Czuję silny podmuch wiatru. Aero-taxi w którym się znajduje leci na bardzo dużej wysokości. Od dawna nie byłem tak wysoko. Imperator wezwał mnie osobiście w pewnej sprawie. Jaka? Nie chciał wyjawić.
Promienie słoneczne odbite przez lustra na orbicie oślepiają mnie, ale nie na tyle, żeby nie zobaczyć tak wielkiego budynku. Pałac Imperialny to najwyższy budynek na świecie. Hybryda katedry z piramidą, podobno miała przypominać jakiś antyczną świątynię. Rzeczywiście tak wyglądał, razem ze wszystkimi wieżami, które wydawały przezwyciężać się grawitacji Coruscant.
Budynek jest ogromny, lecz podobno jeszcze większe wrażenie robią jego piwnice, lub też jak to niektórzy określają lochy. Mówi się że Imperator zdrajców osobiście wpuszcza na dół, gdzie błąkają się przez wiele dni, aż giną z głodu.
Słyszałem o jednym facecie który przeżył taką wyprawę. Opowiadał że znalazł tam niezwykle tajne pomieszczenie, skąd słyszał dźwięki jakie słyszał będąc dzieckiem na wycieczce w Świątyni Jedi.
Ściany Pałacu są zbudowane ze specjalnie przerobionej zielono-szarej skały i iskrzących się kryształów. Powoduje to że w nocy Pałac odbija światła tworzone przez inne budynki, czyniąc go jeszcze bardziej interesującą budowlą. Architekt naprawdę się napracował.
W końcu lądujemy. Na lotnisku stoją Karmazynowi Strażnicy. Jest to platforma położona najbliżej Sali Tronowej. Oprócz nich kręci się tu przynajmniej setka szturmowców. Nie wieje już tak mocno. Znajdują się tutaj pola siłowe uniemożliwiające skok w dół, czy też zabranie mnie przez wiatr. Czuję się tu bardzo bezpiecznie, lecz pewnie jest to tylko kolejna sztuczka architektów. Szeroka Sala Tronowa ma wysokość jakiś pięćdziesięciu metrów. W środku musi wyglądać jeszcze okazalej.
Szturmowiec sprawdza moje dokumenty. Chronią głowy państwa jak oka w głowie. Nie dziwię im się. Imperator to najważniejsza osoba w Galaktyce, razem z Najwyższym Dowódcą Darthem Vaderem i Wielkimi Moffami. Po sprawdzeniu moich dokumentów szturmowiec mówi że Imperator właśnie teraz przemawia w Sali Tronowej i nie może mnie przyjąć.
Nie chciałbym być Palpatinem. Całe dnie praca i praca. Ciekawe czy Imperator ma czas wolny, a jeżeli już ma to co robi? Gra w piłkę?
Odpowiadam Szturmowcowi że poczekam w takim razie, rozejrzę się po Pałacu.
Dużo o nim czytałem. Jest tutaj pełno bibliotek, najwięcej w Galaktyce pokojów gościnnych, sala Senatu, no i oczywiście Wielki Korytarz. Tak... najpierw tam się udam.
Podchodzę do szeregu wind i naciskam guzik. Po kilku sekundach turbo winda dojeżdża na parter i się otwiera. Zapiera mi dech w piersiach. to co się czyta o tym budynku to zupełnie co innego, niż kiedy widzi się to na własne oczy.
Mówi się że Niszczyciel klasy Victori może się tutaj zmieścić. Według mnie, to spokojnie można by zmieścić takie dwa statki.
Ale tu tłoczno... jedyny budynek w Pałacu otwarty dla szerszej publiki. Pełno stoisk z pamiątkami, zwiedzających i... szturmowców.
Po środku korytarza rosną zadziwiające drzewa, które potrafią zmieniać kolor. Nazywają się Ch`hala i Imperator sam je tu sadził. Jest ich cały rząd, a ogromne okna po bokach korytarza umożliwiają im rośnięcie jak wysoko mogą.
Przechadzam się korytarzem. Na górze widzę różne tablice. Przystaję.
"Sala Senatu Imperialnego", miejsce jest zabezpieczone przez szturmowców. Jest tutaj sześć korytarzy, pomalowanych na imperialną czerwień. Każdy z nich prowadzi do wielkiego łuku prowadzącego do różnych siedzisk dla senatorów. Nie mam czasu oglądać cała Salę. Pokazuję tylko szturmowcowi swoją przepustkę, który mnie przepuszcza. Po kilkudziesięciu metrach dochodzę do Sali. wygląda tak samo jak Stara Sala Senatu Republiki Galaktycznej. Jedyna zmiana to ludzie senatorowie. Cóż... "Wyższa Kultura Ludzka" jest popularna nawet w Senacie. Wychodzę gdy zaczyna przemawiać Bail Organa. Mówi coś o swoim uwięzieniu przez Imperatora. Wszyscy jednak zaczynają buczeć. Cóż... polityka. Imperator ma wystarczająco dużo zwolenników w Senacie, żeby nigdy nie zejść ze stołka.
Wychodzę z Sali i idę z powrotem do Sali Tronowej. Wsiadam do windy... Stang! Zły guzik. Ląduję w Pokojach Gościnnych. Masa ludzi w imperialnych mundurach się tutaj kręci. Mają najlepsze pokoje na planecie. Cóż. Nie moje klimaty. Wracam do windy.
Powoli różne nazwy przemykają przez lampę na górze. Tylko jedna przykuwa moją uwagę.
"Sala Wojenna". Pomieszczenie gdzie Darth Vader, Moff Tarkin i Wielcy Admirałowie rozmawiają o przeznaczeniu floty, taktyce i planetach na jakie należy uderzyć, by dać przykład innym. Podobno pierwsza decyzja jaka tutaj zapadła, jeszcze za czasów gdy pałac był dopiero stawiany było zniszczenie Caamasu.
No, w końcu dojeżdżam. Imperator akurat wychodzi z Sali Tronowej w towarzystwie dwóch strażników. Zdążyłem w ostatniej chwili. Kłaniam się Imperatorowi.
- Panie, wzywałeś mnie.
- Tak mój drogi, mam dla ciebie pewne zadanie.
Praca inkwizytora nigdy się nie kończy,
- Rozumiem że odnaleziono Jedi? - zapytałem czując dreszczyk emocji.
- Tak, pomagał on rebeliantom w walce na Gwieździe Śmierci.
- Rahm Kota... - powiedziałem zaciskając rękę w metalowej rękawicy...