Oczywiście ten rekord wygląda znacznie gorzej, gdy uwzględni się inflację. Wtedy Epizod VII znajduje się 20 pozycji, „Avatar” na 14. Dogonienie ścisłej czołówki, czyli „Przeminęło z wiatrem” i „Nowej nadziei” jest raczej niemożliwe, ale zobaczymy na co stać obraz J.J. Abramsa.
„Avatar” ma spore szanse zachować jeszcze rekord najbardziej dochodowego filmu na całym świecie, przynajmniej przez jakiś czas. Epizodowi VII, który niebawem wskoczy na trzecią pozycję na tej liście, brakuje mu jeszcze ponad miliarda USD by przebić rekord. To może być trudne do osiągnięcia.
Swoją drogą w ten weekend „Gwiezdne Wojny” czeka poważna próba. Film wszedł do kin w Chinach. Zobaczymy jak tam się sprawdzi. Warto też zauważyć, że obraz Abramsa odrabia straty w Japonii.
W Polsce zaś w noworoczny weekend film obejrzało 234 tysiące widzów. Daje to już w sumie 2,293 miliona osób i póki co drugi wynik w roku 2015. Pierwszy należy do „Listów do M.2” (2,9 miliona). Dla porównania, najpopularniejszy z prequeli, czyli „Mroczne widmo” obejrzało u nas 1,3 miliona osób. Jest szansa, że „Przebudzenie Mocy” obejrzy ponad 3 miliony. Po 1989 udało się to zaledwie ośmiu filmom. „Avatara” obejrzało u nas 3,679 milionów widzów.
Tymczasem mamy nowy plakat z IMAXa. Podobno już ostatni.
Powoli dowiadujemy się coraz więcej o kulisach powstawania VII Epizodu. Joonas Suotamo, „emerytowany” fiński koszykarz (29 lat), który wcielił się w Chewbaccę opowiedział trochę o swojej roli. Podobno, gdy brał udział w castingu nie wiedział, co to za film. Kazano mu udawać dzikiego. Ale im więcej dostawał szczegółów, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że to „Gwiezdne Wojny”. Joonas doskonale wie, że zaangażowano go głównie ze względu na wzrost. Dodał też, że pracował blisko z Peterem Mayhew, który nawet gdy nie grał Chewiego, pełnił rolę konsultanta na planie. Suotamo nie chciał mówić, w których scenach grał on sam, a w których Peter. Stwierdził tylko, że to rozwiązanie zostanie zachowane w przyszłości.
Samuel L. Jackson widział już Epizod VII. Skomentował go w ten sposób: „ten film jest zrobiony w duchu poprzednich”. Dodał też, że dzieciaki jednak muszą podszkolić się w szermierce.
Na sam koniec zaś dokument o kręceniu filmu na Skellig Michael.