TWÓJ KOKPIT
0

Star Wars Celebration Anaheim - relacja :: Fandom

Dzień trzeci - sobota, 18 kwietnia 2015

New Allies and New Villains in Star Wars Rebels Season 2

Trzeci dzień Celebration Anaheim rozpoczął się panelem poświęconym serialowi "Star Wars: Rebelianci". Pokazano podczas niego m.in. trailer drugiego sezonu, a wśród zaproszonych gości byli Dave Filoni i Simon Kinberg oraz aktorzy podkładający głos pod serialowe postacie: Freddie Prinze Jr., Vanessa Marshall, Steve Blum, Taylor Gray, Tiya Sircar, Ashley Eckstein i Dee Bradley Baker.

Wszystkie informacje przekazane publiczności na tym panelu udostępniliśmy Wam już w newsie, który możecie przeczytać pod tym linkiem>>>. Tego samego dnia późnym popołudniem odbył się również w Digital Stage przedpremierowy pokaz pierwszego odcinka drugiego sezonu Rebels. Komitet kolejkowy na to wydarzenie został zawiązany na konwencie już wczesnym rankiem, w związku z czym dla nas nie starczyło tam już miejsc, mimo wszystko jednak przygotowaliśmy obszrny opis pierwszego odcinka, który możecie przeczytać w tym newsie>>>.


Dee Bradley Baker, Ashley Eckstein, Taylor Gray, Tiya Sircar, Steve Blum, Vanessa Marshall, Freddie Prinze Jr., Simon Kinberg i Dave Filoni oraz prowadący James Arnold Taylor



"Smuggler's Bounty" - Original Star Wars Audio Drama by Kyle Newman

"Star Wars: Smuggler's Bounty" to niekanoniczne słuchowisko w reżyserii Kyle'a Newmana ("Fanboys"). Jego akcja ma miejsce pomiędzy Epizodem IV i V, a głównym bohaterem jest już w pełni oddany sprawie rebeliantów Han Solo. Wraz ze swoim towarzyszem, Chewbaccą, zostają wysłani przez księżniczkę Leię na misję dyplomatyczną, na której wpadają w nieoczekiwane kłopoty, a pomóc może im tylko dawna miłość Hana. Słuchowisko odgrywane było na żywo i wyłącznie jeden raz - właśnie na Star Wars Celebration Anaheim. Jest to druga część opowieści audio przygotowywanych wyłącznie dla fanów biorących udział w tych największych konwentach gwiezdnowojennych. Pierwszą część, odgrywaną podczas Star Wars Celebration VI, możecie odsłuchać w tym miejscu>>>. Także tym razem twórcy postarali się o sprowadzenie solidnej ekipy aktorów głosowych do występu na Celebration Stage. Obsadę "Smuggler's Bounty" przedstawiamy poniżej:
- David Collins (prowadzący Digital Stage) jako Han Solo
- James Arnold Taylor (Obi-Wan Kenobi z TCW) jako Horan Cha Croix, rebeliancki konspirator
- Jaime King (Aurra Sing z TCW) jako Treya Lanic, dawna miłość Hana
- Sam Witwer (Starkiller, Darth Maul z TCW) jako imperialny Moff Tolec
- Scott Porter ("Friday Night Lights") jako Wedge Antilles
- Catherine Taber (Padme z TCW) jako księżniczka Leia
- Tom Kane (Yoda z TCW) jako C-3PO oraz narrator
- Matthew Wood (Generał Grievous) jako kilka postaci pobocznych
- Matt Lanter (Anakin Skywalker z TCW) jako Luke Skywalker
- Dee Bradley Baker (Kpt. Rex z TCW) jako Taff Phaedros, tajemniczy człowiek, który może zmienić losy wojny

Uczestnictwo w tym panelu było świetną zabawą i była to zdecydowana czołówka, jeśli chodzi o konwentowe punkty programu. Zaproszeni aktorzy w większości przypadków doskonale odegrali powierzone im role, pokazując że nawet niekanoniczne historie mogą świetnie bawić fanów. Samo słuchowisko, wraz z przygotowanymi pod nie efektami dźwiękowymi i muzyką trwało nieco ponad godzinę, jednak nawet przez chwilę nie byliśmy nim znudzeni.


Ekipa Smuggler's Bounty

40 Years of ILM Innovation with John Knoll

Na tym punkcie w Digital Stage prowadzący nie był potrzebny. John Knoll, obecny dyrektor kreatywny w ILM sam sobie doskonale poradził, zaczął trochę od anegdotek i okoliczności powstania Industrial Light and Magic, wynikających nie tylko z potrzeb Lucasa, ale też tego, co wówczas działo się na rynku efektów specjalnych. O ile "2001: Odyseja kosmiczna" Kubrika wciąż pozostała niedoścignionym wzorem, o tyle w Akademii Filmowej zdarzało się wręcz promować tandetę. Knoll pokazał różnicę w poziomie efektów kolejnych laureatów Oskara między 1968 a 1977. Z drugiej strony Lucas miał swoją wizję, którą zamierzał zrealizować. Knoll wspominał także o tym, że pierwsze lata ILM miały wyjątkowy, rodzinny charakter. Sam, będąc jeszcze nastolatkiem, napisał do nich, że jest bardzo zainteresowany tworzeniem efektów specjalnych, więc zaproszono go na wizytę. Mógł wszystko pooglądać, pomóc im, jedynie dostał zakaz fotografowania. John wspomniał, że jak nikt nie patrzył i tak zrobił kilka fotek, ale wtedy to nawet nie miało jak wypłynąć. Obecny szef ILM z tamtego okresu najlepiej wspomina „Battlestar Galacticę”, gdyż ma do tego starego serialu ma duży sentyment. Żartował sobie też, że dziś już tak nie zapraszają każdego, kto im wyśle list. Nabijał się też z wielkiej tajemniczości panującej w dzisiejszym Lucasfilmie.

Następnie zrobił krótką prezentację, która składała się z dwóch rzeczy. Pierwsza to zdradzenie pewnych oszustw, jakie są standardem we współczesnym kinie. Choćby sceny ze spadaniem z mostu kręcone na pustyni, czy generowanie drzew, lasów lub budynków tam gdzie ich nie ma, a nawet miast tam gdzie nie można robić zdjęć z helikoptera. Drugim tematem były kamienie milowe ILM. Jedno i drugie łączył, starał się przechodzić rok po roku historię firmy. Nie omawiał wszystkich tytułów, tylko te najważniejsze. O dziwo w ogóle nie wspomniał o "Ataku klonów", pozostałe części sagi wymienił. Za dwa najważniejsze filmy w historii efektów specjalnych uznał "Terminatora 2" i "Mroczne widmo". "Nowa nadzieja" jego zdaniem była przełomowa, ale ewolucyjna, nie rewolucyjna. Mimo, że wiele technologii stworzono lub udoskonalono, to ten poziom był osiągalny w latach 70. "Terminator 2" to film, który pokazał jak może wyglądać kino ery cyfrowej, ukazał, że fizyka nie ogranicza grafiki komputerowej, ale prawdziwa rewolucja w kinie to właśnie "Mroczne widmo". Jego zdaniem, zwłaszcza jeśli chodzi o blockbustery, należy je podzielić na te które powstały przed i po pierwszym epizodzie. Tu nie chodzi tylko o efekty komputerowe, ale nagromadzenie różnego rodzaju efektów i to, że w filmie właściwie jest bardzo niewiele scen, w które nie ingerowano. Dziś tak właśnie powstają największe kinowe hity, a zwykli ludzie najczęściej nawet sobie nie zdają sprawy, gdzie kończą się efekty. Jako ciekawostkę dodał, że to nie dotyczy tylko zwykłych ludzi. Gdy kręcili "Iron Mana", reżyser Jon Favreau ciągle kontrolował, czy komputerowy model zbroi Tony’ego Starka dorównuje prawdziwemu. W końcu znalazł w kilku ujęciach niedoróbki, problemem było to, że w nich użyto prawdziwego kostiumu, a ten wzorcowy był w całości wygenerowany.


John Knoll


Zdjęcia z ILM


Creating the Creative Dream Team

Ponieważ David Collins brał udział w przedstawieniu, więc przez kilka paneli w Digital Stage zastępował go Pablo Hidalgo. Właściwie nie licząc otwarcia, był to jedyny panel poświęcony "Przebudzeniu Mocy". Pojawili się na nim Rick Carter, Darren Gilford, Doug Chiang i Christian Alzmann. Dwaj pierwsi to scenografowie, dwaj pozostali to artyści koncepcyjni. Niestety nie zdradzili żadnych ważnych szczegółów, ale o ich historiach związanych z VII Epizodem możecie sobie przeczytać tutaj>>>. Warto dodać, że zainteresowanie tym punktem programu było stosunkowo niewielkie, zresztą nie był on nawet reklamowany zbytnio jako powiązany z nowymi filmami.


Rick Carter


Zdjęcie z produkcji


Composing Star Wars Music with Kevin Kiner

Na panel o muzyce do Digital Stage wrócił już David Collins, w końcu to temat bliski jego sercu. Kompozytor muzyki do seriali, Kevin Kiner na spotkanie przyszedł ze swoim synem Seanem, który jest jego edytorem ale i asystentem, pozostali współpracownicy siedzieli na widowni. Kevin wspominał, że jego dzieci są bardzo pomocne w pracy nad muzyką, same też próbują swoich sił.

Mówił trochę o początkach swojej pracy. Pierwszy utwór, który skomponował dla George’a Lucasa i jego ekipy to główny temat z "Wojen klonów". Jak przyznaje, to zdecydowanie utwór z którego jest najmniej zadowolony i najmniej go lubi. Cieszy go fakt, że w "Rebeliantach" jest więcej muzyki Johna Williamsa. Główny temat tego serialu jest dla Kevina szczególnie ważny, bo tam muzyka Williamsa i jego własna są wymieszane, wkomponowane. To podbudowuje jego ego.

Pokazał też parę klipów jak dla niego wyglądają te seriale. Dostaje sam obraz, bez dźwięków, czy dialogów. Więc sam to nazwał muzycznym wideo.

Przyznał także, iż odetchnął z ulga gdy ogłoszono, że skończą "Wojny klonów". Z jednego powodu, dla niego to wciąż było to samo, więc teraz mogli zacząć coś nowego. Jedyny motyw, który na razie wrócił do "Rebeliantów" to temat Ahsoki. Samą muzykę z "Wojen klonów" nazywa prawdziwą muzyką filmową, to nie jest jego zdaniem typowa ścieżka dźwiękowa znana z seriali. Był też bardzo zadowolony z tego, że do finału "Rebeliantów" wykorzystano orkiestrę z Pragi.


Kevin Kiner


"Talking to Myself" Starring James Arnold Taylor & Mark Hamill: The Return of the Jedi

Sobotni program Celebration Stage zakończony został podwójnym panelem. Przez pierwszą godzinę prowadzący największą salę James Arnold Taylor miał swoje godzinne przedstawienie "Talking to Myself", gdzie prezentował swoją niesamowitą skalę głosów podkładanych w grach, serialach, czy filmach. To warto zobaczyć na żywo, albo chociaż oglądając retransmisję na Youtube, gdyż surowa relacja nie opisze tego wystarczająco.

Następnie po godzinie dołączył do niego Mark Hamill będący główną gwiazdą wieczoru. Odtwórca roli Luke'a Skywalkera to ciekawy fenomen, gdyż na każdym kolejnym konwencie przyciąga swoją obecnością tłumy fanów Star Wars, zapełniając nawet największe sale. Nie inaczej było tym razem. Celebration Stage zapełniona została w całości, a ludzi było więcej niż nawet na czwartkowym panelu "Przebudzenia Mocy". Kolejki do zobaczenia Marka były tak wielkie, że organizatorzy zdecydowali się nawet na otwarcie dodatkowych miejsc za sceną, normalnie niedostępnych dla konwentowej publiczności. Po iście rycerskim powitaniu zgotowanym przez fanów, Hamill przeszedł do części na którą czekali wszyscy - opowiedzenia czegoś o powstawaniu trzeciej trylogii. Na początek przyznał, iż w tygodniu poprzedzającym konwent nagrywał dialog do drugiego zwiastuna, a J.J. Abrams następnie wymieszał nowe kwestie ze starymi, pochodzącymi jeszcze z "Powrotu Jedi". Mark na panelu bardzo chwalił nową obsadę. Wspomniał też anegdotkę o tym, jak został zaangażowany do nowego filmu. Był wówczas z żoną na spotkaniu z fanami, na którym pojawił się również George Lucas. Ludzie George’a poprosili Marka o to, by zjadł z nim obiad. Mark doszedł do wniosku, iż Lucas tak sobie nie zaprasza ludzi na obiad, więc pewnie albo chce zrobić wersję 3D klasycznej trylogii, albo znów wprowadzić jakieś zmiany. Natomiast jego żona domyślała się, że pewnie zajmie się sequelami. George na obiad ściągnął jeszcze Carrie Fisher, a wyprosił Chelsea - córkę Marka - by było kameralnie. Mówiąc cicho i pod nosem stwierdził, iż odchodzi z Lucasfilmu, a ludzie przejmujący go po nim zamierzają robić kolejną trylogię na podstawie jego pomysłu. Zapytał też Fisher i Hamilla, czy są zainteresowani, bo jeśli nie, to nikogo nie zaangażują do ich ról. Carrie natychmiast się wyrwała, że chce grać. Mark zaś chciał się śmiać, ale zachował kamienną twarz. Hamill nie był też pewny J.J. Abramsa, którego znał wyłącznie jako twórcę nowego "Star Treka", jednak ostatecznie przekonał się do niego, gdyż jest to reżyser doskonale współpracujący z aktorami. Potem stwierdził, że to nie była zwykła propozycja gry w filmie, a raczej pobór, bo gdyby odrzucił tę rolę, to fani by go zakatowali. Żartował nawet, iż jego postać jest już tak zakorzeniona w popkulturze, że nawet gdyby pojechał do amazońskich indian nigdy wcześniej nie mających kontaktu z cywilizacją, to wódz plemienia by na jego widok wykrzyknął "Luke!".

Po zakończeniu tematu "Przebudzenia Mocy" Hamill opowiedział trochę o innych projektach nad którymi ostatnio pracuje. Mieliśmy okazję zobaczyć fragment jednego z odcinków serialu "The Flash", gdzie ponownie wciela się w rolę Trickstera - tym razem trochę starszego. Opowiedział też o swoim zdobyciu nagrody BAFTA w 2012 roku za podkładanie głosu Jokera w grze "Batman: Arkham City". Tej wygranej zupełnie się nie spodziewał, zwłaszcza po przejrzeniu listy aktorów będących jego bezpośrednimi konkurentami. Postanowił więc nie jechać na rozdanie statuetek, a o wygranej dowiedział się przez telefon. Na koniec panelu podpisał prowadzącemu trampki ze swoją podobizną, co stało się tradycją tego konwentu, po czym gorąco pożegnał się z fanami kończąc sobotni program.


Panel z Markiem Hamillem



Star Wars™: The Old Republic™ Community Cantina Tour

To właściwie impreza towarzysząca, nie ujęta w oficjalnym programie, dodatkowo wstęp był wolny. Bioware ma taki zwyczaj, że developerzy jeżdżą po świecie (głównie Stany Zjednoczone) i spotykają się z fanami gry. W jednym z hoteli znajdującym się tuż obok centrum konwentowego, wynajęto salę, gdzie można było się spotkać z twórcami gry i innymi fanami. Każdy uczestnik dostał na wstępie kod do aktywowania dodatkowego zwierzęcia w grze – unikalnego tauntauna, a także dwugigowego pendrive’a zawierającego screeny z prezentacji. Oficjalna część kantyny zaczyna się właśnie od prezentacji, potem następuje sesja pytań i odpowiedzi. Minusem tego spotkania jest bez wątpienia to, że gracze zainteresowani spotkaniem z innymi graczami znajdują się w tej samej sali co ci, którzy chcieliby posłuchać twórców gry. A że wiele gildii przy okazji organizuje swoje zjazdy, więc jest dość gwarno i czasem ciężko usłyszeć co mówią przedstawiciele Bioware. O tym co mówili pisaliśmy tutaj>>>.












D.J. Elliot i dyskoteka

Kolejny punkt nie ujęty w oficjalnym programie, ale bez niego konwent by się nie odbył. D.J. Elliot, członek supportu Celebration Stage zorganizował olbrzymią dyskotekę przed wejściem do centrum konwentowego. Głośna muzyka, tańczący i bawiący się fani, a przede wszystkim dużo świecących się mieczy świetlnych. W Stanach takie fanowskie dystkoteki mają bardzo długą tradycję, co ciekawe ten element programu nie występuje w Europie. Znów wstęp na to był wolny, nikt nie sprawdzał identyfikatorów, liczyła się wspólna zabawa.








1 2 3 4 5 6 7 (8) 9 10


TAGI: Celebration (9) Relacja (301)
Loading..