TWÓJ KOKPIT
0

Przebudzenie Mocy

Tydzień 40-lecia „Nowej nadziei”: „Nowa nadzieja 2.0”

2017-05-31 00:00:21



Zaskakujące może być to, że tak wiele osób, krytykujących „Przebudzenie Mocy” potrafi streścić to do jednego stwierdzenia – „słaby scenariusz, zrzyna z „Nowej nadziei””. Czy faktycznie scenariusz IV Epizodu był słaby (także w ich mniemaniu)? Raczej chodzi o to, że niektórzy odbierają film J.J. Abramsa jako remake lub soft-reboot. Dziś zajmiemy się kilkoma podobieństwami, które często są wykorzystywane w tej tezie. Może dobór będzie trochę tendencyjny, ale coś w tych podobieństwach jest. Może to, że ludzie lubią oglądać to, co znają?



„Gwiezdne Wojny” bazują na pewnych schematach, więc nawet obie trylogie Lucasa są w gruncie rzeczy bardzo podobne, jeśli się odpowiednio na nie spojrzy. W „Mrocznym widmie” jest wiele ech „Nowej nadziei”, nic dziwnego, że „Przebudzenie Mocy” po raz kolejny powiela te same, sprawdzone schematy. W dodatku opowiadane od wieków w pewnej formie. Wynikają one nie tyle z zamysłu Lucasa, co często monomitu Joasepha Campbella, na którym bazuje saga. Lucas trochę to podrasował, ale w gruncie rzeczy to ta sama, stara jak ludzkość historia o dorastaniu i mierzeniu się ze sobą. Mitologia w najczystszej postaci, tylko zreinterpretowana na nowo. Abrams podąża dokładnie tą samą ścieżką. Podobnie jak w „Nowej nadziei” mamy główne trio, z drogą bohatera jednego z nich. Tym razem jest nią Rey (jak wcześniej Luke i Anakin). Rey znajdujemy na pustynnej, nic nieznaczącej planecie (Tatooine zostało zamienione na Jakku). Rey też ma w sobie potencjał Mocy, o którym nie wie, choć podświadomie robi rzeczy ponadprzeciętne. Spotyka kogoś, kto ją szkoli, może nie wprost, bardziej instruuje. Anakinowi w pierwszych krokach pomagał Qui-Gon, który nie mógł go nawet szkolić. Luke’owi Ben, zaś tu tę rolę przejmuje Han. Zgodnie z monomitem ten mistrz, nauczyciel musi zginąć, by bohater, a w tym przypadku bohaterka, mogła stanąć na własnych nogach, a ostatecznie ukazać swoją wyjątkowość. „Przebudzenie Mocy” jest idealną adaptacją pierwszego aktu drogi bohatera, tak jak wcześniej „Nowa nadzieja” i „Mroczne widmo”. Zostawiając jednak podobieństwa mityczne, skupmy się na podobieństwach, które niekoniecznie musiały mieć miejsce. Tymi, które może są zbyt dosłowne czy nawet wprost zapożyczone. Hołdami bądź kopiami, w zależności, kto to ocenia.



BB-8 i R2-D2. Dwa dość podobne droidy. Nie mówią, za to doskonale sprawdzają się jako wspomaganie pilota. Oba też kryją w sobie bardzo istotną informację. R2-D2 ma plany Gwiazdy Śmierci, BB-8 zaś mapę potrzebną by odnaleźć Luke’a Skywalkera. Obu stronom konfliktu zależy, by zdobyć te dane. Oba droidy również wyruszają w misję samotnie (na pustynnej planecie) i oba zostają pojmane. R2-D2 zostaje wykupiony, BB-8 odbity. Oba też biorą czynny udział w zniszczeniu Gwiazdy Śmierci/Starkillera, oczywiście na pokładzie tego najważniejszego w bitwie myśliwca. Istotna różnica między nimi jest taka, że na Gwieździe Śmierci R2-D2 pomaga bohaterom w ucieczce. Zaś gdy BB-8 zobaczył rathtara, to raczej się wystraszył.



Jakku i Tatooine. Już pomijając pustynny klimat (i skraplacze wilgoci), planety mają dość podobne rozmieszczenie ludności. Są otwarte przestrzenie, gdzie żyją sobie nasi bohaterowie. Podróżują tam różne stwory, które jak Jawowie/Teedo łapią droidy. Ale całe życie dzieje się w większych osadach, takich jak choćby Mos Eisley/Mos Espa czy wieś Niima. Tam już jest więcej podejrzanych typków i tam łatwo o to, by ktoś zaatakował naszego bohatera. Dokładnie z tego miejsca Mos Eisley / Niima, bohaterowie wyruszają „Sokołem Millennium” w dalszą drogę, uciekając pogoni Imperium/Najwyższego Porządku.



Starkiller i Gwiazda Śmierci. Kolejny, dość podobny motyw. Zwłaszcza, że nawet w filmie pada porównanie, że to kolejna Gwiazda Śmierci. Sposób jej rozwalenia jest w gruncie rzeczy prawie identyczny. Tyle, że tym razem wpierw trzeba ściągnąć osłony i zniszczyć oscylator. Znaleźć lukę i wstrzelić torpedę. Dodatkowo mamy podobny lot, w pewnym wgłębieniu. Tu jednak warto dodać, że sam Lucas powtarzał ten motyw w „Mrocznym widmie”, tam zamiast Gwiazdy był okrągły okręt Federacji Handlowej, również zniszczony od środka. Nie dało się spenetrować jego powierzchni. Ma to bardzo istotne znaczenie mitologiczne. Chodzi o tak zwany brzuch bestii, której inaczej nie da się pokonać, jak znajdując jej słabość.

Niektórzy twierdzą, że relacja Kylo Rena i Huxa jest odzwierciedleniem relacji Tarkina i Vadera. To akurat raczej ciężko potwierdzić, bo w Epizodzie VII przywódcy Najwyższego Porządku raczej między sobą konkurują. Podobne jest to, że mamy dwójkę bohaterów, którzy mają w gruncie rzeczy dość analogiczne rolę do spełnienia. Hux i Tarkin odpowiadają za technologiczny terror, Ren i Vader za zabicie mentora.

Jest też kilka mniejszych nawiązań. „Sokół Millennium” zostaje pojmany przez wiązkę. Tyle, że zamiast Gwiazdy Śmierci łapie go Han Solo. „Sokół” także odpowiada za ucieczkę z pustynnej planety. Jeśli porównamy rolę kantyny w Mos Eisley i zajazdu Maz, okazuje się, że w gruncie rzeczy to bardzo podobne miejsca. W obu bohaterowie mają znaleźć transport do ostatecznego celu, w obu też dochodzi do bójki. Ale u Maz kończy się to dość dużą potyczką.

Prawdę mówiąc nawet potwory (dianoga i rathatar) są podobne, mają macki i łapią. Jest też ucieczka Finna i Poe z okrętu, podobnie jak Leia, Luke i Han uciekali z Gwiazdy śmierci. Leia tuli Chewiego (choć akurat nie pod koniec filmu), Han ma złe przeczucia no i Solo znowu wisi komuś kasę.



Zaskakująca jest także choćby historia miecza świetlnego, który dostaje główny bohater/bohaterka. Nie dość, że jest to broń dziedziczona (ciekawe, czy po ojcu w drugim przypadku), to jeszcze zostaje wyjęta ze skrzyni.

Ratowanie głównej bohaterki z Gwiazdy Śmierci i Starkillera to również poniekąd sprawdzony w baśniach motyw. Faktem jest, że Rey w dużej mierze sama daje sobie radę, ale Leia także wzięła aktywny udział w swoim ratunku.

No i warto wspomnieć też o scenach, które wprost są hołdami dla „Nowej nadziei”. Czyli dejarik, Finn wyciągający zdalniaka, Rey bawiąca się oraz idąca w stronę słońca na pustyni czy podobne ujęcia na początku filmu. Lub bardziej na zasadzie dialogu, kwestia o zgniatarce. Abrams doskonale wie jak puścić oczko do fanów, choć jak wiemy nie wszystkim się to spodobało. Niemniej jednak z sukcesem udało mu się zacząć „Gwiezdne Wojny” na nowo, tak by wciąż miały maksymalnie dużo ducha oryginału. Czego by nie mówić, wyszła mu „Nowa nadzieja” na sterydach. Owszem to w wielu miejscach inny film o innych bohaterach, ale historia miejscami jest bardzo podobna. Najważniejsze jednak, by dalej bawiła i ta reinterpretacja zapewniła długie życie całej sadze. Nawet pomimo pewnej ilości hołdów.

Wszystkie atrakcje tygodnia znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (14)

Przebudzenie Mocy

Jak Rian Johnson zmienił „Przebudzenie Mocy”

2017-05-12 07:29:12

Przy okazji świętowania 4 maja, Rian Johnson zdradził magazynowi Entertaniment Weekly kilka dotychczas pilnie strzeżonych informacji na temat powstawania „Przebudzenia Mocy”. Wiedzieliśmy, że Rian rozmawiał z J.J. Abramsem i Lawrencem Kasdanem oraz prosił ich o wprowadzenie pewnych zmian do scenariusza. W końcu poznaliśmy jakieś szczegóły. Zmiany były istotne dla kontynuowania fabuły.

Największa zmiana i ukłon w kierunku Riana to wymiana droidów. Otóż początkowo na Ahch-To miał polecieć wraz z Rey BB-8. To oczywiście ma sens z punktu widzenia tamtego filmu, oboje są przecież istotnymi bohaterami. Johnson jednak chciał, by to R2-D2 poleciał szukać Luke’a, zaś BB-8 został w bazie Ruchu Oporu.


W „Imperium kontratakuje” R2-D2 towarzyszy Luke’owi w jego wyprawie na Dagobah, gdzie na odludziu mieszkał mistrz Jedi, Yoda, który zaczął szkolić młodego Skywalkera. Dzięki zmianie dostaliśmy kolejne echo.

Zresztą sama końcówka „Przebudzenia Mocy” była bardzo ważna dla Riana. Dla niego stanowiło to punkt wyjścia do zadania sobie pytań, dlaczego Luke zniknął, dlaczego się wycofał i dlaczego wylądował na tej wyspie. Pytań, które stawia wprost VII Epizod, może właśnie z małą pomocą Riana.
KOMENTARZE (28)
Loading..