Na fali ostatnich tematów, proponuję wrócić głębiej w przeszłość, prawie do korzeni Bastionu.
Jak myślicie, kto by wygrał? Ja stawiam na Charizarda. Jeden Flamethrower i po Mace`ie.
Na fali ostatnich tematów, proponuję wrócić głębiej w przeszłość, prawie do korzeni Bastionu.
Jak myślicie, kto by wygrał? Ja stawiam na Charizarda. Jeden Flamethrower i po Mace`ie.
Równie dobrze można zestawić ze sobą Pikachu i Imperatora. Stawiałbym na Pikachu bo ma większe pierdolnięcie.
Prezi napisał(a):
(...)bo ma większe pierdolnięcie.
________
Podziękowania dla Trema za link
I nagle "Bonkers" stał się bardziej popularny, niż Jurand ze Spychowa
Gdybym był Windu użyłbym Blastoise`a jako kontratak.
że Charizard może latać, a pokemony z podtypem latającym są wrażliwe na elektryczność, więc sam Mace mógłby użyć lightninga do pokonania Charizarda... tylko czy by się na to zdobył?
uważam, że Mace Windu nie użyłby lightinga (na pewno nie ma początku), a spróbowałby użyć w razie niepowodzenia skorzystałby z usług pokemona typu kamiennego lub elektryczno-wodnego:
http://bulbapedia.bulbagarden.net/wiki/Lanturn
Sądzę, że Mace nie ma szans (mimo, że jest czarny).
Charizard uses Fire Spin!
It`s super effective!
Mace Windu is trapped in Fire Spin and can`t move!
Charizard uses Flamethrower!
It`s super effective!
Mace Windu fainted!
Hmmm, biorąc pod uwagę, że Czarizard jest czerwony a Mace czarny, stawiałbym na Czarizarda.
Ale właśnie `ale` jest takie w przypadku stracia na terenie płaskim jakim jest np. ziemia, Mace macha lajtsejberem i to bardzo bardzo szybko, co nieznacznie zminiejsza potęgę tego niesamowitego PokEmona jakim jest Czarizard, który mógłby w tym pojedynku użyć szerokokątnego pierdolnięcia ogniem dając rywalowi niewielkie szanse na przeżycie.
Możnaby założyć, że gdyby Mace zrobił regrup z Zespołem ER miałby statystycznie większe szanse atakując z aerostatu, lecz jednak dogłębniej wnikając w świat kieszonkowych potforkoofff dowiadujemy sie, że w przeciwieństwie do swoich wcześniejszych form ewolucyjnych Charizard potrafi latać! Rozwijając te myśl dochodzimy do konkluzji, że walka w powietrzu nie działałaby na korzyść żadnej z stron konfliktu.
Czas na batalie podziemną. Ognisty pokemon miałby zapewne nieznaczne problemy z poruszaniem sie pod powierzchnia ziemi ze względu na swoje gabaryty. Mace mógłby siepać sobie tunele jak w Gold Majnerze Onlajn, co sprawiłoby, że Czarizart zostaó by bez szans.
Reasumując obie postacie podejmujące walkę władają ogromną potęgą, i mają statystycznie porównywalne szanse, niemniej jednak moim faworytem jest Czarrizaord bo jest bardziej wajny.
Po namyśle stwierdzam, że lubie placki.
ogór napisał(a):
Po namyśle stwierdzam, że lubie placki.
________
Wcześniej zakładałem że Mace Windu (bo pokonał "ziejące" ogniem kanonierki na Haruun Kal), ale po poście ogóra nic już nie jest takie samo.
Otworzyłeś mi oczy i dałeś kamienia maaaan...
Myślę więc, że jednak Charizard. Bo ogór lubi placki.
Co to że jest bambusem definitywnie go eliminuje? Rasista?
Dla mnie ten pomysł jest dość dziwny ale gdyby doszło do takiej walki obie strony byłyby mocne, więc Charizard mógłby użyć Flamethrowera na Windu i byłoby po zawodach, ale Windu mógłby jakoś odepchnąć Charizarda i poprostu rzucić mieczem lub normalnie nim zaatakować i wtedy będzie po Charizardzie więc takie rozważanie nie ma za bardzo sensu, chociaż w tym temacie można się zapuścić jeszcze dalej, z walką na przykład Mew vs. Yoda lub Jigglypuff vs. Jar Jar.
Oto mój przykład takiej walki Charmandera z Jar Jar`em.
(Muzyczka walki z dzikim Pokemonem)
A wild Jar Jar appeared. (LVL 9)
Go Charmander. (LVL 9)
Charmander uses Scratch.
- 8 HP
Jar Jar uses Annoy.
- Charmander`s Accurancy fell down.
Charmander uses Ember.
It`s super effective. - 12 HP
Jar Jar uses Tackle.
- 9 HP
Charmander uses Ember.
- 8 HP
Enemy Jar Jar fainted!
Charmander gained 29 EXP. points!
Czy Jar Jar, jako Gunganin, nie powinien być water/ground i mieć częściowej odporności na ogień?
No i jeśli rozpatrujemy mechanikę z gier lub anime, to ataki rozcinające przeciwnika na pół wcale tak nie działają, a po ciosie mieczem świetlnym zostanie ledwo oparzenie. Gdyby saber throwa potraktować jako atak 1hko, to murzyn z lasu musiałby mieć lvl >= lvlowi Charliego, a jak wiadomo, nie ma koksa nad Charizarda. Do tego dochodzi niska celność takich ataków. Murzyn może ją zwiększyć potencjalnie używając Mocy, ale jak wiadomo jej aplikacja doustna ma odwrotny skutek...
No i Mace, dzięki wysokiej zawartości asfaltu i płynnej Mocy w organizmie, miałby wrażliwość 4x na ogień... Nie wróżę wielkiej przyszłości.
Co innego Mace Towani, albo jeszcze lepiej Catarine, która naszego smoczka by rozstrzelała z rozładowanego blastera bez problemu.
Stele napisał(a):
Czy Jar Jar, jako Gunganin, nie powinien być water/ground i mieć częściowej odporności na ogień?
________
Wiem że Jar Jar powinien być water/ground lub water/normal ale dopiero gram od nowa w Pokemon Red i narazie tylko raz walczyłem z water type na początku na równym levelu więc nie pamiętam w jakim stopniu działa uodpornienie water type.
No i jeśli rozpatrujemy mechanikę z gier lub anime, to ataki rozcinające przeciwnika na pół wcale tak nie działają, a po ciosie mieczem świetlnym zostanie ledwo oparzenie. Gdyby saber throwa potraktować jako atak 1hko, to murzyn z lasu musiałby mieć lvl >= lvlowi Charliego, a jak wiadomo, nie ma koksa nad Charizarda. Do tego dochodzi niska celność takich ataków. Murzyn może ją zwiększyć potencjalnie używając Mocy, ale jak wiadomo jej aplikacja doustna ma odwrotny skutek...
We właściwej sprawie to właśnie zapomniałem to rozpatrzyć z perspektywy mechaniki gry przez co to jednak Charuś by załatwił Windu.
Jar Jar wbrew pozorom nie jest tak słabą istotą, jak się nam wszystkim wydaje. Owszem, został przedstawiony jako oferma. Ale spójrzmy na to z innej strony - był Gunganinem. Owa rasa jest dość inteligentna, mimo specyficznego dialektu. Poza tym, jak Jar, co jest udowodnione w komiksie Śmierć Kapitana Traplsa miał również zdolności kulinarne. Na pierwszych stronach rzeczonego komiksu mamy wyraźnie ukazanego bohatera, którzy coś smaży (niestety z powodu remontu nie mogę zajrzeć do tego zeszytu, ale wydaje mi się, że to było w jakiejś kawiarni). Wówczas uratował go wspomniany w tytule Kapitan Trapls. Jar Jarowi znowu udaje się uciec, ale czy jest bezpieczny? Warto się nad tym zastanowić. Pod koniec komiksu przyjaciele rozstają się na rozstaju dróg. Nie wiem do końca jakie to miało znaczenie metaforyczne, czy obaj poszli innymi ścieżkami, ich drogi się rozeszły. Przypomina mi to trochę rolę Artura Barcisie w Dekalogach Kieślowskiego. Wyraźnie zarysowane dwa wątki poboczne pomiędzy Jar Jarem a jego stosunkiem do miasta Gungan i karierą Traplsa.
Jak wszyscy wiemy, ten pierwszy zrobił później karierę jako Senator Najwyższego Senatu Galaktyki Republicznej. Kariera polityczna, alegoria do Nikodema Dyzmy, człowieka znikąd. On też stara się cwaniactwem i sprytem przetrwać w nowym środowisku, razem z przyjaciółką sprzed lat - Padme Amidalą, czyli alter-ego Natalie Portman w Czarnym Łabędziu. Dziewczyna, całe życie przygotowywana do bycia królową planety Naboo (świetnie zarysowany wątek romansowy w komiksie o niepamiętnym tytule) jest w gruncie rzeczy taka sama jak on. Kibicujemy jej, owszem, ale czy miała prawo zostać politykiem bez najmniejszego doświadczenia? Tak, to jest moja odpowiedź, jednak każdy ma prawo do swojej interpretacji tej postaci. W pamiętnym filmie Mroczne Widmo używa wielu sobowtórów, by wicekról nie mógł jej dorwać, złapać. W ucieczce pomagają jej rzecz jasna rycerze Jedi, Qui-Gon Jiin oraz Obi Wan Kenobi. Obaj robią co moga, dwoją się i troją, by wybrnęła z tej sytuacji. Ale czy dają z siebie wszystko? Wszak pod koniec mistrz Jedi ginie z ręki Dartha Maula, który swoją drogą jest raczej postacią tragiczną. On jest zwykłą kukłą, marionetką. W późniejszym okresie, Padme Amidala chciała to sobie wszystko powetować, znów być wielką damą, ale już w Senacie Galaktycznym. Tak oto, dziewczyna znikąd stała się wytrawnym politykiem. Owszem, można mieć pretensje do twórców, że jej wątek jest przedstawiony w sposób nierealny, infantylny. Ale ona i Jar Jar są symbolem wolności oraz tego, że w gruncie rzeczy każdemu w tej galaktyce może się udać.
Wątek miłosny młodocianego Anakina Skywalkera z dorosłą królową daje nam podejrzenia do wątków pedofilskich. Jednak ich prawdziwy romans rozkwitł, gdy oboje byli pełnoletni. Chłopak kochał ja od czasów spotkania na planecie Tatooine. Ona zwyczajnie o nim zapomniała. Możemy tylko przypuszczać, ze w czasach Inwazji na Naboo ona zakochała się w Kenobim. To by wyjaśniało późniejsze oskarżenia młodego Jedi wobec swojego mistrza oraz żony. Mamy również lekko poruszony wątek homoseksualny pomiędzy Skywalkerem a Kenobim, pamiętamy wszyscy to słynne wyznanie miłości na Mustafar. Twórcy jednak pospieszyli z wyjaśnieniem, że chodzi o miłość braterską. To by bardzo wiele wyjaśniało, gdyż po śmierci Qui-Gona, jego uczeń był swego rodzaju jedynym przewodnikiem po prawdziwym świecie dla młodego niewolnika. Wiadomo tez, że Obi Wan miał kochankę, jednak nie oglądałem tych odcinków TCW, więc wybaczcie, ale nie mam szczerych chęci go opisywać. Nie chcę nikogo wprowadzać w błąd, bo nie po to tutaj jestem.
Nasuwa się równiez pytanie, czy Anakin stałby się Sithem, gdyby nie zgubny wpływ Hrabiego Dooku, Mace`a Windu, Kanclerza Palpatine oraz jego żony (Anakina, nie Palapatine). Myślę, że nie. Gdyby ta czwórka nie mieszała mu w głowach, gdyby wszyscy odwalili się odniego, zostawili go w spokoju to do czystki Jedi NIGDY, potarzam NIGDY by nie doszło, a młody chłopiec z Tatooine nie stałby się zwykłym śmieciem i kukiełką Kanclerza, w późniejszym okresie Wielkiego Imperatora. Co ciekawe, Palpatine miał wielu zauszników i zabójców, nie tylko Skywalkera, w późniejszym okresie Vadera. Jest to między innymi Roganda Ismaren, jego kochanka z którą miał syna Ireka, lub Mara Jade, również domniemana kochanka i prywatna Ręka, czyli zabójczyni. Jaką rolę w tym wszystkim grali Marszałek Senatu Mas Ameeda oraz Wielki Vezyr Sate Pastage? Prawdopodobnie byli zwykłymi doradcami. Prawdą jest, że te pięć osób tworzyło tzw. pierwszy krąg zaufania Impreatora, często przebywali w Pałacu Imperialnym na Coruscant (mówię rzecz jasna o Vaderze, Rogandzie, Jade, Ameedzie oraz Pastage). Czy z tylnego siedzenia kierowali Palpatinem? Prawdopodobnie nie, nawet razem nie byli wystarczająco silni, by mu się przeciwstawić. W Powrocie Jedi Imperator pokazuje całą swoją potęgę, niemal morduje młodego Luke`a Skywalkera, syna Dartha Vadera i Padme Amidali. Jego potęga nie miała końca, a królestwo jego nie było z tego świata. Przecież w późniejszych komiksach z serii Dark Empire władca Ciemnej Strony odradza się, by zemścić się na dzieciach Anakina, czyli Luke Skywalkerze i Lei Organie Solo.
Vader, chcąc ratować swoje dzieci zabija swojego pana. Pytanie tylko,czy miał prawo? Po tak długim i lojalnym oddaniu po prostu popełnił moralne i fizyczne samobójstwo, powiedzmy sobie szczerze, nic nie odkupi jego win. W pojedynkę wybił cały zakon Jadi. Swego rodzaju brzemię spadło na jego syna, Luke`a, którego zadaniem było odbudować Zakon. Owszem, zrobił to z pozytywnym skutkiem, w końcu uruchomił Akademię na Ossusie i Javin 4, ale już na początku edukacji popełnił błąd swojego ojca. Z jego powodu, aż dwóch adeptów na dzień dobry przeszło na Ciemną Stronę. Skywalker był arogancki, miał siebie i siostrę za istoty wszechwiedzące. To nie była prawda. Dwójka zdolnych polityków Imperium Galaktycznego, Thrawn i Daala, skutecznie zgasili jego "władcze" zapędy. Szczególnie ta dwójka dostojników jest krytykowana na różnorakich forach. Niesłusznie. Oni jedyni zachowali umiar, nie chcieli mordowac ludzi, oni chcieli jedynie stłumić ten obrzydliwy bałagan, który w galaktyce rozpętał się po śmierci Imperatora. Owszem, mieliśmy innych polityków poprzedniego rządu, który chcieli dobrze, a propaganda zdecydowała inaczej. Mam tutaj na myśli Zsinja oraz Ysanne Isard. Jednak nie byli dostatecznie silni, by wskrzesić autorytet wielkiego Palpatine`a. Przez ten bałagan w dawnych służbach Imperium powstał nowy, demokratyczny rząd komunistki Mon Mothmy z Leią Organą Solo na stanowisku Ministra Spraw Zagranicznych. Premier okazał się być tak nieudolna i niecharyzmatyczna, że uciekła i przekazała córce Skywalkera całą władzę. Ona, jak i inni premierzy (Ponc Gavrisom oraz Borsk Fley`la) konsekwentnie rujnowali porządek wielkiego Imperium.
Reasumując, Jar Jar Binks był człowiekiem znikąd, owszem, ale nigdy nie możemy nazywać go nieudacznikiem, czy kłamcą.