7)

Reakcja na obsadę „Rogue One” i nowe zdjęcia z Cardington

2015-08-22 06:51:17



Ostatnie ogłoszenia z D23 Expo wywołały całkiem sporo różnych komentarzy. Po pierwsze z oficjalnego logo zniknęło słowo „Anthology”. Teraz oficjalny tytuł to „Rogue One: A Star Wars Story”. Jednocześnie w materiałach na oficjalnej, czy w prasie pojawia się słowo „Anthology”. Lucasfilm w ogóle nie wypowiedział się w tej sprawie, za to niektórzy fani sugerują, iż „Antologia” ma być odpowiednikiem słowa „Saga”, a „Opowieść/Historia” – „Część”. Więc być może z „Antologią” jeszcze się spotkamy na zbiorczych wydaniach. Czas pokaże.



W Stanach pojawiło się bardzo wiele komentarzy na temat obsady „Rogue One”. Z jednej strony chwalą one różnorodność rasową – trzech Azjatów (dwóch Chińczyków i jeden urodzony Londynie Pakistańczyk), jeden Latynos i jeden przedstawiciel czarnej rasy. Z drugiej jednak na części serwisów trwa oburzenie, iż obsadzono tak mało kobiet, że nie zachowano parytetu. Brak płci pięknej jest zauważalny, ale warto też zwrócić uwagę na klimat w jakim zachowany ma być obraz – jak choćby „Hamburger Hill”, „Szeregowiec Ryan” czy „Wróg numer 1”. To były filmy zdecydowanie bardziej o grupie mężczyzn. Zresztą to póki co zaledwie dziewięcioro członków obsady, z pewnością jest ich więcej, choć raczej nie ma co liczyć na więcej kobiet w głównych rolach. Niestety bardziej zauważalny na ujawnionym zdjęciu jest praktyczny brak obcych ras.

Warto zwrócić też uwagę, że zmieniła się nam jedna osoba na liście producentów. Tony’ego To („Pacyfik”, „Kompania braci”) zastąpiła Allison Shearmur („Kopciuszek”, „Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia”). Nadal też nie potwierdzono oficjalnie udziału Alexandre’a Desplata.

Opublikowanie też zdjęcia obsady na planie daje nam nadzieję, że film Garetha Edwardsa nie będzie schowany w tajemniczym pudełku, jak „Przebudzenie Mocy”. Prawdę mówiąc już samo zdjęcie mówi nam trochę o tym, kto kim będzie i czego możemy się spodziewać. Przede wszystkim wróci Yavin, tym razem chyba nie ma co liczyć na zmyłkę w stylu pokazanie piasku, niech fani myślą, że wracamy na Tatooine.



Felicity Jones na pierwszym planie prawdopodobnie będzie główną postacią, szefową grupy. Akurat tego wszyscy się spodziewali, bo to jej nazwisko Lucasfilm/Disney promowały najgłośniej. Ciekawsze jednak są jej rękawice, z charakterystycznym kółkiem w środku. Przypominają one dość mocno wczesne koncepty rękawic Boby Fetta. Zresztą te kółka znalazły się nawet na niektórych starych figurkach Kennera/Hasbro. Co jak co, ale to z pewnością dolewa oliwy do ognia do plotek o powiązaniu postaci Felicity z Fettem.



Riz Ahmed zagra prawdopodobnie technika grupy Rebeliantów. Ale ciekawszy jest jego strój, a dokładniej godło, które ma na ramieniu. Oczywiście należy do Imperium. Pytanie, czy jego postać jest dezerterem, czy raczej szpiegiem podszywającym się pod funkcjonariusza Imperium? Może jednym i drugim. W każdym razie szpiedzy tłumaczyliby znikomą obecność obcych.

Diego Luna, tu nadal mamy fanowskie spekulacje, czy to będzie Biggs Darklighter. Jeśli Biggs to po co mieliby przekazywać plany Lei? Ale może właśnie o tym jest film. Może fakt, że jako jedyny ma broń palną sugeruje, że będzie strzelcem/snajperem?

Jiang Wen w zbroi, trochę niczym łowca nagród. Może spec od walki wręcz? Warto zauważyć, że to jego widzieliśmy na zdjęciach z Daily Mail.



Donnie Yen tu mamy kolejną zagadkę, zwłaszcza jak się spojrzy na jego oczy. Wygląda trochę na ociemniałego, w dodatku jego broń przypomina też trochę broń Rey. Tyle, że jest to też patyk z jakimiś metalowymi dodatkami. Zważywszy na to, że Yen jest mistrzem walk wschodu, szkoda byłoby go nie wykorzystać jego umiejętności. Znów podobnie jak Wen wygląda trochę na łowcę nagród. Jego zarękawice są bardzo podobne do tych Boby Fetta.

Na zdjęciach brakuje kilku osób.
Alan Tudyk, w jego przypadku oficjalna ogłosiła, że zagra on postać w technice mo-cap. Czyli pójdzie śladem Ahmeda Besta, Andy’ego Serkisa i Lupity Nyong’o, może to nowy trend w „Gwiezdnych Wojnach”. W każdym razie będzie obcym rodzynkiem.

Ben Mendelsohn o nim od dawna mówiono, że zagra czarny charakter. Więc może dlatego brakuje go na tym zdjęciu.

Mads Mikkelsen w jego przypadku aż się prosi, by znów grał tego złego i wspomógł Mendelsohna. Ale prawdopodobnie jest jeszcze jedna istotna rola do obsadzenia, dowódcy, który posyła grupę do boju. Niektóre źródła sugerują, że tym razem Mikkelsen zagra tego dobrego.

Forest Whitaker być może to on mógłby zagrać tego dowódcę. Albo też wspomóc Mendelsohna po stronie tych złych. Ten aktor również udowodnił, że doskonale nadaje się do roli szwarccharakteru. Ostatnio zaś ich nie grywał, więc...

Oczywiście to na pewno nie wszyscy aktorzy, których zobaczymy w filmie. Ciekawe czy i tym razem czekają nas jeszcze jakieś niespodzianki.

Jeszcze jedna rzecz związana z tym zdjęciem to powiązanie z napisami początkowymi „Nowej nadziei”, która może być istotna dla akcji filmu. Tam mamy powiedziane, że Rebelia odniosła pierwsze zwycięstwo w walce ze złowrogim Imperium Galaktycznym. Okręty Rebelii atakowały z ukrytej bazy (Yavin?), a podczas bitwy szpiegom Rebelii udało się wykraść tajne plany Gwiazdy Śmierci. Warto to zapamiętać, bo to prawdopodobnie jest streszczenie scenariusza „Rogue One”. Zobaczymy, czy więcej będzie szpiegów czy pilotów w akcji.

Na koniec kolejna partia zdjęć z Cardington Sheds. Czyżby było tam widać znane już nam myśliwce?


KOMENTARZE (7)

Ekipa „Rogue One”: Christopher John Weitz

2015-07-28 07:25:44

Chris Weitz urodził się w Nowym Jorku 30 listopada 1969. Jest producentem filmowym, scenarzystą, reżyserem a okazyjnie także aktorem. Rodzina ma dość mocno związaną ze światem filmowym. Jego matką jest aktorka Susan Kohner („Imitacja życia”, „Doktor Freud”), a ojcem John Weitz (właściwie to Hans Werner Weitz), projektant ubrań i pisarz. Jego dziadkowie to Paul Kohner, producent filmowy oraz Lupita Tovar, meksykańska aktorka. Ma też brata Paula Weitza, z którym nie raz współpracował w kinie.

Dom Weitzów był domem niereligijnym, głównie z powodu różnych, wymieszanych korzeni, w tym żydowskich i katolickich. Sam Weitz określa siebie mianem „wygasłego katolika i krypto buddysty”. Tematy religijne jednak są w pewien sposób mu bliskie, co miało istotny wpływ na jego późniejsze filmy, zwłaszcza jeden.

Chris kształcił się w Wielkiej Brytanii, ukończył Cambridge. Ma żonę o pochodzeniu kubańsko-meksykańskim, Mercedez Martines, z którą ma jednego syna.

Karierę filmową zaczął jako scenarzysta. Wraz z bratem Paulem oraz Toddem Alcottem napisali scenariusz do „Mrówki Z” (1998), jednej z pierwszy animacji studia Dreamworks Animation (należącego w pewnej części do Stevena Spielberga). Potem zajął się dwoma projektami, nie tylko jako scenarzysta, ale też jako producent. Pierwszy z nich to serial „Fantasy Island”, który jednak został zamknięty po pierwszym sezonie. Drugi film to istotny przełom w karierze Weitza, a właściwie braci Weitzów. Mowa tu o „American Pie” (1999), którego Christopher był współproducentem oraz współreżyserem. Oficjalnie reżyserował jego brat Paul. Chrisa nie wymieniono nawet w czołówce jako reżysera, ani też aktora. Gra tam tylko głosem. Męskie głosy z filmów pornograficznych widzianych/słyszanych w tle to właśnie jego debiut aktorski. „American Pie” zdobył przede wszystkim uznanie publiczności, zarabiając sporo pieniędzy. W efekcie Weitz wyprodukował jeszcze dwa kinowe sequele, a potem też część produkcji przewidzianych na rynek domowy.

Sukces „American Pie” otworzył przed nim drogę do kariery. Następny scenariusz, który napisał z bratem to „Gruby i chudszy II: Rodzina Klumpów” (2000). Obaj wyreżyserowali też film z Chrisem Rockiem pt. „Spadaj na ziemię” (2001). Bracia stworzyli także serial „Off Center”, który utrzymał się dwa sezony.

W tym czasie Christopher próbował też swoich sił jako aktor, w tym w filmie „Chuck & Buck” (2000), oraz w kilku mniejszych epizodycznych rolach. Później pojawił się choćby w „Mr. & Mrs. Smith” na podstawie scenariusza Simona Kinberga. To jego dwie najbardziej znane i właściwie jedyne większe role.

Kolejnym przełomem był film „Był sobie chłopiec” (2002) na motywach powieści Nicka Hornby’ego. Znów duet Weitzów zabrał się za scenariusz i reżyserię. Obraz został bardzo dobrze przyjęty zarówno przez krytyków jak i odbiorców, braci nominowano między innymi do Oskara za najlepszy scenariusz. Na podstawie tego filmu nakręcono później też serial, ale Weitzowie nie brali większego udziału w jego produkcji.

Po tym sukcesie drogi twórcze braci trochę się rozeszły. Chris co prawda wciąż był współproducentem filmów Paula – „W doborowym towarzystwie” czy „Jak zostać gwiazdą”, ale zaczął też koncentrować się nad własnymi filmami. W 2003 podpisał kontrakt na „Złoty kompas” na podstawie serii „Mroczne materie” Philipa Pullmana. Weitzowi bardzo zależało na realizacji tej ekranizacji, przekonał New Line do wyprodukowania tego na podstawie starannie opracowanego, 40-stronicowego treatmentu. To miało być wielkie kino, kolejny „Władca Pierścieni”. Chris w tym czasie odwiedzał też parokrotnie plan „King Konga” Petera Jacksona, by podszkolić swój warsztat i obserwować. W 2005 jednak zrezygnował z projektu, który wydawał mu się za trudny do ogarnięcia logistycznie. Bał się też reakcji tak fanów, jak i hejterów kontrowersyjnej książki. Nowy reżyser, Anand Tucker jednak w 2006 zrezygnował z tej roli i New Line ponownie dogadało się z Weitzem. Dużą rolę odegrał w tym sam Philip Pullman, który napisał list do Chrisa. Weitz nakręcił film, ale New Line zdecydowało, że jego wizje i pomysły religijne są zbyt odważne i kontrowersyjne, więc odsunięto go od montażu i filmu. Chris publicznie się zdystansował od obrazu, twierdząc, że studio wycięło wszystko, na czym mu zależało, by stworzyć film, który nie będzie tylko kolejnym, letnim blockbusterem. Ostatecznie „Złoty kompas” został nieprzychylnie przyjęty. Pojawiły się protesty, zarówno grup religijnych, jak i oddanych fanów oryginału. Produkcja się zwróciła, ale nie na tyle, by rozważane kontynuacje doszły do skutku. Warto jednak zauważyć, że po raz pierwszy współpracował tu także z Alexandre Desplatem.

Następny projekt Weitza to „Saga Zmierzch: Księżyc w nowiu” (2009). Był to drugi film z cyklu, ale został bardzo dobrze przyjęty przez fanów jak i rynek. Umocniło to pozycję Weitza. Chris wyprodukował też film „Samotny mężczyzna” (2009) z Colinem Firthem i Julianne Moore, a także wyreżyserował „Lepsze życie” (2011) . Zajął się także produkcją filmów dokumentalnych. Wrócił też do pisania scenariuszy. W 2015 na ekranach kin pojawił się „Kopciuszek” w aktorskiej wersji, stworzony dla Disneya.

Na początku 2015 ogłoszono, że Gary Whitta skończył swoją pracę nad scenariuszem do „Rogue One”, pierwszej „Antologii”. Do pracy nad nową wersją scenariusza zatrudniono właśnie Chrisa Weitza.

Poza pisaniem scenariuszy, Weitz jest też autorem dwóch powieści. O nich jednak napiszemy niebawem.

Poniżej zdjęcia z wybranych ról Chrisa Weitza:


Jako Martin Coleman w „Mr. & Mrs. Smith”


Jako Charlie Sitter w „Chuck & Buck”

Dotychczas z ekipy „Rogue One” prezentowaliśmy sylwetki:
Gareth Edwards - reżyser
Gary Whitta - pierwszy scenarzysta
Felicity Jones - aktorka
Jason McGatlin - producent
Kathleen Kennedy - producentka
KOMENTARZE (0)

Szczegóły o fabule „Rogue One”?

2015-06-15 17:12:50



Wciąż niewiele wiemy o „Star Wars Anthology: Rogue One”, mimo, iż zdjęcia przecież powinny rozpocząć się niebawem. Tym razem tajemniczość jest jeszcze większa niż w przypadku Epizodu VII, ale powoli zaczyna się to zmieniać. Serwis JoBlo dotarł do kilku wieści na temat tego czym ma być ten film. Spoilerów fabularnych tu nie ma, raczej kilka szczegółów mających nam zarysować charakter i klimat filmu Garetha Edwardsa. Niestety nie wiemy na ile powtarzają oni inne plotki, a na ile potwierdzili już część informacji u informatorów. Według JoBlo w filmie grają Felicity Jones, Ben Mendelsohn, Diego Luna, Sam Clafin i Riz Ahmed, a za muzykę odpowiada Alexadnre Desplat. Na razie potwierdzony oficjalnie jest jedynie udział Felicity, Desplat sam się przyznał do tego, że będzie pracować przy filmie. Pozostali aktorzy przewijają się jedynie w plotkach. Ciekawsze jednak jest to jaki ma być ten film wg JoBlo.

  • Ma być osadzony w mrocznych czasach między Epizodem III i IV (to wiemy).
  • Ma też być najbardziej mrocznym i ciężkim filmem z cyklu (tego się spodziewamy, skoro postawiono na realizm).
  • Ma też przypominać starą szkołę filmów wojennych. Redakcja JoBlo określa go mianem „Hamburger Hill” (1987) spotyka „Gwiezdne Wojny”. (To akurat jest niespodzianka, gdyż w ekipie znajdują się filmowcy mający doświadczenie we współczesnych filmach wojennych).
  • Jedi się ukrywają, więc w tej historii co najwyżej mogą pełnić rolę tła. (To samo sugerował Gareth Edwards, że ich w praktyce nie będzie).
  • Szturmowcy będą mieć zbroje takie same jak w klasycznej trylogii.
  • Zobaczymy wiele ras obcych, w tym Mon Calamari. Będą oczywiście też nowe, podobnie jak i nowe droidy. (Większość zapewne po stronie Rebelii. Niektórzy fani i serwisy sugerują pojawienie się Ackbara.)
  • Jeden z nowych droidów ma być częścią drużyny wykradającej plany Gwiazdy Śmierci.
  • Zobaczymy AT-AT, AT-ST, X-Wingi i Y-Wingi.
  • Jakaś część filmu ma też się dziać na Yavinie 4, ale zobaczymy też armie i walki w dżungli i nie tylko.
  • Podobno Felicity Jones miała już przymiarki kostiumu żołnierza Rebelii gotowego do walki, wiemy na pewno, że pobrudzi sobie ręce.



Poza JoBlo o filmie wspomina też Hollywood Reporter. Otóż wygląda na to, że Gareth Edwards i operator Greig Fraser nie zamierzają iść drogą J.J. Abramsa, a raczej George’a Lucasa, przynajmniej jeśli chodzi o nowoczesne technologie. Zamiast wracać do kamer analogowych film będzie kręcony kamerą cyfrową Arri Alexa 65, w formacie o rozdzielczości 6K (odpowiednik taśmy 65mm). Fraser przyznaje jednak, że do niektórych scen zamierza użyć taśmy filmowej (podobno chodzi o stary system Panavision 70 mm). Te nowe kamery o dużej rozdzielczości są dopiero testowane w Hollywood. Pierwszy film w którym je wykorzystano (do sekwencji podwodnych) to „Mission: Impossible – Rogue Nation”.

Na koniec jeszcze jedna mała informacja. Już parę razy pisaliśmy o tym, że ekipa pracująca w Pinewood przerabia niektóre elementy dekoracji z „Przebudzenia Mocy”, lub zamierza je wykorzystać wprost. Podobno taki los spotka okręt którym przez pewien czas porusza się Finn w Epizodzie VII. Informatorzy nazywają go roboczo białym vanem i widzieliśmy go na filmikach dotyczących „Force for Change”. Jakoby dokładnie ten sam pojazd zostanie wykorzystany w „Rogue One”, ot takie nawiązanie. Jak widać przez 40 lat niewiele się zmieni. W sumie nawet nie wiemy jak on wygląda, ale prawdopodobnie jest to to:



Na oficjalne informacje o filmie musimy poczekać do sierpnia i do D23 Expo. „Rogue One” do kin na świecie wejdzie 16 grudnia 2016 (do polskich tydzień później – 23 grudnia 2016).
KOMENTARZE (7)

Plotki o Łotrze pierwszym

2015-03-28 08:00:30

Czas na kolejną porcję plotek na temat pierwszego, samodzielnego, kinowego filmu w uniwersum „Gwiezdnych Wojen” czyli „Rogue One”. Otóż zdaniem serwisu Cinelinx Story Group ma swój wkład w film i zobaczymy w nim panią moff Delian Mors. Na razie jest to postać w sumie znana tylko z jednej rzeczy, a mianowicie tego, że jest lesbijką, o czym pisaliśmy tutaj, pojawi się powieści Lords of the Sith Paula S. Kempa (premiera w kwietniu). Inne źródła sugerują, że Delian Mors może pojawić się w serialu telewizyjnym, lub nawet być łącznikiem między książkami, serialem a filmami.

Chris Weitz jako pierwszy na twitterze potwierdził udział Alexdandre’a Desplata w filmie. Tak więc wszystko wskazuje na to, że faktycznie Francuz będzie odpowiadał za muzykę. Weitz dodatkowo zdradza pewne szczegóły na temat pisania, choćby tego jakiej muzyki słucha. Otóż scenariusz „Rogue One” powstaje przy muzyce zespołu Girl Tank, dokładniej albumu „All Day”.

Przechodzimy do aktorów. Felicity Jones w końcu oficjalnie mogła wypowiedzieć się na temat swojej roli. Ale ponieważ obowiązuje ją klauzula tajności powiedziała tylko:
- Nie mogę o tym rozmawiać. Jestem naprawdę bardzo, bardzo podekscytowana, ale nie mogę o tym rozmawiać.
I na tym ucina dyskusję.

Podobno kolejnym aktorem, który dołączył do ekipy „Rogue One” jest Ben Mendelsohn (na zdjęciu po prawej). Czterdziestosześcioletni Australijczyk, który raczej grywał role drugoplanowe, ale ma na swoim koncie takie filmy jak „Exodus: Bogowie i królowie”, „Mroczny Rycerz powstaje”. Obecnie jest najlepiej kojarzony z roli w serialu „Bloodline”. Źródła bardziej powściągliwe sugerują, że aktor jest bliski podpisania kontraktu. Na razie nie ma informacji o tym kogo mógłby zagrać.



Być może więcej oficjalnych wieści o samym „Rogue One” a także kolejnym spin-offie poznamy na Celebration Anaheim. Gareth Edwards i Josh Trank będą mieli panel z Kathleen Kennedy, Kiri Hart i Pablo Hidalgo w konwentową niedzielę. Na Celebration swoją obecność zapowiedział także John Knoll, pomysłodawca i producent filmu.
KOMENTARZE (16)

Znamy kompozytora muzyki do „Rogue One”?

2015-03-16 17:31:50

W jednym z wywiadów francuski kompozytor Alexandre Desplat powiedział, że jednym z jego następnych filmów będzie „Rogue One” Garetha Edwardsa. Oficjalnie nie jest jeszcze ogłoszony, ale wygląda to na pewną informację. Czyli mamy analogiczny przypadek jak Greigiem Fraserem, operatorem, który także w wywiadach mówił iż pracuje nad spin-offem, ale oficjalnie nadal to tajemnica.

Alexandre Desplat współpracował już z Garethem Edwardsem przy „Godzilli”. Kontynuował też już muzykę po Johnie Williamsie w obu częściach „Harry’ego Pottera i Insygniów Śmierci”. Współpracował ponadto z Chrisem Weitzem przy „Księżycu w nowiu”, a także z Greigem Fraserem przy „Wrogu numer jeden”. Desplat jest dość płodnym kompozytorem, w tym roku dostał Oskara za film „Grand Hotel Budapest”. Miał też nominację za „Grę tajemnic”. Komponował także muzykę do ostatnich filmów Romana Polańskiego. Na razie jednak poczekamy na oficjalne potwierdzenie.

Przechodzimy do innych plotek. Sam tytuł pierwszego spin-offa, „Rogue One” to dopiero początek, właściwie nadal nie wiemy o czym i o kim to będzie. Prawie wszystkim kojarzy się on od razu z Eskadrą Łotrów, co wcale nie musi być złym tropem, ale nie jedynym. X-Wingi, Wedge Antilles, rebelianccy piloci, jednak warto sobie przypomnieć, że obecnie kanonicznie eskadra ta pojawia się jedynie w „Imperium kontratakuje”, w dodatku latają głównie na snowspeederach. Nie wyklucza to X-Wingów, ale niekoniecznie od razu film musi być „Top Gunem” w „Gwiezdnych Wojnach”. Niektóre wortale filmowe sugerowały, że film będzie o Luke’u Skywalkerze, właśnie ze względu na V epizod, jednak w oficjalnym komunikacie podano wprost, że filmy te nie będą koncentrować się na centralnych wydarzeniach i postaciach sagi.

Wiele jednak wskazuje na to, że obecna Eskadra Łotrów będzie kimś więcej niż tylko pilotami. Sugeruje to zwłaszcza pewien przeciek. Na spotkaniu dla udziałowców Disneya pokazano szkice koncepcyjne, które niestety nie wyciekły do sieci. Na szczęście znalazło się kilka osób, które je widziało i mniej więcej opisało w sieci.

Oczywiście nie wiadomo na ile opis jest prawdziwy. Sam szkic przedstawia podobno dość ciemny obraz, zrobiony w zielonych kolorach, ale prawdopodobnie pod osłoną nocy. Ukazano tam czworo lub pięcioro uzbrojonych osób na jakiejś planecie, a w tle widać trzy okręty. Same okręty z pewnością nie były X-Wingami, źródła podobno byłyby w stanie je rozpoznać. Są to większe jednostki, wielkością zbliżone do „Tantive IV”, być może desantowe. Wśród uzbrojonych osób trudno rozróżnić pojedyncze jednostki, więc to raczej jakieś mundury, ciemnie, z pewnością nie pomarańczowe jakie znamy z filmów. Jednak na pewno nie są to łowcy nagród. Widziano też koncept na którym dziesiątki osób w mundurach wydawało się szturmować dziwny przypominający helikopter pojazd, z którego wychodzili kolejni zbrojni. Niektórym kojarzyło się to z grami komputerowymi, w szczególności z „Halo”.

Choć oczywiście nie wszystkie źródła dają za wygraną. Latino Review nadal sugeruje, że gdzieś tam pojawi się Fett a tytuł może się jeszcze zmienić na „Slave One”. Ale na te informacje należy brać poprawkę.

Jednocześnie wpisy Pablo Hidalgo na twitterze mocno sugerują, że będzie to film o Eskadrze Łotrów – „Łotr Jeden melduje się”.

Swoją drogą Gary Whitta przyznał na twitterze, że to on wymyślił tytuł „Rogue One”. Zresztą pośrednio go sugerował swoimi zdjęciami w hełmie pilota i to na długo przed ogłoszeniem. Jednego z tych używał na swoim twitterze na początku roku, pojawiło się też i u nas.

Chris Weitz promując „Kopciuszka” musi co pewien czas odpowiadać na pytania związane ze spin-offem. Niewiele sugeruje, ale ostatnio stwierdził, że dla niego bardzo istotny był humor pierwszych filmów i postara się go oddać.

O nowym spin-offie na swoim blogu wypowiedział się też Michael A. Stackpole, legendarny już dziś współtwórca serii „X-Wingi”. Przyznał, że był w szoku, gdy się dowiedział o czym jest film i bardzo go to ekscytuje. Stackpole zdaje sobie sprawę z tego, że film nie będzie mieć nic wspólnego z jego książkami, ale jednocześnie widzi w tym rękę fanów, którzy pokochali tę serię, sprawili, że była kontynuowana, że żyła choćby w kostiumach, pośród setek droidów, imperialnych, księżniczek czy Jedi. Za to też fanom podziękował. O samym filmie nic nie wie, zna swoje miejsce, ale odpowiadając na pytanie o swoje marzenie filmowe napisał, że chciałby by on, a także Timothy Zahn (no i Aaron Allston, ale niestety już tego nie dożył), zostali zatrudnieni przez Edwardsa jako statyści i pojawili się gdzieś w tle w strojach pilotów lub nawet zginęli w okropny sposób. Stackpole najchętniej widziałby siebie jako instruktora najlepiej z plakietką „Horn”. Swoją drogą podobne marzenie autor miał przy okazji Epizodu VII (więcej), wtedy jednak nic z tego nie wyszło. Cały wpis znajduje się tutaj.

Temat o kompozytorze
KOMENTARZE (14)

Keira łamie Enigmę

2015-01-16 18:20:38

Dziś na nasze ekrany wchodzi film z Keirą Knightley „Gra Tajemnic” (The Imitation Game) Mortena Tyldum. Poza Keirą w filmie występują Benedict Cumberbatch, Matthew Goode, Rory Kinnear, Allen Leech, Matthew Beard, Charlce Dance i Mark Strong. Za muzykę odpowiada Alexandre Desplat, natomiast za casting Nina Gold (dyrektorka castingu do „Przebudzenia Mocy”).

Film opowiada historię Alana Turinga (jednego z twórców informatyki), brytyjskiego matematyka, który podczas II wojny światowej złamał ostatecznie Enigmę (wcześniej dokonali tego Polacy na poprzedniej wersji, zespół Turninga bazował częściowo polskich dokonaniach). Ale gdy już wszystko zaczyna się układać, pojawiają się nieoczekiwane problemy...

Film dostał na razie 5 nominacji do Złotych Globów i 8 nominacji do Oskarów, w tym dla Keiry za drugoplanową rolę żeńską.


KOMENTARZE (10)

Nowy rok i nowości w kinach

2015-01-02 17:15:39

Z nowym rokiem, nowe filmy na naszych ekranach. I jest z czego wybierać, zwłaszcza jak się popatrzy na udział twórców „Gwiezdnych Wojen”. Pierwszy z filmów, który wchodzi dziś na nasze ekrany to „Niezłomny” (Unbroken) w reżyserii debiutantki Angeliny Jolie, którą raczej kojarzymy z drugiej strony kamery. Scenariusz napisali bracia Coen, Richard LaGravenese i William Nicholson. W filmie występują: Matthew Crocker, Jack O’Connell, Domhnall Gleeson, Garett Hedlund, Anthony Phelan (głos Lamy Su) i inni. Za muzykę odpowiada Alexandre Desplat.

Film jest adaptacją bestsellera Laury Hillenbrand. Louis Zamperini dzięki pomocy rodziny stał sie jednym z najlepszych biegaczy. Miał bić rekord świata, ale wybuchła II wojna światowa i został rzucony na front. Jego samolot został zestrzelony na Pacyfiku, on sam zaś przez 47 dni dryfował po oceanie, po czym trafił do japońskiego obozu jenieckiego, gdzie spędził dwa ciężkie lata.



Kolejny film to „Son of a Gun” Juliusa Avery’ego, który jest też autorem scenariusza. W filmie występują: Brenton Thwaites, Ewan McGregor, Alicia Vikander, Matt Nable i Nash Edgerton (dubler Ewana w „Zemście Sithów”, a prywatnie brat Joela Edgertona).

Jak to mówią z deszczu pod rynnę. JR, 19-latek, trafia do więzienia, lecz zamiast zostać zresocjalizowanym, staje się protegowanym Brendana Lyncha, najbardziej znanego przestępcy w Australii (McGregor).



Ostatni film to „Wielkie oczy” (Big Eyes) Tima Burtona na podstawie scenariusza Scotta Alexandra i Larry’ego Karaszewskiego. W filmie występują: Amy Adams, Christoph Waltz, Krysten Ritter, Jason Schwartzman, Dany Huston, Vanessa Ross i Terence Stamp. Za muzykę odpowiada Dany Elfman, zaś scenografię robił Rick Heinrichs (podobno ma pracować przy Epizodzie VIII). Producentem konsultującym jest Tommy Harper.

Film bazuje na prawdziwej historii Margaret Keane. W latach 60. XX wieku Walter Keane święci tryumfy, jest uznanym malarzem, a jego portrety dzieci i kobiet o wielkich oczach zachwycają. Tyle, że to nie Walter tworzy te obrazy, a jego żona, która postanawia walczyć o prawdę…


KOMENTARZE (0)

X-Men: Przeszłość, która nadejdzie vs Godzilla

2014-05-23 22:05:56

Dziś na nasze ekrany wchodzi film „X-Men: Przeszłość, która nadejdzie” Bryana Singera (X-Men: Days of Future Past), którego głównym scenarzystą jest Simon Kinberg, współtwórca „Rebeliantów” oraz spin-offa. Kinbergowi pomagali Jane Goldman i Matthew Vaughn.

Film jest kontynuacją „X-Men: Pierwsza klasa”, ukazuje dalsze losy superbohaterów, ale także kulisy ich konfliktu. Wolverine zostaje wysłany w przeszłość, by zmienić historię i tym samym zapobiec nieuchronnej zagładzie zarówno ludzi jak i mutantów...

„X-Meni” to także fantastyczna obsada – Hugh Jackman, James McAvoy, Michael Fassbender, Jennifer Lawrence, Halle Berry, Anna Paquin, Ellen Page, Ian McKellen, Patrick Stewart oraz Peter Dinklage.



Temat na forum

Warto dodać jeszcze, że od tygodnia w naszych kinach wyświetlana jest nowa wersja „Godzilli” w reżyserii Garetha Edwardsa (reżyser pierwszego spi-offa). Twórcom bardziej zależało by tym razem zrobić poważny dramat, niż klasyczną Godzillową rozwalankę. Film wyświetlany jest także w 3D. W rolach głównych występują: Aaron Taylor-Johnson, CJ Adams, Ken Watanabe, Bryan Cranston, Elizabeth Olsen, Carson Bolde, Sally Hawkins i Juliette Binoche oraz David Strathairn. Muzykę skompnował Alexandre Desplat.


KOMENTARZE (4)

W telewizji pokażą

2011-04-22 12:26:04

Na nadchodzące święta wielkanocne telewizja Canal+ przygotowała dla swoich widzów dwie najnowsze produkcje z udziałem Ewana McGregora. Elementami łączącymi oba filmy są profesje bohaterów, w których wciela się Ewan. Obaj są bowiem artystami pióra: dziennikarzem i pisarzem.

W sobotę o 20:00 Canal+ wyemituje Autora widmo (The Ghost Writer; 2010) w reżyserii Romana Polańskiego. Ten, mocno odwołujący się do tradycji hitchcockowskich, thriller polityczny stanowi ekranizację powieści Roberta Harrisa (który wspólnie z reżyserem napisał doń scenariusz). Głównym bohaterem filmu jest anonimowy pisarzyna (w tej roli McGregor), który specjalizuje się w ghostwritingu, czyli tworzeniu powieści i biografii, które później wydawane są pod innymi nazwiskami. Jego najnowsze zlecenie wydaje się byc wyjątkowo intratne. Autor widmo ma napisać wspomnienia byłego premiera Wielkiej Brytanii Adama Langa (Pierce Brosnan), ponieważ jego sekretarz utonął w nie do końca jasnych okolicznościach. Pozornie łatwa fucha zamienia się wkrótce w część międzynarodowej intrygi. Adam Lang zostaje bowiem oskarżony o wydanie zgody na stosowanie tortur wobec osób podejrzanych o terroryzm. Tymczasem ghostwriterem zaczyna się interesować pani Lang (Olivia Williams). O Autorze widmo było głośno z kilku powodów, wśród których w mediach dominowały dwa. Roman Polański montował ten film, gdy przebywał w areszcie ekstradycyjnym w Szwajcarii, a krótko przed premierą pojawiły się doniesienia, iż Tony Blair (na którym wzorowany jest Lang) istotnie miał wydać służbom zgodę na torturowanie domniemanych terrorystów. Oprócz aktorskiego trio McGregor-Williams-Brosnan na ekranie zobaczymy również Toma Wilkinsona, Jona Bernthala, Jima Belushi, Timothy'ego Huttona oraz Kim Cattrall. Autorem charakterystycznej ścieżki dźwiękowej jest Alexandre Desplat. Na Autora widmo spadł deszcz europejskich nagród filmowych. Powtórka na Canal+ Film w sobotę o 23:30, a następnie w niedzielę o 17:50.





W poniedziałek o 21:00 na Canal+ rozpocznie się emisja Człowieka, który gapił się na kozy (The Men Who Stare at the Goats; 2009) w reżyserii Granta Heslova. Ewan wciela się w postać dziennikarza lokalnej gazety, dla którego lekarstwem na zawodowe i osobiste porażki ma być reportaż z ogarniętego wojną Iraku. W kuwejckim hotelu spotyka niejakiego Lynna (George Clooney). Ten wyjawia mu sekret - jest rycerzem Jedi, czyli żołnierzem specjalnego oddziału US Army, który szkolony był w wykorzystywaniu sił parapsychicznych (wyszukiwanie osób przy pomocy telekinezy, rozbijanie chmur wzrokiem). Razem wyruszają do Iraku, gdzie Lynn ma wykonać ostatnią misję, a w drodze dziennikarz słucha opowieści o powstaniu oddziału, którym dowodził szalony pułkownik - hipis (Jeff Bridges jako "Dude" Lebowski, tyle że w mundurze). Co ciekawe, historia opowiedziana w Człowieku... oparta jest na faktach, a oddział o kryptonimie "Armia Nowej Ziemi" istniał naprawdę. W filmie wystąpili również Stephen Lang oraz Kevin Spacey. Powtórka na Canal+ Film dziesięć minut po północy.





KOMENTARZE (10)

Co się kręci?

2010-09-16 12:27:26 Różne

Odtwórcę roli Wicketa Wystri Warricka, czyli najsłynniejszego Ewoka z Powrotu Jedi wkrótce znów zobaczymy na ekranach kin. Warwick Ashley Davis, znany również z ról Walda i Weazela w Mrocznym widmie, Willowa i serii horrorów Karzeł, ponownie wystąpi w filmie z cyklu o Harry'm Potterze. W ekranizacji siódmego tomu serii o nastoletnim czarodzieju pióra J.K Rowling - Harry'm Potterze i insygniach śmierci - Davis znów wcieli się w postać Filiusa Flitwicka. Aktor zagra również Griphooka, zastępując Verne'a Troyera. Insygnia śmierci wyreżyserował David Yates, zaś autorem scenariusza jest Steve Kloves. W rolach głównych zobaczymy oczywiście Daniela Radcliffe'a, Ruperta Grinta i Emmę Watson, którym partnerować będzie plejada brytyjskich aktorów z Ralphem Fiennesem, Michealem Gambonem i Alanem Rickmanem na czele. Autorem ścieżki dźwiękowej jest Alexandre Desplat, ale na pewno wykorzystany zostanie słynny motyw przewodni, który skomponował John Williams. Premiera pierwszej części Insygniów śmierci 19 listopada. Film będzie wyświetlany również w wersji 3D. Zwiastun możecie zobaczyć tutaj. Warwick Davis pojawi się również w komedii ShortFellas, do realizacji której ruszyły przygotowania. Film reżyseruje Richard Johnstone na podstawie własnego scenariusza. Premiera najpewniej za rok.

Harrison Ford namawia sir Seana Connery'ego do ponownego wcielenia się w rolę ojca Indiany Jonesa, czyli profesora Henry'ego Jonesa seniora, którego brawurowo zagrał w Indianie Jonesie i ostatniej krucjacie z 1989 roku. Aktor miałby powrócić na ekrany w piątej części przygód Indy'ego, której realizacja (jeśli wierzyć słowom Shia'i LeBeoufa) ma wkrótce ruszyć. Jak pisze brytyjski prawicowy tabloid "Daily Express":Wszyscy chcą, żeby Sean znowu zagrał profesora Jonesa. Już podczas produkcji poprzedniego filmu namawiali go do powrotu. Teraz mają nadzieję, że zgodzi się powrócić do tej postaci, nawet gdyby to miała być mała rólka. Harrison Ford wysyła mu prezenty, żeby nakłonić go do przyjęcia roli. Gdyby to zrobił, wszystko odbywałoby się na jego zasadach. Connery, który skończył w sierpniu 80 lat, kilka lat temu ogłosił, iż przechodzi na aktorską emeryturę i będzie pracował tylko w dubbingu. Od tego czasu szkocki aktor trzyma się swojego postanowienia. Gdyby okazało się, że sir Sean powróci do roli profesora Jonesa w piątym Indianie Jonesie, wówczas akcja musiałaby rozgrywać się przed wydarzeniami z Królestwa kryształowej czaszki, gdyż dialogów w tym filmie jasno wynika, że w roku 1957 (czas akcji) ojciec Indy'ego już nie żyje. To jednak mało prawdopodobne, gdyż w nowym filmie na pewno wystąpi Shia LeBeouf jako Mutt Williams. Umieszczenie akcji wcześniej niż w Królestwie... wykluczałoby pojawienie się postaci syna Indy'ego.
KOMENTARZE (7)

Co się kręci?

2010-09-10 11:33:44 Różne

W kanadyjskim Toronto rozpoczęła się 35. edycja Toronto International Film Festival. Podczas imprezy nastąpi światowa premiera najnowszego obrazu Marka Romaneka Never Let Me Go (wspominaliśmy o nim m.in. w tym miejscu) z Keira Knightley w roli głównej. Ekranizacja powieści Kazuiro Ishiguro pod tym samym tytułem opowiada o przyjaciółkach, które podczas nauki w szkole z internatem odkrywają, iż są klonami hodowanymi jako żywe magazyny organów do przeszczepów. Obok Knightley w filmie pojawią się również Carey Mulligan, Sally Hawkins oraz Charlotte Rampling. Zwiastun możecie obejrzeć pod tym adresem. Wśród zaproszonych na TIFF gości jest również Natalie Portman. Aktorka będzie promować Czarnego łabędzia Darrena Aronofsky'ego.



Dzięki roli w tym filmie nazwisko Natalie jest obecnie jednym z najgorętszych w Hollywood. Portman wydaje się być najpoważniejszą kandydatką do występu z thrillerze SF Gravity w reżyserii Alfonso Cuarona (wcześniej z roli zrezygnowała Angelina Jolie). Teraz gwiazdą Leona zawodowca, Bliżej i oczywiście Nowej Trylogii zainteresował się Terrence Malick. Reżyser chciałby, aby Portman wystąpiła w jego najnowszym projekcie pt. The Tree of Life. Film, w którym główne role zagrać mają Brad Pitt i Sean Penn, opowiadać ma o gwieździe rock'n'rolla lat 50. Jerry'm Lee Lewisie. Scenariusz napisał sam Malick, zaś w projekt zaangażowani są również Alexandre Desplat (kompozytor) i Emmanuel Lubezki (zdjęcia). Terrence Malick (Badlands, Cienka czerwona linia) jest jednym z najwybitniejszych reżyserów amerykańskich, w ciągu trwającej cztery dekady kariery zrealizował jedynie cztery filmu pełnometrażowe, ale każdy z nich uważany jest przez krytykę za arcydzieło. Jerry Lee Lewis doczekał się wcześniej filmowej biografii. W Great Balls of Fire! (1989) Jima McBride'a piosenkarza zagrał Dennis Quaid. Malick jest autorem jednej z wczesnych wersji scenariusza tego obrazu.

Kącik towarzyski. Jak informują brytyjskie bulwarówki Liam Neeson znalazł nową partnerkę. Wybranką aktora jest businesswoman Freya St Johnson. Neeson i St Johnson byli widziani razem, gdy wychodzi z londyńskiej restauracji; aktor trzymał kobietę za rękę. Przypomnijmy, iż Neeson owdowiał w zeszłym roku, gdy jego żona Natasha Richardson (również aktorka, córka Vanessy Redgrave i Tony'ego Richardsona) zmarła w wyniku obrażeń odniesionych w czasie wypadku narciarskiego.
KOMENTARZE (1)
Loading..