TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Książki

Trylogia koreliańska (Roger McBride Allen)

Gemini 2009-06-18 13:42:00

Gemini

avek

Rejestracja: 2003-05-20

Ostatnia wizyta: 2023-11-12

Skąd: Gdansk

Dastałm kilka e-bookow , ale wydają mi się , że brakuje w nich ostatniego rozdziału. Konkretni ile rozdziałow jest w : Zasadzka na Korelii, Napaść na Selonii i Zwycięstwo na Centerpoint ? Podajcie ilość rozdziłów i może - ostatnie zdanie.

LINK
  • hmhm

    Moof 2009-06-18 14:17:00

    Moof

    avek

    Rejestracja: 2003-12-25

    Ostatnia wizyta: 2022-09-07

    Skąd: Otwock

    Zasadzka na Korelii: 18 rozdziałów ("Jestem pełen jak najgorszych przeczuć.")
    Napaść na Selonii: 18 rozdziałów ("życie stracą miliony niewinnych istot")
    Zwycięstwo na Ceneterpoint: 15 + epilog ("wyjątki od przepisów prawa.")

    LINK
  • Thx

    Gemini 2009-06-18 15:59:00

    Gemini

    avek

    Rejestracja: 2003-05-20

    Ostatnia wizyta: 2023-11-12

    Skąd: Gdansk

    Dzięki. To tak mam . Ale jakoś mi to niezbyt pasowało szczególnie "Zasadzka".

    LINK
  • ZASADZKA NA KORELII

    cwany-lis 2022-06-27 21:19:46

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-10-09

    Skąd: Sopot

    Po 10 miesiącach przerwy ("Nowa Rebelia" trochę mnie zatruła, ale czytałem inne książki sw w tym czasie) wracam do czytania starego kanonu zgodnie z chronologią ... i całkiem miłe zaskoczenie.

    Tom pierwszy Trylogii Koreliańskiej jest OK, napisany w 5 miesięcy, równolegle do pisanej trylogii o Czarnej Flocie i kilku innych tytułów, które dopiero potem "poustawiano" w historii galaktyki traktuje o trochę nudawym okresie pokoju i dobrobytu, ale ma kilka ciekawych konceptów.

    Mamy tu małżeństwo Solo, które ma w końcu czas dla swoich pociech, których wyjątkowo nikt nie porywa. Trochę znudzonego Luke`a, któremu zbrzydła już nawet Akademia Jedi i pierwsza generacja rycerzy samodzielnie uczy drugą i trzecią. Skywalker odbywa bardzo ciekawą merytorycznie rozmowę z Mon Mothmą a potem pomaga szukać Lano sponsorki, żony z posagiem, jak zwał tak zwał, dosyć krindżowy wątek, który mógł się narodzić tylko w głowie pisarza SF w latach 90-tych. Kompletnie mi to nie pasuje do Calrissana, ale autor dosyć szybko i zgrabnie wybrnął z tej historii.

    Korelia jest tu zaprezentowana w sposób ciekawy, jako podupadający gospodarczo system, który jest wykańczany przez izolacjonizm i brak wymiany handlowej. Na planetach uznanie zyskuje nacjonalizm i uprzedzenia do innych ras, prym wiedzie zwłaszcza "Liga Ludzka", jak żywo przypominająca bojówki Ndsap.

    Muszę przyznać, że jeżeli ktoś to czytał w 96 roku w Polsce to wątek kuzyna Hana Solo mógł być niezłą niespodzianką, większość fanów kojarzy jednak tą postać z serią Dziedzictwo Mocy, gdzie na chwilę wraca, jako przywódca Korelii. Ma też swoje 5 minut w trylogii Hana Solo.

    Miło też śledzi się losy bliźniąt Solo i Anakina, są na tyle "duzi", że ich przygody nie budzą politowania, trochę już "kombinują" z mocą, ale ciągle pozostają dziećmi, ciekawymi świata i mającymi ochotę na psoty. To się autorowi udało, no i zawsze mam jakiś sentyment do tych dzieciaków, znając już ich tragiczne i smutne losy w dalszych książkach ...

    Ale Macbride trochę psoci - około 20 stronicowy (8% na kindlu!) opis awaryjnego lądowania agentki Nowej Republiki przejdzie do legendy, mamy też tradycyjny dla gwiezdnych wojen problem ze skalą wydarzeń, ale to standard i niemalże tradycja.

    Pierwszy tom mi się podobał, ładnie też buduje rodzący się konflikt a wątki obyczajowe i familijne mogą być miłą odmianą od kolejnego ratowania galaktyki. Spodziewałem się czegoś o wiele gorszego, dałbym solidne 7-/10.

    LINK
  • Napaść na Selonii

    cwany-lis 2022-07-07 19:32:49

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-10-09

    Skąd: Sopot

    Tom drugi to klasyczny tom środkowy klasycznej trylogii. Rozwija wątki z tomu pierwszego, ukazuje w szerszej perspektywie strony konfliktu (ten jest zaskakująco złożony, pełen zwalczających się frakcji o różnych ambicjach i ideach, oraz dynamiczne dostosowującą się do nich moralnością walczących), bohaterowie gdzieś idą, skradają się, ryją dziury, wiercą, kopią i czołgają. Złośliwie rzekłbym, że nic się nie dzieje, ale te 300+ stron czyta się z wcale dużą przyjemnością.

    Jedyna rzecz, która może przeszkadzać w lekturze i prawdopodobnie stanowi główny powód skrajnie niskich ocen tej trylogii w sieci, jest ... brak gwiezdnych wojen w gwiezdnych wojnach. To lektura dla miłośnika starego kanonu, chcącego czegoś nowego w tej odległej galaktyce a nie kolejnej strzelaniny z siłami Imperium. Po tej trylogii, jak i pozostałych książkach wydawanych w latach 95-98 doskonale widać, jak wielki problem z kreacją historii miała ekipa ówczesnego "story group". Sporo razy przesacowano możliwości twórcze pisarzy, zawodowych pisarzy SF, którzy zwyczajnie się w tym uniwersum nie odnaleźli.

    MacBride Allen w moim odczuciu udała się sztuka dodania ciekawych motywów, które rezonowały w innych seriach i stały się istotnymi elementami Legend. Dał też solidne fundamenty do historii powstania tej galaktyki, które z czasem, wraz z małymi retconami z innych źródeł dały fantastyczną "mitologię" o pradawnych, potężnych cywilizacjach gwiezdnych i zapomnianych rasach. Jak to pięknie rozbudowywało stary kanon do iście kosmicznych rozmiarów to nawet nie muszę wspominać.

    Autor ładnie też nawiązuje do książek innych autorów, w tym tomie kluczową rolę w kryzysie odgrywa flota z Bakury, której przewodzi młodzieńcza miłość Luke`a.

    Kolejna część cyklu, którą czytałem z dużą przyjemnością, solidne 7-/10.

    LINK
  • Zwycięstwo na Centerpoint

    cwany-lis 2022-07-19 19:56:07

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-10-09

    Skąd: Sopot

    I mamy finał - trochę rozczarowuje, ale jest mocno OK, jak poprzednie tomy.

    To co irytuje momentami to dużo "wypełniaczy" - postacie robią coś, jest to szczegółowo opisywane, ale często nijak się ma to do następujących wydarzeń. Np. autor ma słabość do opisów ciężkich, awaryjnych lądowań, ostatnia część "nie zawodzi" i pod tym względem - pierwsze 12% książki to zmaganie się Hana z archaiczną rakietą, którą rozbija się na planecie i kompletnie nic z tego nie wynika. W innym rozdziale, przez kolejne 10% czytamy, jak to bohaterowie zmagają się z brakiem tlenu i awaryjnie otwieranymi wrotami - udaje się im przeżyć, ale w żaden sposób nie łączy się to z konfliktem, który rozgrywa się głównie w tle.

    Wojna domowa w układzie Koreliańskim - została ciekawie opisana w tomie drugim ... i tyle, autor uznał, że to wystarczy, po co opisywać walki poszczególnych frakcji i ugrupowań, lepiej wszystkiemu ukręcić łeb w finale, jeszcze na sam koniec podając rzutem na taśmę prawdziwych winowajców tego konfliktu. To co autor wykreował na potrzeby trylogii jest ciekawe i aż prosi się o więcej! Pisarz chwali się na wstępie ile to podróżował w czasie pracy a trzeba było przysiąść jednym miejscu na dłuższą chwilę, skupić się na złożoności konfliktu, wyciągnąć z tego przeciwne interesy i poglądy, starcia na tle rasowym, brudne walki i despotów. Mamy zaledwie przesmak takich wydarzeń, zapchany "szalonymi" przygodami w kosmosie.

    Tym samym bohaterowie kopią, kłócą się, wysadzają, dowodzą i popadają w niewolę ... wszystko ładnie i zgrabnie prowadzi do finałowej, wielkiej bitwy. Styl autora jest przyzwoity, bardzo jasno opisuje wydarzenia, znakomicie przedstawia perypetie młodych Solo i co chwila prezentuje nowe, drugoplanowe postacie, które pojawiają się i znikają. Istne tu zatrzęsienie silnych postaci kobiecych jak na SF z 96 roku.

    Jestem wcale zadowolony z lektury, dałbym naciągane 7-/10 ale nie zdziwią mnie oceny na granicy 3-4 w dziesięciopunktowej skali. To mocno zakorzenione w latach 90-tych SF, dla fana starego kanonu, które dobrze opracowało istotny region odległej galaktyki i stworzyło podstawy tego, jak potem przedstawiano ojczyznę Hana Solo. A sama stacja Centerpoint odegra jeszcze istotną rolę w historii galaktyki.


    LINK
    • Re: Zwycięstwo na Centerpoint

      Mossar 2022-07-19 21:00:09

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-10-07

      Skąd:

      -A sama stacja Centerpoint odegra jeszcze istotną rolę w historii galaktyki.

      I to jaką. Czytając NEJ i LotF trochę żałuję że jednak nie poznałem historii stacji Centerpoint. Podobnie pewnie bym miał z Hapes, ale na szczęście akurat Ślub Księżniczki Lei przeczytałem.

      LINK
      • Re: Zwycięstwo na Centerpoint

        Solo 2022-07-19 21:17:31

        Solo

        avek

        Rejestracja: 2002-01-29

        Ostatnia wizyta: 2024-10-08

        Skąd:

        Akurat Hapes nie było by co żałować, bardziej jest rozwinięte właśnie w NEJ niż w Ślubie więc tu się nie wiele by straciło. Za to czytanie Trylogii Koreliańskiej bez znajomości Paktu na Bakurze było by o wiele gorsze.

        LINK
        • Re: Zwycięstwo na Centerpoint

          Mossar 2022-07-19 21:50:20

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2024-10-07

          Skąd:

          Jest rozwinięte w NEJ jeśli chodzi o zaangażowanie się militarnie, ale już w Ślubie jest nakreślona specyficzną kultura tej planety, co imo pozwala lepiej zrozumieć rolę Tenel Ka, matriarchat i te wszystkie śmieszne imprezy (jak ta z LotF #3).

          LINK
      • Re: Zwycięstwo na Centerpoint

        darth sheldon hiszpański inkwi 2022-07-19 21:22:24

        darth sheldon hiszpański inkwi

        avek

        Rejestracja: 2014-08-04

        Ostatnia wizyta: 2024-10-09

        Skąd: Topola Wielka

        Hapes to bardziej rozwinięte w Młodych Rycerzach Jedi jest

        LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..