TWÓJ KOKPIT
0

Epizod X :: Newsy

NEWSY (5) TEKSTY (0)

Marszałek Senatu zapowiedział X Epizod „Gwiezdnych Wojen”

2020-01-15 22:25:19

W styczniu mieliśmy dowiedzieć się czegoś o kolejnej odsłonie „Gwiezdnych Wojen”. Lucasfilm niestety milczy, plotki hulają, a tymczasem konkretów nie ma. Do dzisiaj. Marszałek Senatu RP, Tomasz Grodzki, postanowił wziąć sprawę w swoje ręce i samemu zapowiedzieć Epizod X. Co więcej, nie będzie to już saga rodzinna Palpatine’ów (czy Skywalkerów jak to reklamują), a głównym bohaterem będzie młody Tomasz Grodzki.



Wciąż, nie wiemy, kto będzie reżyserem X Epizodu. Za to scenarzystą prawdopodobnie będzie któryś z dziennikarzy TVP, tak przynajmniej sugeruje marszałek.

A poważniej, nawiązując do „Gwiezdnych Wojen”, Tomasz Grodzki odniósł się do zarzutów korupcyjnych, które insynuuje TVP. Wypowiedź marszałka Senatu RP poniżej.

Co do zarzutów z zaświatów - był taki film „Ghostbusters”, a ja jako wielbiciel „Gwiezdnych Wojen” dowiedziałem się, że 10. epizod to będzie, że „dawno, dawno temu w odległej galaktyce znaleziono zeszyt, gdzie dziewczynka napisała, że w wieku 5 lat Tomek Grodzki, również mający 5 lat, wyrwał jej zęba mlecznego, bo o to prosiła, dała mu 2 zł, a on jej nie dał faktury”. Czy pan sobie zdaje sprawę z absurdów pana pytań?
Pozostaję mieć nadzieję, że Lucasfilm zaprezentuje jakąś alternatywę dla takiego epizodu.
KOMENTARZE (22)

Status kolejnych filmów i nowe plotki

2018-06-02 08:27:47



Doszliśmy do momentu, w którym czekamy na Lucasfilm i ich decyzję. Ci pewnie mieli pewne odpowiedzi już gotowe, ale ponieważ „Han Solo” nie radzi sobie w kinach tak jak tego oczekiwano, LFL i Disney muszą przemyśleć strategię. Jeszcze przed premierą, Kathleen Kennedy sugerowała, że zobaczymy jeszcze ekipę „Hana Solo” w filmie o Lando. Jon Kasdan także wyrażał chęć powrotu. No i jeszcze wprowadzenie przywódcy Szkarłatnego Świtu oraz częściowo otwarte zakończenie aż się prosi o kolejny film.

Jakby tego było mało, grupa fanów już zaczęła się skrzykiwać w internecie i oznajmiać, że chcą spin-offa (lub co najmniej powrotu) Efnys Nest.

Na razie jedynym filmem z sagi, który ma zapowiedzianą datę premiery jest Epizod IX. Tu musimy poczekać do 20 grudnia 2019. Zdjęcia ruszą najprawdopodobniej w lipcu, za kamerą stoi J.J. Abrams.

Dalej w kolejce są dwa dłuższe projekty. Pierwszy z nich to trylogia Riana Johnsona. Twórca „Ostatniego Jedi” ma teraz dostać wolną rękę w kreowaniu świata i fabuły i obecnie stara się to ogarnąć. Ram Bergman potwierdza, że preprodukcja ruszyła, ale jak daleko jesteśmy do zdjęć, tego nie wie nikt. Nie wiadomo też o czym ma być ta trylogia.

Kolejny projekt, który może być dłuższy niż trylogia to seria filmów Davida Benioffa i D.B. Weissa. Obaj zasłynęli „Grą o tron”. Jej finalny sezon właściwie jest już w postprodukcji, potem panowie mają wolne przeroby. Emilia Clarke stwierdziła, że jej zdaniem ich film to będą „Gwiezdne Wojny” na sterydach. Ostatnio pojawiają się plotki, jakoby seria tych filmów miała się dziać w Starej Republice. Niestety w tym wypadku mamy bardziej do czynienia z pobożnym życzeniem, niż faktami. Bowiem koronnym dowodem są materiały z „Hana Solo” sugerujące, że Dryden Vos miał stolik na którym znajdował się kawałek obsydianu zrabowany ze świątyni Sithów poświęconej Exarowi Kunowi. Po co go kanonizują? Tu właśnie narodziła się interpretacja, że Story Group ma za tym jakiś większy plan. Zobaczymy. David Benioff i D.B. Weiss na poważnie do „Gwiezdnych Wojen” usiądą w przyszłym roku, jak zamkną swój serial.

We wczesnych planach Lucasfilmu / Disneya była mowa o trzech „Antologiach”. Dwie już dostaliśmy, trzecia pewnie jest w produkcji. Miał za nią odpowiadać Simon Kinberg i jak zdradził Bob Iger miała koncentrować się na przygodach Boby Fetta. Ostatnie doniesienia, choć wciąż nie potwierdzone, sugerują, że ten film faktycznie będzie następny w kolejce i zobaczymy go w 2020 (zapewne w grudniu). Jakoby dołączył do niego James Mangold (więcej). Zobaczymy kiedy to potwierdzą i ogłoszą. W tym roku nie ma D23 Expo w USA, a San Diego Comic Con zaczyna się 19 lipca. W najgorszym przypadku o filmie oficjalnie usłyszymy na Celebration w Chicago w kwietniu 2019. Warto przypomnieć, że film o Bobie miał mieć premierę w 2018, ale z powodów problemów z Joshem Trankiem został odłożony na półkę.

Co dalej ze spin-offami? Ciągle przewija się też temat Kenobiego. Miałby za nim stanąć Stephen Daldry, no i wróciłby bardzo zadowolony z tego faktu Ewan McGregor. Choć „Kenobi” to plotka, która powraca, wciąż nie ma potwierdzenia. W sieci zaś pojawiają się informacje, że Ray Park zapewnia fanów, iż film o Kenobim powstaje. Czyżby coś wiedział? Raczej mała szansa, by szybko nakręcili na nowo finałowe starcie Maula i Kenobiego, jak w „Rebeliantach”, ale kto ich tam wie.

I ostatnie pytanie, kiedy powstaną Epizody X-XII? Tu chyba nikt nie ma wątpliwości, że to nastąpi, ale z pewnością jeszcze nie w tym, planowanym cyklu.
KOMENTARZE (40)

Kathleen Kennedy o przyszłych filmach

2017-04-19 06:59:01

Przy okazji Star Wars Celebration w Orlando, Kathleen Kennedy, podobnie jak kilku innych członków ekipy czy obsady, udzieliła krótkiego wywiadu. Właściwie to wywiadów.




Zapytano ją między innymi o to, co będzie po Epizodzie IX. Czy saga Skywalkerów będzie kontynuowana? Kennedy odpowiedziała, że oczywiście przewiduje filmy po IX Epizodzie. Ale czy będą kontynuować sagę Skywalkerów, to się jeszcze okaże. Z jednej strony George Lucas mówił przez wiele lat o dziewięciu epizodach. Zaś to, czy będą kontynuować sagę, czy nie, to coś o czym obecnie w Lucasfilmie rozmawiają. Jeśli będą mieć pomysł na historię to na pewno to zrobią. Jeśli znajdą nowe inspirujące pomysły również pójdą tą drogą. Ale obecnie jest za wcześnie, by tak naprawdę wiedzieli, co dalej. Choć jedno jest pewne, zachowają klasyczną konstrukcję trylogii. Jej akcja skończy się w Epizodzie IX, nie będzie przeciągania na X i dalsze.

I tu pojawia się mały zgrzyt, w zależności od źródeł. Cytują bowiem tą samą wypowiedź Kennedy, ale trochę w innym kontekście. Otóż, na pytanie o przyszłe filmy i ich zapowiedź, Kennedy powiedziała, że na razie nie może nic obiecać. Niekoniecznie w tym roku, ale może w przyszłym. Jedne źródła łączą to z kolejną potencjalna trylogią. Inne zwyczajnie mówią o kontekście kolejnego spin-offa, lub spin-offów.

Z drugiej strony, w innych źródłach, Kennedy pytana bezpośrednio o zapowiedź kolejnej Antologii powiedziała, że myśli, iż są blisko. Ma nadzieję, że będzie mogła o tym coś więcej powiedzieć w lecie. Czy będzie to spin-off Kinberga (podobno o łowcach nagród), czy coś jeszcze innego, zobaczymy.

O tym, że w Lucasfilmie rozmowy trwają na różne tematy, poświadczył niedawno Guillermo Del Toro („Labirynt Fauna”, „Pacific Rim”, „Hellboy”). Powiedział, że rozmawiał na temat swoich pomysłów na filmy z Kathleen Kennedy oraz Johnem Knollem. Ostatecznie jednak nic z tego nie wynikło, gdyż on bardziej chciał robić filmy po swojemu, raczej przychylał się też ku animacji. Niestety nie wiemy kiedy dokładnie miała miejsce ta rozmowa, ale warto zauważyć, że jeśli niedawno to pozycja Johna Knolla wzrosła.
KOMENTARZE (60)

Na Epizod X poczekamy parę lat, na razie czekają nas Antologie

2017-03-31 18:46:26



Jak twierdzą na Star Wars News Net ich zaufany informator zdradził im kilka szczegółów na temat planów Lucasfilmu na kolejne lata. O tym, że nowe filmy są rozpisywane mówił wielokrotnie Bob Iger (ostatnio). Źródło SWNN twierdzi, że w wielu przypadkach są to raczej mniej lub bardziej luźne pomysły. Lucasfilm oficjalnie niczego nie potwierdzi, dopóki nie będzie mieć pewności, że zabiorą się za realizację takiego projektu. Natomiast obecnie wiele z tych filmów nie ma jeszcze nawet przypisanych potencjalnych twórców. Ekipa Kathleen Kennedy rozgląda się, zostawiając sobie pole do manewru. Informacje te należy na razie traktować jako plotki, choć kto wie, może za jakiś czas (np. przy okazji Celebration lub D23) część z tych rzeczy zostanie potwierdzonych (lub zmienionych).

Sam proces powstawania nowych filmów polega na tym, że pomysły zbiera Kathleen Kennedy. Jeśli jest zaintrygowana idzie z tym do Story Group, gdzie idea jest rozwijana. Dopiero potem przedstawiają wynik swojej pracy w Disneyu. Projekt oficjalnie może wystartować jak zostanie zatwierdzony na wszystkich szczeblach. Jeśli tak nie jest, to pomysł może zacząć żyć w innym medium.

Co według źródła SWNN planuje Lucasfilm po Epizodzie IX? Na pewno przerwę od Sagi. Epizody X – XII na pewno powstaną w swoim czasie, będą adresowane już do nowego pokolenia. Przez najbliższe lata jednak czekają nas kolejne Antologie.

Jedną z nich może być film o Benie Kenobim. Ewan McGregor nie raz przebierał nóżkami. Kathleen Kennedy także podoba się pomysł. Chcą zrobić film, który jak łatwo się domyśleć, będzie się dział między „Zemstą Sithów” a „Nową nadzieją”. Jeden film, nie trylogię. Jednym z chętnych do wyreżyserowania tego filmu jest Gareth Edwards, który już wcześniej sugerował, że dla tego tematu chętnie wróciłby do wysokobudżetowych produkcji, od których na razie zamierza odpocząć. Lucasfilm też jest zadowolone ze współpracy z Edwardsem, więc kto wie? Ale nawet jeśli to jemu przypadnie ten obraz, producenci i scenarzyści będą inni niż w „Łotrze 1”.

Drugi z filmów to antologia z Bobą Fettem i innymi łowcami nagród w roli głównej. To film, nad którym czuwał Simon Kinberg i który miał wyreżyserować Josh Trank. Wraz z odejściem reżysera projekt przesunięto w czasie, ale nie skasowano. Bob Iger także potwierdził niedawno, że projekt żyje. Fett podobno ma mieć istotną rolę, ale będzie to bardziej film o grupie łowców nagród niż nim samym. Punkt wyjścia filmu się nie zmieni, dalej to będzie ta sama historia nad którą pracował Kinberg i którą mieli zapowiedzieć na Celebration w Orlando w 2015, ale nie wyszło.

Trzeci projekt o którym mowa, to gwiezdno-wojenna odpowiedź na „Zmierzch”. Romans Young Adult, tragiczna love story, która ma trochę iść w kierunku romansu Hana i Lei z „Imperium kontratakuje”. Tu Kennedy bardzo by chciała, żeby ten film został wyreżyserowany przez kobietę.

Czeka nas też co najmniej kilka seriali animowanych. Nad nimi nadal będzie czuwał Dave Filoni, ale tym razem może będą czymś więcej niż tylko zapełnianiem luk w istniejącej chronologii. Jeśli zaś chodzi o serial aktorski, to kto wie, co wyjdzie. Może ruszy się po Epizodzie IX, ale Lucasfilm musi też uważać by nie zalać rynku. Między innymi dlatego na Epizod X będzie trzeba poczekać.

Do Celebration zostało już 12 dni. Zobaczymy, czy tym razem zdadzą nam więcej o swoich planach.
KOMENTARZE (28)

Banery i wywiady

2015-11-10 07:22:58

Na początek mamy trzy nowe bannery, które powoli pojawiają się w kinach w USA, oczywiście oprócz plakatów. Jeden jest z Rey, drugi z Kylo Renem a trzeci z Finnem.

Z plotek mamy dwie. Otóż w 2014 pojawiła się informacja, że Judi Dench może zagrać Mon Mothmę w „Przebudzeniu Mocy”. Nic takiego nie ma miejsca. Ostatnio aktorka to potwierdziła i dodała, że nawet nie widziała „Gwiezdnych Wojen”. Żadnej z części.

Bob Iger natomiast wypowiedział się na temat Luke’a Skywalkera. Otóż szef Disneya potwierdza, Luke jest w filmie. Nie ma się co martwić.



Powoli pojawia się coraz więcej wywiadów z twórcami filmu. Pierwszy z nich przeprowadzono z J.J. Abramsem, można go przeczytać tutaj.
Abrams zapytany o to jak się ma fabuła „Przebudzenia Mocy” względem pozostałych filmów, przyznał, że zależało im na tym, by opowiedzieć jedną, zwartą historię, która ma swój początek, rozwinięcie i koniec. Ma też swoją historię do której nawiązuje, a jednocześnie pozostawia pewne wątki, które można kontynuować, zupełnie tak jak to miało miejsce w „Nowej nadziei”. Chodzi o możliwości. W pierwszym filmie Luke niekoniecznie był synem Vadera i bratem Lei, ale jednocześnie nie było to niemożliwe.

Abrams dobrze też ocenia współpracę z Lawrencem Kasdanem. Twierdzi, że właśnie wspólne działanie uczy najwięcej przy opowiadaniu historii. Reżyser jest też wdzięczny Disneyowi, w szczególności Bobowi Igerowi i Alanowi Hornowi, za to jak obeszli się z marketingiem. Bał się, że Disney będzie chciał pokazać i zdradzić za dużo, ale oni szanują wizję dzieloną przez Lucasfilm, by ten film poznać dopiero w kinie. Tyle, że ciężko jest też znaleźć równowagę, bo jeśli pokaże się za dużo, można zniszczyć komuś przyjemność z oglądania filmu, natomiast gdy się pokazuje za mało, mogą cię uznać, za napuszonego palanta. A gdzie jest ta granica? Abrams twierdzi, że na to pytanie muszą sobie odpowiadać przy każdym konwencie i każdej możliwej promocji filmu.

O Epizodzie VIII Abrams powiedział, że scenariusz jest już skończony. Co nie znaczy, że nie będzie wciąż poprawiany, bo to zawsze ma miejsce. W każdym razie mieli spotkania z Rianem Johnsonem i Ramem Bergmanem, pokazywali im zdjęcia, prawie dzień po dniu, gdy kręcono film. Byli częścią procesu powstawania, jako obserwatorzy, co wpływało też na Riana tworzącego scenariusz kolejnego filmu. Oczywiście pewne elementy zostały już wcześniej ustalone, choćby przez Kasdana, takie jak pewne relacje, pewne konflikty czy pytania na które należy odpowiedzieć. Abramsowi zależy na tym, by Epizod VIII był bardzo dobrym filmem, w końcu jest jego producentem wykonawczym, stąd względem Riana Johnsona i jego ekipy zachowano pełną transparentność działań. Johnson natomiast poprosił o uwzględnienie kilku rzeczy w scenariuszu, które przydadzą się potem do jego filmu. Zresztą ten scenariusz dość mocno jest zbieżny z kierunkiem, który wyznaczono „Przebudzeniem Mocy”. Choć to wciąż jest film Riana Johnsona i Abrams nie musi twórcy prowadzić za rączkę czy nadzorować.

Praca nad Epizodem VII nie może być oderwana od pozostałych filmów. To jest siódmy film z dziewięciu (przynajmniej na razie). Ważny przy tym jest tu kanon, który tworzą, co trzeba szanować. Ten film choć opowiada własną historię, nie jest wyjęty z kontekstu.

Początkowo Abrams pracował w z Michaelem Arndtem nad scenariuszem. Mówi, że szybko zdecydowali się do tych sesji dołączyć Ricka Cartera, by projektował wszystko o czym mówią. Wtedy też rodziły się takie pomysły jak choćby nowa ręka C-3PO i tak dalej. Potem, gdy przepisywał scenariusz z Lawrencem Kasdanem, więcej zastanawiali się nad tym jak nakręcić „Gwiezdne Wojny”, nie kolejny film, ale „Gwiezdne Wojny”. Jakie sceny chcą. Chcieli choćby Hana Solo w kostiumie, szturmowca, TIE Fightery. To wszystko wplatali w scenariusz.

J.J. jest też podekscytowany pracą z Johnem Williamsem. On wciąż komponuje używając ołówka, zapisując wszystko na kartce. Potem jedzie się do niego, a on gra melodie na pianinie. Robi to tak, że w głowie człowiekowi wydaje się jakby słyszał całą orkiestrę.

Abrams chwali też swoją obsadę, czyli głównie Daisy Ridley, Johna Boyegę, Oscara Isaaca i Adama Drivera. Jak mówi, od razu angażowano ich do trzech filmów, co najmniej trzech. Czyli po raz drugi nie wprost sugeruje w jednym wywiadzie Epizod X i kolejne.



John Boyega natomiast udzielił wywiadu Hollywood Reporter i Cnet. Aktor patrzy na „Przebudzenie Mocy” jako na swoją szansę. Zdaje sobie sprawę, że te filmy pomogły niektórym aktorom (jak Harrison Ford czy Carrie Fisher, która jednak ostatecznie tę szansę zmarnowała), innym przeszkodziły, ale jakoś wyszli na prostą (jak Ewan McGregor czy Natalie Portman), a jeszcze innym zakończyły (jak Jake Lloyd czy Hayden Christensen). Samego siebie Boyega określa mianem fana, nie tylko filmów ale przede wszystkim gier i Expanded Universe. Dodaje też, że podoba mu się postać Finna i jej rozwój. To szturmowiec, czyli ktoś kto nie powinien pożyć zbyt długo. Niewiele wiemy o przeszłości tego bohatera, ale ciekawe są wybory przed którymi staje i to kim się staje. Zapytany o bojkot „Gwiezdnych Wojen” przez to, że jego postać jest czarna, odparł tylko, że liczby mówią same za siebie. Skoro sprzedaż biletów jest tak fenomenalna, to bojkot chyba nie ma najmniejszego znaczenia. Rodzice Boyegi nie za bardzo znali i rozumieli „Gwiezdne Wojny”. Dla nich najważniejsze było to, że ich syn tam teraz gra.

Sam Boyega przyznaje, że zaczął oglądanie filmów od „Mrocznego widma” i wielce zaintrygował go wówczas Darth Maul. Jednak same prequele, choć mu się podobały, nie wciągnęły go aż tak bardzo. Dopiero gdy zobaczył klasyczną trylogię powiedział sobie „Wow”. Dla niego kwintesencją „Gwiezdnych Wojen” jest humor sytuacyjny. Choćby scena w której Han i Luke odbijają Leię z więzienia, a Han prowadzi rozmowę przez interkom. John uwielbia ten moment.

Mówił też, że Finn ma bardzo dużo wewnętrznej charyzmy, ale nie widać tego od początku. Gdy był przesłuchiwany do „Przebudzenia Mocy” John początkowo odgrywał rolę dramatyczną. Tego wymagał tekst. Jednak potem doszedł do wniosku, że coś jest nie tak. To przecież „Gwiezdne Wojny” i tu trzeba czegoś innego. Wrócił do domu, pooglądał sobie na YouTubie filmiki z castingów Marka Hamilla czy Harrisona Forda, co go zainspirowało.

John twierdzi też, że „Przebudzenie Mocy” jest najbardziej bliskie właśnie do „Nowej nadziei”, ze względu na ton, rytm, ale też dialogi, zwłaszcza te Hana i Luke’a. John sugerował też, że kurtka którą nosił na planie ma jakiś sekret i to nie przypadek, że nosił ją także Poe Dameron (Oscar Isaac). Oczywiście nic więcej nie zdradził.

W przeciwieństwie do Samuela L. Jakcsona Boyega nie mógł wybrać koloru miecza świetlnego. Abrams zrobił to za niego. Sam John żartowałby, że wybrałby czarny. Dodał też, że w tym filmie będzie dużo pościgów, zwłaszcza gonienia za Finnem.

„Przebudzenie Mocy” będzie jego pierwszym filmem „Star Wars”, który zobaczy na wielkim ekranie.

W innym wywiadzie natomiast bardzo się cieszył z tego, że Finn będzie miał swój własny temat muzyczny.



Daisy Ridley także odpowiedziała na kilka pytań Hollywood Reporter, w tym samym wywiadzie. Aktorka wspomina, że już samo dostanie roli Rey było dość ciężkie. Przez siedem miesięcy miała cztery czy pięć przesłuchań i co tu dużo mówić, zwłaszcza te pierwsze nie poszły jej najlepiej. Ale miała w sobie jakieś przeczucie, iż musi ten tekst przeczytać. A gdy już dostała rolę, to przez trzy miesiące musiała milczeć. Przyznała się w domu rodzicom i siostrze, ale na tym koniec. Miała też dużą ochotę, by wcześniej obwieścić światu, ze gra w sadze, ale mama ją przytemperowała. Mówiła, że to trochę jak z ciążą. Trzeba to przejść i przeczekać. Rey jej zdaniem jest przede wszystkim normalną dziewczyną, nie jakąś superbohaterką. Główna różnica między Ridley a Rey polega na tym, że Ridley zna swoją rodzinę i jest z nią blisko.

Przez te trzy miesiące Daisy musiała nabrać krzepy, ale też przytyć do roli.

Na planie Daisy trochę się bała rozmawiać z Markiem, Harrisonem czy Carrie zwłaszcza o klasycznej trylogii. Trochę ją to krępowało. Johna nie, od niego dowiadywała się potem ciekawostek. Za to najwięcej na planie rozmawiała z córką Carrie Fisher, czyli Billie Lourd, która jest w podobnym wieku. Daisy przyznaje, że Billie nie gra młodszej wersji Lei, oraz że nie było w ogóle potrzeby by kogokolwiek obsadzać do tej roli. Jedna Leia wystarczy.

Obiecała też, że dowiemy się kim są rodzice Rey. Oczywiście z filmu.

Daisy przyznaje, że na planie sobie śpiewała i nuciła. I że czasem to przeszkadza innym ludziom. J.J. Abrams zaproponował więc jej zakład, że wytrzyma jeden dzień bez śpiewu.
KOMENTARZE (17)
Loading..