TWÓJ KOKPIT
0

Porządkowanie cz.1 :: Twórczość fanów

Autor: Chewie_Wookie



Noc. Na Abregado-Rae nie była to bezpieczna pora do spacerów. Odkąd nowe władze wprowadziły zmiany, strażnicy i tajniacy interesowali się każdym kto nie pasował do okolicy. Czyli stwarzałeś podejrzenia wszędzie, pomijając kilka najruchliwszych w nocy ulic. Chyba że byłeś mieszkańcem Abregado-Rae. A żeby nim być trzeba było mieć odpowiednie dokumenty. Albo bardzo dobre fałszywe dokumenty. Mara Jade była posiadaczką właśnie takich dokumentów. Organizacja Talona Karrde potrafiła zdobyć lub podrobić wszystko. Ewentualnie mogła poprosić o pomoc Sojusz Przemytników, robiła to jednak bardzo rzadko.
Skręciła w jedną z jednakowo wyglądających ulic Capital City, głównego miasta Abregado i najbardziej uczęszczanego tutaj portu. Szła wzdłuż podobnych kremowobiałych budynków różniących się tylko rozmieszczeniem okien i drzwi wejściowych. Miała się spotkać z Floydem dwie przecznice dalej. Po tym jak Karrde poparł Nową Republikę w konflikcie z wojskami wielkiego admirała Thrawna, starał się uspokoić swoich współpracowników. Wielu z nich uważało, że stanęło przed wyborem pomiędzy organizacją Karrde, a Imperium. Wszystkim umknął fakt, że Karrde zrobił to bardziej z przymusu niż sympatii politycznych. No i zrobił to nieoficjalnie, ale kto by zwracał uwagę na taki szczegół. Minął miesiąc od bitwy o Imperialne stocznie Bilbringi i śmierci Thrawna. Karrde zaczął porządkować swoje sprawy. Tak samo ze współpracownikami jak i z Imperium. Floyd był głównym organizatorem przemytów w całym systemie Abregado. Jeśli ktoś chciał tu robić interesy robił je z Floydem.
Od dziesięciu minut Mara miała wrażenie, że ktoś ją śledzi. Teraz zlokalizowała tajemniczego osobnika. Ukrył się w grupie podążających z nią pracowników pobliskiej fabryki lokalnych pojazdów, podobnych do taksówek powietrznych niezgrabnych brył metalu poruszających się dzięki strumieniom powietrza pod dużym ciśnieniem wylatującego z kilku otworów. No cóż, co planeta to jakieś nowe rozwiązania. Mara postanowiła nie czekać na ruch pracodawców szpicla. Skręciła w zaułek za domem, koło którego przechodziła. Niestety pech czasami dopadał także ludzi z doświadczeniem Mary. Ślepy zaułek nie mógł długo stanowić kryjówki, a powrót na ulice był wykluczony gdyż jej ogon już pewnie zawołał posiłki. Pozostawała droga na górę. Mara zanurzyła się w Mocy tak jak uczył ją Skywalker i skoczyła. Efekt był, jednak nie taki jak chciała Mara. Doskoczyła zaledwie do połowy domu. Złapała się parapetu małego okienka i skoczyła jeszcze raz. Podciągając się na dach słyszała kroki dochodzące z ulicy. I to nie kroki dwóch czy trzech osób, jak się spodziewała, ale około dwudziestu. Jej myśli powędrowały do miecza świetlnego, który miała pod ubraniem jednak od razu porzuciła ten pomysł. Nie zdołałaby sparować wszystkich strzałów. Miała w tym za mało wprawy.
-‘Muszę znaleźć więcej czasu na trening’- pomyślała, w duchu wiedząc, że nie ma czasu na trening, a tym bardziej na uganianie się za Skywalkerem po całej galaktyce by wziąć kilka lekcji.
Rozmyślania przerwał jej głos kroków dochodzący centralnie spod miejsca gdzie siedziała. Wyjrzała ostrożnie znad gzymsu. Pięciu ludzi przeczesywało zaułek, w którym przed chwilą się znajdowała. Reszta, czyli około dziesięciu ludzi pilnowała wejścia. Na szczęście nie pomyśleli, że ktoś może wskoczyć na dach. Gdy skończyli do zaułka wpadł człowiek, który ją śledził. Mara żałowała, że nie widzi jego twarzy bo ruchy wskazywały że jest kompletnie zaskoczony i pewny tego, że to tu skręciła. Nagle w wejściu pojawiła się nowa osoba. Totalnie zaskoczona Mara schowała się z powrotem za gzyms. Osobą, którą zobaczyła był sam Floyd. Sięgając w Moc Mara starała się dowiedzieć, o czym rozmawia ze szpiclem. Jednak i ta umiejętność ją zawiodła. Po kilku minutach mężczyźni odeszli. Tylko, że Mara nadal wyczuwała jedną osobę w zaułku. Wyglądając ponownie dostrzegła Floyda stojącego u wejścia do zaułka i rozglądającego się. Po cichu nie wydając żadnego odgłosu Mara wyciągnęła blaster z kabury. Zbierając się w sobie skoczyła na dół. Musiała przyznać, że Floyd miał niezły refleks. Odwrócił się w mgnieniu oka i zamarł z dłonią na kolbie blastera. Lecz Mara była szybsza. Oddała jeden strzał pod nogi przemytnika by zahamować jego chęć do nierozważnych czynów.
-Witaj Floyd dawno się nie widzieliśmy- przywitała się Mara, jednocześnie wstając na nogi, ponieważ nie zdołała w całości zamortyzować upadku.-Opuść powoli rękę. Chyba nie chcesz użyć tego blastera. Nie zdążysz nawet wycelować.
-Może i tak. Jednak chciałbym spróbować- stwierdził przemytnik.
-Po co? Życie ci nie miłe?- spytała zauważając, że Floyd zdjął rękę z blastera.
-Właśnie chodzi o to, że miłe i nie mam zamiaru się z nim rozstawać.
-A ja nie zamierzam ci go zabierać. Czyżbyś odniósł inne wrażenie?
Mara zrobiła dwa kroki w prawo by być poza zasięgiem światła padającego od strony ulicy.
-Daj spokój Jade. Wiem, że Karrde opowiedział się po stronie Nowej Republiki.
Chcieliście mnie zwabić w pułapkę zapraszając na spotkanie na Troganie, więc postanowiłem zaprosić was tutaj gdzie miałem przewagę.- ciągnął czując, że inicjatywa przechodzi na jego stronę- A więc Karrde nie zdecydował się przylecieć sam tylko wysłał jakąś płotkę do mnie. Myślisz, że będę z tobą gadał. Ma tutaj przylecieć Karrde! Osobiście!
-Spokojnie Floyd bo będę zmuszona cię uciszyć - zagroziła Mara. - A uwierz mi ani Karrde, ani ja, nie mamy ochoty tego robić. Wręcz przeciwnie. Mamy nadzieje kontynuować współpracę z tobą. Chyba, że nie chcesz to mogę sobie już pójść i więcej nie wracać, a wraz ze mną dosyć lukratywne kontrakty, które masz z Imperium, a które nie przetrwają bez naszych dostaw.
-I co mam uwierzyć, że Karrde chce nadal robić interesy ze mną i zarazem z Imperium?-dociekał niepewnie przemytnik.
-Wierz w co chcesz, ale dla przemytników liczy się zysk, nie? Przekonasz się wraz z pierwszą dostawą, która jest jutro tak jak było zaplanowane.- Zakończyła i schowała blaster do kabury na znak że skończyła rozmowę.
-Uważaj Jade - ostrzegł Floyd- Macie wielu wrogów. I nie mówię tu o mnie czy innych, którzy się boją współpracy z wami. Wielu uważa was za przeszkodę oraz sprawcę wielu kłopotów.
-Dzięki za ostrzeżenie Floyd ale umiemy o siebie zadbać- zapewniła go Mara.
-Zrobisz co uznasz za stosowne z tą informacją. Żegnaj.
-A, jeszcze jedno Floyd. Żadna ze mnie płotka tylko zastępca Karrde’a . Ale to tak na przyszłość. Ułatwisz mi też robotę jeśli podasz mi swoje nazwisko. Głupio kontaktować się z tobą po imieniu- stwierdziła próbując się trochę odegrać.
-Żaden z moich klientów nie zna mojego nazwiska i niech tak zostanie!- oburzył się przemytnik.
-Szkoda Narond łatwiej by się z tobą rozmawiało - pożegnała go Mara i ruszyła w stronę wyjścia.
Mijając przemytnika ledwo powstrzymała się od triumfalnego uśmiechu widząc tępą minę jaka zagościła na jego twarzy.
-‘I dobrze. Niech zapamięta to na długo by nie próbował znowu nas wykiwać. Czasami trzeba im przypomnieć, z kim mają do czynienia’- pomyślała idąc już w stronę lądowiska.
Im szybciej opuści tą planetę tym lepiej. Ma już dosyć klimatu panującego tu. Oraz porządków, które Karrde postawił sobie za sprawę honoru. To już trzecie podobne zajście w ciągu miesiąca. Musi trochę odpocząć i zająć się czymś innym. Chociaż nie zanosi się na razie na to. Przyspieszyła kroku by szybciej znaleźć się w Ognistej Jade, statku który podarował jej Karrde, i wreszcie wrócić tam gdzie czuje się najlepiej. Do przestrzeni otoczonej przez gwiazdy. Do galaktyki, która pewnie szykowała jej jeszcze niejedną niespodziankę.

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 5,20
Liczba: 5

Użytkownik Ocena Data
Pio 8 2008-04-29 21:55:24
Timonaliza1 7 2008-04-29 13:25:42
Krogulec 5 2008-04-30 09:15:25
Apophis_ 5 2008-04-28 23:54:27
Orion Black 1 2008-04-29 19:38:51


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (7)

  • Chewie_Wookie2008-04-30 15:29:17

    Zamierzam zamierzam popracować nad kolejna częścią :) To napisałem w dwie godziny i na próbę tak jakby bo nie wiedziałem jak sie przyjmie pomysł na opowiadanie z Marą. Chyba nieźle więc popracuje nad następną częścią dłużej :)

  • Kasis2008-04-30 11:08:17

    Ciężko jest ocenić to opowiadanie. Jako samodzielny tekst, nie wypada najlepiej. Gdyby jednak był ciąg dalszy, to całość mogłaby się już lepiej obronić.
    Myślę, że musisz popracować nad dialogami.

  • Krogulec2008-04-30 09:15:16

    + fabuła
    + odwaga
    + klimat

    - zdania
    - powtórzenia
    - błędy

    5/10

  • Chewie_Wookie2008-04-29 21:06:21

    No coż trója z polskiego działa swoje nie :) Może nad następnym spędzę więcej czasu niż dwie godziny :)

  • Orion Black2008-04-29 19:41:44

    "Wiesz, nie jestem humanistą to wystrzegam sie zdań wielokrotnie złożonych "

    Eh, sorry, ale nie będąc humanistą nie powinieneś zabierać się do pisania.

    Błędów jest tyle, że nawet nie będę wymieniał. Przede wszystkim w oczy rzuciły mi się kulawe zdania i nagminne powtórzenia.

    Poza tym, część ficka jest napisana w innym czasie niż reszta xD

    Pozdrawiam
    Orion

  • Chewie_Wookie2008-04-29 18:56:16

    Wiesz, nie jestem humanistą to wystrzegam sie zdań wielokrotnie złożonych :) Ale popracuje nad nimi w cz.2 (o ile wyjdzie takowa)

  • Apophis_2008-04-28 23:51:41

    Czemu te zdania takie krótkie? Żadnych wielokrotnie złożonych... Taka czkawka trochę... utrudnia czytanie i odbiór tekstu.

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..