Z tych trzech cykli, które zaczął wydawać Egmont, ten wydaje mi się najciekawszy - przede wszystkim dlatego, że opowieść odbiega zupełnie od przygód głównych bohaterów filmowych. Ważne postaci z epizodów pojawiają się jedynie w tle (Han), albo drugoplanowo (Bossk, który tło stanowił z kolei w filmach).

Sam Beilert Valance wydaje się dosyć niejednoznaczną i ciekawą osobą, trochę dobrą i trochę złą, chyba dość pogubioną. Stąd jego przygody potrafią przyciągnąć. Do tego odpowiada mi oczywiście klimat całej opowieści - łowcy nagród, przestępcy, kantyny i różne zadupia galaktyki, które możemy sobie pozwiedzać.

Nie dostajemy też tutaj patetycznych przemów i pseudointelektualnych rozkmin w stylu: odpowiedz sobie kim jesteś, spójrz w głąb siebie, a po prostu dość życiową opowieść, dodatkowo kilkuwątkową. A to Valance ratuje dziewczynkę, a to statek rebeliantów, a to znów widzimy Bosska i wielkie łowy na Malastare. Dodatkowo występują również Zuckuss i 4-LOM - to duży plus, bo gandowie kojarzą mi się niezmiennie z KotORem II, a takie skojarzenie musi sprawiać, że czyta mi się taki komiks bardzo dobrze


Od strony wizualnej, jak na kanoniczne komiksy, jest nieźle. Kreska poprawna, a kolory żywe, dobrze pokazujące barwny i równocześnie dość mroczny świat łowców nagród. Nie zmienia to faktu, że chciałoby się zobaczyć taki komiks np. w wykonaniu Jan Duursemy, ehh.