TWÓJ KOKPIT
0

Nowa Era Jedi :: Newsy

NEWSY (174) TEKSTY (24)

NASTĘPNA >>

P&O 364: Czy istnieje mapa galaktyki „Gwiezdnych Wojen”?

2019-12-29 07:50:03



Dziś bardzo stare pytanie, dość ogólne, na które odpowiada Steve Sansweet. Ukazuje ono jednak pewien proces strukturyzowania się świata „Gwiezdnych Wojen”.



P: Czy istnieje mapa galaktyki „Gwiezdnych Wojen”?

O: Nigdy nie będzie mapy, która ukazałaby ogrom galaktyki w całości. Ale pierwsze prawdziwe mapy pojawiły się w produkcjach LucasArts – Star Wars: Behind the Magic oraz Episode I Insider’s Guide. Stały się podstawą wspaniałej mapy, która pojawiła się w powieści R.A. Salvatore’a Wektor pierwszy, zawierającej wiele z najważniejszych planet ukazanych w filmach i głównych powieściach.

K: Warto dodać, że był to tylko fragment procesu układania galaktyki. Jakieś dziesięć lat temu ukazał się nawet atlas - The Essential Atlas Jasona Fry’a, który do dziś jest prawdopodobnie największym kompendium wiedzy z zakresu geografii „Gwiezdnych Wojen”, acz w wielu aspektach już tylko legendarnym. Za to same mapy galaktyki pojawiają się co pewien czas w wielu publikacjach, ukazując nam lokalizację nowych planet.
KOMENTARZE (7)

P&O 257: Kiedy dokładnie Mara się zaraziła?

2017-12-10 08:28:26



Dziś pytanie o „Nową Erę Jedi” jeden ze szczegółów z początku serii.

P: Kiedy dokładnie Mara Jade zaraziła się zarodnikami coomb dostarczonymi przez Noma Anora? Czy ta opowieść została opowiedziana, czy raczej to tło powieści Wektor pierwszy?

O: Dokładnej chwili nie opisano, ale ją sprecyzowano. Mara Jade Skywalker towarzyszyła w misji dyplomatycznej z Coruscant na Monor II, gdzie była światkiem objęcia tronu przez dziesiątego księcia-kapłana rasy Sunesi, Agaposa X. To właśnie wtedy Nom Anor zaraził ją zarodnikami coomb. Całość opowieści jest nam znana tylko dzięki retrospekcji, zawartej w „Wektorze pierwszym” R.A. Salvatore i Punkcie równowagi Kathy Tyers.
KOMENTARZE (3)

Łotrowe ciekawostki

2017-03-22 07:03:14

Już niedługo „Łotra 1” będzie można spokojnie oglądać w domowym zaciszu. Przed kolejnym seansem może warto się przygotować, by znaleźć w tym filmie wiele z ukrytych smaczków. Niektóre pewnie już zauważyliście. Natomiast jedno jest pewne, jest ich zdecydowanie więcej niż nam wszystkim się zdaje, a listę poniżej z pewnością da się łatwo poszerzyć.

Niebieskie mleko
Pierwszą ciekawostką łotrową jest pojawienie się jednego z najbardziej znanych napojów z uniwersum „Gwiezdnych Wojen”. Niebieskie mleko, bo o nim tutaj mowa, pojawią się na początku filmu w domostwie rodziny Erso, chwilę po tym jak Galen i reszta dowiadują się o tym, że Krennic ich odnalazł. Nikt już Wam nie powie, że wielkie przygody nie zaczynają się od szklanki mleka: najpierw Luke, teraz Jyn - to argument nie do podważenia.



Wieża obserwacyjna na Yavinie IV
Gdy Jyn Erso i Cassian Andor odlatują z Yavina IV na Jedhę, widzimy ujęcie bardzo przypominające to z „Nowej nadziei”. Na szczycie świątyni Massassich, pełniącej rolę bazy rebeliantów, znajduje się wieżyczka obserwacyjna, w której siedzi strażnik. W oryginale ujęcie nagrano w Gwatemali w Tikal. W rolę strażnika wcielił się Lorne Petersen.
W „Łotrze 1” w postać strażnika wcielił się John Swartz (producent „Łotra 1” i „Przebudzenia Mocy”), który również podłożył głos szturmowcowi w scenie zatrzymania Cassiana, K-2SO i Jyn na Jedhcie (Where are you taking this prisoners?) Sama świątynia w „Nowej nadziei” pełniła rolę bazy Rebeliantów. W „Łotrze 1” awansowała, jest to główna kwatera Sojuszu Rebeliantów. Dla ekipy Garetha Edwardsa odtworzenie tej lokacji było bardzo istotne. Wnętrza w „Nowej nadziei” nagrywano w studiu, zaś sam kształt piramid nagrano w Tikal w Gwatemali. Edwards posiłkował się Wielką Brytanią. Wnętrze nagrano w Cardington, gdzie przerobiono duży magazyn. Reszta zaś to komputerowa kreacja.



Strażnicy Oświeconych
Polskie tłumaczenie może nie jest najlepsze. W każdym razie chodzi o Strażników Whills. De facto to nowa organizacja w „Gwiezdnych Wojnach”, ale sama nazwa to coś, co George’owi Lucasowi chodziło po głowie od dawna. W pierwszych scenariuszach do „Nowej nadziei” pojawia się „Dziennik Whillsów, część I”. Było to także powiązane z tytułem, Whillsowie mieli być narratorami historii, kimś kto ją zapisał i przekazał dalej, jednocześnie nie odgrywać w niej znaczącej roli. Narracyjnie tę rolę ostatecznie przejęli C-3PO i R2-D2 (to analogia do Kurosawy). Lucas nie wiedział, co zrobić ze Whillsami i próbował do nich wracać. Także w „Zemście Sithów”, gdzie Qui-Gon początkowo miał nauczyć się sztuki powrotu zza grobu od szamana Whillsów. Ta koncepcja również nie znalazła miejsca w finalnym scenariuszu. Ostatecznie Whillsowie pojawiają się właśnie w „Łotrze 1”, łącząc oba pomysły. Są strażnikami świątyni, powiernikami wiedzy, którą przekazują, wierzą w Moc, ale daleko im do Jedi.
Istnieje także wielkie prawdopodobieństwo, że Lor San Tekka (Max Von Sydow) również należał do lub znał w jakiś sposób Strażników Whills, a na pewno był członkiem Kościoła Mocy. Natomiast w Jedha City pojawia się więcej grup wyznających Moc. Jakie jest ich powiązanie z Kościołem Mocy, na razie nie wiemy. Temat z pewnością będzie eksplorowany.
Pozdrawiają się też mówiąc o „Mocy Innych”. To znów nawiązanie do oryginalnego scenariusza Lucasa, zanim skrócił to do zwykłej Mocy.
Stare wersje scenariuszy znajdziecie tutaj



Saw Gerrera
Jest oczywiście bardzo oczywistym nawiązaniem, zwłaszcza, że to bohater przeniesiony wprost z „Wojen klonów” (więcej). Ale Saw to jednak coś więcej. Ta postać ma bardzo wiele wspólnego z pułkownikiem Kurtzem z „Czasu apokalipsy”. Zresztą początek „Łotra 1” trochę przypomina ten film. Saw, zupełnie jak Kurtz, jest odszczepieńcem, który prowadzi walkę w sposób bezkompromisowy. Ale wokół niego narosła legenda. Jest tajemniczy, zwichrowany, ale wciąż bardzo potężny i niepokonany, choć w pewien sposób wypalony. Oryginalny „Czas apokalipsy”, czyli „Jądro ciemności”, napisał Joseph Conrad. Pracę nad ekranizacją podjęli Francis Ford Coppola i George Lucas. To właśnie ten ostatni miał być pierwotnie reżyserem tego filmu. Bardzo mu się podobał pomysł walki prymitywnych tubylców z technokratycznymi siłami. Ostatecznie z różnych przyczyn Lucas pozostawił „Czas apokalipsy”, ale kwestię starcia nierównych sił wykorzystał w „Powrocie Jedi” i „Mrocznym widmie”. Gareth Edwards zaś wymienił „Czas apokalipsy” jako jeden z tych filmów, który go inspirował. Analogia między postaciami granymi przez Marlona Brando i Foresta Whitakera jest dostrzegalna.
Jednocześnie podobną rolę Gerrerze wyznaczył Lucas w serialu „Underworld”. Serial doczekał się tylko napisania scenariuszy, niestety nie został do dziś zrealizowany. Pewne pomysły z niego trafiają do nas w różnej formie. Tak właśnie jest z Gerrerą.
W przypadku tej postaci istotne jest także jej powiązanie z Vaderem. Saw też jest miejscami bardziej maszyną, która również czasem wydaje się być zła, jednocześnie pozostał po drugiej stronie barykady.

Kwatera Saw Gerrery
W scenach rozgrywających się w kwaterze Saw Gerrery możemy zaważyć m.in. stół do gry w dejarika. Nie jest to jednak ten sam, który możemy pamiętać z „Nowej nadziei”, ponieważ stworzenia są z materiału drewnopodobnego i przypominają wyrzeźbione figurki. Nawiązanie do gry pojawia się także w „Przebudzeniu Mocy”.

W innej scenie możemy zauważyć twi’lekańska tancerkę, która przypomina Oolę z „Powrotu Jedi”. Wygląd to jedno, ale taniec bardzo przypomina ten z pałacu Jabby, wiele ruchów jest identycznych.
Prawdopodobnie również tam znajdują się na ścianach szkice nawiązujące do „Godzilli” i „Strefy X” Garetha Edwardsa.

Architektura Jedhy
Budynki w Jedha City łączą ze sobą kilka styli architektonicznych. Z jednej strony mamy budowle przypominające trochę pałac Jabby, z drugiej bramę na Jakku (niewątpliwy wpływ Ralpha McQuarrie’ego), jak również są elementy bliskiego wschodu. Tu dużą rolę z pewnością odegrała Jordania, w której nagrywano część scen. Jej najbardziej znany zabytek, czyli Petra (wykorzystana także w „Indianie Jonesie i Ostatniej Krucjacie”) został zbudowany przez Nabatejczyków, ale na ich kulturę wpływali choćby Egipcjanie. Sama kwatera Sawa jest wydrążona w skale podobnie jak Petra. Zaś ulice Jedhda City przypominają trochę arabską medynę.

Nawiązania do Ridleya Scotta
Pierścienie Kafrene były inspirowane „Łowcą androidów” Ridleya Scotta. Pisaliśmy o tym tutaj. Film ten ma dużo więcej wspólnego z Sagą o czym pisaliśmy tutaj.
Wielokrotnie powtarzano także, że jednym z pierwowzorów Jyn była Ellen Ripley z „Obcego”. Natomiast Eadu także jest nawiązaniem do sposobu ukazywania planet w „Obcym – 8. pasażerze Nostromo” Scotta.

Coruscant
To jedna z tych niepodpisanych planet. Widzimy ją tylko i wyłącznie we wspomnieniach Jyn. Dotychczas we wszystkich filmach przed „Nową nadzieją” pojawia się ta planeta. „Łotr 1” się nie wyłamuje.

Nawiązanie do „THX 1138”
W filmie Edwardsa jest ono subtelniejsze niż w filmach sagi. Zamiast przewijania się numeru w tle, mamy raczej rekwizyty przypominające debiut reżyserski Lucasa. W scenie w której Cassian musi wyciągnąć dysk z planami Gwiazdy Śmierci używa pary zacisków, które łudząco przypominają używane przez THX 1138.

„Mały wielki człowiek”
Scena w której Chirrut Îmwe (Donnie Yen) idzie naprzeciw wrogom odmawiając mantrę, w dużej części bazuje na scenie z filmu „Mały wielki człowiek” (1970) Arthura Penna z Dustinem Hoffmanem w roli głównej.



Juggernaut – turbo tank
W „Zemście Sithów” pojawił się HAVW A6 Juggernaut. Na planecie Wobani więźniów transportują pewną wariacją tamtego pojazdu. Teraz to HCVw A9 turbo tank. Z pewnością koła są trochę inne, ale przynajmniej możemy zobaczyć jak to cudo wygląda w środku. Inna sprawa, że pokazuje to jak Imperium przerabia przestarzały już trochę sprzęt, wykorzystując go do innych potrzeb.

Szturmowcy mówią o T-15
W „Nowej nadziei”, gdy Obi-Wan próbuje wyłączyć wiązkę ściągającą, dwóch szturmowców rozmawia o nowym BT-16. Scena jest praktycznie odtworzona w „Łotrze 1”. Tym razem na Scarif, gdy Chirrut i Baze się skradają, szturmowcy rozmawiają o przestarzałym T-15. Ta scena także pojawia się w „Przebudzeniu Mocy”, tam jednak rozmawiają już o wersji 17.

Plany Gwiazdy Śmierci
Gareth Edwards zwyczajnie odtworzył te z „Nowej nadziei”. Wtedy to było cudo techniki komputerowej, dziś w porównaniu choćby z hologramami w „Gwiezdnych Wojnach”, wyglądają dość dziwnie. Chodziło jednak o to, by zachować ciągłość.

Skraplacze wilgoci
Na La’amu na farmie Ersów, tuż za Galenem znajdują się skraplacze wilgoci. Dotychczas widzieliśmy je na planetach pustynnych, czyli przede wszystkim na Tatooine oraz Jakku. Czemu są na La’amu? Oficjalne wytłumaczenie można znaleźć w Przewodniku ilustrowanym, gdzie można przeczytać, że służyły odfiltrowywaniu szkodliwych substancji z wody. Nieoficjalnie to nawiązanie do filmu, które dobrze wygląda.

Alderaan
Najważniejsze nawiązanie to oczywiście Bail Organa mówiący, że wraca na Alderaan. Jak wiemy, tam dopełni swoje przeznaczenie. Istotna jest też rozmowa między Tarkinem a Krenniciem, kiedy mówią o teście, jednocześnie nalega na użycie jednego reaktora, bo chce tylko testu, nie manifestacji. W „Nowej nadziei” nawiązuje do ostatecznego testu, który jest przeprowadzony na Alderaanie.

Mroczny miecz / Miecz ciemności
Podczas sceny w wieży Cytadeli na Scarif Cassian i Jyn szukają nazwy, pod którą mogą się kryć plany Gwiazdy Śmierci. Jedną z nich jest „Dark Saber”, co może być nawiązaniem do „darksabera” znanego z seriali animowanych „Wojny klonów” i „Rebelianci”. Darksaber, znany u nas jako „mroczny miecz” to legendarna broń Mandalorian, którą wykonał Tarre Vizsla, pierwszy Mando w zakonie Jedi. Broń została później wykradziona przez innych Vizslów, którzy użyli jej, aby zjednoczyć klany.
Jednocześnie Darksaber to także Miecz ciemności. W starym, obecnie legendarnym EU, powstała taka broń, na podstawie imperialnych planów. Był to właściwie superlaser Gwiazdy Śmierci latający w kosmosie z minimalną konstrukcją. Ta superbroń pojawiła się w powieści Kevina J. Andersona.



Zamek Dartha Vadera na Mustafar
Sam fakt, że Vader ponownie przemawia głosem Jamesa Earla Jonesa to już wspaniałe nawiązanie. Zresztą kwestia duszenia Krennica znów jest pięknym odniesieniem do „Nowej nadziei”.
Zamek Vadera jest kolejnym elementem, który łączy Prequele z Oryginalną Trylogią. Mimo faktu, że już podczas prac nad „Powrotem Jedi” pojawiła się sala tronowa Imperatora na Coruscant, która przypominała pomieszczenie otoczone lawą. Dopiero przy okazji prac nad „Zemstą Sithów” Lucas mógł powrócić do tego pomysłu. Wówczas wróciła planeta, a właściwie księżyc z płynącą lawą. To był pomysł, który inspirował McQuarriego jeszcze przy „Imperium kontratakuje”. Lucas go podrzucił, ale nie wiedział, jak to wykorzystać. W „Powrocie Jedi” rodził się pomysł zamku Vadera, znów pomysł zarzucony.
Zamek Vadera pojawił się w dawnym EU. Zlokalizowany został na planecie Vjun. Zaś planeta lawy, w „Zemście Sithów” stała się bardzo istotnym elementem przemiany Anakina w Vadera. Ekipa Douga Chianga miała okazję wrócić tak do tych pomysłów McQuarriego, bazując na jego oryginalnych rysunkach i odtworzyć Mustafar. Przeniesiono tu też zamek Vadera.
Jednocześnie zamek Vadera ma być też czytelnym nawiązaniem do świątyni w Jedha City, o czym mówili sami twórcy.
Wg Pabla Hidalga wiemy także, że Mustafar jest istotna w serialu „Rebelianci”. Tam Hera oznajmia nawet, że na „Mustafar Jedi idą zginąć”. Hidalgo także twierdzi, że brak podpisu planety wynika z tego, iż nie chcieli za wcześnie w filmie wyjawić z kim spotka się Krennic. Raczej chodziło o to by widz zaczął spekulować i domyślać się. Po to też była ta scena z bactą w zwiastunie.
Samego Vadera grają poza Jamesem Earlem Jonesem jeszcze dwie osoby: Spencer Wilding i Daniel Naprous. Podczas dokrętek nie było czasu i możliwości by sprowadzić pierwszego, więc zatrudniono kolejnego statystę do tej roli.

Bacta
Podczas wizyty dyrektora Krennica na Mustafar widzimy Vadera w zbiorniku bacty, znany chociażby ze sceny z „Imperium kontratakuje”, której Luke Skywalker leczy swoje rany po pojedynku z Wampą na powierzchni planety Hoth. Kąpiel w takim zbiorniku najprawdopodobniej dodała sił Vaderowi, co możemy zauważyć podczas ostatniej sceny, gdzie w praktycznie w pojedynkę pokonał grupę Rebeliantów. Z drugiej strony bardzo prawdopodobne jest to, że taka kąpiel nie przywraca Vaderowi pełni sił, co widać w „Nowej nadziei”, w której porusza się o wiele wolniej niż w „Łotrze 1”. Jednocześnie mieliśmy okazję obserwować przez chwilę Vadera bez zbroi, trochę podobna scena znajduje się w „Imperium kontratakuje”, gdzie widzimy Lorda Sithów w komorze medytacyjnej.

Kapitan Antilles
Raymus Antilles pojawił się dotychczas w „Zemście Sithów” pod sam koniec, gdy miał wyczyścić pamięć C-3PO, oraz oczywiście w „Nowej nadziei”, gdzie zginął. To postać bardzo niewykorzystana, ale obecna. Podobnie jest w „Łotrze 1”. Bail Organa kazał mu przygotować okręt, a także widzimy jak Antilles dostarcza plany Gwiazdy Śmierci Lei. Tym razem zagrał go Tim Beckmann. W III Epizodzie grał tę postać Rohan Nichol, zaś w IV Peter Geddis.

Wedge Antilles
To dość ciekawe pytanie, był, czy nie był w „Łotrze 1”. I póki co odpowiedź nie została jeszcze udzielona. Na pewno nie ma tam starych ujęć z Dennisem Lawsonem. Ale w „Nowej nadziei” głos Lawsona został zdubbingowany przez Davida Ankruma. Formalnie Ankrum dubbingował głos Czerwonego Dwa. Ankrum także wrócił w „Łotrze 1”, gdzie w czasie bitwy o Scarif podkładał dodatkowe głosy. Więc kto wie, może właśnie jeden z nich to Czerwony Dwa?

Kusza laserowa
To broń, która początkowo miała dodawać klimatu Chewbacce. Potem pojawiła się także na Kashyyyku razem z „Zemstą Sithów”, gdzie używali jej Wookiee. Teraz okazuje się, że to nie jest taka nietypowa broń, w końcu ma ją Chirrut Imwe.

Admirał Raddus
Filmowcy chcieli mieć admirała Ackbara w akcji, ale nie chcieli też go zabić, ani za bardzo ratować. Stąd pewnie pojawił się pomysł, by do niego nawiązać, tworząc innego kalamarianina. Raddus pełni bardzo podobną rolę jak Ackbar w „Powrocie Jedi”, jednocześnie chcąc nadać mu unikalny charakter bohater ten jest pewną wariacją na temat Winstona Churchilla.
Pablo Hidalgo tłumaczył także obecność Tantive’a w okręcie flagowym Raddusa. Podobno wraz z Leią mieli lecieć po Obi-Wana Kenobiego, ale pojawiło się istotniejsze zadanie.

Ukradzenie imperialnych mundurów
To kolejna ze scen, która jest w pewien sposób żywcem przeniesiona z „Nowej nadziei” i wykorzystana w realiach łotrowych. Tam Han, Luke i Chewie czekali, aż szturmowcy wejdą na pokład „Sokoła”, by ich napaść i obrabować z ubrań. „Łotr 1” robi dokładnie tak samo. W obu przypadkach, mając na sobie mundury bohaterowie mogą kontynuować swoją przygodę/misję.





Generał Hurst Romodi
To jedna z największych ciekawostek „Łotra 1”. To postać, która jest obecna w „Nowej nadziei”, dokładniej siedzi w sali konferencyjnej na Gwieździe Śmierci. Widać go tam w dwóch ujęciach. Z przodu, ale siedzi na tyle daleko, że twarzy dobrze nie widać. No i potem z tyłu, widać tylko tył łysiejącej głowy. Postać oczywiście została nazwana i pojawiła się w różnych źródłach. Ale dopiero przy „Łotrze 1” zatrudniono aktora, Andy’ego de la Toura, który wcielił się w tę rolę.

Puste krzesło w „Nowej nadziei”
To kolejny przykład, jak „Łotr 1” zmienia perspektywę. Podczas oglądania „Nowej nadziei” w sali konferencyjnej widzimy jedno puste krzesło między oficerami. Teraz już wiadomo, że należało ono do Orsona Krennica. Są jeszcze dwa inne, obok miejsca gdzie siedzi Tarkin. Jedno pewnie mógłby zająć Vader. Jednak to pojedyncze krzesło bardzo rzuca się w oczy.

Rian Jonhson, Ram Bergman i strzał Gwiazdy Śmierci
Strzał z Gwiazdy Śmierci to oczywiście kolejna rekreacja, tak by był bardzo podobny do tego, co widzieliśmy zarówno w „Nowej nadziei” jak i w „Powrocie Jedi”. Ale w tej scenie jest jeszcze jedna ciekawostka. Otóż oficerami Imperium odpowiedzialnymi za wystrzał są Rian Johnson i Ram Bergman, czyli reżyser/scenarzysta i producent „The Last Jedi”.

Gareth Edwards
Również sam reżyser pojawił się w filmie, a mianowicie jest rebeliantem, które przekazuje plany Gwiazdy Śmierci kapitanowi Antillesowi. Jak sam twierdzi jest to jego ulubiony easter egg z filmu a przy okazji żartuje, że zagrał osobę, która ocaliła całą Rebelię. O tej scenie pisaliśmy tutaj.

Warwick Davis
To już czwarty kinowy film Star Wars tego aktora na koncie. Oczywiście dochodzą jeszcze dwa filmy o Ewokach. Warick Davis grał Wicketa w „Powrocie Jedi”, Walda i uczestnika zakładów w „Mrocznym widmie”, Wollivana w „Przebudzeniu Mocy”. W „Łotrze 1” jest jednym z członków siatki Sawa Gerrery imieniem Weeteef Cyubee. Zaś o tradycji nazywania jego postaci na literę „W” wspominał Pablo Hidalgo.

Jordan Stephens
To gościnny występ. Jordan Stephens z Rizzle Kicks jest muzykiem, który przypadkiem miał tyle szczęścia, że zagrał w „Łotrze 1”. Widzimy go na Scarif. Wciela się w rolę kaprala Tonca, który pomaga Bohdiemu z podłączeniem aparatury na planecie.

Imperium ma przeterminowane kody
To akcja przeniesiona zupełnie z „Powrotu Jedi”. Tam Rebelianci wdarli się na Endor za pomocą starego, acz poprawnego kodu. Tym razem mamy podobną sytuację. Bohdi autoryzuje wlot na Scarif starym kodem, który znał. Nic się nie zmieniło.

Mam złe przeczucie
To jedna z tych kwestii na którą fani czekali. Tym razem mówi to K-2SO, dokładniej gdy wchodzą do cytadeli na Scarif. Od razu jest uciszany przez Jyn i Cassiana.

Nigdy nie mów mi o szansach
Ten cytat co prawda nie pada. Ale powiedzenie Hana Solo samo się nasuwa w scenie w której K-2SO mówi o tym, że szanse na użycie przez Jyn blastera są bardzo duże. Cassian go zbywa, acz cytat z Hana Solo byłby tu pewnie bardzo na miejscu.

Kilka transmisji
Sam fakt, że Jyn nie udaje się przesłać za pierwszym razem kompletu danych, zdaniem Pablo Hidalgo, właśnie ma być odzwierciedleniem słów Vadera o kilku transmisjach wysłanych przez Rebeliantów. Zresztą karta, która Leia wkłada do R2-D2 pojawia się na okręcie Rebeliantów właśnie tylko dlatego, by zgadzało się to z „Nową nadzieją”. Hidalgo twierdzi, że bardzo starali się, by nie było specjalnie rozbieżności między tymi filmami. Mogą one zmieniać perspektywę, ale powinny zachować ciągłość.

Kryształy Kyber
Kryształy Kyber pojawiają się w wielu miejscach w uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, w tym także w serialu „Rebelianci”. W „Łotrze 1” po raz pierwszy trafiają na wielki ekran. Ale ich historia jest zdecydowanie ciekawsza. Wymyślił je początkowo George Lucas. Pełniły rolę MacGuffina w jednej z wcześniejszych wersji scenariusza „Nowej nadziei”. Nazywały się wówczas kryształami Kiber. Ostatecznie George zrezygnował z tego pomysłu, ale gdy Alan Dean Foster zabrał się za pisanie adaptacji „Nowej nadziei” pomysł wciąż jeszcze był żywy. Wówczas jako kryształów w mieczu świetlnym, acz bez podanej nazwy. To również Foster w Spotkaniu na Mimban wprowadził kryształy Kaiburr. To z czasem przerodziło się właśnie w kolejnych dziełach w Kyber, choć oczywiście powiązanie nie musi być aż tak jednoznaczne.
Teraz nie tylko okazały się istotne do budowy mieczy świetlnych, ale odegrały istotną rolę w budowie superlasera Gwiazdy Śmierci.



Doktor Cornelius Evazan i Ponda Baba
Prawdopodobnie jedno z najczytelniejszych nawiązań. Widzimy ich na Jedhzie, gdzie wpadają na Jyn Erso i ostrzegają ją by miała się na baczności. Ciekawe, czy przed wylotem z planety dostali swój dwunasty wyrok?

Dowódcy Złotych i Czerwonych
Do tych ujęć wykorzystano oryginalne klipy z „Nowej nadziei”, najczęściej niewykorzystane. Pisaliśmy o tym tutaj. Dowódca czerwonych Garven Dreis (wcialał się w niego zmarły Drewe Henley) w całości został odtworzony z materiałów archiwalnych. Dowódcy złotych Jon Vander (Angus MacInnes) ma fragment dialogu nagrany na nowo. Dokładniej, gdy mówi o tarczy. Da się to łatwo zauważyć, gdyż te słowa padają, gdy nie widzimy postaci na ekranie. MacInnes faktycznie nagrał je na potrzeby „Łotra 1”.

Eskadra Niebieskich
To kolejny przykład nawiązania do pierwotnej wersji scenariuszy George’a Lucasa. Ta eskadra miała uczestniczyć w zniszczeniu Gwiazdy Śmierci, ale zniknęła wraz ze zmianami scenariusza. Teraz pojawia się na ekranie.
Jako ciekawostkę można dodać, że w książkowej adaptacji Nowej nadziei Eskadra Złotych ostała przemianowana na Czerwoną, a Czerwona na... Niebieską. Dla przykładu Luke stał się Niebieskim 5 a Wedge - Niebieskim 2.
Sama zmiana kolorystyki eskadr w IV Epizodzie wiązała się z tym, że wszystkie sceny kręcono na błękitnym tle co przeszkadzało filmowcom ponieważ X-wingi posiadały niebieskie wstawki na swoim korpusie. To doprowadziło do zmian, tak aby ułatwić życie filmowcom. W scenariuszu, który adaptował Foster, została wersja oryginalna.

Czerwony Pięć
Jak dobrze pamiętamy, taki kryptonim miał Luke Skywalker podczas bitwy o Yavin. W „Łotrze 1” pojawia się wcześniejszy pilot o tym kryptonimie, który ginie w starciu nad Scarif. Niestety niewiele z samego filmu o nim wiadomo. Jego śmierć zwalnia kryptonim Luke’owi i miejsce w eksadrze.

Rebelianckie pilotki
Kobiety zasiadające za sterami myśliwców miały pojawić się już w „Powrocie Jedi” (więcej), niestety pomimo faktu ukończenia zdjęć z nimi, zostały wycięte z ostatecznej wersji filmu (prawdopodobnie pod naciskiem wytwórni). Kobiety jednak wróciły w „Mrocznym widmie”, gdzie jednym z pilotów podczas Bitwy o Naboo jest właśnie kobieta - Bravo 5. W „Łotrze” również możemy oglądać płeć piękną za sterami myśliwców, jedna z nich pilotuje U-winga, który ląduje na Scarif z posiłkami dla Rebeliantów.
Istnieje prawdopodobieństwo, że jest to ukłon twórców, w stronę aktorek, które musiały pożegnać się ze swoim udziałem w finale Oryginalnej Trylogii.

Mundur Krennica
Choć Gareth Edwards twierdzi, że pomysł na biały mundur i czarne zbroje szturmowców miał być inwersją Vadera i jego szturmowców, za strojem Krennica kryje się coś więcej. Po pierwsze wielu fanów będzie widzieć nawiązanie do Wielkiego Admirała Thrawna i jego munduru. Ale warto też przypomnieć mundur admirała Wullfa Yularena z „Nowej nadziei”.

Scarif - nazwa planety
Nazwa planety, na której ukryte były plany Gwiazdy Śmierci powstała przypadkowo. Gary Whitta nadawał nazwy poszczególnym rzeczom, lecz w pewnym momencie choroba uniemożliwiała mu dalszą pracę. Zwrócić się do Garetha Edwards o pomoc, ten zaś stwierdził, że to „wielka rzecz” i potrzebują kawy, po którą poszedł do Starbucka. Tam też siedział i myślał nad nazwą dla planety, która miała pojawić się w finałowym akcie filmu. Wtedy spojrzał na swój kubek i zauważył, że barista pomylił się i zamiast imienia reżysera napisał „Scareth”.
Warto przypomnieć, że takie restauracyjne żarty miały już miejsce w historii sagi. Dotychczas najbardziej znany z nich to Yuuzhan Vong.



RA-7
Trudno mówić o powrocie postaci. Droida tego typu widzieliśmy w piaskoczołgu Jawów w „Nowej nadziei”. W „Łotrze 1” jest w Jedha City.
Zaś podobny do 5D6-RA-7 „czarny” droid jest w bazie na Scariff.

Myszobot
Kolejny bardzo klasyczny droid z sagi. Tym razem widzimy go w bazie na Scarif. Jest niewielki, więc może być ciężko go dostrzec.

Imperialna sonda
Czyli innymi słowy Probe Droid. Widzieliśmy go na Hoth, teraz patroluje Jedha City. Podobnie jak w przypadku innych droidów, musi to być popularny model.

Kurtka Cassiana
Tu znów mamy nawiązanie do „Imperium kontratakuje”. Kurtka luźno bazuje na projekcie kurtki Hana Solo z Hoth.



Braha'tok-class gunship
Określany też czasem jako ROJ BG Ship lub Bill George Ship. To jeden z modeli, które na potrzeby bitwy o Endor zbudował Bill George. Okręt jednak nie podobał się Joe Johnstonowi, więc starano się zminimalizować jego obecność na ekranie. Po prostu był gdzieś w tle. Początkowo miał się pojawić w „Rebeliantach”, ale pracując nad tym modelem poprawiono go i wykorzystano w „Łotrze 1”.

Obi-Wan i jego ukrycie
Choć Ben Kenobi nie pojawia się w „Łotrze 1”, Bail Organa wspomina o nim, jak również sugeruje, że to czas w którym ukrywający Jedi mógłby okazać się pomocny. Dobrze to koresponduje z późniejszym nagraniem do Kenobiego, które znajdowało się w R2-D2. Dobrze wie, że Kenobi jest na Tatooine, bo sam go tam zostawił.

Tarkin i Leia
W tym wypadku trudno mówić o nim jako ciekawostce. To postać. Ciekawostką jest to, w jaki sposób została stworzona i przywrócona do życia (Peter Cushing nie żyje od dość dawna). Podobnie zresztą z młodą Leią, gdzie w obliczu nagłego zgonu Carrie Fisher to odmłodzenie nabiera innego znaczenia. Prawdę mówiąc innego znaczenia nabierają też te wykręty Lei o dyplomatycznej misji na Alderaan. Więcej o cyfrowych postaciach pisaliśmy tutaj.

Powroty Rebeliantów
Jimmy Smits wraca po latach do roli. Właściwie na ekranie pojawia się tylko w kilku scenach, ale to bardzo ciekawy ukłon w stronę prequeli i ciągłości uniwersum.
Analogicznie wygląda sytuacją z Genevieve O’Reilly. Ta została zaangażowana do roli Mon Mothmy w „Zemście Sithów”, ale większość scen z jej udziałem została wycięta z ostatecznej wersji filmu. Pozostała jedynie postacią tła, trudną, acz możliwą do wypatrzenia. Oryginalna Mon Mothma z „Powrotu Jedi”, czyli Caroline Blakiston raczej miałaby problemy by zagrać dużo młodszą wersję samej siebie.
Aktor Alex McCrindle zmarł w 1990, ale jego postać czyli generał Dodonna powraca. Tym razem bez komputera, w tę rolę wcielił się Ian McElhinney.

R2-D2 i C-3PO
Kolejne, krótkie nawiązanie. Droidy pojawiły się zarówno we wszystkich epizodach, jak i kinowym pilocie „Wojen klonów”. „Łotr 1” musiałby być pierwszym filmem bez nich. Nie jest. Widzimy je na chwile w bazie rebelii na Yavinie.



Bor Gullet
Olbrzymia istota z mackami, która ma telepatyczne możliwości. Przypomina to coś? Może Yammoska? Pablo twierdzi, że to tylko zbieżność, bo oba pomysły bazują raczej na klimatach Lovecrafta. Może właśnie dlatego przypomina też trochę wygląd Daleka (z serialu „Doktor Who”) w środku swojej zbroi.

Krzyk Wilhelma
To coś, co występuje we wszystkich filmach z cyklu. Stary, klasyczny dźwięk jest także obecny w „Łotrze 1”. Dokładniej na Eadu, gdy Jyn zrzuca szturmowca po wejściu na platformę.

Nawiązania do serialu „Rebelianci”
Pierwszym nawiązaniem do serialu animowanego „Rebelianci” jest „Duch”, którego można zauważyć na lądowisku w bazie na Yavin 4, a także podczas ataku Sojuszu na Scarif. W bazie możemy także usłyszeć komunikat, w którym Generał Syndulla jest proszona do centrum dowodzenia. Najprawdopodobniej chodzi tutaj o Herę, a nie jak niektórzy mogli myśleć jej ojca - Chama. Niestety w polskiej wersji Generał Syndulla jest “proszony”, co może oznaczać po prostu niewiedzę tłumacza.
Miłośników robota Choppera ucieszy zapewne fakt, że on również pojawia się w filmie - w scenie, w której Rebeliant z centrum łączności biednie do Mon Mothmy poinformować ją o walkach na Scarif.
Takim ciekawym nawiązaniem są też Hammerheady, które oryginalnie pojawiły się w „Rebeliantach” jako nawiązanie do gry Knights of the Old Republic. Więcej o nawiązaniach do „Rebeliantów” pisaliśmy tutaj.

„Szturmuś”, czyli laleczka Jyn i inne zabawki
Podczas poszukiwań Jyn i Lyry Death Trooperzy Krennica odnajdują lalkę, która przypomina szturmowca. Więcej o niej można przeczytać w Przewodniku Ilustrowanym, który jest bardzo dobrym źródłem wielu innych ciekawostek. Znaleźć w nim można cały rozdział poświęcony zabawkom małej Jyn. Wśród nich znajduje się między innymi tooka - kotowate stworzenie znane z seriali animowanych.

Ciekawostki można też znaleźć w artykule o beletryzacji „Łotra 1”.

Ciekawostki zebrali: Lord Sidious, ogór, ShaakTi1138 oraz Hardrada (na forum).
KOMENTARZE (16)

P&O 150: Dlaczego w serii „Młodzi Rycerze Jedi” nie wspomniano o ślubie Luke’a?

2015-11-22 08:42:53



Pytanie dość stare, ale w ciekawy sposób pokazuje jak kiedyś radzono sobie z problemem ciągłości kanonu.

P: Luke i Mara pobrali się siedem lat przed inwazją Yuuzhan, dlaczego nie wspomina się o tym małżeństwie w serii „Młodych Rycerzy Jedi” i „Najmłodszych Rycerzy Jedi”?

O: Zrobiono to, by zachować niespodziankę w książce, w której Luke i Mara ostatecznie zdecydowali związać swe losy. Mowa oczywiście o dylogii „Ręką Thrawna” Timothy’ego Zahna. Kiedy pisano powieści z serii „Młodzi Rycerze Jedi”, autorzy Kevin J. Anderson i Rebecca Moesta, jak również redaktorzy z LucasBooks wiedzieli, że Mara i Luke są sobie przeznaczeni, ale plan wydawniczy i tak był napięty, wiec nie było jak tego wcześniej wsadzić. W przeciwieństwie do wydawanej później „Nowej Ery Jedi”, książki we wcześniejszym okresie nie zawsze wydawano chronologicznie. To pozwalało na bardziej zróżnicowane ustawienia ich w czasie, ale mogło też psuć zabawę, jak właśnie wspomniany przykład Mary i Luke’a.
Seria „Młodych Rycerzy Jedi” nie zaczęła wychodzić przed 1995. Natomiast „Ręka Thrawna” to dopiero rok 1997 i 1998. I choć opowieści nie są powiązane bezpośrednio, nie było tam żadnej sprzeczności, by ktokolwiek musiał wspominać o małżeństwie Luke’a i Mary. W praktyce Mara ciągle była zabiegana na krańcach galaktyki, co pozwalało zmniejszyć prawdopodobieństwo wyjaśnienia sytuacji. A to, że nikt w „Młodych Rycerzach Jedi” nie próbował mówić o ślubie, znaczy tylko tyle, że nie zaistniała taka potrzeba. A co ciekawe samą ceremonię przedstawiono dopiero w 1999 w komiksie Związek.

K: Wśród fanów zaś był to jeden z koronnych dowodów, że Zahn i Anderson się nie znoszą, gdyż tworząc własne piaskownice nie nawiązują do siebie.
KOMENTARZE (1)

P&O 141: Czy Przybysze z dali to Yuuzhan Vong?

2015-09-20 06:56:37



Tym razem wchodzimy w książki. Pytanie dziś może wydawać się banalne, ale w czasach gdy tamte legendy dopiero powstawały, nie wszyscy byli pewni, czy dobrze łączą fakty.

P: W książce Planeta życia pojawia się opis Przybyszów z dali, który łudząco przypomina opis Yuuzhan Vong. Czy przypadkiem to nie jedno i to samo?

O: Owszem, Przybysze z dali to jedna z wczesnych grup wypadowych Yuuzhan Vong, badająca galaktykę na długo przed inwazją.

K: Tu zostaje właściwie dodać tylko jedno. Jakby kogoś to interesowało, to kiedyś powstało podsumowania Nowej Ery Jedi.
KOMENTARZE (8)

Troy Denning o czerpaniu inspiracji

2013-08-14 16:58:52 oficjalny blog



Tym razem na oficjalnej zagościł Troy Denning, który postanowił spróbować swoich sił w blogowaniu, niejako promując tym samym swoją najnowszą książkę Crucible.

Gdy nowi przyjaciele dowiadują się, że piszę powieści z cyklu „Gwiezdne Wojny” ich pierwszym pytaniem jakie zadają jest prawie zawsze:
- Skąd bierzesz na to pomysły?
A ja nigdy nie wiem jak na to odpowiedzieć.
Gdy po raz pierwszy poproszono mnie o napisanie powieści „Star Wars”, wypaplałem:
- Świetnie. Mam kilka genialnych pomysłów na powieść „Star Wars”!
Odpowiedzią była bardzo uprzejma wersja czegoś w stylu „to miło, skarbie”.
Gdy już podpisałem umowę o warunkach poufności, dowiedziałem się, że grupa redaktorów i pisarzy spędziła cały poprzedni rok sekretnie planując główną oś fabularną czegoś co nazwali „Nową Erą Jedi” – dużej serii książek, z zarysowanymi wątkami fabularnymi i wieloma różnymi autorami. Opracowali już główny pomysł oraz listę głównych punktów zwrotnych do książki, która chcieli, bym im napisał. Moim zadaniem było ukształtować te pomysły w zarys fabuły, a następnie napisać powieść, która ostatecznie stała się Gwiazdą po gwieździe.
Więc kiedy zaoferowano mi możliwość napisania mojej drugiej powieści gwiezdno-wojennej, myślałem, że wiem jak to działa. Wszystko czego potrzebowałem, by móc zacząć pracować nad opowieścią, było powiedzenie tak.
Byłem głupcem.
Tym razem ekipa redaktorów w Lucas Licensing i Del Rey potrzebowała pojedynczej książki. Szukali opowieści, która eksplorowałaby by jak Leia dochodzi do wniosku, że jej ojciec nie zawsze był bezwzględnym sk...em, Sithem... Darthem Vaderem. Chcieli ukazać jak się dowiaduje, że kiedyś był uroczym, dobrym dzieckiem imieniem Anakin Skywalker i chcieli, by ujrzała go oczyma swojej babki, Shmi. Wymyślili, że dobrym sposobem do tego byłoby aby Leia znalazła pamiętnik Shmi. Myślę, że to prawdopodobnie był jedyny sposób by to zrobić, bo w „Gwiezdnych Wojnach” nie ma zbyt wielu duchów nie należących do osób czułych na Moc.
Na szczęście, właśnie czytałem Ilustrowany wszechświat Gwiezdnych Wojen Kevina J. Andersona i Ralpha McQuarriego. Zachwycałem się dawno zagubioną kolonią Killików z Alderaanu, stąd też wziął się pomysł na obraz „Killicki zmierzch”, który zrodził się gdzieś w mojej głowie. (Tak, przyznaję, lubię robaki). Mając ten pomysł jako początek, budowanie historii poszło stosunkowo łatwo. To, co musiałem, to zbudować historię krążącą wokół zagubionego dzieciństwa Anakina Skywalkera, pamiętniku Shmi oraz arcydzieła alderaańskiej mcho-sztuki. Rezultatem była Zjawa z Tatooine, którą się pisało równie dobrze, jak się ją wymyślało. (Znaczy ja się dobrze bawiłem. Czy wspominałem, że lubię sztukę robali?) Następnym przydziałem była seria książek w miękkiej okładce. Tym razem Shelly i Sue (moje redaktorki) wiedziały dokładnie czego chcą – książek.
- Napiszesz trzy z nich – mówiły. – Będą o czym chcesz, tylko mają mieć coś wspólnego z „Gwiezdnymi Wojnami”.
- Naprawdę? – zapytałem. – Mogą być o czymkolwiek?
- Cóż, dobrze by było gdybyś wymienił blastery, miecze świetlne czy Moc i trochę takich rzeczy. Ale oczywiście, że tak. Jesteśmy otwarte na wszelkie propozycje.
- Czy to mogą być historie o robakach? – zapytałem.
- Uh... – odpowiedziały.
- To świetnie – odparłem. – Mam mnóstwo wspaniałych pomysłów na dawno zagubioną kolonię Killików.
- Oh... – odparły. – Myślisz, że mógłbyś popracować też nad jakimś Jedi?
- Jasne – rzuciłem. – A co powiedzie na to, by Jedi stali się kimś w rodzaju robali?
I tak powstało „Mroczne gniazdo”.
Następnym razem moje redaktorki bardziej uważały, by eksterminować moje zainteresowanie robactwem. Kończyłem trzeci tom trylogii „Mrocznego gniazda”, gdy otrzymałem e-mail w niedzielę wieczorem, w którym przedstawiono pomysł na serię dziewięciu książek bez robali. (Tak, pisarze i redaktorzy pracują w niedzielę. Dzień jak każdy inny?)
Widziałem w tym rękę Mocy. Pracowałem wówczas nad Jacenem Solo przez te trzy książki, zastanawiając się, co dokładnie się z nim stało przez tą pięcioletnią podróż, którą przedsięwziął, by nauczyć się różnych ścieżek Mocy. I dochodziłem do dość ponurych wniosków.
Potem przyszedł e-mail, zawierający pomysły, a w mojej głowie odpowiedź stała się jasna. Vergere musi być Sithem. (Cóż już wcześniej zacząłem to potajemnie podejrzewać, pewnie jeszcze w czasach NEJ, ale teraz nie mogłem już temu zaprzeczać.) Vergere była Sithem. Dlatego tak skorumpowała Jacena swoimi nonsensami o „wstydliwych sekretach Jedi” czy „nie ma ciemnej strony”. Dlatego, że wszystko, co powiedziała Jacenowi było kłamstwem.
Vergere była Sithem.
Poza głupim wyobrażeniem, że Boba Fett jest najlepszy jako bezwzględny zabójca, to właśnie ten pomysł, żeby dla pewnej dość głośnej grupy czytelników stworzyć niekwestionowanego arcyszwarccharaktera Expanded Universe, mnie przekonał. Więc, żeby wyjaśnić sprawę mojej pozycji, jeśli nie czytaliście książek „Star Wars” Matta Stovera, tracicie część najlepszej, najbardziej prowokującej i przemyślanej space opery jaką wydano. W mojej wcale nie tak skromnej opinii, wszyscy studenci literatury powinni czytać Zdrajcę i Zemstę Sithów obok „Obcego” [Alberta Camusa, przyp. red.], „Jądra ciemności” czy „Nowego wspaniałego światu”.
Ale mimo to, wciąż nie kupuję tego, jak przedstawiano Moc w „Zdrajcy”. Wierzę, że Moc jest bardziej mitycznym, niż psychologicznym aspektem, jest bardziej kolektywna niż osobista. Jednak dwóch autorów „Gwiezdnych Wojen” ma swoje własne, różne wizje Mocy. Weźcie to pod uwagę.
(Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że ci, którzy znają Junga dobrze, mogliby się kłócić, że mityczny to znaczy psychologiczny i kolektywnie personalny. Ale ci którzy znają Junga dobrze, mogą się kłócić w sumie na każdy temat).
Jednak najważniejsze jest to, że pomysł „Vergere była Sithem” nie pochodził od filozofii Mocy. Dlatego tak spodobał się redaktorkom.
Bardzo im się podobał. (Pewnie dlatego, że nie wspomniałem o robakach).
W każdym razie, w ciągu tygodnia pomysł, by uczynić z Jacena Sitha został zaakceptowany jako główny wątek dziewięcioczęściowej serii, która stała się „Dziedzictwem Mocy”. Kilka miesięcy później (po tym jak przeprowadziłem dochodzenie i napisałem dwudziestosiedmiostronicowe „Vergere Compendium”, o którym wspominał Pablo Hidalgo w „Reader’s Companion”), mieliśmy pierwsze spotkanie twarzą w twarz w Big Rock Ranch, i zaczęliśmy – pisarze, redaktorzy i wielu innych ludzi – rozwijać wątki fabularne serii.
Więc tak powstało „Dziedzictwo Mocy”. Nie jestem pewien jak to dokładnie było z kolejną dziewięcio-książkową serią – „Przeznaczeniem Jedi”. Dostałem zwyczajnie e-mail, w którym pisano, że Del Rey i Lucas Licensing chcą kolejnej dziewięcioczęściowej serii, w której tym razem punktem wyjścia była odyseja Luke’a i Bena. Chcieli żebym napisał trzy książki, zupełnie tak jak przy „Dziedzictwie Mocy”. Aaron Allston już był zaangażowany, a Christie Golden została trzecią pisarką.
W tym miejscu ważne jest, by zrozumieć coś o pisarzach. Zazwyczaj pracujemy sami, w ciemnych gabinetach, a kiedy wyruszamy po zimną wodę, tam zazwyczaj nie ma z kim pogadać. Więc kiedy redaktor zbiera nas i proponuje nam darmową wycieczkę do Kalifornii, oraz możliwość pogadania z kilkoma innymi pisarzami, zakładam czystą koszulę i łapię transport na lotnisko.
Więc kiedy już się znalazłem w hotelu w San Francisco, z moimi przyjaciółmi autorami – Aaronem Allstonem i Christie Golden, nie było śladu redaktorów. Zebraliśmy się w pubie – jak autorzy robią to często, gdy dorośli nie patrzą – i rozmawialiśmy o tym co nowego jesteśmy w stanie wnieść do serii. Aaron tylko się uśmiechnął z błyskiem w oku, rozejrzał i zaproponował by przedyskutować to w spokojniejszym miejscu.
Po tym jak wymieniliśmy ze sobą kilka uwag przy drinkach, mieliśmy jedną z najbardziej produktywnych burzy mózgów w jakiej uczestniczyłem. Ale do dziś pozostaję przekonany, że Aaron miał pomysł na całą serię zanim w ogóle wsiadł do samolotu – zwłaszcza tajemniczy byt Mocy, który potem stał się Abeloth. W każdym razie, jego pomysły były genialne, i gdy spotkaliśmy się z redaktorkami rankiem następnego dnia, łatwo było nam sprzedać koncept Aarona jako fundament tego, czym się stało „Przeznaczenie Jedi”. Najważniejsze co dodaliśmy następnego dnia to był wspaniały pomysł Christie, by pierwszą młodzieńczą miłość Bena uczynić nastoletnią Sithankę.
Tak właśnie narodziło się „Przeznaczenie Jedi”.
To nas prowadzi wprost do dnia dzisiejszego, ponieważ następnym moim projektem był ten najnowszy „Star Wars: Crucible”. I przyznaję, że ten mnie przeraził.
Może nie od razu. Gdy przeczytałem e-mail opisujący czego chcą moje redaktorki – czegoś w stylu „ostatniej wyprawy/przekazania pałeczki” – w pierwszej chwili schlebiło mi to. To miała być bez wątpienia bardzo ważna książka dla Expanded Universe, ale też trudna do napisania. Uznałem to za komplement, że mnie o to poproszono.
Potem zacząłem układać całość. „Ostatnia wyprawa” Wielkiej Trójki? Nikt z redaktorów nie chciał uśmiercić żadnej z tych głównych postaci – zresztą ja też nie. Już mnie i tak wyznaczono, by opisać śmierci zarówno Anakina, jak i Jacena Solo, co dało mi reputację „mordercy do wynającia na EU”. Więc dołożenie kolejnej osoby do listy jedynie by to potwierdziło. Ja tego nie chciałem. Na szczęście nikt o to nie prosił.
Ale historia wciąż potrzebowała kręgosłupa. Ponieważ wiedzieliśmy dokąd zmierza EU, podczas naszej sesji burzy mózgów, wiedzieliśmy, że książka ta musi być mniej lub bardziej permanentna. „Mniej lub bardziej” zawsze jest jakieś rozmyte. Ale było jasne, że cokolwiek stanie się w tej książce, nie będzie mogło łatwo się odstać.
- Spraw, by to była duża odprawa – mówiły moje redaktorki.
Więc pomyślałem o czym wielkim. Skutkiem tego myślenia, starałem się jak najlepiej, był pomysł który nazwałem „mityczną fasadą”.
Moje redaktorki zasugerowały jednak coś mniej „fasadowego”. No i z pewnością nie tak szalonego. By przyciągnąć nowych czytelników opowieść musi uderzać w znane tony dla fanów trzech pierwszych filmów, znane, ale jednocześnie nowe – w końcu to ostatnia przygoda dziejąca się czterdzieści lat po „Powrocie Jedi”. Po kilku kolejnych próbach, w końcu uzyskaliśmy koncept uznany za „wystarczająco blisko”.
Dotychczas widziałem, że to ja straszę je, więc zabrałem opowieść i uciekłem. „Crucible” to dokładnie ten typ książki, który chciałem pisać, szybkie tempo, trochę hulanki, wypełniona akcją, spektakularna. Ale jednocześnie powołuje się na objawienia i introspekcję ciągnącą nas do punktu kulminacyjnego, a finał jest tak zaprojektowany by był zarówno ciosem fizycznym jak i duchowym.
Gdy kończyłem pierwszą wersję, zacząłem się martwić, że zabrnąłem z elementami duchowymi za daleko. Moja klatka zaczęła się zacieśniać, kiszki skręcać, więc zacząłem się wycofywać.
Na szczęście zawsze mogłem liczyć na niesamowitych redaktorów prowadzących moje książki „Star Wars”. Ekipa w Lucas Licensing zmieniła się trochę w ciągu kilku ostatnich lat, ale nadal pozostaje niesamowita, tak jak wcześniej. Po przeczytaniu pierwszej wersji, Shelly (w Del Rey) łagodnie nalegała, bym porzucił niektóre nudne sceny, oraz kazała mi wyciąć trochę makabrycznych rzeczy (sabacc w którym stawkami są ciała, szybko wymyka się spod kontroli). Tymczasem Jennifer (w Lucasfilm) kierowała mnie w kierunku granic streszczenia, zauważając gdzie należy zwiększyć emocjonalne natężenie, a gdzie wyostrzyć opisy, wskazywała też gdzie byłem zbyt ostrożny, zachęcała bym był bardziej wyrazisty. Shelly i Jennifer to niezwykły zespół i jestem bardzo wdzięczny za ich wkład.
A teraz, jestem tu gdzie zaczynałem, zdumiony, że miałem możliwość napisać o ostatniej przygodzie Wielkiej Trójki, która może być ich ostatnim wspólnym „hura”. Uwielbiam pisać te postaci, - jak zawsze – i jest to dla mnie wielki zaszczyt, że mogę ciągnąć dalej ich historię. Mam nadzieję, że fani „Gwiezdnych Wojen” będą mieć tyle zabawy czytając „Crucible” ile ja miałem pisząc to.


KOMENTARZE (4)

Kup oryginalne okładki Mrocznego przypływu

2011-07-05 21:51:15

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że Amber zawsze coś nabroi na okładce, a to napis Star Wars jest inny niż oryginał, a to tytuł coś zasłoni. Ale pamiętajmy, że nawet oryginalne, amerykańskie okładki czasem zasłaniają część dzieła, które stworzył artysta. Czasem można oryginalne, nieprzerobione przez wydawnictwo dzieło znaleźć w sieci, a czasem nawet można je kupić.

John Harris, twórca okładki między innymi do Mrocznego przypływu: Szturmu, wystawił na sprzedaż okładkę do wspomnianej powieści.



Dla przypomnienia polska wersja wygląda tak:



Całość kosztuje "zaledwie" 1950 USD lub 1250 funtów (+ VAT) no i jeszcze przesyłka. Dzieło ma 74x49 cm, a możne je zamówić tutaj.
KOMENTARZE (0)

Historia galaktycznych map

2011-02-24 18:11:00

Chyba nie trzeba tego mówić głośno, ale prawie każdy, kto lubuje się w epickich sagach fantastycznych, lubi także od czasu do czasu spojrzeć na ich mapę. Nie inaczej jest z Gwiezdnymi Wojnami. Choć tu z początku mapa nie była potrzebna, gdy znaliśmy tylko filmy i kilka planet, świat sagi wydawał się prosty. Jednak dopiero gdy zaczął się rozrastać, głównie w EU, pojawiły się nowe lokacje, nowe rasy i pojawiła się potrzeba, by to wszystko uporządkować. Ale aż do roku 1999 mapy galaktyki nie były znane większości fanów.

Jedną z najstarszych map jest ta, która znajdowała się w Behind the Magic. Ten multimedialny przewodnik łączyła mapę z menu. Trudno mówić tu o skali, raczej o prowizorce, ale i tak to było wówczas coś.



Pierwsza mapa w książkach pojawiła się dopiero w Wektorze pierwszym R.A. Salvatore’a, początku sagi NEJ.




Powieść wyszła już po prequelach, stąd pojawiają się tu także nowe planety. Trochę później za bardziej prowizoryczną mapę zabrało się wydawnictwo DK. W "Inside the Worlds of Star Wars", przewodniku poświęconym Mrocznemu widmu (przedruk w Complete Locations mamy kolejną mapkę.




W roku 2000 Del Rey przy okazji Punktu równowagi zmodyfikował swą mapę, dodając tam także przebieg inwazji.




Ostateczna wersja tej mapy pojawiła się w Jednoczącej mocy w 2003.

Rok 2001 to eksplozja w rozwoju map. Tematem zainteresowało się czasopismo Star Wars Gamer i wydali swoją własną.




W 2002 pojawia się też inna mapa galaktyki, w "Ataku klonów". Filmowa zawiera coś, o czym jeszcze nikt nie mówił w EU, a mianowicie siedem galaktyk satelickich.




Rok 2002/2003 to także okres gdy mapą zainteresowały się DeAgostini i ich encyklopedia (2002) oraz Star Wars Insider (2003). W obu przypadkach użyto bardzo podobnej mapy, różniącej się głównie szczegółami.




Miłośnicy galaktycznych map, nie mogą sobie odmówić przejrzenia The Essential Atlas, który niejako jest stworzony z myślą o nich. Tam też znajdują się mapy polityczne, historyczne oraz najnowsza mapa galaktyki.




Oczywiście nie są to wszystkie pozycje. Np. Wizards of the Coast przy okazji systemu RPG także rozwijali swoje własne mapy. Oto przykład z drugiej wersji podstawowego przewodnika.




Masa map pojawia się także w grach komputerowych. Oto kilka najważniejszych:

Jedi Knight:




Battlefront 2:




Empire at War:




Galaxies:




KOTOR:




Były też mapy w takich grach jak Rebellion:




Niestety, prawda jest taka, że im starsza mapa, tym mniej wiarygodna. Jednak czasem warto wiedzieć, jak to się zmieniało z czasem.
KOMENTARZE (0)

Nowy projekt Star Wars?

2009-07-10 22:39:06 TheForce.net

Niedawno udało nam się dowiedzieć wielu szczegółów na temat przyszłości komiksów SW w naszym kraju, więc teraz przyszedł czas na to, aby sprawdzić co tymczasem dzieje się za oceanem.
Najpierw informujemy, że na stronie wydawnictwa Dark Horse znajduje się wywiad z twórcami serii Invasion, czyli scenarzystą Tomem Taylorem i rysownikiem Colinem Wilsonem. Wszystkich zainteresowanych odsyłam tutaj.
Dodatkowo jakiś czas temu na stronie Galacticbinder.com zamieszczono wywiad z Randym Stradleyem, wiceprezesem Dark Horse Comics odpowiedzialnym m.in. za linię komiksów Star Wars. Pełny tekst w języku angielskim znajdziecie w tym miejscu, tymczasem niżej możecie zapoznać się ze skrótem tego o czym była mowa.

Na początku chcieliśmy podać informację, która wywołała małe poruszenie wśród fanów. W trakcie wywiadu Stradley’a poproszono o to, by zdradził coś na temat planów komiksowych. Pracownik Dark Horse’a uchylił rąbka tajemnicy wypowiadając trzy słowa "Samotna, kobieta, Jedi", pozostawiając tym samy szerokie pole do spekulacji. Na forum wydawnictwa szybko powstała dyskusja, w której zaczęto się zastanawiać czy te kilka słów może oznaczać, że powstanie nowy tytuł SW. Stradley szybko dodał komentarz mówiąc, że nowy komiks (jeżeli w ogóle powstanie) jest na razie na bardzo wczesnym etapie planowania, także w tym momencie fani nie powinni zbytnio ekscytować się tym tematem. Tymczasem, jak udało nam się dodatkowo dowiedzieć, Tom Taylor (scenarzysta nowej serii Invasion) na swojej stronie już od jakiegoś czasu wspominał o nowym projekcie Star Wars, nad którym pracuje od momentu ukończenia scenariusza do piątego zeszytu Invasion. Zbierając te dwie wiadomości razem wygląda na to, że naprawdę szykuje się coś nowego. Być może na zbliżającym się Comic-Conie w San Diego (23-26 lipiec) uda się dowiedzieć czegoś więcej o tym tajemniczym projekcie.

W dalszej części wywiadu Reandy Stradley odpowiadał na pytania dotyczące Invasion. Tworząc nowa serię, twórcy komiksu chcieli umieścić historię w początkowym okresie inwazji Yuuzhan Vong ze względu na czytelników, którzy mogli nie znać książek z cyklu Nowa Era Jedi. W Gwiezdnych Wojnach można bez obaw przyjąć, że czytelnicy oglądali filmy jednak nie można zakładać, że są dobrze zaznajomieni z każdym aspektem Expanded Universe.

Wielu fanów miało za złe pisarzowi R.A. Salvatore za to, że uśmiercił Chewiego w „Wektorze pierwszym”. Zdaniem Stradleya autorowi należą się przeprosiny, ponieważ nie była to jego decyzja, nie był nawet obecny na spotkaniu gdy zdecydowano, że Chewbacca będzie tym który zginie. Autor napisał książkę na podstawie zarysu fabuły, który istniał już nim przystąpił on do projektu, także jakakolwiek „nienawiść”, za to co wydarzyło się w tej historii nigdy nie powinna być do niego kierowana.

W wywiadzie Stradley bardzo pozytywnie wypowiadał się o autorach Invasion. Wiceprezes Dark Horse’a od dawna uwielbia prace Colina Wilsona. Lata temu ,od kiedy po raz pierwszy zobaczył jego rysunki, starał się go namówić do stworzenia czegoś w świecie SW. W końcu Wilson zgodził się narysować kilka zeszytów Legacy (#9-10, #13) i jedną historię do Rebelliona (#11-14). Colin przoduje w przedstawianiu twardej akcji i przerażających obcych, więc jest doskonały do Yuuzhan Vongów. Ale radzi sobie także z ukazywaniem emocji głównych bohaterów opowieści, co dobrze widać w spokojniejszych fragmentach serii.
Zdaniem wydawcy Wes Dzioba, który nakłada kolory, robi świetną robotę czyniąc z każdej lokacji wyjątkowe miejsce w galaktyce, a okładki Jo Chen są fantastyczne. Colin Wilson nie chciał wykonywać okładek do Invasion, więc Rendy Stradley zatrudnił do tego Jo Chen, kiedy scenarzysta Tom Taylor i Colin przysłali mu wspólnego emaila błagając go aby postarał się ją pozyskać do okładek. Zdaniem Stradleya w realizacji serii wszystko poszło tak dobrze, jak tylko mogło.

Przedstawiciel Dark Horse’a został zapytany czy nie mięknie skoro złamał jeden ze swoich zakazów (zasadę nr 5) i pozwolił by w Dziedzictwie pojawiło się Tatooine. Redaktor wyjaśnił, że najważniejsza jest historia i jeśli wydarzenia, postacie lub lokacje służą opowieści, jeśli ich włączenie do historii napędza działania bohaterów lub zwiększa emocje odczuwane przez nich (oraz czytelników), a zarazem nie odciąga uwagi od opowieści, to wtedy te elementy powinny zostać uwzględnione. Jeśli jednak odrywają czytelników od historii lub jeśli ich wprowadzenie ma na celu tylko mrugnięcie do zagorzałych fanów, wtedy Stradley ich tam nie chce. Tatooine jako lokacja ma według niego wiele zastosowań. Natomiast restauracja w klimatach Naboo z olbrzymim portretem Padmé, którego nie mieliśmy okazji ujrzeć, nie ma.
Poproszony o zdradzenie jeszcze jednej zasady z legendarnej „listy dziesięciu”, Stradley przytoczył pierwszą z nich:
1. Nie używaj dialogów z filmów (chyba, że używasz retrospekcji i nawiązujesz do konkretnej sceny z filmu). Absolutnie nie ma takiej potrzeby, żeby kolejna postać ze Star Wars mówiła „Mam złe przeczucia” albo „Niepokoi mnie twój brak wiary” itd. To samo tyczy się określenia „THX-1138”.

W wywiadzie pytano także czy redaktor Dark Horse’a nie obawia się, że nowe głośne serie Invasion i The Old Republic, które gromadzą tyle uwagi w sieci nie spowodują, że takie komiksy jak Dark Times, KotOR i Legacy mogą zostać nieco zapomniane przez fanów, a także jak udaje się wydawnictwu utrzymywać rzeczy w równowadze i powstrzymać serie przed spadkiem sprzedaży. Zdaniem Stradley’a można robić wszystko co tylko jest możliwe, aby utrzymywać zainteresowanie każdym cyklem, jednak wcześniej czy później wszystko i tak pójdzie swoim torem. Zainteresowanie Rebellionem zmalało , więc jego miejsce zastąpił Invasion. Błędem jest myślenie, że obecnie wydawane serie będą ukazywać się już zawsze.

Stradleya pytano również o serię The Clone Wars, o to jak radzą sobie z utrzymaniem ciągłości komiksów z serialem oraz klimatu animacji. Biorąc pod uwagę, że scenarzystą komiksów jest główny scenarzysta serialu, Strdley nie ma zbyt wielu powodów do obaw. Ponadto prawie zawsze znają plany twórców serialu dzięki czemu unikają powielania pomysłów.

DH przez ostatnich kilka lat brał udział w Free Comic Books Day. Poruszono kwestię zaangażowania wydawnictwa w to przedsięwzięcie oraz jego ocenę. Stradley oznajmił, że przez pierwsze lata wyglądało to jak okazja dla ludzi, którzy kupowali komiksy, na zdobycie kilku darmowych egzemplarzy. Teraz wygląda na to, że całe przedsięwzięcie zmierza w pierwotnie zaplanowanym kierunku. Przyciąga nowych czytelników. To jest powód, dla którego DH w tym uczestniczy.

Wiele innych firm z licencją SW wypuściło na przestrzeni lat specjalne lub limitowane wersje kolekcjonerskie swoich towarów. Kilka razy Dark Horse przygotował komiksy specjalnie do kolekcjonowania jak np. pierwszy numer Dark Timesa z okładka narysowaną w ołówku. Stradley wyjaśnił, że sporadycznie wydawnictwo przygotowuje produkty przeznaczone specjalne dla kolekcjonerów jak na przykład „30th Anniversary Hardcover Series”. Jednak nie jest on wielkim zwolennikiem pozycji przeznaczonych tylko do zbierania. Tym bardziej, że okazuje się czasami, iż limitowane rzeczy które są zapowiadane jako jedyne wydanie, później mają wznowienia. Lepiej jest dać cos fajnego co świetnie się czyta, co będzie cenne, dlatego że ma fajną historię, a nie dlatego że ma ładne opakowanie.
KOMENTARZE (31)

Kolejne wieści na temat "Invasion" UPDATE

2009-03-01 22:05:30 starwarsblog.starwars.com

Od kiedy na New York Comic-conie wydawnictwo Dark Horse zapowiedziało komiksową serie "Invasion" w środowisku Star Wars praktycznie zawrzało. Wiadomość o tym, że nowy komiksowy cykl, którego akcja ma rozgrywać się w okresie Nowej Ery Jedi, będzie opowiadał o inwazji Yuuzhan Vongów na odległą galaktykę, zelektryzowała fanów. W sieci pojawiają się liczne wywiady z twórcami, podawane są nowe strzępy informacji mające podgrzać atmosferę, a sami fani na forach internetowych wyrażają swój entuzjazm oraz oczekiwania, a także prześcigają się w domysłach co może pojawić się w nowej serii.

Na łamach Bastionu również niejednokrotnie poruszaliśmy ten temat. Wcześniejsze informacje oraz kadry z serii Invasion znajdziecie tutaj, tutaj, a także w tym miejscu.

Niedawno na oficjalnym blogu Star Wars zamieszczono wywiad z redaktorem wydawnictwa Dark Horse odpowiedzialnym za linie Gwiezdnych Wojen, Randy, Stradley’em. Zanim jednak przedstawimy główne myśli zawarte we wspomnianym wyżej tekście, przygotowaliśmy dla Was małe podsumowanie zebranych dotychczas informacji na temat "Invasion".

- autorem scenariusza do nowej serii komiksowej jest Tom Taylor (australijski autor m.in. sztuk teatralnych), rysunki natomiast wykonuje Colin Wilson (twórca Rebellion #11-14: Small Victories, Legacy #9-10: Trust Issues, Legacy #13: Ready to Die, oraz kilku okładek do serii KOTOR),
- fabuła skupi się na przygodach czteroosobowej rodziny Galfridian z planety Artorias, najechanej przez rasę Yuuzhan Vongów,
- poznamy młodego Finna Galfridiana, który zostanie wybrany przez Luke'a Skywalkera na naukę Jedi oraz jego siostrę Kaye, która wraz z pozostałymi członkami jego rodziny nie będzie miała tyle szczęścia co jej brat,
- w serii pojawią się także postacie znane z książek, w tym Jacen, Jaina, Anakin Solo oraz Luke Skywalker,
- komiksy będą opowiadały o wydarzeniach dziejących się pomiędzy oraz wokół powieści przedstawionych w cyklu Nowa Era Jedi,
- w maju na oficjalnej stronie Star Wars pojawi się zapowiedź nowego cyklu, którego premiera nastąpi w lipcu,
- Invasion najprawdopodobniej będzie się ukazywał cyklicznie na zmianę z serią Dark Times, z kilkumiesięcznymi przerwami.

Teraz przejdźmy już do kolejnych informacji zawartych w wywiadzie udzielonym przez Randy’ego Stradley’a, którego oryginał znajduje się w tym miejscu. Poniżej widnieje okładka do "Invasion" autorstwa Jo Chen.


Komiksowy "Invasion" pojawił się wśród wielu innych pomysłów prawdopodobnie już w 2002 roku, kiedy Randy Stradley przejął na siebie linię Star Wars. Zbyt długo koncentrowano się głównie na wczesnych latach Luke’a Skywalkera. Nawet jeśli starano się przemykać po wydarzeniach dziejących się około oryginalnej trylogii prowadząc w miarę możliwości wolno fabułę cyklów Empire, a później Rebellion, pozostawało kwestią czasu zanim nowe wydarzenia zaczną kolidować z tymi przedstawionymi w filmach lub Expanded Universe.

Tymczasem okres Nowej Ery Jedi, na podobnej zasadzie jak Wojny Klonów, daje możliwość przedstawienia dramatycznych galaktycznych wydarzeń na obszarze historii, której wiele fragmentów jest jeszcze nieznanych. Wcześniej gdy wydawnictwo Del Rey wypuszczało swoje powieści potrzeba by było dużego nakładu pracy, aby utrzymać ciągłość wydarzeń pomiędzy książkami, komiksami. Teraz gdy znane są już wszystkie powieści znaczenie łatwiej jest poruszać się po ścieżkach opowiadających historię ogromnej inwazji Yuuzhan Vongów. A zainteresowanie tym okresem jest nadal bardzo duże.

Nowa Era Jedi to okres znany ze swej brutalności i tak będzie również w komiksie. Zostanie położony nacisk na akcję. Będzie sporo scen walki, ale zadaniem scenarzysty jest również skupienie się na heroizmie postaci. Twórcy postarają się zbudować historię jednocześnie przerażającą, ale i podnoszącą na duchu. Zasugerowano, że jednym z głównych elementów opowiadanej historii będzie branie do niewoli więźniów przez Yuuzhan Vongów.

Choć pewne rzeczy mogą jeszcze ulec zmianie, historia, przynajmniej początkowo, będzie głównie poświęcona stronie najeżdżanej. Nie znaczy to jednak, że zabraknie w niej rasy najeźdźców. Na obecnym etapie tworzenia fabuły wiadomo, że czytelnicy poznają bliżej przynajmniej dwóch przedstawicieli Vongów. Czas pokaże jak bardzo ich historia zostanie rozwinięta.

W rodzinie głównych bohaterów Galfridian, pojawią się zarówno użytkownicy mocy jak i czarne owce. Stradley powiedział, że jest zadowolony ze sposobu jakiego scenariusz ujawnia informacje na temat rodziny głównych bohaterów. Niespodzianki powinny pojawić się już w pierwszym numerze, a cała seria powinna być ich pełna.

Artorias ma zostać przedstawiony jako pokojowy, niemal idylliczny świat, bogaty w zielone przestrzenie, promenady i miejskie place. Zdaniem Stradley’a, Colin Wilson naprawdę wykonał świetną pracę przy wizualizacji tych miejsc. Kiedy pierwszy raz czytelnicy zobaczą te tereny, powinno ich ogarnąć wrażenie jakby chcieli tam zamieszkać. Jednak gdy Yuuzhan Vongowie wezmą planetę w swoje ręce, wszystko to się zmieni i wtedy czytelników powinno ogarnąć uczucie straty.


UPDATE (Burzol 02/03/2009 16.05):

Scenarzysta Tom Taylor na swoim blogu wyjaśnił, że Jo Chen, autorka zajmująca się wcześniej okładkami komiksów z serii "Buffy", czy "Runaways", na stałe zajmie się okładkami z "Inwazji". Ponadto informuje, że na powyższym obrazku, który znajdzie się na okładce pierwszego zeszytu nowej serii Dark Horse, widnieje Luke Skywalker.

Temat na forum.
KOMENTARZE (47)

Galeria japońskich okładek...

2008-03-12 17:34:44 Oficjalna

O japońskich okładkach gwiezdno-wojennych powieści (a przede wszystkim cyklu Nowa Era Jedi) zdążyły już narosnąć legendy. Wychodząc naprzeciw tym oczekiwaniom oraz by uczcić nadchodzący konwent Celebration Japan, oficjalna zaprezentowała galerię najciekawszych okładek z tego kraju. Przypomnijmy - większość ukazujących się na świecie przetłumaczonych powieści ma okładki amerykańskie ze zmienionymi napisami (w Polsce również, wyjątek stanowi jedynie trylogia "Przygody Lando Calrissiana"), podczas gdy w Japonii zazwyczaj rysuje się je na nowo. Poniżej przygotowaliśmy Wam osiem najciekawszych japońskich wersji:




Resztę okładek znajdziecie na oficjalnej tutaj, tutaj i tutaj.

P.S. A dla porównania Jaro dał nam namiary na czeską okładkę "Dziedzica Imperium", którą koniecznie musicie zobaczyć:


KOMENTARZE (29)

Garść newsów z odległej galaktyki

2007-03-27 21:49:00

Kartomacja w sprzedaży

21 marca w sprzedaży pojawiła się najnowsza powieść Michaela A. Stackpole'a pt. "Kartomacja" jest to drugi tom "Epoki Wielkich Odkryć".

Wydawca: Rebis
Przeł. Jan Pyka
ISBN 978-83-7301-955-3
Seria: science fiction
Cena: 33 PLN

Znany z list bestsellerów „New York Timesa” Michael A. Stackpole przedstawia drugi tom (po "Tajnej mapie") barwnej trylogii "Epoka wielkich odkryć" wytyczającej nowy, fascynujący kierunek w fantasy. W „Kartomancji” śledzimy dalsze losy grupy pionierskich kartografów, mających dar odkrywania nowych światów – i kształtowania samej rzeczywistości.

Wydaje się, że dla zagrożonego najazdem tajemniczych wrogów Nalenyru istnieje tylko jedna droga ocalenia. Trzeba obudzić dawnych bohaterów, którzy już raz bronili ziem Cesarstwa, a teraz, jak głosi legenda, śpią gdzieś na pustkowiach – pustkowiach, na których szaleje magia i roi się od niebezpieczeństw. Porwany wnuk książęcego kartografa, Keles Anturasi, trafia do wrogiego kraju, w którym jego umiejętności mogą równie dobrze zapewnić mu dobrobyt, jak i dożywotnie uwięzienie, a nawet wyrok śmierci. Jego brat Jorim znalazł za oceanem dziwne królestwo, w którym uważany jest za boga. A ich siostra Nirati wraz ze swym szalonym dziadkiem oraz czarownikiem, który zginął przed wiekami i teraz wrócił zza grobu, by się zemścić, a zarazem zniszczyć świat, przebywa w raju zawieszonym między życiem i śmiercią.
Teraz ludzie muszą przetrwać w świecie, w którym wojna na ziemi jest odbiciem wojny w niebiosach. Muszą stawić czoło temu, czego obawiają się sami bogowie. Może i są wśród nich bohaterowie oraz mistycy, ale czy zdołają przeżyć tam, gdzie wszystko, co widzą, rzadko jest tym, czym się wydaje, gdzie sny mogą stać się rzeczywistością – a rzeczywistość może się zmienić w koszmar.


Random House rozszerza horyzonty

Wydawnictwo Random House, wchodzące w skład Bertelsmnn AG, podjęło decyzję o zakupie 90% udziałów w wydawnictwie Virgin Books. Wydawnictwo Virgin Books powstało w 1991 roku. Każdego roku nakładem oficyny ukazuje się ok. 200 książek. Właścicielem wydawnictwa jest Richard Branson, angielski miliarder, twórca jednej z najlepiej rozpoznawanych marek świata Virgin Group.

Random House to holding, w którego skład wchodzi między innymi Del Rey wydający w USA Gwiezdne Wojny. Wydaje je także w innych krajach np. Niemczech.

Nagrodzeni lub nominowani

Na koniec nagrody, a raczej nominacje. Prezentujemy nominacje do tegorocznej Bram Stoker Award. Nagrody zostaną przyznane 31 marca w Toronto.

Powieść:
"Headstone City" - Tom Piccirilli (Bantam)
"Historia Lisey" - Stephen King (Scribner)
"Ghost Road Blues" - Jonathan Maberry (Pinnacle)
"Pressure" - Jeff Strand (Earthling)
"Prodigal Blues" - Gary A. Braunbeck (Cemetery Dance)

Debiutancka powieść:
"Ghost Road Blues" - Jonathan Maberry (Pinnacle)
"The Keeper" - Sarah Langan (William Morrow)
"Bloodstone" - Nate Kenyon (Five Star)
"The Harrowing" - Alexandra Sokoloff (St. Martins)

Długie opowiadanie:
"Dark Harvest" - Norman Partridge (Cemetery Dance)
"Hallucigenia" - Laird Barron (The Magazine of Fantasy and Science Fiction)
"Mamas Boy" - Fran Friel (Insidious Reflections)
"Bloodstained Oz" - Christopher Golden and James A. Moore (Earthling Publications)
"Clubland Heroes" - Kim Newman (Retro Pub Tales)

Krótkie opowiadanie:
"Tested" - Lisa Morton (Cemetery Dance)
"Balance" - Gene ONeill (Cemetery Dance)
"Feeding the Dead Inside" - Yvonne Navarro (Mondo Zombie)
"FYI" - Mort Castle (Masques V)
"31/10" - Stephen Volk Dark Corners)

Antologia:
"Aegri Somnia: The Apex Featured Writer Anthology", wybór Jason Sizemore (Apex)
"Mondo Zombie", wybór John Skipp (Cemetery Dance)
"Retro Pulp Tales", wybór Joe Lansdale (Subterranean)
"Alone on the Darkside", wybór John Pelan (Roc)

Zbiór opowiadań:
"Destinations Unknown" - Gary Braunbeck (Cemetery Dance)
"American Morons" - Glen Hirshberg (Earthling Publications)
"The Commandments" - Angeline Hawkes (Nocturne Press)
"The Empire of Ice Cream" - Jeffrey Ford (Golden Gryphon)
"Basic Black: Tales of Appropriate Fear" - Terry Dowling (Cemetery Dance)

Nonfiction:
"Final Exits: The Illustrated Encyclopedia of How We Die" - Michael Largo (Harper)
"Cinema Macabre edited" - Mark Morris (PS Publishing)
"Gospel of the Living Dead: George Romero’s vision of Hell on Earth" - Kim Paffenroth (Baylor Press)
"Stephen King: Uncollected, Unpublished" - Rocky Wood (Cemetery Dance)


Christopher Golden może nie jest znany zbyt dobrze polskiemu czytelnikowi, ale nie zmienia to faktu, że jest to autor ze starwarsową przeszłością.

Nam powinien być znany przede wszystkim jako autor młodzieżowej adaptacji Cieni Imperium - Shadows of the Empire: Junior Novelisation, fragmentu programu multimedialnego, tak chętnie wspominanego w tym roku.

Natomiast 26 lutego ogłoszono nominacje do Nebuli - jedej z bardziej prestiżowych nagród fantastycznych.

Powieść:
"The Privilege of the Sword" - Ellen Kushner (Bantam Spectra, Jul06)
"Seeker" - Jack McDevitt (Ace, Nov05)
"The Girl in the Glass" - Jeffrey Ford (Dark Alley, Aug05)
"Farthing" - Jo Walton (Tor Books, Aug06)
"From the Files of the Time Rangers" - Richard Bowes (Golden Gryphon Press, Sep05)
"To Crush the Moon" - Wil McCarthy (Bantam Spectra, May05)

Nowela (novella):
"Burn" - James Patrick Kelly (Tachyon Publications, Dec05)
"Sanctuary" - Michael A. Burstein (Analog, Sep05)
"The Walls of the Universe" - Paul Melko (Asimov's, Apr/May06)
"Inclination" - William Shunn (Asimov's, Apr/May06)

Długie opowiadanie (novelette):
"The Language of Moths" - Christopher Barzak (Realms of Fantasy, Apr05)
"Walpurgis Afternoon" - Delia Sherman (F&SF, Dec05)
"Journey into the Kingdom" - M. Rickert (F&SF, May06)
"Two Hearts" - Peter S. Beagle (F&SF, Oct/Nov05)
"Little Faces" - Vonda N. McIntyre (SCI FICTION, 23 Feb05)

Opowiadnie:
"Echo" - Elizabeth Hand (F&SF, Oct/Nov05)
"Helen Remembers the Stork Club" - Esther M. Friesner (F&SF, Nov05)
"The Woman in Schrodinger's Wave Equations" - Eugene Mirabelli (F&SF, Aug05)
"Henry James, This One's For You" - Jack McDevitt (Subterranean #2, Nov05)
"An End To All Things" - Karina Sumner-Smith (Children of Magic, DAW Books, Jun06)
"Pip and the Fairies" - Theodora Goss (Strange Horizons, 3 Oct05)


Głosowanie na Sfinksy

Na stronie: http://solarisnet.pl/sfinks można głosować na Sfinksy, polskie nagrody literackie dla fantastów. Co ciekawe wśród książek, na które można głosować są:

Denning Troy Niewidzialna królowa
Denning Troy Władca Dwumyślnych
Luceno James Czarny lord narodziny Dartha Vadera
Luceno James Jednocząca moc
Salvatore R.A. Dwa miecze
Salvatore R.A. Nowy dom
Salvatore R.A. Samotny drow
Salvatore R.A. Strumienie srebra
Stackpole Michael Tajna mapa
Traviss Karin Bezpośredni kontakt
Williams Walter Jon Wojna. Upadek Imperium Strachu t. 3
Wrede Patricia Konszachty ze smokami
KOMENTARZE (0)

“A Practical Man” w USA

2006-08-20 21:34:00 StarWars.com



Niedawno w USA ukazała się najnowsza e-powieść pt. "A Practical Man", której autorką jest Karen Traviss. Całość opowiada o losach Boby Fetta i Mandalorian podczas Nowej Ery Jedi.
Owa pozycja dostępna jest jedynie w wersji elektronicznej. Na razie nic nie wiadomo, o jej potencjalnych wersjach papierowych.
Więcej o samej książce możecie dowiedzieć się tutaj.
KOMENTARZE (8)

Zapowiedź „A Practical Man”

2006-08-03 22:38:00 StarWars.com

Całkiem niedawno oficjalna zapowiedziała kolejną e-powieść (więcej >>>), tym razem autorstwa Karen Traviss, która ma skoncentrować się na Boba Fettcie.
„A Practical Man” pojawi się już w sierpniu, a na oficjalnej przyjrzano się jej o drobinę szerzej. Po pierwsze ujawniono także okładkę autorstwa Stevena D. Andersona.

Akcja powieści dzieje się w trakcie wydarzeń Nowej Ery Jedi, a pojawiają się w niej Boba Fett i jego Mandalorianie, dopiero gdzieś w tle przewija się inwazja Yuuzhan. Podczas Comic-Conu Karen Traviss powiedziała, że powieść ta wytłumaczy dlaczego Mandalorianie sprzymierzyli się z Yuuzhan Vong. Co sobie wtedy myśleli. Nie są przecież głupi, więc musieli mieć ku temu jakąś przyczynę i o tę lukę właśnie wypełnia autorka. A sam tytuł, to według Traviss nawiązanie do pewniej piosenki.

Sama powieść ma się ukazać w wersji elektronicznej, na razie nie wiadomo w jaki sposób i kiedy pojawi się jej wersja papierowa. Dotychczas były one dołączane do wydań TPB (z wyjątkiem Ilezji i Szlaku Przeznaczenia, tu doszło do zaniedbania ze strony wydawcy i Ilezja pojawiła się potem w amerykańskim wydaniu Władcy Dwumyślnych), ale tym razem Bloodlines to już wydanie TPB, a „A Practical Man” jest ponoć dłuższy niż poprzednie e-powieści.
KOMENTARZE (5)

Nadchodzi e-opowiadanie z Bobą Fettem

2006-06-10 13:56:00 StarWars.com

W ostatnich bitwach przeciwko Yuuzhan Vongom, z pomocą przybywa dość niespodziewana postać. Boba Fett i jego Mandalorianie stawiają swe siły przeciwko potędze obcych najeźdźców, jednak dlaczego to czynią, zdradzając swą obecność dopiero po tylu latach? Co spowodowało, że podjęli taką decyzję?

Dowiecie się tego w e-opowiadaniu autorstwa Karen Traviss "A Practical Man", które zostanie opublikowane w Internecie już w sierpniu przez wydawnictwo Del Rey Books.
KOMENTARZE (7)

Raport z XXX Imperiady: NEJady...

2006-04-26 20:01:00 LS

W ubiegłą sobotę odbyła się XXX Imperiada znana tym razem jako NEJada. Raport z tego wydarzenia, podsumowania Nowej Ery Jedi można przeczytać tutaj.

Przy okazji pragniemy przypomnieć o:
- I Turnieju gry Star Wars Miniatures we Wrocławiu, który odbędzie się w niedzielę 30 kwietnia w Pracowni Fantastycznej przy ulicy Sokolniczej o godzinie 11:00. Turniej będzie sankcjonowany przez DCI. By zagrać należy mieć skompletowaną drużynę z figurek jednej frakcji (plus niezależnych) na sumę stu punktów. Wejście do turnieju będzie płatne 5 PLN. Więcej o nim samym tutaj.

< - XXXI Imperiada odbędzie się najprawdopodobniej 27 maja 2006. Więcej informacji w połowie maja.

- Zapraszamy również na Dni Fantastyki 2006, które odbędą się w dniach 30 czerwca - 2 lipca 2006. Więcej informacji na początku maja, na razie zapraszamy na Forum.
KOMENTARZE (10)
Loading..